New Romantics

Від KapitanMaddie

7K 1.3K 1K

To miały być relaksujące ferie w zniewalającym kurorcie narciarskim we Francji. Wycieczka jedyna w swoim rodz... Більше

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Playlista
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Nowa playlista do New Romatics
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29

Rozdział 13

255 52 31
Від KapitanMaddie

Gdy wróciłyśmy z siłowni, na podłodze pod drzwiami leżała gruba koperta z beżowego papieru z logo hotelu. W środku na kartce ktoś zapisał eleganckim pismem:

22:00 Klub Ville du Péché

- A już myślałam, że o tobie zapomniał - westchnęła Paula. 

- Dwudziesta druga - jęknęłam. - Będziemy mieć kłopoty.

- Już je mamy.

- Jak wytłumaczymy to reszcie?

Paula wzruszyła ramionami.

- Powiemy im częściową prawdę, że idziemy do klubu. Tekla i Renifer unikają takich miejsc, jak ognia, a Aneta normalnie by poszła, ale na pewno obecnie nie jest w nastroju do imprezowania. 

Po kolacji okazało się, że zna swoich przyjaciół bardzo dobrze. Nikt nie kwestionował naszego wyjścia, jakby to było normalne, że Paula po prostu robi, co chce. Nikt nie zapytał: "A co z godziną policyjną?". Poczułam się dziecinnie na myśl, że pewnie byłam jedyną osobą, która traktowała wytyczne nauczycieli poważnie.

Gdy Paula zaproponowała, że mnie pomaluje, grzeczne zajęłam miejsce przed lustrem. Kiedy jednak podała mi skórzane legginsy i czarny krótki top, pokręciłam głową. 

- Absolutnie nie. 

- To legginsy i koszulka, Wagner. Co innego chcesz założyć?

Wyciągnęłam z szafy swoją wełnianą, zieloną sukienkę, na co Tekla prawie udławiła się herbatą. Chociaż nie były z Anetą zainteresowane wyjściem do klubu, gdy Paula zaczęła mój make over, nie omieszkały się wtrącać. 

- Po pierwsze - zaczęła Tekla. - Ugotujesz się w tym. 

- Po drugie - dodała Aneta. - Będziesz wyglądała, jak własna babcia. 

Westchnęłam, złapałam podane przez Paulę ciuchy i poszłam przebrać się do łazienki. Chociaż znacznie wyższa, była na tyle szczupła, że jej legginsy były na mnie dobre. Można by uznać, że są lekko przydługie, ale materiał był na tyle rozciągliwy, że nie rzucało się to w oczy. Koszulka jednak odsłaniała cały mój brzuch. 

Wyszłam z łazienki, czując się naga.

- Masz sześciopak - zauważyła Tekla oskarżycielsko.

Objęłam się rękoma w pasie. 

- Dlatego właśnie nie zakładam takich ciuchów - burknęłam. - Wszyscy się gapią. Nienawidzę tego. 

Aneta się skrzywiła.

- Jeżeli ty ze swoim ciałem masz kompleksy, to nie ma nadziei dla reszty z nas. 

Tekla pokiwała głową, ale ja tylko przewróciłam oczami.

- Ile razy usłyszałam, że jestem zbyt...  męska. Zbyt żylasta. Kobieta powinna mieć kształty. Nie lubię pokazywać swojego ciała. 

- Dlatego zawsze chodzisz w bluzach?

Wzruszyłam ramionami.

- Ja mam rozstępy na dupie - rzuciła nagle Paula. 

Tekla parsknęła śmiechem. 

- A ja mam cellulit - podchwyciła Aneta. - I mój lewy sutek jest większy od prawego.

- Żartujesz?

- Poważnie. 

Pokręciłam głową. 

- Ja mam strasznie kościste kolana. 

- A ja krzywe palce. 

- A wiecie co jest w tym najstraszniejsze? - zapytałam.

- Co?

- Że gdzieś na świecie jest jakiś biały, stary facet, który na tych naszych kompleksach zarobi.

Wpadłyśmy w taką głupawkę, że musiałam oprzeć się o ścianę i trochę bałam się, że zaraz popuszczę w majtki ze śmiechu. Tekla aż się popłakała i zaczęła ocierać łzy kołdrą. 

Dzięki temu jednak, gdy wychodziłyśmy do klubu, szłam trochę bardziej wyprostowana, a gdy byłyśmy już na miejscu i zdjęłam kurtkę, nie skuliłam się, chcąc ukryć brzuch, tylko go jeszcze napięłam. 

Chociaż miałam ze sobą dowód, bramkarz tylko zerknął na Paulę i od razu nas wpuścił. Do tej pory byłam w dwóch klubach, raz z okazji urodzin Jacka, a drugi raz na halloweenowej imprezie, na którą zaciągnął mnie Patryk. 

Klub Ville du Péché nie przypominał jednak tych w Polsce. Korytarz prowadzący do głównej sali był niemal całkowicie ciemny i wygłuszony, tak że idąc nim słychać było tylko odległy dźwięk basów i gdy nagle człowiek zakręcał i przechodził przez drzwi do samego klubu, dźwięk prawie zwalał z nóg. Tak samo, jak widok. 

Centralnym punktem sali wcale nie był parkiet. Cały sufit wyłożony był kwadratowymi, wielkimi lampami, które z perspektywy wejścia wyglądały, jak wijący się wąż. I po środku tego kłębowiska, był długi na półtora metra i złożony z czegoś, co przypominało podświetlone na fioletowo kryształy, żyrandol. Bar był daleko w rogu, a wokoło sali znajdowały się czerwone i złote stoliki. 

Ludzi było sporo, ale nie tak pełno, żeby czuć się przytłoczonym. I pomimo godziny policyjnej od razu dostrzegłam kilka osób z naszej szkoły. Szturchnęłam Paulę porozumiewawczo, wskazując dwóch chłopaków z naszej klasy, ale ona się skrzywiła i wyciągnęła palec w stronę drugiego końca sali, gdzie przy stoliku siedział Patryk. 

Chociaż przyszłam tutaj, żeby dać się wykorzystać osobie, której kiedyś ufałam najbardziej na świecie, widok mojego eks jakoś bardziej mnie zdołował. Ledwo zerwaliśmy, a on już poszedł na podryw.

Wiedziałam, że mu na mnie nie zależało - w  końcu mnie zdradzał - ale to nie zmieniało faktu, że było mi przykro.

- Nie patrz na niego, on...

Nie dokończyła, bo przerwał nam wysoki, chudy chłopak w przezroczystym tank topie. Krzyknął coś po francusku i wskazał odległą część klubu.

- We do not speak french! - zawołała Paula.

- Come gerlz, ze your friend iz awaiting.

Bardziej natarczywie zamachał rękoma i ruszył, nie patrząc czy za nim podążymy.

- To pewnie Aleks.

Złapałyśmy się za ręce i ruszyłyśmy za chłopakiem. Na zewnątrz była trzaskająca zima, ale w środku było gorąco i cieszyłam się, że jednak nie założyłam mojej wełnianej sukienki. Ludzie na parkiecie byli spoceni, ich skóra błyszczała w świetle fikuśnych lamp, a muzyka aż wibrowała mi w kościach.

- Enter!

Chłopak wskazał na drzwi obok ogromnego, stylizowanego na stare, lustra. Wymieniłyśmy z Paulą spojrzenia.

- What's there?

- Ze labirynth.

To nie brzmiało dobrze, ale nim zdążyłam odpowiedzieć, chłopak przewrócił oczami i pchnął drzwi. W środku brakowało górnego oświetlenia, były tylko cienkie lampy przy suficie, które wyłaniały z ciemności fosforyzujące malunki na ścianach. Wszystkie przedstawiające ludzi w bardzo dwuznacznych pozycjach. Po kilku krokach, zorientowałam się też, dlaczego nazwał to miejsce labiryntem. Znaleźliśmy się przed wejściem do pięciu, nieoświetlonych korytarzy. Nad każdym, oprócz jednego, widniał napis: NO EXIT. Przy tym jednak, który był najbardziej po lewej nie było tabliczki, ale za to znajdowało się krzesełko, na którym siedział umięśniony mężczyzna. Wymienili z chłopakiem kilka słów po francusku.

- You are invited to the VIP room - powiedział bramkarz i skinął w stronę korytarza za sobą.

To wydawało się dokładnie w ich stylu, żeby wynająć VIP-owski pokój w i tak już cholernie drogim klubie. 

Korytarz był krótki i kończył się wygłuszonymi drzwiami. Gdy weszłyśmy do środka, z początku nie wiedziałam, na co patrzę. Musiałam zamrugać kilka razy, żeby dotarło do mnie, że pokój jest niewielki i po prostu jedna ściana jest z prawdopodobnie ze szkła, dzięki czemu, siedząc na kanapie w sekcji dla VIP-ów można było obserwować ludzi tańczących w klubie. 

A po chwili przypomniało mi się wielkie lustro przed wejściem. 

- To chyba zabronione - burknęłam, wskazując na wyginające się  za szybą ciała.

- Weneckie lustra? - zapytał Igor, patrząc na mnie sceptycznie. - Nie sądzę. 

We czwórkę siedzieli rozparci na kanapie stojącej pod ścianą. Oprócz niej były tu jeszcze trzy fotele, stolik - teraz pełen butelek - i podest z rurą do tańczenia, wokół której wił się jakiś półnagi facet, którego nie rozpoznałam. 

Jedyną osobą zainteresowaną tańczącym był Daniel, który popijał szampana prosto z butelki i głodnym wzrokiem śledził ruchy mężczyzny. 

Reszta spojrzeń skupiła się na nas. 

- Wciągasz w to przyjaciółeczkę? Jak miło. 

Paula wdzięcznie opadła na jeden z foteli. 

- Wciąga? To to nie jest niewinne wyjście do klubu? Nigdy bym nie zgadła.

Wyjęła butelkę szampana z wiaderka z lodem i nalała sobie do kieliszka, który wciąż stał na tacy. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, opadłam na fotel obok.

- Chyba coś ci się pomyliło. Masz usiąść na kolanach swojego nowego chłopaka.

Poczułam, jak cała sztywnieje, ale Aleks nie poklepał swojego kolana, jak zboczeniec, tylko spojrzał leniwie na Karola. 

- Nie przypominam sobie, żebym dał ci pozwolenie na zarządzenie moimi kolanami. 

Igor parsknął. 

- Karol musi poczuć się znowu jak facet. Odzyskać jaja, które zabrał mu wściekły rudzielec. 

Mrugnął do mnie, jakbyśmy dzielili wspólny żart, ale ja doskonale wiedziałam, że to nie jest śmieszne. Karol należał do tego typu ludzi, którzy będą chcieli udowodnić swoją męskość. Musiałam coś powiedzieć, coś zrobić, nim stanę się wrogiem numer jeden. 

- Podpuszczasz go, bo boisz się Wagner - rzucił lekko Aleks. - Ale spokojnie, Igor, ona nie gryzie. 

Nawet Karol się roześmiał, a ja odetchnęłam. Paula jednak siedziała cała zmarszczona, jakby ktoś przedstawił jej wyjątkowo ciężką zagadkę. Wreszcie jednak Daniel oderwał wzrok od faceta okręconego wokół rury i kiwnięciem głowy wskazał na stolik. 

- Lepiej się napić, zaraz idziemy do labiryntu.

Skrzywiłam się nieznacznie, a Aleks przycisnął guzik znajdujący się na ścianie za kanapą.

- Margarita? - zaproponował.

Od razu zorientowałam się, że nawiązuje do naszego żartu z dzieciństwa. Gdy nasi rodzice pytali nas, jaką chcemy pizzę, zawsze wybieraliśmy margheritę, bo dowiedzieliśmy się, że jest koktajl o podobnej nazwie i strasznie nas to bawiło. Potem "stukaliśmy" się kawałkami pizzy i udawaliśmy pijanych. Takimi byliśmy wyrafinowanymi ośmiolatkami. 

Powinno mnie to rozbawić, ale zamiast tego po prostu zabolało.

- Wystarczy woda - odpowiedziałam chłodno.

Po chwili w sali pojawił się kelner i przyjął zamówienie. Igor poprosił o piwo, a Daniel o dużą coca colę i siedem szotów tequili. Możliwe, że klub oprócz baru w głównej sali, miał jeszcze kolejny, bo wszystko zostało dostarczone w przeciągu kilku minut.

Na każdym kieliszku tequili leżała ćwiartka cytryny, a obok stała solniczka.

- Wiecie jak pić tequilę? - zapytał Daniel, chwytając swój kieliszek.

Drugi podał tańczącemu facetowi, który przysiadł obok niego na oparciu kanapy.

- Najpierw sypiesz sól na dłoń... albo inną część ciała. Potem wypijasz tequilę, a potem wgryzasz się w cytrynę. - Spojrzał na faceta. - Bastien, we need to show the girls how to drink tequila.

Bastien uśmiechnął się kokieteryjnie i włożył sobie do ust kawałek cytryny tak, że jej miąższ wystawał poza usta. Daniel posypał wierzch dłoni solą, zlizał ją, a potem wypił jednym duszkiem cały kieliszek i przylgnął do ust mężczyzny.

Karol zrobił minę, ale nic nie powiedział. Nie wiem dlaczego, ale sięgnęłam po kieliszek i zdjęłam z niego cytrynę. Przyjęłam solniczkę od Daniela.

- To nie może być higieniczne.

- Spokojnie, tequila zabije wszystkie zarazki.

Posypałam dłoń solą i podałam solniczkę Pauli, która zrobiła to samo. Przysunęłam rękę do ust. Byłam pewna, że to zła decyzja, ale ostatnio podejmowałam tylko takie, więc po prostu wykonałam wszystkie kroki, które opisał Daniel. 

Sól, alkohol, a na koniec cytryna. 

Smak tequili był tak ohydny, że z ulgą przyjęłam kwaśność cytryny. Nie udało mi się jednak ukryć skrzywienia. Aleks podał mi butelkę z wodą, ale niestety ta nie spłukała gorzkiego posmaku. Zazdrośnie spojrzałam na colę Daniela. 

Jedyną osobą, która nie wypiła swojego szota, był Aleks. Karol szturchnął go w ramię. 

- Zgrywasz niewiniątko? 

- A co, chcesz mnie upić?

Aleks spojrzał na Kamila z rozbawieniem i nagle coś się we mnie zagotowało. Gdy zobaczyłam zdjęcie, na którym Patryk całuje jakąś inną dziewczynę, to zabolało. Ale obserwowanie Aleksa pośród przyjaciół, dla których mnie porzucił, to była prawdziwa zazdrość. Przechyliłam się przez stolik, złapałam za kieliszek i go opróżniłam. Tym razem nawet oko mi nie mrugnęło. 

- Zrobione. 

Zignorowałam spojrzenie Pauli, a Igor klasnął w dłonie.

- To chyba czas na labirynt!

Kilka minut później staliśmy przed wejściem do czterech korytarzy, które tonęły w mroku. Nim jednak ktoś zdążył się odezwać, Daniel złapał za rękę Bastiana i wciągnął go do pierwszego korytarza. Ich śmiech niósł się przez chwilę, a potem nagle się urwał, jakby coś go zagłuszyło. 

- Już pewnie na siebie wskoczyli - westchnął Igor. - Daniel się nie bawi w subtelności. A ty, króliczku?

Paula prychnęła, gdy zorientowała się, że to ona jest wspomnianym "króliczkiem".

- Jeśli myślisz, że jesteś czarujący to grubo się mylisz. Lepiej zaczij się bać, bo nie jestem króliczkiem. Jestem twoim najgorszym koszmarem. 

To mówiąc, zniknęła w drugim korytarzu. 

- Dramatyczna ta twoja przyjaciółka, ale ja lubię się bać.

Igor wszedł do tego samego korytarza, co Paula. Karol się skrzywił i zmierzył mnie spojrzeniem. 

- Niech ci się nie wydaje, że to zabawa. 

Zniknął w trzecim korytarzu, a ja spojrzałam na ostatni. Ciemność w nim była nieprzenikniona, im dłużej się w nią wpatrywałam, tym bardziej wydawała się żywa. Niemal falowała. Przeniosłam wzrok na Aleksa, ale jego oczy były jeszcze czarniejsze niż mrok korytarza. 

- Byłeś już w środku?

Pokręcił głową, a potem wyciągnął w moją stronę dłoń. 

- Nie, ale podobno można się tam natknąć na niesamowite doznania. 

Serce podeszło mi do gardła. 

- Nie chcę cię dotykać . 

Cień przemknął przez jego twarz, ale opuścił dłoń.

- Dobrze, w takim razie już więcej cię nie dotknę - obiecał. - No chyba, że o to poprosisz.

Jego głos był głęboki, lekko schrypnięty i sugerował, że przyjdzie moment, w którym o to poproszę. Nim jednak zdążyłam odpowiedzieć, Aleks wszedł w ciemność i zniknął. Po plecach przeszły mi  ciarki i niemal podskoczyłam, gdy bramkarz siedzący przed pokojem dla VIP'ów się odezwał. 

- You don't have to go.

- What's there?

- Nothing too scary, but if you're going in, I don't want to ruin the fun. 

- So it is fun?

Mężczyzna wzruszył ramionami. 

- For some more than others. I'm way too old for this. 

Parsknęłam śmiechem i znowu spojrzałam w stronę korytarza. Tym razem nie wydawał się już taki straszny. 

- I guess I will give it a try - rzuciłam do bramkarza, a potem weszłam w ciemność za Aleksem. 








Продовжити читання

Вам також сподобається

227K 13.1K 52
On wraca z trasy bardziej zagubiony niż zawsze. Gubi się również w damskie łazience, gdzie poznaje dziewczynę, która nie ma pojęcia kim jest. Oboje...
322K 12.3K 8
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
125K 8.3K 28
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...
255K 17.4K 43
Kopciuszek i książe spędzają ze sobą jedną przypadkową noc, która zanosi hańba dobre imiona ich rodzin. Nie mają za wiele do powiedzenia w sprawie sw...