Start a Story

By pixel12345678910x

176K 5.3K 5.8K

(...) To zawsze była nasza historia , nawet gdy rozdzieliło nas okrutne życie. Elenę i Sean'a od dziecka łącz... More

Małe informacje
Playlista Eleny i Sean'a
Prolog
Rozdział 1 " Gdzieś tam"
Rozdział 2 " Zgadzam się"
Rozdział 3 " Tak dawno cię nie widziałam "
Rozdział 4 " Łąka "
Rozdział 5 "Kilka zdań, których nie powiedzieliśmy "
Rozdział 6 " Gdy się po prostu kocha"
Rozdział 7 " Demon "
Rozdział 8 " Tabletka szczęścia"
Rozdział 9 " I just wanna be yours "
rozdział 10 " Małe marzenie"
rozdział 11 " Fajna wymiana "
rozdział 12 " Zabawa dopiero się zaczyna"
Rozdział 13 " Mój mały świecie"
Rozdział 14 " Zaufana osoba"
Rozdział 15 " Gang Żółtych Stworków"
Rozdział 16 " Pięć godzin i czterdzieści dwie sekundy"
Rozdział 17 " Chciałam po prostu wiedzieć"
Rozdział 18 " Co z El i Sin'em? "
Rozdział 19 " Nigdy nie zapomniałem"
Rozdział 20 " Patrzą się ? "
Rozdział 21 "Cause you're a sky"
Rozdział 22 " Ciekawe czy tak jak my"
Rozdział 23 "Wcale nie przyjaciela"
Rozdział 24 " Nienawidzę cię "
Rozdział 26 " El i Sin'a"
Rozdział 27 " Tak chciał los "
Rozdział 28 " Coś czego nie chcesz zapomnieć"
Rozdział 29 "Teraz jestem szczęśliwa, a jutro będę płakać "
Rozdział 30 "Gdzieś tam jestem ja"
Epilog
Podziękowania

Rozdział 25 " Był moim światem"

3.4K 153 222
By pixel12345678910x

Styczeń

Styczeń był moim miesiącem, przez który nie umiałam się pozbierać. Moje dni nie były takie same. Zaniedbałam bardzo oceny w szkole i nie jeden raz patrzyłam w lustro z obrzydzeniem. Podczas tego miesiąca wiedziałam tylko jedno. To wszystko moja wina. Nawet moje urodziny nie były takie same. Swoje osiemnaste urodziny spędziłam siedząc w pokoju z Sean'em, z którym jako jedynym potrafiłam rozmawiać.

Bo on zawsze był kiedy go potrzebowałam. Był jak światło w nocy.

Luty

Z lutego pamiętałam jedyne tyle, że zaczęłam się odzywać do Rity, która przyjechała pod koniec stycznia. Była przerażona i zdezorientowana.

A ja byłam żywym trupem, który powinien zostać zgładzony.

Marzec

W marcu pierwszy raz od dwóch miesięcy wyszłam z domu. Przyszłam na grób dziadka, lecz nie odwiedziłam jedynie jego. Zaraz pod jego imieniem wypisane było złotymi literami imię babci, z którą jeszcze kilka miesięcy temu rozmawiałam i żaliłam jej się. Jeszcze opowiedziała mi ich historię. Nie wiedziałam czy to z sentymentu, a może dlatego, że chciałam jej sprawić przyjemność. Na ich nagrobku postawiłam stroik wykonany z białych frezji.

Białe frezje na urodziny mężczyzny, którego kochałam. Białe frezje dla kobiety, która poświęciła dla mnie własne życie.

Kwiecień

Cały kwiecień spędziłam z Sean'em. Przychodził do mnie codziennie i starał się wyciągać z domu. Nic z tego jednak nie wychodziło, ponieważ raził mnie ten świat i ludzie w nim mieszkający. Obwiniałam ludzkość o to, że babcia już nie żyła, bo właśnie w tym miesiącu zaczęłam się przyswajać z tą myślą. Z tym faktem.

Z tym, że już nigdy jej nie zobaczę.

Maj

W maju nastąpił mój mały przełom. Poprawiłam swoje wszystkie oceny i zaliczyłam wszystkie egzaminy obowiązkowe na oceny celujące. Znalazłam cudowny sposób na zapomnienie o rzeczywistości. Dzięki nauce nie musiałam myśleć całe dnie o tym nieszczęsnym dniu, a mogłam się w spokoju uczyć i nawet udzielałam korepetycji Sean'owi, który za niedługo zdawał egzaminy końcowe. Postanowiliśmy aplikować do tej samej uczelni.

Dwa nierozłączne ptaki musiały zostać przy sobie.

Czerwiec

- Dlaczego wszystko musi być takie powalone, babciu ? - zadałam pytanie, patrząc w niebo pełne gwiazd. Jedna błyskała się do mnie wyjątkowo jasno.

Wierzyłam, że gdzieś tam jest. Nie widziałam wręcz innej opcji niż ta. Musiała przecież gdzieś tam być, istnieć. Przecież nie odeszła na zawsze, prawda ? Kiedyś jeszcze musiałam ją spotkać i podziękować za to wszystko, co dla mnie zrobiła. Za to wszystko co zrobiła mi i Sean'owi. Dzięki niej teraz w ogóle istnieliśmy.

Sięgnęłam po telefon leżący na mojej szafce nocnej po to, by wejść w wiadomości z Sean'em. Wystukałam jedną, krótką wiadomość, którą po chwili wysłałam.

Elena: Hej, wiem, że właśnie jest trzecia w nocy, ale nie potrafię zasnąć i po prostu chciałam do ciebie napisać. Mówiłeś, że mogę do ciebie pisać w każdej sprawie. Chyba wzięłam to do siebie trochę za bardzo.

Odłożyłam komórkę z powrotem na stolik i wstałam z łóżka. Podeszłam do parapetu, na którym usiadłam po turecku. Gwiazdy tamtej nocy były wyjątkowo piękne, a niebo niespotykanie matowe. Podczas patrzenia na nie z mojego punktu widzenia myślałam, że przeniosłam się do lepszego uniwersum, ponieważ w moim nigdy nie było takie piękne.

Zamyślona przesiedziałam nad tym pięknym widokiem kilkanaście dobrych minut, aż czas zleciał mi tak strasznie szybko, że nawet nie zdążyłam obejrzeć się, gdy drzwi mojego balkonu otworzyły się. Zerknęłam na osobę stojącą na środku mojego pokoju. Była ubrana na czarno, ale jakimś cudem rozpoznałam kim była. Jedyna osoba, która była ze mną przez te kilka miesięcy.

W prawej dłoni trzymał reklamówkę, a w lewej plecak. Spojrzałam na jego twarz, a on uśmiechnął się delikatnie, jakby bał się, że mnie spłoszy. Od czasu śmieci babci był dla mnie jeszcze bardziej delikatny i czuły, niż przedtem, co uznawałam za niemożliwe, ponieważ już kilka miesięcy temu był moim ideałem.

- Przyjechałeś - wyszeptałam drżącym, praktycznie niedowierzającym głosem.

- Bo do mnie pisałaś, a ja zawsze zrobię to co będzie chciała - uśmiechnął się znowu. Odłożył zarówno plecak, jak i reklamówkę na pobliski stołek, a następnie zbliżył się do mnie.

Obserwowałam każdy jego ruch, kiedy siadał obok mnie, patrząc przy tym ciągle na moją twarz. Zachowywał się tak, jakbym miała mu zaraz uciec gdzieś na inne uniwersum. A to na razie stać się nie miało. Nie był to jeszcze mój czas.

- Obejrzymy może jakiś film lub poczytamy książki ? Mam ich dużo w plecaku, a także słodycze - zachęcał kusząco.

Co prawda nie czytałam, nie oglądałam filmów ani nie jadłam słodyczy już od stycznia, co było dla mnie wielką katastrofą. Jeszcze rok temu nie umiałabym wytrzymać ani jednego dnia bez przeczytania książki. Rok temu wszystko było inne. Gdybym została Eleną sprzed roku, nigdy bym nie miała obok siebie kogoś takiego jak Sin. Byłam tak cholernie głupia, że nie chciałam go w swoim życiu.

Teraz byłabym sama. Bez niego.

- Spójrz - wskazałam dłonią na konstelację gwiazd. - Kiedy siedziałam z babcią na polanie, powiedziała mi, że gdy będę widziała taką konstelację, muszę powiedzieć swój fakt z życia komuś kogo kocham lub bardzo lubię. Gwiazdy prawdy.

Przełknęłam ślinę z delikatnym zawahaniem. Czy jednak kiedyś bym znalazła lepszą okazję ? I tak by to ze mnie wyciągnął, bo chciał wiedzieć. Chciał wiedzieć o czym mówiłam przy kłótni z matką. Czekał cierpliwie tyle miesięcy, aż w końcu musiałam mu to powiedzieć. Zeskoczyłam z parapetu, by dotrzeć do biurka, z którego wyjęłam zeszyt, w którym zapisywałam wszystkie najważniejsze momenty swojego życia.

Podałam mu go z kamienną miną, a następnie usiadłam na swoje poprzednie miejsce. Nie chciałam tego widzieć. Tak bardzo nie chciałam zobaczyć jego reakcji.

- Strona dwudziesta. Szesnasty styczeń dwa tysiące dwudziesty. - powiedziałam mu, podczas kiedy sama gapiłam się na gwiazdy. - Czytaj jak chcesz.

- Co to jest, El ?

- Mój pamiętnik. Przeczytaj, bo sama nie mogę ci tego powiedzieć.

- Przerażasz mnie.

Następnie słyszałam jedynie szelest stron, które chłopak przewertował, starając się znaleźć właściwą. Później odgłos ten ucichł, co oznaczało, że zaczął czytać. Wyrok ewidentnie już zapadł. Nie było już odwrotu. Musiałam się przyznać i jednocześnie powiedzieć coś, co ukrywałam przed światem od lat. Coś co zabroniła mi mówić matka, z groźbą o życie. Jednak czy to od niej zależało moje życie, a może jednak na odwrót.

Byłam wręcz pewna, że prasie bardzo by się spodobał pewien artykuł o sławnej aktorce, która wówczas dostała główną rolę w filmie.

- Nie wiem jak to się stało, ale stało się. Pierwszy raz czuję się... - Zakończył czytanie na głos i spojrzał na mnie przepełnionym przerażeniem spojrzeniem.

Powrócił na dosłownie kilka minut do tekstu, aż w końcu zatrzasnął z hukiem pamiętnik oraz zawiesił się, patrząc na podłogę. Kopnął go wściekle w róg pokoju, a następnie zauważyłam jak łapie się za końcówki włosów, za które ciągnie jak opętany.

- Możesz mi to wyjaśnić ? - Wstał nagle i stanął przede mną. - Elena, do cholery !

Wzruszyłam ramionami, pod presją.

- Co mam ci powiedzieć. Moja matka tak po prostu mnie sprzedała. Jeśli dobrze policzyłeś, to wiesz, że miałam wówczas czternaście lat. - zaczęłam. - Było to kilka dni po moich urodzinach. Skąd miałam wiedzieć... Miałam do końca nadzieję, że w końcu się mną zainteresowała, bo mówiła mi, że jedziemy na zakupy. Że zrobimy sobie babski wieczór. Cieszyłam się.

Nawet nie zdążyłam zrozumieć kiedy po moim policzku potoczyła się jedna maleńka łezka. Dlaczego po tylu latach to nadal tak bolało. Dlaczego nie mogłam tak po prostu zapomnieć ?

- Ale później powiedziała, że mam ubrać się w jakieś dresy, a nie jeansy. Najlepiej spódniczkę. Byłam tak zapatrzona w chwilę, że nie zrozumiałam o co jej chodziło. Zrobiłam co kazała - znowu wzruszyłam ramionami. - Tylko, że zamiast do galerii podjechaliśmy do jakiejś Villi.

Zatrzymałam się na chwilę. Czy naprawdę chciałam sobie to wszystko przypominać i na nowo odtwarzać w swojej pamięci ? Nie chciałam, ale musiałam. Ktoś musiał w końcu wiedzieć.

- Zaprowadziła mnie do jakiegoś pana. Około pięćdziesiątki. A później powiedziała coś w stylu, że poczeka aż wszystko się skończy i po mnie wróci. Myślałam, że to jakiś psycholog, bo ostatnio ojciec namawiał ją, by mnie do niego zapisała. I tak się cieszyłam, że się mną w ogóle zainteresowała. - zaśmiałam się sztywno. Smutno, jakby ktoś wyssał ze mnie szczęście. - I się zaczęło. Usiadłam na kanapie, a on rzucił się na mnie jak jebane zwierzę. Chciał zdjąć ze mnie spodnie dresowe, które założyłam za prośbą matki, ale ja się szarpałam. On był jednak silniejszy i przede wszystkim większy.  Szarpałam się. Krzyczałam, a wręcz wrzeszczałam z błaganiem o pomoc. Nikt nie chciał mi pomóc.

Skuliłam się na parapecie i zapłakałam cicho. Otarłam zmoczone policzki grzbietem dłoni, żeby być choć trochę zdolna do dalszych wyjaśnień.

- Był już blisko, by dobrać mi się do majtek, ale zauważyłam butelkę z szampanem. Resztkami sił złapałam za nią i uderzyłam go w głowę. Wybiegłam z tego cholernego pomieszczenia z rozerwanymi spodniami, rozczochranymi włosami, dusząc się przy tym własnymi łzami. A moja matka siedziała sobie spokojnie na krześle i nie przejmowała się niczym. Czekała jak matka na odebranie dziecka przedszkola.

Wolałam nawet nie patrzeć na chłopaka, ponieważ podejrzewałam co właśnie przeżywał. Nie powinnam mu tego mówić. Nie, ponieważ dla samej mnie było to trudne, a co dopiero dla niego.

- Kiedy mnie zobaczyła złapała mnie za obolałe ręce i siłą zaniosła do tego samego pokoju. Mężczyzna jednak już mnie nie chciał. Domyśliłam dopiero po dwóch dniach o co chodziło. Chciała sprzedać moje dziewictwo w zamian za główną rolę w nowym filmie. - tu zatrzymałam się na chwilę, by znowu otrzeć łzy. Miałam tak bardzo dość. - Jednak najgorsze działo się dwa dni później. Znowu mnie tam zaprowadziła. Tylko to nie ja byłam ofiarą. Razem z mamą siedziała tam mała blondynka. która tak bardzo się uśmiechała podczas drogi do tego samego pokoju, co ja wcześniej. Miała może pięć lub sześć lat.

Spojrzałam zamglonym wzrokiem na Sean'a. Jego twarzy nie widziałam, ponieważ łzy zebrane w moich oczach przysłaniały mi widoczność. Wyobraziłam sobie ją tylko w wyobraźni.

- Jakiś rok później rozpoznałam tę samą kobietę w filmie. Miała główną rolę.

I cisza. Po skończeniu mojego małego monologu można było usłyszeć trzepotanie skrzydeł muchy w pokoju.  A ja podczas tej zabójczej ciszy czekałam, aż cokolwiek powie, zareaguje i chociażby się ruszy.

- Boże.

Przeczesał dłonią włosy. W ten sam sposób co zwykle, kiedy się denerwował, był sfrustrowany lub gdy coś tak strasznie go przytłaczało, że nie umiał pojąć dlaczego. W jego oczach widziałam jeden wielki ból. Ból rozrywający go na strzępki. Tak bardzo nie chciał tego pokazać, lecz coś innego go zdradziło. Po jego zaczerwienionym policzku spłynęła pojedyncza łza, którą natychmiast otarł.

- Proszę cię, nie mów mi nic. Błagam cię nie mów nic. Nie potrzebuję współczucia. Chcę się po prostu przytulić. Proszę przytul mnie, Sin.

Zeskoczyłam z parapetu prosto w jego ramiona, a ten od razu zacisnął je wokół mojego ciała. Płakałam po raz kolejny w jego bluzę, a on starał  powstrzymać się od płaczu. Tak bardzo nie chciał płakać, iż stało się to niemożliwe. Czułam jak jego pojedyncze łzy moczą moje rozgrzane ciało. Wdychałam jego zapach, który tak bardzo sprowadzał mnie do domu. Był moim domem i spokojem.

Był moim światem, do którego chciałam uciekać od rzeczywistości. Tak bardzo chciałam mu powiedzieć co czułam, tak bardzo chciałam mu wszystkie powiedzieć, ale nie na to była pora. Wówczas byłam po prostu ja i on. Nie Sin i El.

Tylko dwójka zakochanych w sobie osób, która przeżywały wewnętrzne katusze z powodu cierpienia drugiego.

Bo nie bolało mnie to co przeżyłam dawno temu. To była przeszłość. Dla mnie sztyletem prosto w serce było to, że mój Sean cierpiał z mojego powodu.

- Nie zostawię tak tego - Zapewnił mnie zachrypniętym od płaczu głosem. -  Rozumiesz ? Nie zabiję ich, bo to zbyt mała kara, jak na takie okrucieństwo. Zrobię coś o wiele gorszego. A pierwszą z takich osób będzie ta jebana psychopatka. Najchętniej poszedłbym do niej i osobiście odrąbał siekierą tę głupią łeb.

- Nie jest to chyba odpowiednia kara. Sam mówiłeś.

Pokręcił z zawodem głową. Zachowywał się, jakby był zły sam na siebie. Obwiniał się o coś co nie było jego winą.

- Przepraszam - odezwałam się w końcu - Nie powinnam ci tego mówić.

- I tak bym o to zapytał, El. A czy jest lepszy moment niż środek nocy ? Tamtego dnia naprawdę chciałem się dowiedzieć o co chodziło, ponieważ byłem zaniepokojony, ale czekałem. Do końca w sumie miałem nadzieję, że jedynie ta psychopatka zamknęła cię samą w domu. - westchnął, przeklinając pod nosem. - Nic jest twoją winą, jasne ? Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś i to ja przepraszam, że mnie wtedy obok ciebie nie było. Nie było mnie, kiedy naprawdę mnie potrzebowałaś.

Odsunęłam się od niego, a później dotknęłam dłonią jego rozgrzanego policzka. Spojrzałam w jego oczy, które tak bardzo pokochałam, iż nie mieściło się to w głowie samego Einstein'a. Przeskoczyłam w jednej sekundzie na jego czerwone usta,  które po króciutkiej chwili przycisnęłam do swoich. Smakował truskawkami, a nasz pocałunek pięknym latem, które było już z nami.

- Nic nie jest twoją winą, Sin. Nic nie jest naszą winą. - wyszeptałam prosto w jego usta. - To wszystko wina świata, który nie lubi naszej historii. Ale nic jej juz nie zepsuje. Bo ty kochasz mnie, a ja kocham ciebie. Kocham cię, Sin.

***

Przepraszam, że tak krótki rozdział, ale dosłownie godzinę przed dodaniem go uznałam, że usunę połowę i napiszę od nowa, ponieważ bardzo mi się nie podobała

Miłego dnia/ ranka / wieczora / nocy

P. 💙

Continue Reading

You'll Also Like

591K 16.3K 56
,,𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚̨ 𝐛𝐲ł𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞 𝐛𝐲𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞. 𝐃𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚�...
65.9K 6K 42
Gdzie Nathaniel z tęsknoty pisze wiersze o i dla Ruby.
26.9K 920 5
19 letnia Maddy Walker nie chciała się przeprowadzać ani zostawiać swoich znajomych, a tym bardziej co z nimi robiła wiec idzie na studia w swoim rod...
131K 3.4K 23
Valencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło. Tam spotyka przystojnego chło...