Zapomniane ~ SasuSaku [P O W...

By Viviennss

39K 2.3K 543

Zwykła nastolatka - Sakura Haruno, której życie zmieniło się przez jedno wydarzenie... Obce twarze, a jednak... More

PROLOG
1.Kim ty....
2.Przebudzenie
3. Nowy świat, nowa ja
4. Twarde lądowanie
5. Haruno potrafi
6. Mój wróg - zakupy
7. Różowy zawsze spoko
9. Kara
Libster Awards
Pytanie od autorki
10. Zmiana?
11. Rude wredne
12. Zawodniczka
13. Mam już dosyć
14. Zazdrość?
15. Przyjaciel z dzieciństwa
16. Kino
17. Skup się!
18. "Nie jesteś moim ojcem"
LA #2 + notka od autorki
Przepraszam...
19. Baka
LA #3 #4 #5 + info
20. Mecz
21. Ślady przeszłości
22. Poszukiwania czas zacząć
23. "Przywrócić zapomniane..."
Zawieszam ~ przepraszam...
Chamstwo
24. Choroba
25. Unikając bólu
26. "Obiecałeś!"
27. W imię tęczy
28. Szansa?
29. Ucieczka
30. Dylematy
31. Odwiedziny
32. Kłótnia
33. Lęki
34. Wzloty i upadki

8. Prawda

971 67 9
By Viviennss

    Zamknąłem się w swoim pokoju i od razu ruszyłem do kolejnego pomieszczenia po prawej, czyli do łazienki. Zapaliłem światło i przejrzałem się w lustrze na ścianie nad umywalką. Policzek i oko spuchły mi do wielkości jajka, co nie najlepiej wygląda. Cholera, będzie siniak. Nie wiem skąd ona ma taki mocny cios.
     Przemyłem twarz chłodną wodą i wróciłem do pokoju wycierając się ręcznikiem. Miałem już rzucić się na łóżko, tylko nie wiem czemu, ale spojrzałem przez okno i zobaczyłem ją.
    Patrzyłem zaskoczony przed siebie i nie dowierzałem własnym oczom. Na parapecie domu na przeciwko, w pokoju na wprost mojego siedzi skulona dziewczyna, a jej drobnym ciałem wstrząsają co jakiś czas dreszcze. Podciągnięte do brody kolana oplatała chudymi rękoma, a twarz schowała za kotarą różowych włosów. Sprawia wrażenie bezbronnej, potrzebującej wsparcia dziewczynki zagubionej w tym świecie. Jest teraz całkowitym przeciwieństwem niż przedtem, gdy była uparta, pewna siebie i z ciętym językiem. Teraz ta dawna ona zniknęła. Nie ma jej. Przepadła. I wyobrazić sobie, że to ja ją doprowadziłem do takiego stanu...
    Szybko oprzytomniałem i położyłem się na łóżku, włączając muzykę w słuchawkach. Chciałem się oderwać od rzeczywistości i przestać myśleć o tej irytującej dziewczynie, jednak mój umysł wcale mi w tym nie pomagał. Cały czas przywracał mi obrazy z dzisiejszego dnia, gdy obrażałem ją na korytarzu, gdy płakała w ramionach Sasoriego na placu przed szkołą, a nawet jak siedziała skulona na parapecie. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że nie mogę czegoś wyrzucić z myśli, a zwłaszcza jakieś dziewczyny.
    Dlaczego akurat ona?
    Myślałem jeszcze długo dopóki nie zmorzył mnie sen i odpłynąłem.

    Następnego dnia nie pojawiła się w szkole, co wszystkich z klasy bardzo zdziwiło oprócz mnie. Oczywiście sensacją był także mój siniak pod okiem. Naruto i Kiba wymyślili sobie historyjkę, że jakaś dziewczyna mnie tak urządziła, bo się do niej zalecałem. Od razu ich za ten pomysł ochrzaniłem, ale niewiele się mylili. Cały czas czułem czujne spojrzenie Hinaty na sobie, co nie było do niej podobne. Mimo to, próbowałem to całkowicie ignorować.

    Kolejny ranek, a Itachi raczył zrobić mi miłą niespodziankę. Około godziny 7:20 wszedł do mojego pokoju i rzucając na moje łóżko, na którym jeszcze spałem, czarną marynarkę ze spodniami do kompletu, kazał mi się wyszykować przed 9:30, bo gdzieś wychodzimy. Nie rozumiem go, przecież mamy dzisiaj piątek - szkołę, dlaczego niby mam do niej nie iść? Myślałem, że pójdę jeszcze spać, jednak nie potrafiłem, bo ta nagła zmiana planów nie dawała mi spokoju.
    Nadal uparcie się zastanawiając nad wszystkim zacząłem się szykować do tajemniczego wyjścia. Gotowy zszedłem na dół i zobaczyłem brata również w odświętnym stroju, poprawiający sobie jeszcze krawat w lustrze.
    - Gotowy? - spytał, a ja jedynie kiwnąłem głową.
    Spojrzałem na zegar, który wskazywał za dwadzieścia dziewiątą. Dosyć szybko ten czas zleciał. Mimo, że jest jeszcze sporo czasu do 9:30 to i tak wsiedliśmy do samochodu, ja na miejsce pasażera, a Itachi jako kierowca. Podczas drogi nic się nie odzywałem i nie wypytywałem, gdzie jedziemy, bo i tak wiedziałem, sądząc po jego ostatnim zachowaniu, że nic mi nie powie.
    Zamyśliłem się i nie zauważyłem nawet, kiedy zza horyzontu zaczął wyłaniać się teren cmentarza. Zdziwiony zmarszczyłem brwi i ukradkowo spojrzałem na brata, po którym nie widziałem żadnej konkretnej podpowiedzi. W pełni skupiony prowadzi samochód, patrząc na jezdnię i nie zwracając na mnie uwagi. Normalne. Kawałek dalej dostrzegłem gmach kościoła, na którego teren wjechaliśmy i zatrzymaliśmy się na jednym z miejsc parkingowych.
    Teraz już nic nie rozumiałem. Po co mam być w kościele? Tyle czasu nawet do niego nie chodziłem i było spoko, a teraz nagle mam zacząć? Spojrzałem z pytającym wzrokiem na brata, a ten jedynie zgasił silnik i wysiadł z auta. Lekko zirytowany jego zagraniem poszedłem jego śladem.
    - Co to ma znaczyć? - spytałem uważnie śledząc zmiany w jego mimice.
    - Nic, a co? - sparował niewinnie.
    - Itachi... - warknąłem zniecierpliwiony.
    - Jesteśmy przy kościele, zachowuj się. - westchnął i wykręcił jakiś numer na telefonie.
    - No, już jesteśmy. - powiedział do smartfona. - Tak, młody też jest. - przerwał, by usłyszeć rozmówcę. - Tak wiem, ale rodzice kazali, więc musiałem go zabrać. - westchnął bezradnie. Świetnie, czyli rodzice też są w to zamieszani. Tylko po co tu oni skoro mieszkają dosyć spory kawałek drogi stąd?
    Itachi skończył gadać przez telefon i chciałem się dopytać o co chodzi, jednak brat mnie zbył i poszedł gdzieś za mnie. Wkurzony obróciłem się w tamtym kierunku i zauważyłem jak wita się z rodzicami.
    Co oni tu...?
    Podszedłem do nich. Wszyscy ubrani na czarno, nawet ci, których nie znam i przechodzą obok mnie. Przywitałem się z matką i ojcem, a u rodzicielki dostrzegłem podpuchnięte oczy od łez, co wcale mi się nie podobało.
    - Możecie mi w końcu powiedzieć co my tu robimy? - spytałem z nadzieją, że w końcu się wszystkiego dowiem.
    - Pamiętasz może tą dziewczynkę, z którą nie raz się bawiłeś gdy jeździliśmy nad jezioro? - odezwała się matka. Zrobiłem skupioną minę i próbowałem sobie przypomnieć, coś chyba kojarzę... - Dzisiaj jest pogrzeb jej rodziców. Szkoda mi dziewczyny, straciła ich w wypadku samochodowym. Ma już... - odpowiedziała złamanym głosem. Mówiła coś dalej, ale już nie słuchałem.
    Pamiętam, że zawsze bawiłem się z jakąś dziewczynką i to w moim wieku, tylko że nie pamiętam jak wyglądała. Wiem tylko, że bardzo ją lubiłem i ją jako jedyną z dziewczyn dopuściłem tak blisko siebie. Nawet to ona była pierwszą osobą, z którą się zaprzyjaźniłem. Nie dziwię się reakcji matki, ona i ojciec bardzo dobrze się znali z jej rodzicami. Po kilku wyjazdach, na których się spotykaliśmy, postanowili utrzymywać znajomość. Nie wiem co się później stało, ale straciliśmy z nimi wszelki kontakt.

    Po skończonej mszy wszyscy wyszli za wynoszonymi trumnami na cmentarz. Przez cały czas byłem nieobecny. Nie słuchałem nawet księdza i nie rozglądałem się po ludziach, czy zobaczę kogoś znajomego. Zamiast tego starałem przypomnieć sobie kim była ta dziewczyna, z którą się zawsze bawiłem nad jeziorem.
W końcu, podczas składania ciał do grobu, podniosłem wzrok i rozejrzałem się po ludziach. W pewnej chwili przed oczami mignęły mi różowe włosy. Znowu prześledziłem otoczenie i zatrzymałem się na Sakurze. Jak wszyscy była ubrana na czarno w sukienkę i na to narzucony płaszcz. Nie rozumiem, co ona tu robi? Nie widziałem jej twarzy bo miała pochyloną głowę do dołu. Zaraz przy niej stał Sasori z wzrokiem utkwionym w świeżo położonej płycie marmurowej.
    Tłum się stopniowo zmniejszył, a rodzice i Itachi ruszyli do nagrobka, przy którym najbliżej został tylko Sasori i Sakura. Dziewczyna nawet nie podniosła wzroku tylko dalej uparcie wpatrywała się w napisy na płycie. Podążyłem za jej wzrokiem i przeczytałem imiona dwóch osób: Rin Haruno i Hideki Haruno.
    Wygrawerowane literki uświadomiły mnie we wszystkim. To jej rodzice zginęli. To ona jest tą dziewczyną znad jeziora. To z nią byłem tak blisko i była dla mnie kiedyś najważniejsza. To ja obrażałem mówiąc takie rzeczy o jej matce. Nie rozumiem, dlaczego mnie nie pamięta i tak bardzo się zmieniła. Wiem już przynajmniej, dlaczego tak się wtedy zachowywała. Pierwszy raz w życiu zrobiło mi się głupio z tak prostego powodu.
    - Sasori, Sakura... - ciszę.przerwał mój brat i zwrócił na siebie ich uwagę.
    Dziewczyna spojrzała po nas czerwonymi, zapłakanymi oczami, a łzy nadal spływały po jej bladych policzkach. Zatrzymując wzrok na mnie, szybko go odwróciła w inną stronę. Zauważyłem jak zacisnęła swoje drobne dłonie w pięści, że aż knykcie jej zbielały. Już chciała chyba odejść, bo się odkręciła do tyłu, ale Sasori złapał ją szybko za przedramię i powiedział jej coś na ucho, czego niestety nie udało mi się usłyszeć.
    - Bardzo mi przykro Sasori, Sakura... - odezwała się Mikoto, moja matka. - Wiedźcie, że zawsze możecie na nas liczyć. - powiedziała słabo się uśmiechając.
    Dostrzegłem zdumiony wyraz twarzy Sakury. Chyba nie wiedziała skąd moja mama ją zna, z resztą ja też tego nie wiedziałem, aż do dzisiaj.

~·~·~·~·~

    Stoję nad nagrobkiem moich rodziców, nie wiedząc co powinnam zrobić. Czułam na sobie spojrzenie brata, wiedziałam, że chce już iść i tylko czeka aż ja będę gotowa. Tylko problem w tym, że nie jestem jeszcze gotowa i nie chcę ich tu zostawiać...
    Nie pamiętam ich twarzy i niczego, co jest z nimi związane. Dałabym wszystko, żeby mieć teraz z nimi nawet najmniejsze wspomnienie, które mogłabym odtwarzać w głowie jak jakąś mantre. Patrząc na litery wyżłobione w płycie marmurowej wrzeszczałam z rozpaczy wewnątrz siebie. Przez cały czas czułam jak ciężkie łzy spływają po moich policzkach, jakby wydrążyły już sobie stałą drogę. Oczy mnie strasznie piekły od tej słonej cieczy, przez co często mrugałam.
    Dlaczego to tak cholernie boli?
    Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale czuję w sobie pustkę. Przez utratę pamięci mam nie tylko wielkie luki w umyśle, ale także w sercu. Jakby rozwalone puzzle, z których większość kawałków się pogubiła. Teraz zostaje je znaleźć, tylko gdzie?
    - Sasori, Sakura... - usłyszałam cichy głos, który od razu wyrwał mnie z myśli.
    Spoglądając w stronę Itachiego, który przerwał moje wewnętrzne rozmyślania nad samą sobą i moim marnym życiem, zobaczyłam także dwójkę dorosłych ludzi, których widzę po raz pierwszy. Są strasznie podobni do chłopaka, więc muszą to być chyba jego rodzice. Przelatując dalej wzrokiem natknęłam się na Sasuke, na co od razu odwróciłam głowę w drugą stronę. Po co on tu jest?! Nie chce żeby widział mnie w takim stanie. Wystarczy już, że widział moją reakcję wtedy na korytarzu w szkole.
    Odwróciłam się szybko za siebie z zamiarem odejścia, jednak zanim to zrobiłam Sasori złapał mnie za przedramię. Po tym poczułam jego ciepły oddech na swoim zziębłym policzku, który aż parzył.
    - Sakura, proszę... - usłyszałam błagalny szeptem brata.
    Nie chciałam tu być w jego towarzystwie, ale zostałam dla Sasoriego.
    - Bardzo mi przykro Sasori, Sakura... - usłyszałam spokojny i przyjemny dla ucha głos kobiety.     - Wiedźcie, że zawsze możecie na nas liczyć. - dokończyła słabo się uśmiechając.
    Stałam i patrzyłam się na kobietę ze zdumieniem. Skąd ona wie jak się nazywam? No tak, przecież Sasori mógł jej powiedzieć lub nawet Itachi...
    Brat zaczął rozmawiać z rodziną Uchiha, a ja smętnie spoglądałam na grób rodziców. Wyłączyłam umysł na bodźce świata zewnętrznego i nie słuchałam ich. Tylko jedna rzecz nie dawała mi obecnie spokoju. Był to Sasuke, który cały czas się na mnie gapił. Czego on ode mnie chce? Próbowałam nie zwracać na niego uwagi i zajęłam się dalszym rozmyślaniem.
    Nie zorientowałam się nawet, kiedy zostałam na cmentarzu sama z bratem, dopóki ten nie położył swojej wielkiej dłoni na moim barku. Zerknęłam w jego stronę, a widząc jego pocieszający, smutny uśmiech, zrobiło mi się trochę lepiej na sercu. Widziałam, że też ma ochotę płakać, ale tego nie zrobił. Chciał mi chyba tym pokazać, że jest silny, co mnie jedynie zmartwiło. Nie powinien przede mną tego ukrywać...

    Po powrocie do domu od razu poszłam do swojego pokoju. Zdjęłam szybko sukienkę, której miałam już dosyć i założyłam dżinsy i za dużą bluzę z kapturem. Nie miałam na nic siły. Chciałam jedynie zniknąć i nie wracać. Niestety tak się nie da... Biorąc pod uwagę jedno z najlepszych rozwiązań wzięłam mp3 ze słuchawkami i usiadłam wygodnie na parapecie. Oparłam głowę o szklaną powierzchnię okna, o którą zaczęły wybijać powolny rytm krople deszczu i włączyłam muzykę. Po moim umyśle krążyły słowa Linkin Park - Lost In The Echo. Cały czas myślałam o dzisiejszym dniu, ale nie potrafiłam uronić więcej łez. Chyba wyczerpałam swój limit... Za to niebo płacze za mnie. Jakby chciało mi pomóc w tej jednej, prostej rzeczy.
    Przymknęłam na chwilę oczy, po czym wyjrzałam przez szybę nieprzytomnym wzrokiem. Samochody przyjeżdżały przez ulicę tylko czasami, bo większość ludzi woli poruszać się za pomocą własnych nóg, nawet w taką chłodną i deszczową pogodę. Zmęczonym spojrzeniem zerknęłam wyżej, do okna Uchihy. Tak jak się spodziewałam siedział u siebie i robił coś na komputerze przy biurku. Miałam doskonały widok na jego silne plecy i szerokie barki.
    Oczy już mi się lepią, a muzyka przyjemnie rozchodzi się po umyśle. Znam go zaledwie kilka dni a już go nie lubię. No proszę, jak można być takim chamem? Chciałam wymyślić jeszcze więcej wyzwisk pod jego adresem, ale byłam zbyt zmęczona. Już zamykałam oczy, by odpocząć, ale zdążyłam zauważyć jak chłopak wstaje i wyraźnie zdziwiony zaczął mi się przyglądać. Tyle że nie było to już to samo lodowate spojrzenie. Jakby trochę zmiękło, ale nie umiałam nic więcej z tego wyczytać. Zmęczona oddaliłam się od tego świata pełnego bólu.

~·~·~·~·~

    Nie chciałem już o niczym myśleć, ale nie potrafiłem wymazać sobie z pamięci jej łez. Jak to możliwe? Zawsze wszystkie dziewczyny za mną latały, a ja je odpychałem. Tylko ona uparcie siedziała w mojej głowie, mimo że ją w ogóle nie interesuję.
    Myślałem, że siedząc w internecie uda mi się o niej choć na chwilę nie myśleć. Jednak i to nic nie dawało, a jedynie rozbolała mnie do końca głowa. Zrezygnowany wstałem od komputera i zwróciłem się w stronę łóżka. Przeczesując włosy palcami spojrzałem w okno. Od razu przystanąłem w miejscu i opuściłem powoli dłoń wzdłuż ciała, gdy tylko ujrzałem ją w oknie naprzeciwko.
    Wyglądała na wykończoną tym wszystkim. Siedziała z głową opartą o szklaną powierzchnię, a spojrzenie miała półprzytomne. W za dużej bluzie wyglądała naprawdę uroczo ... Nie, stop!! Co ja gadam?! Zakląłem siarczyście pod nosem i biorąc bluzę dresową wyszedłem na zewnątrz z nadzieją, że świeże powietrze mi pomoże, bo zaczynam gadać głupoty.

    Przechodzę przez liczne uliczki i jednak nadal o niej myślę. Postanowiłem się poddać i na spokojnie wszystko przeanalizować.
    Okazało się, że Sakura przeprowadziła się chyba z powodu śmierci rodziców. Jak tylko przyszła do szkoły nic o sobie nie mówiła i nadal nic o niej nie wiemy. Pozostaje nadal sporo znaków zapytania. Dlaczego nic o sobie nie mówiła i wyraźnie unika tych tematów odnośnie swojej przeszłości? Dlaczego pierwszego dnia, gdy przyszła tak nagle wybiegła z sali z przestraszoną Hyuugą? Dlaczego potem nie wróciła?
     Patrząc pod nogi zmarszczyłem brwi. Nie zauważyłem nawet, kiedy przestało padać. Czegoś ważnego mi tu brakuje i ciągnie mnie, żeby dowiedzieć się o co chodzi. Muszę przyznać, że Haruno sama w sobie jest dosyć interesująca...
    - Sasuke!! - wydarł mi się do ucha Uzumaki.
    - Nie wydzieraj się tak, młotku! - odskoczyłem wyrwany z myśli.
    - Nie moja wina, ze jesteś głuchy! Wołałem do ciebie kilka razy a ty nic!
    - Ech... niech ci będzie. Czego chcesz?
    - A nic. Matka kazała mi iść na zakupy i cię spotkałem, więc podszedłem... Dlaczego nie było cię w szkole? - wypowiedział wszystko na jednym wdechu wymachując mi przed nosem pustą torbą.
    - Miałem kilka spraw do załatwienia. - mruknąłem wymijająco, a blondyn kiwnął ze zrozumieniem głową.
    - Martwię się o Sakurcię... - zaczął po chwili milczenia. - Dziś znowu jej nie było i nie odpisuje na wiadomości na facebooku...
    Udawałem, że nie interesuje mnie to, choć tak naprawdę chciałem dowiedzieć jak najwięcej.
    - Ostatnio nawet Hinata się jakoś dziwnie zachowuje. Tak jakby nie chciałam o czymś powiedzieć... - zastanawiał się dalej Naruto.
    - Nie dziwi cię, że nic nie wiemy o Sakurze? - spytałem nagle.
    - Hę? Nie... Z resztą niedawno co się przeprowadziła i chyba potrzebuje trochę czasu żeby nam zaufać, co nie?
    - Taaa... - mruknąłem pod nosem. - Będę się już wracał, Naruto, nara.
    - Narka.

____________

   No i witam z powrotem :) Nadal jestem na wyjeździe, ale nie wytrzymałam i specjalnie dla was kradnę komuś neta... ^^' Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komentarze i głosy. Z zadowoleniem obserwuję jak statystyki rosną w górę :)
    Kolejny rozdział pojawi się akurat za minimum tydzień, więc musicie trochę poczekać.
    Pozdrawiam z Augustowa :*

Continue Reading

You'll Also Like

3.7K 515 23
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
22.6K 1.8K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
133K 9.8K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
8K 705 23
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...