Odważ się być

Por _Lululka_

199K 5.8K 553

Emma- uciekająca przed przeszłością młoda architekt. Skupiająca się na tym, co jest tu i teraz, budująca nowe... Más

Prolog.
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8
Rozdział 9.
Rozdział 10. [18+]
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14. [18+]
Rozdział 15. [18+]
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19. [18+]
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 25.
Rozdział 26

Rozdział 24.

5.5K 220 38
Por _Lululka_

PRZEPRASZAM za tak duże opóźnienie! Mam nadzieję, że wybaczycie <3

Koniecznie podzielcie się ze mną, swoją opinią.


Wasza __Lululka__ <3

Dziękuję, że jesteście <3 

~Emma~

Był piękny słoneczny poranek. Słońce wpadało do sypialni przez odsłonięte zasłony, delikatnie rozpraszane mlecznymi firanami, które ozdabiały pomieszczenie do samej podłogi. Promienie powoli wybudzały nas ze snu, który zmógł nas nad ranem zaledwie kilka godzin temu. Mimo wydarzeń, które nadciągają nieuchronnie, była to pierwsza noc od tygodni, w której mogłam się odprężyć i czułam się bezpiecznie. Wybudzając się, czułam obecność Jamesa, którego ręka mocno przygniatała mnie w tali do materaca, a druga spoczywała na materacu, a dłoń splatała się z moją. Wypełnił mnie spokój, gdy James wrócił w nocy do domu. Po jego wyjściu dręczyły mnie myśli i wątpliwości, co by było, gdybym już go nie zobaczyła... czy potrafiłabym sobie wybaczyć? Wiedziałam, że nie poradziłabym sobie z wyrzutami sumienia. Nie interesowało mnie kim był lata temu i co musiał robić w teraźniejszości, aby po części uwolnić się od poprzedniego życia. Prawda była też taka, że gdyby nie ja i moje problemy, moja przeszłość z Peterem nie musiałby ponownie korzystać z pomocy tamtych ludzi.

Czułam się winna, całej obecnej sytuacji.

Poczułam, jak oddech Jamesa stawał się mniej spokojny i odruchowo próbował wydostać swoją rękę, którą kurczowo trzymałam. Chcąc ułatwić mu zadanie, delikatnie uniosłam swoje ciało i wypuściłam jego dłoń. James automatycznie obrócił się na plecy i przeciągnął po całym łóżku. Otwierając oczy, uśmiechnął się w moim kierunku, gdy zobaczył, że odwróciłam się na bok i patrzyłam wyczekując, aby złapać jego wzrok.

- Wyspałaś się? – zapytał, gładząc mnie po włosach.

- Spałam lepiej niż ostatnie dni, więc jeżeli to uznamy za wyspanie, to tak – próbowałam się uśmiechnąć, ale czułam, że nie było to do końca naturalne.

Położyłam głowę na jego klatce, delektując się zapachem. Jeżeli miałabym wybrać jeden zapach, który był moim ulubionym, był to właśnie ten. Działał na mnie odprężająco i pozwalał w pełni poczuć jego bliskość.

- O czy myślisz? – zapytałam Jamesa, który wpatrywał się w sufit.

- Przygotowuje się na dzisiejszy dzień. Analizuje i upewniam się, że o wszystkim pomyślałem.

- Denerwujesz się? – dopytywałam, podpierając się na łokciach i próbując nawiązać kontakt wzrokowy.

- Nie. Wiem, że wszystko potoczy się tak, jak zaplanowaliśmy.

Czułam, jak wypowiadając te słowa, serce Jamesa przyśpieszyło, ale nie chciałam dać po sobie poznać, że to zauważyłam. Ufałam mu, że wszystko dobrze się skończy i tej myśli musieliśmy się trzymać obydwoje.

- Em, zjemy śniadanie, a potem przedstawię Ci plan działania, niestety do Ciebie też należy duża część do odegrania.

- Nie czekajmy dłużej – poderwałam się z łóżka na obydwie nogi. – Idziemy po kawę i kanapki, a potem wszystko mi przedstawisz. Chcę mieć jak najwięcej czasu, aby się w pełni przygotować.

James pokiwał głową, zgadzając się ze mną i równie szybko wstał z łóżka. W garderobie wciągnęłam na siebie szary dres i ruszyłam do kuchni zaparzyć kawę, zaś James w międzyczasie brał rozbudzający prysznic jak co dzień rano. Ubrany w czarny dres i T-shirt , jeszcze z mokrymi włosami, wszedł do kuchni i przechwycił ode mnie kubek gorącej kawy, którą przed chwilą dla niego zaparzyłam. Uśmiechnął się na widok swojego ulubionego kubka, w którym codziennie pijał rano kawę. O dziwo, jak na mężczyznę w tym wieku miał swój ulubiony kubek na poranną kawę, ale po południowa pił już w całkiem zupełnie innym. Sprawiało mi radość poznawanie jego nawyków i z każdym nowym, który udało mi się zapamiętać, czułam się szczęśliwa.

W szybkim tempie zjedliśmy przygotowane kanapki i jeszcze z gorąca kawą, usiedliśmy przy stole, aby omówić szczegółowo plan. James przyniósł z gabinetu teczkę, wypełnioną wieloma kartkami, które niemal wypadłyby z niej, gdyby nie ciasna gumka, która ściskała wszystko w całość.

Stając przed stołem, otworzył teczkę i zaczął układać przede mną zdjęcia różnych osób, mapy, informacje personalne, zdjęcia klubu, plan klubu i wiele innych dokumentów, których na pierwszy rzut okna nie poznawałam. Cała ilość przygotowanego materiału napędzała mnie mieszanymi uczuciami, z jednej strony byłam zadowolona i pełna podziwu dla rzetelności planu, nad jakim pracował James w ostatnim czasie, z drugiej jednak nie mogłam dłużej panować nad moim przerażeniem, które wzmagało się, gdy zobaczyłam, jak skomplikowanego planu wymagało zakończenie tej sytuacji.

Prawie trzy godziny zajęło Jamesowi wytłumaczenie mi wszystkich aspektów dzisiejszego przedstawienia. Zaczęliśmy od zdjęć i opisu poszczególnych gości. Musiałam zapamiętać najważniejszych gości, o tych, o których dzisiaj chodziło Peterowi i ich odpowiedzialności. Kolejna część zdjęć należała do współpracowników Jamesa, których musiałam poznać, aby wiedzieć komu mogę zaufać i ewentualnie prosić o pomoc, jeżeli zrobiłoby się groźnie. Niestety na pierwszy rzut oka nie wzbudzili oni mojego zaufania, ale nie miałam wyjścia i nadal musiałam ufać Jamesowi. Jeżeli on im ufał, ja też musiałam.

Aby zrozumieć przebieg całej akcji, James rozłożył wielką mapę klubu na środku stołu, a dookoła wydrukowane schematy ulic, co najmniej 5 przecznic, od klubu w każdym kierunku. Starannie zaznaczał na mapie lokalizację, wszystkich swoich współpracowników i upewniał się, że kojarzę każdego z nich. Opowiedział mi również znad wyraz wieloma szczegółami, jaki jest pierwotny cel dzisiejszego otwarcia i na czym zależy Petrowi. Poznałam prawdopodobne oczekiwania Petera i dostałam jasne wskazówki od Jamesa, co powinnam mu powiedzieć.

Na sam koniec James, kilkukrotnie, wyrywkowo wypytywał mnie, o wszystko, co powinnam zapamiętać, aby upewnić się, że łuchałam ze zrozumieniem. Uśmiechnął się z aprobatą, gdy na każde zadane pytanie udzielałam poprawne odpowiedzi. Gdyby nie fakt o tragizmie całej sytuacji, czułabym się jak główna bohaterka w filmie akcji, która jest szkolona do misji specjalnej ze swoim partnerem. Niestety w takich filmach, wszystko dobrze się kończy, a dzisiaj miałam przeczucie, że nie wszystko pójdzie po naszej myśli.

- Em, co by się nie działo, musisz zachować zimną krew, zacisnąć zęby i dać radę. Nic, co się dzisiaj wydarzy, nie będzie przyjemne, ale pamiętaj, że to minie i po wszystkim wrócisz bezpiecznie do domu.

- Tak, wiem. – pokiwałam głową, wpatrując się w podłogę.

James obszedł stół dookoła i podszedł do mnie, delikatnie kierując moją twarz ku górze, chwytając mnie za brodę.

- Myszko, dasz radę – dodawał mi otuchy, patrząc prosto w oczy.

- Muszę- wyszeptałam, po czym skradłam mu krótkiego całusa.

*

Popołudnie spędziałam sama, powoli przygotowując się na wieczór. Mimo niechęci, musiałam wyglądać nieskazitelnie, aby wszyscy zgromadzeni goście uwierzyli nam, że wydarzenie było dla nas czystą przyjemnością. Sam Peter musiał uwierzyć w moje przedstawienie i fakt, że James nadal o niczym nie wiedział. Przypominając sobie o nim ponownie, zerknęłam na telefon, pozostawiony na blacie w łazience, aby upewnić się, że nie ma żadnej nowej wiadomości z oczekiwaniami od Petera. Ulżyło mi, gdy nie widniało tam żadne przypomnienie z niedobieranym połączeniem czy wiadomością.

Po dobrej godzinie mój makijaż był prawie skończony. Mocny podkład pomógł zakamuflować mi sińce pod oczami, które naturalnie były dosyć mocno widoczne, ale przez ostatni stres i brak snu wyglądały tragicznie. Pokryte kilkoma warstwami podkładu, korektora i pudru nie rzucały się, aż tak mocno w oczy, które podkreśliłam mocno ciemnymi cieniami i elinerem, konturując oko, aby nadać mu smukłości. Całość wykończyłam ciemną, bordową szminką, aby nadal stylizacji charakteru. Patrząc w lustro, miałam wrażenie, że jeszcze czegoś mi brakuje, a to wszystko pewnie przez bladą cerę, którą nie tak łatwo było już ukryć za toną makijażu, całe szczęście kobiety zawsze są gotowe na takie sytuacje i konturowanie z opalizującego brązu uratowało całą sytuację.

Ubrana w długą suknię i niebotycznie wysokie szpilki podziwiałam się w lustrze. Żałowałam, że wyglądam tak pięknie, a to wszystko lada moment pryśnie jak bańska i mimo starań i chwilowego, dobrego samopoczucia zmieni się w jeden z gorszych dni w moim życiu. Wyszłam z garderoby i skierowałam się do stolika nocnego, aby założyć biżuterię i ponownie upewnić się, że nie ma żadnego powiadomienia na żadnym z telefonów.

- Jestem szczęściarzem – poczułam dłonie Jamesa oplatające mnie w tali i jego oddech na szyi, gdy szeptał mi do ucha – wyglądasz przepięknie myszko.

Odchyliłam głowę do tyłu, delektując się pocałunkami Jamesa, składanymi na szyi, przez które moje ciało opływał przyjemny dreszcz. Po chwili odwróciłam się do niego twarzą i mogłam podziwiać, jak męsko i przystojnie wyglądał w przygotowanym na tą okazję smokingu.

- No to obydwoje mamy szczęście, bo jestem pewna, że każda kobieta będzie mi zazdrościć, gdy będę u Twojego boku – puściłam mu oczko i pocałowałam w usta. – Gdyby, któraś Cię podrywała, pamiętaj co czeka na Ciebie w domu – dodałam przekornie szarpiąc zębami jego dolną wargę, na co poczułam, że delikatnie się uśmiecha.

- Gotowa?

- Już bardziej być nie mogę.

- Limuzyna czeka na dole. Pamiętaj, wszystko będzie dobrze i zachowuj się naturalnie. Ludzie nie wiedzą, że jesteś wtajemniczona w biznes, więc nie powinnaś dać tego po sobie poznać.

- Jasne. – kiwałam głową twierdząco, krzątając się po pokoju i pakując ostatnie rzeczy do mojej kopertówki.

- Macie jakieś przecieki, czy Peter się pojawi?

- Widzieliśmy go w okolicy klubu, więc na pewno nie odpuścił.

- Nie zostawił mi żadnych wiadomości, nie dzwonił.... nie wiem czego się spodziewać.

- Nie myśl o tym na razie. Gdy przyjdzie czas, na pewno Cię poinformuje, czego potrzebuje. Bądź czujna.

Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam się z miejsca, kierując się do limuzyny. W ciszy jechaliśmy do klubu, trzymając się jedynie za ręce. Cała podróż minęła znacząco zbyt szybko i gdy samochód zatrzymał się przed klubem, stres ścisnął mój brzuch i poczułam, jakbym miała zwymiotować. Moje płuca nie mogły nabrać oddechu, a w momencie, gdy James opuścił samochód, wiedziałam, że ledwie za kilka sekund drzwi pasażera od mojej strony otworzą się i będę musiała odegrać najlepsze przedstawienie w swoim życiu. Niczym w spowolnionym tempie widziałam, jak z zewnątrz osoba rusza klamką i powoli światło fleszy od aparatów prasy, która została zaproszona, wpada do środka. Ostatni raz zaciskając oczy, powtórzyłam sobie po cichu – przedstawienie właśnie się zaczyna – i wysiadałam podając rękę Jamsowi, obdarowując go promiennym uśmiechem, który jeszcze dwie godziny temu ćwiczyłam przed lustrem.

Gdy nogi lądują poza limuzyną i dotykają chodnika, czuje, jak delikatnie drżą. Chłodne, wiosenne powietrze owiewa moje ciało, potęgując to doznanie. James chwyta mnie za rękę i szarmancko uśmiecha się do mnie i kolejno do dziennikarzy. Delikatnie kciukiem pociera moją rękę, dodając mi otuchy, a ja wiem, że nie może zrobić nic więcej, ponieważ Peter nie może się domyślić, że ktokolwiek prócz mnie wie, co się dzieje. Odwzajemniam uśmiech Jamesa i uśmiecham się zalotnie do każdego zdjęcia, zmieniając pozycje, aby wyeksponować sukienkę. Moje zadanie również musiało zostać dobrze wykonane, dlatego pilnowałam się na każdym kroku, mimo wydłużającego się czasu wejścia do klubu. Powoli czułam się zmęczona samym uśmiechaniem się do zdjęć i hałasem, który robili dziennikarze i fotografowie, przekrzykując się wzajemnie, w kogo stronę powinniśmy teraz spojrzeć.

Nie spodziewałam się, że gdy wkroczymy we wnętrze klubu, głośną muzykę uznam za wybawienie i ukojenie po hałasie panującym na zewnątrz. Miła hostessa pokierowała nas do szatni, w której zostawiliśmy okrycie wierzchnie i udaliśmy się do głównej części klubu. To tutaj odbywała się impreza otwierająca, a część klubu ze striptizem miała być wykorzystana tylko do załatwiania interesów. Wejście do drugiej części, od razu zwracało uwagę nie tylko moją, ale zapewne i pozostałych gości – ogromne drzwi, przy których zgromadzona była wzmożona ochrona, aż kusiły, aby zajrzeć do środka. Po dłuższej chwili obserwowania tajemiczego wejścia, wróciłam wzrokiem do Jamesa, który przyciągnął mnie do siebie i objął w tali.

- Emmo, poznaj Lorenzo, mój dawny znajomy i przyjaciel.

Uśmiechnęłam się promiennie i odwzajemniłam uścisk dłoni nowo poznanego mężczyzny. Kojarzyłam go ze zdjęć przedstawianych mi przez Jamesa. Był jednym z trzech najważniejszych współpracowników mafii, z którą współpracował James, o ile dobrze zapamiętałam pochodzący z Europy. Zaskoczyło mnie to, że w rzeczywistości nie wyglądał tak przerażająco, jak na przygotowanych zdjęciach, z którymi zapoznawałam się w domu. Również nie ma co ukrywać, że delikatności i uroku dodawała mu jego urocza partnerka, jak mniemam żona, uwzględniając obrączkę na jego palcu.

- Miło mi Cię poznać, Lorenzo.

- Poznaj moją żonę, Adele.

Kobieta uśmiechnęła się w moim kierunku i przytuliła przyjaźnie. Zaskoczeniom w poznawaniu tych osób nie było końca, spodziewałam się całkowicie czegoś innego. Myślałam, że ludzie zajmujący się handlem narkotykami, będą poważnymi i wzbudzającymi lęk ludźmi, a w tym momencie Lorenzo i Adele zmienili całkowicie moje podejście.

Czułam, że James również jest bardzo wyluzowany w ich towarzystwie i rozmawia z Lorenzo niczym z najlepszym przyjacielem. Wyczuwałam podobny klimat między nim , a jego bratem dlatego dzisiejszego dnia tak milo mi się patrzyło na relację między nimi.

- Emmo, słyszałam, że to ty jesteś odpowiedzialna za stworzenie tak pięknych wnętrz w nowym klubie. Podziwiam i nie ukrywam, że przy swojej najbliższej inwestycji chciałbym skorzystać z Twoich usług.

- Bardzo dziękuję za komplement, był to wymagający projekt, ale dostarczający również mnóstwo satysfakcji, szczególnie, gdy mogę podziwiać jego efekty właśnie teraz.

- Jest mi bardzo miło, że i my możemy podziwiać efekty Twojej pracy wspólnie.

Uśmiechnęłam się na te słowa i razem z pozostałymi wznieśliśmy kieliszki górę w ramach toastu za powodzenie nowego klubu i jego piękne wnętrza.

Po dalszej rozmowie razem z Jamesem przywitaliśmy kolejnych gości. Kilka godzin zajęło przywitanie się z większością i zamienienie chodź kilka słów. Cały ten czas zastanawiałam się, co dalej z Peterem, czemu nadal się nie odezwał. Łudziłam się, że może odpuścił. Koło 23 James razem z między innymi Lorenzo i dwoma innymi mężczyznami udali się do części z striptizem, która służyła im do załatwiania interesów. Czułam się nieswojo, zostając sama wśród takiego tłumu, ale starałam się cieszyć z pojedynczych gratulacji, które składali ludzie za moją ciężką pracę.

Po kolejnej szklace wody z cytryną, wypitej przy barze, aby uniknąć jutro nieprzyjemnych konsekwencji spożywania alkoholu, poczułam, że czas skorzystać z toalety. Z torebką pod pachą udałam się na tyły klubu do łazienki, co przyniosło mi upragnioną ulgę.

Stojąc przy lustrzanej ścianie, przy której znajdowały się umywalki, poprawiałam starannie przygotowany makijaż. Chowając do torebki ostatnie kosmetyki, usłyszałam trzaśnięcie drzwi.

- Sytuacja lubi się powtarzać – usłyszałam znajomy głos.

- Peter...- powiedziałam, nie kryjąc zaskoczenia i przerażenia zarazem, a torebka wypadła mi na podłogę.

- Powiedz mi, czy ty naprawdę masz mnie za idiotę? - wypowiadał słowa z niezwykłą starannością, zbliżając się do mnie.

- Nie, oczywiście, że nie. Czekałam, aż zadzwonisz.

- Przestań pierdolić. Wiem, że powiedziałaś Jamesowi o wszystkim – krzyknął, na co podskoczyłam.

- Peter, ja.. ja nikomu nic nie powiedziałam.

Nim zdążyłam skończyć wypowiadać ostatnie słowo, dłoń Petera wylądowała na moim policzku i odsunęłam się do tyłu. Odruchowo złapałam się za palące miejsce na twarzy, a moje oczy wypełniły łzy.

- To jak powiesz mi teraz prawdę?

- Nic, nikomu nie powiedziałam – za te słowa kolejny cios spoczął na mojej twarzy, a ja osunęłam się na podłogę.

- Poważnie myślałaś, że nie zauważę jego kumpli? Całej eskorty, jaką zorganizował na dzisiaj? Od kilku dni wiedziałem, że coś planuje, ale to ja jestem kilka korków przed Wami.

Milczałam, wiedziałam, że kolejne wypieranie się nic mi nie da.

- Miałaś proste zadanie Emmi i koncertowo to spierdoliłaś, za co musisz ponieść karę.

Nim zdążyłam się odsunąć, chwycił mnie za włosy i uderzył mną o ścianę. Czułam, jak opadam z siły, a w momencie ciosu zadanego prosto w brzuch nie mogłam już oddychać.

- Proszę przestań – błagałam go, leżąc na podłodze, zgięta w pół, trzymając się za brzuch.

- Jeszcze nie teraz.... Przez Ciebie nie dostanę teraz, tego, co potrzebuje, ale jestem pewien, że James za Ciebie zapłaci mi każde pieniądze. Wstawaj – warknął i łapiąc ponownie za włosy, pociągnął do góry.

Nie miałam siły stać na nogach i gdy puścił moje włosy, ponownie upadłam na kolana.

- Wiem, że jesteś kurwą, ale to nie czas na klękanie przede mną – wyśmiewał mnie, kpiąc z sytuacji.

Nie czekając dłużej, chwycił mnie boleśnie za ramie i prowadził do wyjścia. Poczułam, jak do mojego boku przylgnął zimny, metalowy przedmiot. Mimo bólu zerknęłam w dół i zobaczyłam broń, którą James trzymał przy moim boku.

- Zrobisz co Ci powiem, albo nie będzie co po tobie zbierać.

Przełknęłam gule narastająca w moim gardle i delikatnie kiwnęłam głową. Wyszliśmy z łazienki, a Peter ciągnął mnie za sobą do wyjścia. Obserwowałam, jak ludzie w poruszeniu zwracają na nas uwagę. Domyślałam się, że nie umknie ich uwadze mój wygląd i to jak słaniałam się na nogach. Marzyłam o tym, aby jak najszybciej ktoś poinformował Jamesa.

Gdy zbliżaliśmy się do tylnego wejścia usłyszałam wrzask, który mógłby zbudzić pół dzielnicy.

- Peter!

Zobaczyłam, jak na twarzy Petra zagościł parszywy uśmiech.

- A myślałem, że już dzisiaj się nie zobaczymy – dodał, kpiąca odwracając się przodem do Jamesa. Moim oczom ukazał się James, wraz z obstawą pięciu mężczyzn, celujący z broni w naszym kierunku.

- A jednak Cię zakończyłem. Puść Emmę, a będziesz miał szansę, jeszcze żyć.

- James, James... kogo ty próbujesz szantażować. Jeden ruch w moim kierunku a po twojej dziwce nie będzie co zbierać.

- Jeszcze raz tak o niej powiesz....

- To co? – usłyszałam kpiący głos Petera, a wzrok Jamesa kipiał ze złości.

Nastała cisza, która wypełniało jedynie dudnienie mojego serca, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi.

- A teraz zrobisz, co Ci powiem..... Wyjdziemy razem z Emmą, a żaden z Twoich ludzi ani ty nie będziesz nas śledzić. Poczekasz, aż ja odezwę się do Ciebie.... Nie ważne ile miałbyś czekać, nic nie zrobisz, a ja w międzyczasie dopilnuje, aby twoja dziunia miała zajęcie.

Widziałam, jak James zaciska dłonie na broni, które z ucisku pobladły. Gdy nikt nie odpowiedział Peterowi, przesuwaliśmy się tyłem do drzwi, aż finalnie znaleźliśmy się na zewnątrz.

Resztkami sił krzyknęłam Jamesa, który znikał za zamykanymi drzwiami, za co Peter uderzył mnie ponownie w twarz. Zostałam wepchnięta na miejsce pasażera w samochodzie zaparkowanym zaraz obok wyjścia. Nim Peter zawiązał mi oczy, dostrzegłam dwóch strażników obezwładnionych na ziemi, za co pewnie też odpowiadał Peter i zrobił to, aby dostać się do środka. Skrępowana, z zawiązanymi oczami i cała obolała mogłam polegać tylko na pozostałych zmysłach. Czułam, jak Peter ruszył i jechaliśmy już kilka minut, gdy nagle z lewej strony poczułam silne uderzenie. W panice, nie wiedząc, co się dzieje, czułam, jak samochód koziołkuje, a do moich uszu dociera dźwięk tłuczonego szkła i pękających blach. Czułam jeszcze mocniej, nasilający się ból w klatce piersiowej, przeszywające zimno i strach , co coraz mocniej dawało o sobie znać. Powoli poddawałam się zmęczeniu....

Miałam wrażenie, że trafiłam do raju i finalnie było mi dane słyszeć głos Jamesa, który przybierał na sile z każdym krzykiem. Moje nadzieje o niebie uległy zniszczeniu, gdy silne dłonie podniosły mnie i zdjęły opaskę z moich oczu. Ledwo mogąc zapanować nad powiekami, uchyliłam je i zobaczyłam Jamesa. Cieszyłam się, że to właśnie on był osobą, którą mogłam zobaczyć. Wyciągając mnie z samochodu, ułożył kawałek dalej na chodniku i coś mówił, niestety nie byłam w stanie usłyszeć żadnego z jego słów. W pewnym momencie ponownie zamknęłam oczy i mimo nawoływania i krzyku Jamesa nie mogłam już ich otworzyć. 

Poddałam się.

Seguir leyendo

También te gustarán

258K 13.1K 23
Winter pewnego dnia dostaje przypadkowego smsa, który wcale nie miał dojść do niej. Wywiązuje się z tego przyjaźń, a później.. Później jest troszkę i...
23.3K 751 43
On przystojny brunet. Ona śliczna blondynka. On gra w koszykówkę. Ona potajemnie mu kibicuje. On był jej przyjacielem. Ona była jego przyjaciółką. O...
2.8K 336 20
Bethany Black wraca po trzech latach do Toronto na studia, tylko nie z matką a ze swoją przyjaciółką i chłopakiem. Pewnego dnia znowu trafia na molo...
51.3K 1.8K 37
Byłabyś w stanie pracować z kimś, kto jest twoim przyjacielem i wieloletnim obiektem westchnień? Stella Jenkins nie miała wyboru, jeśli chciała być w...