Rozdział 21

386 47 32
                                    

Nigdy nie wiemy, jakie wydarzenie zmieni całkowicie nasze życie. Pójdziemy na imprezę, po której już nic nie będzie takie samo. Usłyszymy coś, co nas wreszcie zniszczy.

Zawsze gdzie z tyłu głowy miałam takie wrażenie, jakbym nie była dostatecznie dobra dla innych. Byłam postacią poboczną w filmie o własnym życiu. I chociaż robiłam wszystko, żeby być silną, wystarczyło kilka słów, żebym wreszcie zrozumiała, że to prawda.

Nie byłam wystarczająca.

Nie dla innych.

Musiałam więc wystarczyć sama sobie.

Zeszłam na parter i uśmiechnęłam się na widok Daniela. Miałam wrażenie, że moje ciało nie należy do mnie. Energia buzowała tuż pod moją skórą  a wnętrzności były lodowate i rozpalone jednocześnie. Zawsze się zastanawiałam, jak złe postaci z Disneya stawały się złe.

Właśnie tak.

Daniel wstał od stołu i podszedł do mnie, a mój uśmiech stał się szerszy.

- Gdzie jest Aleks? - zapytałam, głosem który brzmiał obco.

- Właśnie wyszli z Karolem na zewnątrz...

- OK.

Odwrociłam się od niego i ruszyłam do tylnych drzwi. Wpadłam na kogoś, ale nie wiem nawet, czy przeprosiłam. Chyba unosiłam się nad podłogą. Czułam, jak molekuły mojego ciała się zmieniają, nie było już nic ważniejszego niż to.

Czy tak właśnie dorastaliśmy?

Na zewnątrz było zimno, a jednak z jacuzzi buchała para. Siedzący w wodzie ludzie, śmiali się i stukali kieliszkami. Ci co siedzieli na drewnianej ławie pod zadaszeniem, wciąż w kurtkach wyglądali na mniej zadowolonych, w większości palili, wydmuchując dym w stronę wiszących od strony domu grzałek.

Aleks i Karol stali kawałek dalej przy ławie za jacuzzi, na której ludzie zostawili ubrania
Obok nich stała szczupła blondynka. Pewnie recepcjonistka, którą upodobał sobie Aleks. Mój kręgosłup automatycznie się wyprostował, jakby ktoś wcisnął guzik. Stałam tam z głową w górze i patrzyłam, jak Aleks, chłopak, który mnie zniszczył, flirtuje i dobrze się bawi.

Nie uśmiechał się, ale patrzył na recepcjonistkę, kiedy mówiła, żywo gestykulując. Jego oczy śledziły jej ruchy, a ja zdałam sobie sprawę, że tak samo, jak wcześniej tłumaczyłam Patryka, tak teraz chciałam tłumaczyć Aleksa. 

Bo się oszukiwałam. Do tej pory bawiłam się ideą bycia złoczyńcą, wciąż pozostając grzeczną dziewczynką. Lilą, której można bezkarnie złamać serce. Jak inni mieli mnie szanować, skoro ja nie szanowałam siebie? Wszyscy wokoło brali, co im się podobało, a ja zawsze grzecznie prosiłam. 

Miałam tego dość. Nie chciałam wrócić do domu i być w tej samej pozycji, bać się, co inni o mnie pomyślą, nie umieć wytrzymać sama ze sobą, uciekać od samotności. 

Też mogłam brać i nie pytać o niczyje zdanie. 

Ruszyłam przed siebie, gotowa na wszystko. Aleks zobaczył mnie wcześniej, niż się spodziewałam. Jego oczy na mój widok rozszerzyły się lekko, jakby w zdumieniu, a ja podeszłam bliżej, złapałam go za przód koszuli i pocałowałam.

Zamknęłam oczy, próbując odciąć się od wszystkiego wokół, ale ciepło warg Aleksa zrobiło swoje. Na chwilę zapomniałam, że robię to , bo jestem wściekła i mam dosyć bycia popychadłem. Przez chwilę było po prostu przyjemnie i chciałabym tak trwać, ale do moich uszu dotarł chichot recepcjonistki, więc oderwałam się od Aleksa i spojrzałam mu w oczy.

New RomanticsWhere stories live. Discover now