Rozdział 10

2K 115 8
                                    

Obudził mnie nieprzyjemny ból w ramieniu.Gdy z niechęcią otwarłam oczy,spostrzegłam,że leżę na podłodze,a nade mną stoi Luke z tym swoim głupim uśmiechem na twarzy.

-Wstawaj,dziś czeka cię jeszcze więcej pracy niż zwykle-też mi motywacja.

-Musiałeś zrzucać mnie z łóżka?-warknęłam zawijając się w kołdrę,która zwisała z materaca.

-To mój ulubiony sposób na budzenie ludzi

-Nie sądzę,że możesz mieć jeszcze większy bajzel niż na co dzień-wróciłam do jego poprzednich słów.

-Tak tak,później zajmiesz się sprzątaniem,teraz musisz iść ze mną na cotygodniową lekcję tańca do Adele-wyjaśnił-to okropna baba,chyba najgorsza jaką znam.Niestety zwolnienie jej,nie wchodzi w grę,gdyż moja matka uparła się na te lekcje.

-Lekcje-powtórzyłam,nieco zdziwiona.

-Myślałaś,że moje życie jest takie piękne,niestety,są plusy i minusy bycia królewskim synem-westchnęłam na samą myśl o jego kolejnej bezsensownej gadaninie.Nic nie sprawi,że może kiedykolwiek mieć się gorzej od zwykłego mieszkańca Melbourne.-Mam tutaj normalne lekcje,jak każdy inny nastolatek,ale prócz tego dochodzą bezsensowne zajęcia jak na przykład lekcje tańca i dobrego wychowania.Te dwie są najgorsze.Potem jest jeszcze muzyka,którą da się przeżyć i moje ukochane treningi piłki nożnej,o które prosiłem się przez kilka miesięcy,bo zamiast nich mój ojciec upierał się przy bezsensownej szermierce.-wymieniał,kiedy ja wyciągnęłam z szafy ubrania i ignorując resztę jego wypowiedzi zamknęłam się w łazience.

-Wiesz,że za ignorowanie któregokolwiek członka rodziny królewskiej można bardzo szybko stąd wylecieć-krzyknął przez drzwi,a ja miałam go już po dziurki w nosie.

-Wychodzę,strasznie się grzebiesz i nie mam zamiaru na ciebie czekać,przyjdź do sali baletowej,piętro wyżej-poinformował mnie a ja zaczęłam się śmiać,wychodząc szybko z łazienki ze szczoteczką do zębów w buzi.

-No co ty książę,tylko mi nie mów,że jesteś baletnicą?

-Nie ja nazwałem tak te salę,zawsze mam tam lekcje z Adele-odburknął sucho- i choć nigdy nie próbowałem baletu,to sądzę,że w różowej spódniczce wyglądał bym niesamowicie seksi-powiedział przejeżdżając dłonią po tyłku.


Gdy próbowałam rozczesać jeszcze moje włosy,Luke już wychodził.

-Ej zaczekaj,co będziemy tam robić,co JA mam tam robić?-zawołałam za nim.

-No jak to co,tańczyć-odpowiedział mi i zniknął za drzwiami.

Gdy wyglądałam już jak człowiek,weszłam po schodach,piętro wyżej.Wcześniej nie było mnie w tej części zamku,choć wyglądała ona podobnie jak wszystkie inne.Długi korytarz z masą drzwi,w których każde prowadziły do jakiejś sali.

Stałam chwilę w miejscu rozglądając się wokół.Nie wiedziałam,gdzie konkretnie znajduje się ta sala baletowa.Tutaj jest mnóstwo drzwi i czułam się nieco niezręcznie zaglądając do wszystkich po kolei.Większość z nich była zamknięta na klucz.Gdy w końcu klamka ustąpiła,weszłam do sali,gdzie od razu,moją uwagę przykuł wielki fortepian stojący na środku.Całe pomieszczenie miało nieco muzyczny wystrój.Ściany były kremowe,a jedna z nich była wymalowana ogromną ilością czarnych nut,co wyglądało naprawdę ładnie.Dostrzegłam tu jeszcze wiele innych instrumentów,ale orientując się że nie tu miałam znajdować się w tej chwili,opamiętałam swoją ciekawość,wychodząc z sali.Otworzyłam drzwi naprzeciwko,w końcu docierając we właściwe miejsce.

Ta sala była nieco większa,w jasnym odcieniu beżu,silnie oświetlona przez słońce wpadające przez duże okna.

-Litości paniczu,ramiona wyżej,cały czas powtarzasz te same błędy-zobaczyłam,jak wysoka kobieta,o ciemnych włosach związanych w koński ogon,wydziera się na Hemmingsa.On zrobił obojętną minę,ale nic nie odpowiedział.Stałam przy drzwiach nie wiedząc,co ze sobą zrobić.

PrinceWhere stories live. Discover now