Rozdział 3

2.4K 131 2
                                    

Kiedy obudziłam się następnego poranka,z początku nie potrafiłam uświadomić sobie gdzie jestem.Dopiero po chwili świadomość napłynęła do mojej głowy.

Jestem w zamku.Jestem księżniczką.Jestem...eh nie no,jestem służącą tego idioty Luke'a.

Wyskoczyłam z łóżka i postanowiłam przegrzebać moją nową super wyposarzona garderobę.Większość ubrań była dość skąpych.Krótkie spódniczki czy też sukienki,ledwie zakrywające pupę.Czy ten idiota  sam je wybierał?Jak w takim czymś wogóle mozna gdziekolwiek wyjśc?!Na szczęście znalazłam też kilka ładnych bluzek z krótkim rękawem oraz wiele spodenek i jeansów.

Według mojego grafiku cały dzień jestem pod dyktando Luke'a.Niby mam wolne jeśli mnie nie potrzebuje,ale jeśli mam po nim posprzątać,lub coś przynieść to niestety,muszę być na każde  zawołanie.

Gdybym była na jego miejscu,czułabym sie niezręcznie,że ludzie są moimi podwładnymi i wykonują za mnie wszelkie męczące czynności.Każdy chciałby przebrnąć przez życie bezproblemowo.Ale książe był do tego przyzwyczajony.Nie odczuwa wyrzutów sumienia,bo ta sytuacja,jest dla niego naturalna.

Gdy byłam już gotowa,ruszyłam w stronę jadalni na śniadanie.Trochę nie rozumiem,czy służba jada tu razem z rodziną królewską ?

Gdy weszłam do sali zobaczyłam młodą kobietę która sprzątała brudne talerze ze stolika.Czyżbym przegapiła porę śniadania?

Gdy tylko kobieta mnie zauważyła usmiechnęła sie szeroko w moim kierunku

-O panienka Charlotte,czyż nie?Jest pani w samą porę,choć nikogo jeszcze tutaj nie ma-powiedziała,sprzatając talerze i kładąc ponownie nowe,czyste.

-Jak to,myślałam,że wszyscy już jedli-spytałam pogubiona.

-Królowa i król,wraz z wszelkimi doradcami i kanclerzami jadają śniadania bardzo wcześnie,to z powodu wielu obowiązków,jakie czekają ich codziennie.Życie w królestwie to nie bajka panienko,to ciężka praca.-tłumaczyła podając na stół pełne tace świeżego i pysznego jedzenia-Natomiast książę Lucas jest strasznym leniem,więc jada razem ze służbą o późniejszej porze-dokończyła.

-Mów mi po prostu Charlotte,przecież jestem tutaj na tym samym poziomie,tylko służącą przyznałam i wyciągnęłam rękę w stronę kobiety,własciwie była starsza ode mnie może o trzy lata,nie więcej.

-Anna,mów mi Ann-powiedziała,uścisnowszy moja dłoń.

-A więc zajmujesz się gotowaniem?-spytałam a ona sie zaśmiała

-Nie,no coś ty,nie potrafie gotować,ale zajmuję się tu dekoracją stołu,przygotowywaniem do posiłku,oraz zmywaniem-powiedziała.W tym momencie do sali wszedł Luke,z daleka można było dostrzec jego idealnie ułożoną grzywkę.

-Co panicz robi tutaj tak wcześnie-spytała zaskoczona dziewczyna-zazwyczaj przychodzi pan na samym końcu i to jeszcze spóźniony.

-Och Ann,nie zadawaj głupich pytań tylko przynieś tu resztę jedzenia.Z tego co pamiętam to twoja praca-odburknął przecierając oczy.

Ann pokręciła głowa,zabrała ścierkę i skierowałą się w stronę drzwi,prowadzących pewnie do kuchni.Po drodze szępnęła mi do ucha.

-Radzę uważać na słowa,panicz Lucas jak zwykle wstał dziś lewą nogą-i po chwili zniknęła za drzwiami.

Znów ogarnęło mnie to głupie uczucie,w którym nie wiedziałam,co ze sobą zrobić.
W moim brzuchu zaburczało,więc postanowiłam zasiąść do stołu na przeciwko Luke'a.Szybko zdecydowałam się na czekoladowe płatki z mlekiem.W tym czasie do jadalni zaczęła zchodzić się służba.

PrinceWo Geschichten leben. Entdecke jetzt