Rozdział 20

185 40 13
                                    

Na widok apartamentu Karola i reszty aż ciarki przeszły mi po plecach. Miałam wrażenie, że wchodzę do klatki lwa.

Klatki lwa pełnej nastolatków i z Lady Gagą puszczoną na cały regulator.

W środku pełno było ludzi z naszej szkoły. Niektórzy tańczyli, jakieś dziewczyny ocierały się o siebie w kącie, jeden chłopak robił pompki, podczas gdy jego koledzy je liczyli, wrzeszcząc na całe gardło. Paula nikogo nie zaszczyciła spojrzeniem, ale jakby widziała wszystko.

- Twojego królewicza nie ma - burknęła, nachylając się do mnie.

Z niezrozumiałych dla mnie powodów, coś przewróciło mi się w żołądku.

- Chodźmy na górę.

Musiałyśmy kluczyć pomiędzy osobami siedzącymi na schodach, bo nikt nawet nie pomyślał, żeby się przesunąć. Wszyscy zdawali być się już podpici i w wyśmienitych humorach. Im więcej uśmiechów widziałam, tym bardziej byłam zła.

Co ja tu w ogóle robiłam?

Aleks mnie pocałował, a ja teraz jak głupia, pierwsza naiwna, rzucałam się za nim. Przecież złamał mi serce. Potem mnie molestował. Miał przyjaciół z piekła rodem i do tego pozwolił skrzywdzić Anetę... a ja wpraszałam się na imprezę po jednym głupim pocałunku.

- Uspokój się, Wagner - powiedziała Paula, gdy znalazłyśmy się na górze. - Można czytać z twojej twarzy jak z książki.

- Nie powinnam była tu przychodzić.

- Pewnie nie, ale przyszłaś.

- Zawsze mogę wyjść.

- Możesz.

- Nie jesteś zbyt pomocna.

- Nie mogę podejmować za ciebie decyzji.

Mój wzrok powędrował w stronę drzwi do pokoju Aleksa i na wspomnienie tego, jak zaczęłam wąchać jego ubrania, zrobiło mi się aż gorąco ze wstydu.

Coś było ze mną mocno nie tak.

Moje nogi jakby same mnie poniosły. Weszłam do środka bez pukania i chociaż spora część mnie chciała go tutaj zastać, odetchnęłam z ulgą gdy okazało się, że pokój jest pusty.

Paula zamknęła za nami drzwi i opadła na łóżko.

- Może jest w ogródku? W końcu mają jacuzzi. Albo w saunie. Ha! Jezu, ale ja ich nienawidzę.

Parsknęłam śmiechem.

- Taak, łatwo ich nienawidzić. Są podręcznikowymi dupkami.

- Najgorsze, że są niebrzydcy.

Znowu poczułam, że się czerwienię, ale Paula nawet na mnie nie patrzyła. Leżała rozciągnięta na łóżku, z rękoma pod głową i wpatrywała się w sufit.

- Mogę cię o coś zapytać?

- OK.

- Ale nie pogniewasz się?

Uniosła się na łokciach i spojrzała na mnie spod uniesionych brwi.

- Zaczynam podejrzewać, że się pogniewam.

- Hmmm... Tak może być - przyznałam.

- No to sprawdźmy. Co takiego chcesz wiedzieć?

- Dlaczego pocałowałaś Daniela?

- Bo jest ładny. Bo całował się z tym pięknym francuzem i im pozazdrościłam.

- Czego?

- Tej chwili. Była w nich taka lekkość... ja nie mam takich chwil w życiu. Czasami mam wrażenie, że dźwigam ogromny ciężar na piersi. Mam go ze sobą wszędzie, rozlewa mi się po klatce piersiowej, ciągnie do ziemi... Zazdroszczę więc ludziom ich momentów zapomnienia.

New RomanticsWhere stories live. Discover now