Rozdział 12

1.7K 121 5
                                    

Gdy otworzyłam oczy za oknem było jeszcze ciemno.Wyciągnęłam rękę spod kołdry,by zapalić małą lampkę na stoliku nocnym.W całym pokoju roznosiła się niesamowita woń perfum?Nie potrafiłam określić tego zapachu ale był naprawdę boski.

Wyskoczyłam z łóżka i podeszłam do lustra.Moje oczy były podkrążone,widać było,że sen nie przychodzi mi z łatwością.Nagle do moich uszu doszło ciche skrobanie po drzwiach.Szybko pokierowałam się do nich i chwyciłam za klamkę.Po drugiej stronie stał blondyn oparty o futrynę.

-Luke,co tu robisz?Dlaczego nie śpisz-dopytywałam,ale chłopak nic nie odpowiedział tylko podszedł bliżej i mocno mnie przytulił.Nie wykręcałam się,stojąc w miejscu i dopiero teraz znów poczułam ten cudowny zapach,to on pachniał tak bosko...

-Przepraszam nie chciałem,żeby tak wyszło-usprawiedliwiał się cicho.

-Tak wiem,ale..

-Naprawdę przepraszam,przepraszam,wybacz mi

-Luke spokojnie-uspokajałam go ale on nie przestawał

-Przepraszam,przepraszam,nie chciałem,a teraz ty mnie nie znosisz

-Luke przestań!

-Nie chciałem,tak mi przykro,to nie miało tak wyglądać,ten bal...-powtarzał w kółko,ściskając mnie coraz mocniej a ja miałam wrażenie,że ten piękny zapach który wypełniał wnętrze mojego pokoju,chciał mnie teraz udusić.

-Luke-wrzasnęłam,nie umiejąc zrobić wdechu,moje płuca palił żywy ogień

-Przepraszam,przepraszam Lottie ,Lottie....Lottie!


Podskoczyłam na łóżku przerażona.Nade mną stała Ann z poważną miną.

-Lottie co się stało?Przechodziłam korytarzem i usłyszałam jakieś krzyki,postanowiłam sprawdzić co się dzieje.-usiadła w fotelu obok łóżka.

-To tylko zły sen-uspokajałam ją,choć sama byłam roztrzęsiona.-Co krzyczałam jeśli można wiedzieć?-spytałam a dziewczyna uśmiechnęła i zrobiła głupią minę.

-Krzyczałaś Luke Luke Luke,haha nie wiem o co chodziło,ale z mojej perspektywy wyglądało to naprawdę zabawnie.

-Ej nie śmiej się,to było straszne-rzuciłam w nią poduszką.

-Masz szczęście,że książę tędy nie przechodził,lub co gorsza nie wszedł do pokoju.To dopiero byłoby straszne!-odrzuciła poduszkę uderzając mnie nią po głowie.

-To był naprawdę dziwny sen i nie chcę do tego wracać-zakończyłam,nie mając ochoty na wyjaśnienia.

-A pro po,nie widziałam wczorajszego zajścia,ale cały zamek gada o tym co wczoraj miało miejsce na balu.Dlaczego tak się zachowałaś?-spytała,a ja prawie zachłysnęłam się własną śliną.

-Jak to dlaczego? O co ci chodzi?-nic nie rozumiałam.

-Wszyscy mówią,że jakaś histeryczka odstawiła wczoraj niezłe przedstawienie przed księciem-nie dowierzałam w to co Ann do mnie mówiła,histeryczka??Przecież to nie ja zachowywałam się jak ostatni palant.

-Większość jest pewna,że chodzi o ciebie inni mają różne poglądy.Nie mówiąc o tym,że twoja prawdziwa tożsamość na balu miała zostać chwilową tajemnicą,jak zarządził książę.Podsłuchałam rozmowę dwóch kelnerów,którzy plotkowali o niestosownym zachowaniu pewnej młodej damy,która obraziła i oblała ponczem księcia tylko dlatego,że nie chciał z nią zatańczyć.Jednak krótko po tym,wydało się,że ,,tajemnicza dziewczyna to jego własna służąca i cała uwaga skierowała się na ciebie.Swoją drogą nie sądziłam,że lecisz na tą bezmózgą kreaturę -paplała a ja robiłam się coraz bardziej wściekła.

PrinceWhere stories live. Discover now