Rozdział 18

215 48 37
                                    

Przebudziłam się w środku nocy, wyrwana z lekkiego snu. Miałam wrażenie, że moja głowa jest pełna waty, nie mogłam się skupić. Uniosłam się na łokciach i musiałam zamrugać kilka razy, żeby dostrzec Aleksa przy kominku.

- Co robisz?

- Ogień zaczął przygasać, więc dokładam drewna. Nie chciałem cię obudzić.

Pokręciłam głową i zaczęłam wygrzebywać się spod kołdry.

- Nic się nie stało.

Usiadłam w nogach naszego prowizorycznego łóżka zrobionego z koców i dwóch rozpiętych śpiworów. Wszystko wokół wydawało się nieprawdziwe, jakbym wciąż spała. Aleks dołożył kolejny klocek drewna i ułożył go pogrzebaczem tak, żeby ten mógł zająć się ogniem, a potem usiadł obok mnie.

- Jak się czujesz?

- Jakbym śniła.

W świetle padającym z kominka Aleks wydawał się jeszcze piękniejszy niż zwykle. Jego ostre łysy złagodzone przez ciepłą poświatę, mrok jego oczu stłumiony przez odbity w nich ogień. Włosy opadające mu na twarz wydawały się niesamowicie miękkie i jakaś część mnie chciała wyciągnąć rękę i ich dotknąć.

- Może śnisz. Może tak naprawdę wciąż jesteśmy w hotelu.

- A może jesteśmy w naszych domach i wcale się nie zobaczyliśmy po latach. Może już nigdy się nie zobaczymy.

- Całe życie bez Lili Wagner.

Zacisnęłam usta.

- Marzenie, co?

Jego wzrok z płonącego drewna, przeniósł się na mnie.

- Tak sądzisz?

- Tak właśnie się zachowujesz.

Jego klatka unosiła się i opadała, a usta się rozchyliły. Po raz kolejny wydało mi się, że zaraz wyleje się z niego potok słów, ale skończyło się tylko na tym, że odwrócił wzrok.

- Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić.

- Przecież teraz chcesz - prychnęłam.

Mgła w moim umyśle powoli opadła i chociaż Aleks wciąż wyglądał jak wyrwany z marzeń sennych, teraz wiedziałam, że tak naprawdę jest koszmarem.

- Chcę - przyznał, wciąż na mnie nie patrząc.

- Dlaczego?

- Bo to silniejsze ode mnie. Bo jestem słaby.

Nic z tego nie rozumiałam. Czy Aleks właśnie mi się przyznawał, że jest seryjnym mordercą? Możliwe. Nie powinnam była słuchać z tatą tych wszystkich podcastów true crime.

- Nie podoba mi się to gadanie zagadkami - powiedziałam wreszcie. - Mam wrażenie, że kłamiesz, gdzieś w tym jest fałsz i tylko nie wiem, gdzie. Nie mogę uwierzyć, że przyjaźnisz się z kimś takim, jak Karol. To przecież łasica nie człowiek. I to nie obrażając łasic. Typ znęca się nad swoją dziewczyną, zamyka ją w zimę w nieogrzewanej piwnicy, a ty siedzisz i na to pozwalasz. Naprawdę chodzi o forsę? Tylko to się liczy? A może on ma jakieś wspaniałe cechy charakteru, gdy się go bliżej pozna? Nie wiem, wytłumacz mi, bo trochę się, kurwa, pogubiłam.

Aleks pokręcił głową.

- Ta rozmowa nie ma sensu.

- Co? Może z mojej winy? - warknęłam.

Obudziła się we mnie złość, rosła powoli w moich trzewiach, rozpychała się w moim ciele. To było przyjemne uczucie.

- Nie - przyznał.

New RomanticsWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu