Zapomniane ~ SasuSaku [P O W...

By Viviennss

39.2K 2.3K 543

Zwykła nastolatka - Sakura Haruno, której życie zmieniło się przez jedno wydarzenie... Obce twarze, a jednak... More

PROLOG
1.Kim ty....
2.Przebudzenie
3. Nowy świat, nowa ja
4. Twarde lądowanie
5. Haruno potrafi
6. Mój wróg - zakupy
7. Różowy zawsze spoko
8. Prawda
Libster Awards
Pytanie od autorki
10. Zmiana?
11. Rude wredne
12. Zawodniczka
13. Mam już dosyć
14. Zazdrość?
15. Przyjaciel z dzieciństwa
16. Kino
17. Skup się!
18. "Nie jesteś moim ojcem"
LA #2 + notka od autorki
Przepraszam...
19. Baka
LA #3 #4 #5 + info
20. Mecz
21. Ślady przeszłości
22. Poszukiwania czas zacząć
23. "Przywrócić zapomniane..."
Zawieszam ~ przepraszam...
Chamstwo
24. Choroba
25. Unikając bólu
26. "Obiecałeś!"
27. W imię tęczy
28. Szansa?
29. Ucieczka
30. Dylematy
31. Odwiedziny
32. Kłótnia
33. Lęki
34. Wzloty i upadki

9. Kara

1K 69 6
By Viviennss

    Cały piątek po pogrzebie siedziałam zamknięta u siebie w pokoju i nie miałam zamiaru nawet wychodzić. Takie same plany mam na dzisiaj i niedzielę. Sasori już kilka razy próbował mnie wyciągnąć z pokoju, ale nie wpuszczałam go do siebie.  Potrzebuje czasu na przemyślenie wszystkiego...
    Usłyszałam po raz kolejny pukanie do drzwi i spokojny głos Sasoriego.
    - Sakura, zejdź na dół... Musisz coś zjeść, nic nie jadłaś od dwóch dni.
    Nie odezwałam się.
    - Sakura, proszę... Nie możesz tu siedzieć całymi dniami.
    Nadal nic nie mówiłam.
    Usłyszałam ciche westchnięcie ze strony brata, po czym wyciszające się kroki po schodach.
     Źle się czuję traktując tak brata. Wiem, że ranię go takim zachowaniem, ale nie mogłabym teraz z kimkolwiek porozmawiać. Nie w takim stanie.
    Poprzedniej nocy nie mogłam spać, bo wszystko mnie rozpraszało. To szelest drzew za oknem, to jakieś dziwne cienie w pokoju. Jestem zmęczona, ale wiem, że i tak teraz nie zasnę. Po głowie nieustannie chodzi wszystko, co się wydarzyło.
     Leżąc na łóżku, na plecach, spojrzałam na budzik na szafce nocnej. Jest już po 12, a ja nadal siedzę zamknięta w pokoju. Odizolowana od wszystkiego, co na zewnątrz.
     Usłyszałam dzwonek do drzwi i otwierany zamek. Pewnie kumple Sasoriego przyszli lub sam Itachi, który zagląda tu najczęściej. Mam nadzieję, że nie będą próbować wyciągnąć mnie siłą z pokoju...
    Jednak się myliłam, bo usłyszałam kroki na schodach, tyle że należały one do jednej osoby i na dodatek były zbyt ciche jak na Uchihę lub mojego brata. Po krótkiej chwili rozległo się delikatne pukanie do mojego pokoju, a potem cichy głos.
    - Sakura, proszę cię, otwórz.

~·~·~·~·~

     Przez te dwa dni martwiłam się o Sakurę. Nie było jej w szkole, a w środę zniknęła w połowie lekcji i nie odpowiadała na wiadomości na facebooku ani na smsy.
     Tylko mi powiedziała o wszystkim i obiecałam, że jej pomogę najlepiej jak potrafię. Z tego powodu czuję się zobowiązana i postanowiłam do niej przyjść.
    Dotarłam już pod wejście do mieszkanka i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzył je Sasori w samych spodniach, bez koszulki. Na widok jego umięśnionego torsu lekko się zarumieniłam, ale szybko się ogarnęłam.
    - Hinata? - spytał zdziwiony.
    - O-ohayo Sasori... przyszłam do Sakury, jest w domu?
    Na samą wzmiankę o Sakurze widocznie się zamartwił, jednak po chwili się lekko uśmiechnął, chcąc zamaskować smutek.
     - Tak, jest...Wejdź, może przynajmniej ciebie wpuści.
     Zdziwiona, nie wiedząc o co chodzi, weszłam w głąb mieszkania za chłopakiem. Muszę przyznać, że jak na faceta ma dosyć fajnie urządzony dom.
     - Jak to "Może przynajmniej mnie wpuści"?
    - Ehh... opowiedziała ci o wszystkim? - spytał, a ja zgodnie kiwnęłam głową - Wczoraj był pogrzeb rodziców. Od powrotu w ogóle nie wychodzi ze swojego pokoju, zamknęła się w nim. - odpowiedział załamany.
    - No to może faktycznie uda mi się ją stamtąd wyciągnąć...
    Weszłam powoli po schodach i zatrzymałam się przed drzwiami do jej pokoju, do których po chwili zapukałam.
    - Sakura, proszę cię, otwórz... - poprosiłam spokojnie z nadzieją w głosie.
    Nic, cisza.
    - Sakura, porozmawiajmy. - zaczęłam ostrożnie. -Nie możesz tu sama wiecznie siedzieć. W szkole wszyscy się o ciebie martwią i nie wiedzą, co się z tobą dzieje. Nawet Sasori jest załamany... - usłyszałam lekkie poruszenie się jakiegoś materiału. - On chce dla ciebie jak najlepiej, ale przez to, co robisz, nie może ci pomóc. Rozumiem, że jest ci ciężko, ale nie poradzisz sobie z tym wszystkim sama...
    Przerwałam na chwilę, słysząc stąpanie po panelach w jej pokoju, a potem przekręcenie kluczyka w zamku. Nie czekając na nic, pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Od razu przy wejściu stała Sakura w dużej bluzie z kapturem ze spuszczoną głową. Powoli do niej podeszłam i przytuliłam.
    Przyjaciółka odwzajemniła gest i zacisnęła dłonie na mojej koszulce. Nie odrywając się od niej zaprowadziłam ją do łóżka, na którym usiadłyśmy. Po kilku minutach trwania w uścisku, Sakura lekko się ode mnie odsunęła i smutno uśmiechnęła.
     - Powiesz mi co się stało? - spytałam ostrożnie, a Haruno lekko skinęła głową.
     Siedziałam i słuchałam z uwagą słów przyjaciółki. Opowiedziała mi wszystko, co się stało po wizycie u dyrektorki i o tym, skąd się wzięła u Uchihy śliwa pod okiem. Potem przeszła do tematu pogrzebu i na koniec do powodu siedzenia samotnie w zamknięciu.

~·~·~·~·~

     Jestem wdzięczna Hinacie, że do mnie przyszła. Mogłam się przynajmniej komuś wygadać, a ona nadaje się do tego najlepiej. Gdy tylko wszystko jej powiedziałam, poczułam się lżej na sercu i poprawił mi się trochę humor. Po opowiedzeniu jej wszystkiego zapanowała cisza, tyle że nie niezręczna tylko przyjemna. Cieszę się, że się z nią zaprzyjaźniłam.
     - Sakura, rozumiem, że jest to dla ciebie trudne, ale to nie znaczy, że masz się tym cały czas zamęczać. Pamiętaj, że zawsze możesz mi się wygadać. - powiedziała granatowowłosa patrząc w moje oczy.
     - Dziękuję Hinata...
    - Nie ma za co. - uśmiechnęła się pogodnie w moim kierunku.
    Ma rację. Nie ma sensu cały czas o tym myśleć i przeklinać w duchu to, co się już wydarzyło. Zostaje tylko iść przed siebie i próbować normalnie żyć.
     - No dobra, nie wiem jak ty, ale ja jestem trochę głodna. - wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi.
    - Idziesz? - spytałam nadal siedzącą dziewczynę.
    Gadając i śmiejąc się, zeszłyśmy na dół do kuchni. Przy stole siedział zamyślony Sasori, spoglądający przez okno z kubkiem kawy w ręku. Nawet nas nie zauważył. Specjalnie usiadłam na wprost niego, a zaraz obok mnie Hinata.
     - Dobry, masz coś dobrego do jedzenia? - spytałam z uśmiechem zwracając tym samym na siebie uwagę.
     - Sa-kura... - mruknął poważnie zdziwiony.
     W odpowiedzi jeszcze szerzej się uśmiechnęłam o ile to możliwe. Brat nadal się we mnie wpatrywał i się nie odzywał.
     - Emm... nie chce nic mówić, ale umieram z głodu... - w tej chwili się ocknął.
     - A może być pizza? Niczego w domu nie mamy, a powinna dojść w 20 minut... - spytał już lekko ożywiony, wyciągając telefon z kieszeni.
     - Mhmm. - kiwnęłam ochoczo głową.

     Sasori miał rację, pizza doszła w niecałe 20 minut i na dodatek była przepyszna. Okazało się też że chłopak, który przywiózł jedzenie to jego przyjaciel. Kisame, czy jakoś tak. Wydaje się być spoko. Ma nastroszone włosy, przefarbowane na niebiesko, co dodaje mu oryginalności.
     Po zjedzeniu Hinata już się zabrała do domu i zostałam sama z bratem. Nie wiedziałam jak mam się zbytnio zachować po tym moim kryciu się w pokoju. Na szczęście nie wracał do tego tematu i normalnie rozmawialiśmy jak rodzeństwo. Przy okazji dowiedziałam się, że jutro musimy jechać do szpitala na kontrolę.

     Poniedziałek nadszedł szybko, jak dla mnie za szybko. Rozleniwiłam się przez ten czas i muszę to koniecznie zmienić. Nawet nie chciało mi się wstać z rana, gdy Sasori obudził mnie wcześniej niż zwykle i tak oto czekam przed salą od historii na pierwszą godzinę, bo brat musiał być wcześniej w szkole.
     Wczoraj w szpitalu w końcu zdjęli mi szwy z brzucha i nie muszę się tak bardzo martwić, że coś się z nimi stanie. Niestety zostały po nich blizny, które szpecą moje ciało, ale staram się za wszelką cenę nie zwracać na nie uwagi. Póki co moim jedynym zmartwieniem jest amnezja. Od wypadku minęły dwa tygodnie, a od wybudzenia się ze śpiączki ponad tydzień, ale nadal nic sobie nie przypomniałam. Lekarz mnie ostrzegał, że to nie nastąpi tak szybko, ale mimo to mam wielkie obawy, że nie odzyskam pamięci.
    - Sakurcia!!! - krzyknął na powitanie Uzumaki i zawiesił się na mojej szyi.
     - Na-Naruto? - spytałam zdziwiona próbując go od siebie odciągnąć, by złapać oddech. - Coś się stało?
     - Tak dattebayo! Nie dawałaś żadnych znaków życia przez te kilka dni, myślałem nawet, że coś ci się stało!
     - Ahh, wybacz. Miałam kilka spraw do załatwienia. - szczerze się uśmiechnęłam, żeby się już nie martwił.
    Naruto przez cały czas się śmiał i ze mną żartował. Dobrze jest mieć przy sobie takiego wesołka, tylko szkoda, że nic o mnie nie wie... W niedzielę zdecydowałam, że powiem im o wszystkim, jedynie muszę znaleźć odpowiedni moment na to.

     Historia, może i trochę późno, ale się zaczęła i z całą grupą weszliśmy do sali, zajmując swoje miejsca. Kakashi jak zwykle dał nam wolną rękę i mogliśmy mieć chwilę wolną.
    Siedzę z Hinatą, Naruto i niestety Sasuke... cały czas jak coś mówię lub się śmieję, czuję na sobie jego kontrolujące spojrzenie, tyle że nie takie lodowate jak wcześniej. Na szczęście dosyć szybko zadzwonił dzwonek.
    Następna lekcja to biologia, ale dopiero w połowie drogi do sali przypomniałam sobie, że książki zostawiłam w szafce. Z tego powodu odłączyłam się od dziewczyn i poszłam do szatni.
     Wpisując kod czułam jak ktoś mi się przygląda, co niezbyt mi się podobało. To było całkiem inne spojrzenie niż te, z którym się do tej pory spotkałam. Postanowiłam to zignorować i szybko wyjęłam potrzebne rzeczy, chowając je do torby i zatrzasnęłam drzwiczki. Odwracając się uderzyłam o coś twardego. Podniosłam wzrok do góry, by lepiej przyjrzeć się mojej przeszkodzie. Był to chłopak o kasztanowych włosach opadających na jego czoło i szare oczy. Muszę przyznać, że jest przystojny... Opiera się jedną ręką o szafkę za mną, tuż nad moją głową i nieziemsko się do mnie uśmiecha. Jest blisko, za blisko.
     - Witaj piękna, jestem Renji Kyoto, a ty?
     - Emm... Sakura. - powiedziałam, nieufnie na niego spoglądając.
     - Ślicznie... - uśmiechnął się szerzej, ukazując zęby. - Posłuchaj, co byś powiedziała żeby się bliżej zapoznać? No nie wiem, może kino wieczorem, czy coś?
     Nie ma mowy, nigdzie z nim nie pójdę. Coś w nim jest i to mi się nie podoba. Nie mam zamiaru, jak to powiedział, "bliżej się z nim poznawać". Niezauważalnie rozejrzałam się po korytarzu,  szukając jakiegoś ratunku. Jest, Itachi! Przechodzi sobie wzdłuż szafek z rękoma w kieszeniach.
     - Oh, wybacz ale muszę już iść... - zwróciłam się do niego, a ten zdziwiony uniósł brwi. - Itachi, czekaj! - krzyknęłam za Uchihą, który po chwili się na mnie spojrzał równie zdziwiony.
     Podbiegłam do niego i złapałam pod ramię, i nie wiem dlaczego, ale specjalnie lekko się do niego przytuliłam. Jak tylko odeszliśmy kawałek dalej, westchnęłam z ulgą.
     - Wiedziałem, że mnie lubisz, ale nie, że aż tak. - powiedział po chwili uśmiechnięty chłopak.
     Od razu na te słowa zlałam się rumieńcem i od niego odskoczyłam. Zaśmiał się.
     - To nie tak... - przybliżyłam się do niego i szliśmy obok siebie przez korytarz. - Ehhh... tamten jak mu tam... Renji? Chciał się "bliżej poznać". - nakreśliłam palcami w powietrzu cudzysłów i kontynuowałam - Ale ja nie chciałam, więc wykorzystałam to, że przechodziłeś obok... - skrzyżowałam ręce na piersiach.
     - Renji? Renji Kyoto? - spytał wyraźnie zdziwiony.
     - Noo tak... A co?
     - Nie, nic...
     Zachowuje się jakoś dziwnie, jakby coś ukrywał, ale wolałam już nie drążyć tematu. Nim się obejrzałam, doszliśmy do sali brata.
      - Odprowadzić cię, czy dasz już sobie dalej radę sama? - spytał z uśmiechem, gdy się zatrzymaliśmy.
     - Nie, nie trzeba. Jeszcze raz dzięki.
     - Nie ma za co, idź już. - poczochrał mnie po włosach, na co się lekko skrzywiłam.
     - Co wy macie z tym czochraniem? - mruknęłam zła i szybko poprawiłam włosy, odpychając jego rękę.
     Chłopak tylko się zaśmiał i odszedł do chłopaków, rzucając ciche "Narka". Zadzwonił dzwonek i pobiegłam pod swoją salę.

     - Witajcie młodzieży, chłopcy i dziewczęta. - powitał nas wszystkich zadowolony nauczyciel od biologii, Jiraya.
     - Uważaj na niego, straszny z niego zboczeniec. - szepnęła do mnie Hinata
     - Jak to? - spytałam zdziwiona.
     - Tak to. Znany jest też jako Ero-senin. Uwielbia często "dręczyć" dziewczyny... - dołączył się do naszej rozmowy Naruto.
     - Nadal nie rozumiem...
     - Cisza tam! - krzyknął na nas nauczyciel i momentalnie ucichliśmy. - Kogo my tu mamy... Sakura Haruno!
     Na swoje imię aż przeszły mi dreszcze po plecach. Czego on ode mnie chce?
     - No dziewczyno, powiedz coś o sobie, skąd jesteś i co lubisz i takie tam. Jeszcze cię nie znam. - powiedział uśmiechnięty, a mi się to wcale nie podobało, ale i tak wstałam z krzesła.
     - Ehh... Jestem Sakura Haruno, przeprowadziłam się tu z tydzień temu i mieszkam z bratem. Lubię słuchać muzyki i nienawidzę osób z nadętym ego. - mówiąc ostatnie słowa, spojrzałam na Uchihę, który właśnie w tym samym momencie złamał ołówek, zły patrząc na mnie i usiadłam na swoje miejsce.
     - No, no... niewiele się dowiedzieliśmy... - mruknął i usiadł za biurkiem.
      Wtedy rozległo się pukanie do drzwi i weszła Shizune.
      - Jirayia, mogę zabrać Sakurę i Sasuke?
     - A tam, mogą nawet nie wracać. - machnął obojętnie ręką Ero-senin.
     Zdziwiona, nie wiedząc o co chodzi, wstałam z krzesła i ruszyłam do drzwi a Uchiha zaraz za mną. Przechodząc pomiędzy ławkami, Karin rzuciła mi mordercze spojrzenie.
     O co jej chodzi?
     Przez całą drogę do gabinetu dyrektorki panowała cisza, której nikt nie planował przerwać. Doszliśmy już na miejsce i Shizune zostawiła nas samych na łaskę Tsunade. Zapukaliśmy i weszliśmy.
     - O, w końcu jesteście. Wymyśliłam już dla was karę. - uśmiechnęła się pod nosem. - Usiądźcie.
    - To... co pani dla nas ma? - spytałam niepewnie.
    - To tak, przez cały ten tydzień musicie zostawać po lekcjach w kozie i ustaliłam z Kakashim, że od środy będziecie siedzieć razem na wszystkich lekcjach.
     Zamarłam. Mam z nim siedzieć w jednej ławce na wszystkich lekcjach Bóg wie ile?! To chyba żart. I na dodatek muszę zostawać po lekcjach... Nie, to nie może tak być...
     - Nie! Nie mam zamiaru siedzieć i mieć coś wspólnego z tym nadętym bufonem! - wybuchłam urażona.
    - Też nie mam zamiaru siedzieć z jakąś barbie... - włączył się Uchiha.
     - Ja ci zaraz dam barbie. - warknęłam zła za to porównanie. Przecież nie jestem jak Karin!
     - Tylko se paznokcia nie złam. - prychnął.
     - Cisza! To ma na celu złagodzenie waszego problemu, czy jak to tam nazwać... Jako dyrektorka nie mogę pozwolić na takie zachowanie, jakie prezentujecie. - usiadła wygodniej w fotelu skórzanym. - Poza tym, Sakura, twój brat nie chce żebyś miała jakieś inne problemy skoro już masz ich sporo na głowie.
      No tak, Sasori... Zawiedziona samą sobą, opuściłam głowę do dołu. Już mu sprawiam kłopoty, bo za bardzo zwraca na mnie uwagę i nie wyrabia z własnymi obowiązkami.
    - Dobrze... - mruknęłam cicho.
     - Dobra, wracajcie już na lekcję.
     Bez słowa wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Na korytarzu chciałam na spokojnie usiąść pod ścianą i pomyśleć, ale niestety jest ze mną Uchiha. Rezygnując z tego jakże kuszącego pomysłu, dalej wlokłam się po korytarzach, dopóki nie poczułam jak ktoś mnie zatrzymuje, łapiąc za nadgarstek prawej ręki. Zdziwiona się obejrzałam i dosłownie przed moją twarzą znajduje się Sasuke. Trochę onieśmielona cofnęłam się o krok, ale nie dałam rady dalej, bo nadal trzyma mnie w żelaznym uścisku. Wpatrywał się w moje oczy. Nie wiem jak, ale uległam i robiłam to samo co on. Patrzyłam. Nie są tak samo lodowate jak wcześniej, może nadal są, ale mniej. Przez chwilę dostrzegłam w jego oczach zawód, jakby czegoś żałował lub ode mnie oczekiwał. Nie wiedziałam o co chodzi. Nagle opuścił wzrok na ziemię i poluzował uścisk trochę się odsuwając. Byłam tym trochę rozczarowana.
    - Przepraszam... - powiedział cicho pod nosem. - Przepraszam za to, co wtedy mówiłem o twojej matce...
    Rozczarowanie zniknęło i zatkało mnie. I to dosłownie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę takie słowa z jego ust i to skierowane do mnie. Niemrawo się na niego patrzyłam i zastanawiałam się, jak to możliwe. Na chwilę znowu podniósł na mnie spojrzenie i chcąc, nie chcąc, zatraciłam się w jego oczach. On chyba tak samo w moich, bo nie reagował. Nagle chwyciłam się za głowę. Nie wiem dlaczego, ale znikąd poczułam silny ból głowy. Jakby coś rozsadzało mi czaszkę.
     - Sakura? - spytał zaniepokojony Uchiha.
      Jęknęłam i zacisnęłam dłonie na włosach po obu stronach głowy. Oparłam się plecami o ścianę i lekko się skuliłam prosząc w myślach o koniec. Tak jakby coś chciało się wydostać z mojej głowy na wolności, ale coś to skutecznie blokuje.
     Niespodziewanie ból zaczął mijać i mogłam już spokojnie ustać bez pomocy ściany. Nie rozumiem, dlaczego tak nagle się to pojawiło i równie szybko zniknęło? Jeszcze trochę otumaniona i szybciej oddychając spojrzałam na Uchihę, który się na mnie dziwnie patrzy. No przynajmniej jak dla mnie dziwnie, bo w jego oczach widziałam niepokój i niezrozumienie.
     - Co się stało?
     - N-nic, to tylko lekki ból głowy... - mruknęłam wymijająco i ruszyłam dalej korytarzem, co nie było chyba najlepszym pomysłem, bo mam lekkie zawroty głowy.
     Znowu złapał mnie za ten sam nadgarstek i boleśnie obrócił przodem do siebie. Syknęłam cicho z bólu. Zakręciło mi się w głowie jeszcze bardziej niż przedtem i miałam drobne problemy z utrzymaniem równowagi, ale jednak się nie przewróciłam.
     - Co ci jest? - i znowu ten jego okropny, lodowaty głos.
     - Nic...
     - Kłamiesz. - zmierzył mnie wzrokiem. Miałam już tego dosyć.
     - Kurna, daj mi święty spokój! - lekko podniosłam na niego głos, wyrwałam mu się i ruszyłam szybkim krokiem prosto do sali.

      Dobiegając do drzwi obejrzałam się na chwilę za siebie, by sprawdzić, gdzie jest Sasuke. Nie ma daleko do sali, więc już weszłam do środka. Nikt nawet nie zwrócił na mnie uwagi, tak jakbym była jakimś cieniem. Podeszłam spokojnie do ławki i usiadłam, w tym samym momencie wszedł pan gbur. Próbowałam na niego nie patrzeć i skupić się za wszelką cenę na czymś innym, jednak gdy przechodził obok mnie, spojrzałam na niego kantem oka. On też na mnie patrzył. Widząc moje spojrzenie, zmarszczył brwi. Usiadł i do końca lekcji czułam na sobie te okropne, już lodowate tęczówki.

     Zadzwonił dzwonek i nie patrząc na nic, szybko zarzuciłam torbę przez ramię i wyszłam. Wiem, że powinnam zaczekać przynajmniej na Hinatę, ale nie zniosłabym tej świadomości, że ktoś na mnie patrzy w ten sposób i to w dodatku on. Jak na złość przywracałam w głowie to, jak mnie złapał za rękę i patrzeliśmy sobie w oczy. Co ja sobie myślałam?! Przecież go nie lubię, a zachowuję się jak jakaś zakochana dziewucha. Niepokoi mnie jeszcze ten nagły ból głowy. Wcześniej mi się to nie zdarzyło.
     - Sakura, czekaj! - usłyszałam krzyk Hinaty i przystanęłam.
     Chwila, to ona umie krzyczeć?
     Dziewczyna szybko do mnie podbiegła i zaczęła łapać głębokie oddechy. Chyba nie jest w najlepszej kondycji....
    - Dlaczego tak nagle wybiegłaś? - spytała, patrząc na mnie zaciekawiona. - I dlaczego Sasuke się tak dziwnie na ciebie patrzy? - dodała po chwili, przechylając głowę w bok. Czyli ona też to zauważyła...
      - Miałam dosyć jego wzroku na sobie, a dlaczego się na mnie cały czas gapi to nie wiem. - wzruszyłam ramionami.
    - Aha... A co chciała Shizune?
    - Dyrektorka nas wezwała, bo wymyśliła dla nas karę. - przystanęłam na chwilę i obróciłam przodem do niej. - Wyobraź sobie, że wymyśliła sobie, żebyśmy zostawali razem do końca tygodnia w kozie i od środy mamy też siedzieć razem w jednej ławce. - podkreśliłam niektóre słowa udając zafascynowanie tym pomysłem.
     - Coś kiepsko to widzę... - mruknęła Hyuuga i ruszyłyśmy dalej.
     - Nie tylko ty. Przecież my się prędzej nawzajem pozabijamy, zanim zawrzemy rozejm! - uniosłam głos, idąc tyłem, by lepiej widzieć przyjaciółkę i wpadłam na kogoś plecami.
    Myślałam, że upadnę czy coś, ale złapały mnie za ramiona silne ręce.
    - To z kim się tak pozabijasz? - usłyszałam znajomy głos nad uchem.
     - Sasori? - mruknęłam odwracając się przodem do brata. - Z Uchihą, a z kim niby innym? - westchnęłam, a chłopak uniósł zdziwiony brwi, tak samo jak Itachi obok, którego dopiero co zauważyłam. - Tsunade wymyśliła sobie, że przez cały tydzień będę z nim zostawać w kozie i na dodatek muszę z nim siedzieć na wszystkich lekcjach...
     - Zachowujesz się jak dziecko. - wspaniały braciszek, który we wszystkim mnie wesprze.
    - Dziękuję za wsparcie. - mruknęłam zła.
    - Ależ nie ma za co! - poczochrał mnie jak zawsze po włosach i odszedł.
    - Powiedzenia! - rzucił na odchodne Itachi.
    - Super...
    Z Hinatą szybko poszłyśmy pod salę na lekcje matematyki.

___________

    Tam tararam! No i macie nexta :) Póki co nigdzie nie wyjeżdżam a rozdziały postaram się dodawać regularnie, czyli co tydzień. No chyba że złapie mnie wena to będzie wcześniej XD O ewentualnych opóźnieniach będę raczej informować.

Continue Reading

You'll Also Like

130K 4.1K 55
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
42K 2.2K 83
PART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skompli...
24.6K 1K 25
„ink brought us together"
200K 10.8K 140
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Książka 16 + ! • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, ro...