Start a Story

By pixel12345678910x

176K 5.3K 5.8K

(...) To zawsze była nasza historia , nawet gdy rozdzieliło nas okrutne życie. Elenę i Sean'a od dziecka łącz... More

Małe informacje
Playlista Eleny i Sean'a
Prolog
Rozdział 1 " Gdzieś tam"
Rozdział 2 " Zgadzam się"
Rozdział 3 " Tak dawno cię nie widziałam "
Rozdział 4 " Łąka "
Rozdział 5 "Kilka zdań, których nie powiedzieliśmy "
Rozdział 6 " Gdy się po prostu kocha"
Rozdział 7 " Demon "
Rozdział 8 " Tabletka szczęścia"
Rozdział 9 " I just wanna be yours "
rozdział 10 " Małe marzenie"
rozdział 11 " Fajna wymiana "
rozdział 12 " Zabawa dopiero się zaczyna"
Rozdział 13 " Mój mały świecie"
Rozdział 14 " Zaufana osoba"
Rozdział 15 " Gang Żółtych Stworków"
Rozdział 16 " Pięć godzin i czterdzieści dwie sekundy"
Rozdział 17 " Chciałam po prostu wiedzieć"
Rozdział 18 " Co z El i Sin'em? "
Rozdział 19 " Nigdy nie zapomniałem"
Rozdział 21 "Cause you're a sky"
Rozdział 22 " Ciekawe czy tak jak my"
Rozdział 23 "Wcale nie przyjaciela"
Rozdział 24 " Nienawidzę cię "
Rozdział 25 " Był moim światem"
Rozdział 26 " El i Sin'a"
Rozdział 27 " Tak chciał los "
Rozdział 28 " Coś czego nie chcesz zapomnieć"
Rozdział 29 "Teraz jestem szczęśliwa, a jutro będę płakać "
Rozdział 30 "Gdzieś tam jestem ja"
Epilog
Podziękowania

Rozdział 20 " Patrzą się ? "

3.5K 118 112
By pixel12345678910x

Drogi pamiętniku !

Nie wiem co ze sobą zrobić. Czuję się, jakbym była najokrutniejszą i najgorszą przyjaciółką na całym świecie. Nie chcę go krzywdzić. Tak bardzo tego nie chcę. Chociaż zapiera się, że cierpliwie czeka i może przeczekać nawet do końca życia, to niezbyt mu wierzę. Czuję się źle z tym, że nie mogę wydobyć w sobie tej samej odwagi co on i zdecydować czy również cokolwiek do niego czuję. Jestem taką cholerną idiotką.

Niekiedy naprawdę myślę, że Sean'owi lepiej byłoby gdyby mnie nie było obok, bo jedyne co robię to krzywdzę jego uczucia. Kocha mnie. Szanuje mnie. Całuje mnie. Przytula mnie. Jest ze mną.

Jestem taka głupia. Zdecydowanie jestem złą przyjaciółką.

Zamknęłam zeszyt, który wraz z długopisem odrzuciłam na drugi koniec biurka. Zamknęłam oczy oraz wzięłam serie głębokich wdechów, które pomogły mi się uspokoić. Październik. Na początku tego miesiąca nawet go polubiłam. Moja relacja z Sean'em wówczas delikatnie zaczynała się poprawiać i wszystko było na właściwej drodze. Teraz  nie potrafiłam normalnie słuchać muzyki, ponieważ na jednej z moich playlist spoczywała sobie piosenka, która mieszała mi w głowie.

Z jednej strony cieszyłam się, że już za tydzień był ostatni dzień października i mogłam skończyć ten cholerny miesiąc głębokich wyznań. Cały ten czas myślałam o tym, co miałam powiedzieć Sean'owi. Przecież nie kochałam go w taki sposób, jaki on mnie. Czy w ogóle go kochałam ?

Chciało mi się wyć za każdym razem, gdy przychodził do mojego pokoju i opowiadał o swoich przeżyciach w szkole. Mówił, że w końcu uwolnił się od natarczywej Lucy, która nie dawała mu żyć przez cały rok. Razem z Mavis uknuli złośliwy plan, który o dziwo zadziałał. Dziewczyna wpadła w pułapkę, którą zastawiła na nią Mavis. Głupia idiotka naprawdę myślała, że ktoś taki jak czarnowłosa ją polubił i zaprosił do własnego domu, gdzie w dodatku mieszkała jak się okazało mała złośnica.

Przeczesałam swoje włosy palcami, gdy wstawałam z fotela. Przez te kilka dni opanowałam już technikę chodzenia z pomocą Petera, który dał mi kilka rad ze swojego życia, kiedy sam był w podobnej pozycji. Nie potrafiłam jedynie biegać, lecz chodzić jak najbardziej.

Otworzyłam drzwi swojego pokoju i rozejrzałam się dookoła czy aby na pewno nie było nigdzie Sam'a. Był już bardziej upierdliwy niż przedtem. Chciał zgrywać kochanego chłopaka, którym nawet nie był. Wszyscy tutaj uważali mnie za niedorozwiniętą, jakbym nie domyśliła się, iż moja matka specjalnie go tutaj sprowadziła. Usiadłam na poręczy, po której w jednym momencie zjechałam na sam dół. Zdecydowanie była to moja ulubiona część dnia.

Następnie zgarnęłam z szafki kluczki do jednego z samochodów, którymi właściwie nie mogłam się sama przemieszczać. Spojrzałam się ostatni raz na korytarz, lecz gdy nikogo nie zauważyłam na nim, zamknęłam za sobą drzwi wejściowe.

***

- No nie wiem czy to najlepsza kawiarnia w mieście - mruknęłam, opierając się o blat znajdujący się na moim poziomie wysokości. - Nawet nie masz fartuszka, który informuje, że tutaj pracujesz.

Brunet z uśmiechem założył ręce na klatce piersiowej, spojrzał na mnie tym swoim specyficznym wzrokiem i pochylił w moją stronę.

- No cóż. Takie życie. Chcesz się może przekonać jaką dobrą kawkę potrafię ci zaparzyć ? - zaproponował mi, na co prześledziłam go teatralnie wzrokiem.

- Za kogo ty mnie w ogóle uważasz ? Nie będę piła niczego, co nie jest włoską kawą ręcznie zaparzaną i w dodatku z najdroższym cukrem na świecie. Oh ! Bym zapomniała ! Woda ma być prosto z lodowca. Innej nie piję. - Parsknął głośnym śmiechem na moje słowa, które były tak naprawdę prawdziwymi słowami mojej matki.

- Teraz na serio. Podać ci coś ? - spytał mnie, patrzeć z dziwnym podziwem w moje oczy. - Jadłaś już coś ? Wiem, że to dla ciebie wczesna pora i pewnie niedawno wstałaś. 

Starałam się odwrócić wzrok, jednak nijak mi to wychodziło, ponieważ nie znalazłam w kawiarni nic ciekawego, prócz kilku stolików, gdzie siedzieli ludzie, popijający kawę, a niektórzy jedzący słodkości. Podobał mi się sam wystrój pomieszczenia, które urządzane było w stylu lat osiemdziesiątych. Na ścianie wisiała gigantyczna tablica korkowa, na której powieszone były obrazki i plakaty z tamtych czasów. Zauważyłam tam także zdjęcia pewnie klientów lokalu.

- To słynna tablica zakochanych - wyjaśnił Sean, orientując się na co patrzę. - Wiele lat temu założyciel kawiarni oświadczył się tutaj swojej aktualnie żonie. Ludzie zaczęli podążać jego śladami, a jemu tak się to spodobało, że zaczął robić im zdjęcia, które wywieszał na tej tablicy. Teraz to pracownicy muszą zostać powiadomieni wcześniej o zamiarze oświadczenia się, żeby zrobić zdjęcie.

- Robiłeś już kiedyś takie ? - spytałam go szczerze zaciekawiona.

Kiwnął jedynie krótko głową i schylił się na sam dół, z którego po chwili powstał z małym, niebieskim aparatem fotograficznym w dłoni. Na samo wspomnienie człowieka, który zaraził mnie tą małą pasją coś boleśnie skręciło mnie w żołądku. Aparat dziadka przed zniszczeniem go był praktycznie taki sam. Możliwe nawet, iż kupiony w tym samym sklepie, co tamten trzymany przed chłopaka.

- Dwa razy. Niezbyt mi to wyszło, bo nie potrafię robić zdjęć.

- Masz aparat, dlaczego się nie podszkoliłeś ? - zapytałam go ponownie, podczas gdy sama obserwowałam uważnie malutkie urządzenie.

Opowiedziała mi głucha cisza. Delikatnie zmartwiło mnie to, ponieważ zwykle odpowiadał po sekundzie z wyjaśnieniami lub oskarżeniami typu dlaczego mówię mu takie rzeczy. Uniosłam na niego wzrok, a jego mina jeszcze bardziej zdezorientowała mnie i zbiła całkowicie z tropu. Wyglądał na zmieszanego, jakby chciał coś powiedzieć, lecz nie mógł, bo sam sobie nie pozwalał wypowiedzieć tych kilku słów.

- Co jest ? - ponownie zapytałam, tym razem delikatnie zmartwionym głosem. Pokręcił jedynie głową i machnął lekceważąco dłonią. - Sean.

- Ty uparta kobieto - przewrócił oczami na mój stanowczy ton. - Nie możesz wszystkiego wiedzieć, bo jesteś za młoda, dziecinko.

Poklepał mnie z zadziornym uśmiechem po głowie. Spojrzałam na niego spod łba, jakby ten właśnie zamordował na moich oczach chomika oraz zmiksował go w blenderze.

- Jesteś tylko rok straszy, gdzie tu sprawiedliwość ! - krzyknęłam, ale po chwili wybuchałam cichym śmiechem.

- Sean, odbierz zamówienie ze stolika piątego ! - usłyszałam donośny krzyk dochodzący zza drzwi, które pewnie były wejściem do kuchni.

Brunet zamknął na moment oczy i odetchnął głęboko, lecz posłusznie zgarnął z blatu notes, spojrzał na mnie przelotnie i ruszył w kierunku danego stolika. A ja w między czasie zauważyłam, jak grupka dziewczyn siedzących przy danym stoliku gapiły się na niego pożerającym wręcz wzrokiem. Blondynka z włosami do pasa mówiąc swoje zamówienie dziwnie wydęła usta oraz zaczęła bawić się kosmykiem swoich włosów, a jej koleżanka obok specjalnie zgarnęła serwetkę ze środka stolika, by wyeksponować swoje atrybuty. Zmarszczyłam na te kilka gestów jedynie brwi i zaobserwowałam zachowanie Sean'a.

A jego mowa ciała ewidentnie mówiła, że nic z tego nie imponowało mu, a wręcz przeciwnie odpychało go od grupki dziewczyn. Czekałam uważnie aż dziewczyny zapłacą za zamówiony posiłek, a sam chłopak odszedł do kuchni. Wtedy poprawiłam swoją bluzę, tak by nie zakrywała moich pośladków oraz włosy, aby wydawały się bardziej puszyste. Chciałam przypominać bardziej wówczas samą siebie.

Czyli dziewczynę, która miała władze przez sławę, którą dała jej jej matka i ojciec.

Pewnym siebie krokiem podeszłam do dziewczyn, które jednak ani na chwilę nie uraczyły mnie swoim spojrzeniem. Coś wewnątrz mnie zmusiło mnie do wykonania kilku następnych czynów. Wepchnęłam się siłą na miejsce obok blondynki, która przed kilkoma minutami śliniła się do Sean'a.

- No hej. - odezwałam się ze sztucznym uśmiechem. Wszystkie pary oczu momentalnie zwróciły się na moją osobę. - Widziałam jak patrzyłyście na tego kelnera. - wskazałam głową na bar.

Nie wiedziałam czy chłopak był już tam czy też nie. Nie interesowało mnie to zbytnio.

- Kim jesteś ? - spytała mnie jedna z nich. Teatralnie zaśmiała się sama z siebie.

Tak potrafiłam grać. Idealnie wręcz mogłam zagrać swoją rolę osoby, która chce się z kimś zapoznać. Nie jeden raz widziałam jak robiła to moja matka. Jako dziecko chciałam, żeby była ze mnie dumna i nauczyłam się kilku jej kwestii, jakie znalazłam w sypialni rodziców. Jedną z nich była właśnie samotna dziewczyna, która chciała zapoznać się z kimś z nowego miasteczka.

- Jak strasznie to źle z mojej strony, przepraszam jeśli uraziłam wasze dumy. - udałam swoje zakłopotanie pomieszane ze smutkiem. Uśmiechnęłam się jednak po chwili, przypominając laleczkę barbie. - Jestem Elena. Jeśli mnie nie znacie przedstawię się inaczej. Elena Moreno.

Zauważyłam jak oczy wszystkich siedzących rozszerzają się o kilka milimetrów, jakby dopiero teraz zdały sobie sprawę, że siedzą z osobą, która miała kontakt z samą elitą tego świata. I w sumie było to prawdą. Dopiero teraz zrozumiały, że dosiadłam się do nich ja, jednak nie wiedziały w jakim celu. A ja miałam cel i chciałam go jak najszybciej spełnić.

- Wracając do tego cholernie przystojnego kelnera - Uniosłam z uśmiechem oczy ku niebu. - Widziałam i słyszałam waszą rozmowę.

- I jak ? - z nadzieją doskoczyła do mnie blondynka, która ewidentnie chciała zaimponować Sean'owi czymś innym niż charakterem. - Myślisz, że mam u niego jakieś szanse ?

Zamyśliłam się w udawany sposób, by pokazać im, iż w ogóle o tym rozmyślam. A nie myślałam w ogóle, bo wiedziałam, że nigdy by nie umówił się z kimś takim jak one.

- A ja ? Mam jakieś szanse ? Próbuję zagadać do niego już od pewnego czasu, ale mnie zbywa. Jak myślisz, będzie mnie chciał ?

Chęć kradzieży pistoletu Petera w tym momencie wydawała się cudownym pomysłem. Nie musiałabym się użerać z takimi laskami, a od razu bym przyczyniła się dla dobra społeczeństwa. Zarażały ten cudowny świat swoją głupotą, debilizmem i jebitozą, która rozprzestrzeniała się nieubłaganie po całej planecie. Naprawdę nie domyśliły się, iż taki chłopak jak Sean nawet by ich kijem nie dotknął ?

Wtedy moja cierpliwość pękła niczym mydlana bańka. Założyłam ręce na klatce piersiowej, wyciągnęłam przed siebie nogi i spojrzałam na każdą z kamienną twarzą.

- Nie, kochaniutka. Nie masz u niego najmniejszych szans. A ty w ogóle ich nie masz, nawet najmniejszych. - Zaczęłam wskazywać na nie po kolei palcem wskazującym. - Żadna z was nie ma. - pokręciłam głową z zadowolonym uśmieszkiem satysfakcji. - Pokazywanie mu cycków nie imponuje mu, a długie włosy nic na nim nie robią. Dla Sean'a nie liczy się to jak kto wygląda, ale to jak ktoś się zachowuje. A wy zachowujecie się jak tanie dziwki spod latarni.

Zrobiły oburzone miny, a ja w tym momencie byłam pewna, że będą starły się mnie zniszczyć na portalach społecznościowych i w internecie. Odwróciłam się z zamiarem wrócenia na swoje poprzednie miejsce przy blacie, lecz po krótkim przemyśleniu wróciłam do nich i oparłam się o blat stolika.

- A tak w ogóle, to jest moim chłopakiem, kochana. Dobra rada, nie radzę ci więcej do niego zagadywać, bo nie będę taka miła jak teraz. - odchodząc wskazałam dwoma palcami wpierw na swoje oczy, a później na jej, dając do zrozumienia, iż mam ją cały czas na oku.

Oczywiście, że praktycznie wszystkie słowa jakie tutaj padły były kłamstwem. Sean nie był moim chłopakiem i wcale nie zamierzałam im coś robić. Stosowałam jedynie zasadę, którą kiedyś pokazał mi mój wujek, kiedy był zazdrosny o ciocię, gdy jeszcze nie byli razem. Odstraszyć wszelkich złych kandydatów, żeby nie zawracali komuś głowy. Te laski nie pasowały do Sean'a. Nie wyobrażałam sobie jego w ich towarzystwie.

Co miałam zrobić innego ? Znając zabójczą kulturę chłopaka nigdy by się ich nie pozbył, a ewidentnie chciał się ich pozbyć.

- Coś ty im powiedziała ? - odwróciłam głowę w kierunku znajomego mi głosu. Wskoczyłam na krzesło barowe, by być na wysokości Sean'a.

- Patrzą się ?

- I to jak. - zrobił minę, która informowała o poziomie obrzydzenia, jakiego doznał. - jakbyś zabiła im całą rodzinę i po kolei przespała się z każdej chłopakiem.

- Za mało - mruknęłam pochylając się w jego stronę jeszcze bliżej, niż byłam. - Trzeba dokopać im tak, żeby zostawiły jedynie kasę i wyszły zbulwersowane przez te drzwi i nigdy nie wróciły. - wyszeptałam w jego usta, w które się wpatrywałam.

Sean uporczywie patrzył na moje, jakby sam chciał znowu zrobić tą rzecz, którą robiliśmy już kilka razy. A mnie zbyt się spieszyło. Poczułam nagłą potrzebę poczucia jego ust na samej sobie. Nachyliłam się do niego na taką odległość, że nasze usta złączyły się ze sobą tworząc pocałunek, który pewnie mocno rozwścieczył dziewczyny. Dla mnie nie był to jednakże pocałunek, który miał na celu jedynie przepędzić adoratorki chłopaka.

Chciałam sprawdzić. Sprawdzić czy to co biło w moje piersi miało rację. Nie zawsze słuchałam się głosu serca, a jednak w tej sprawie chciałam dać mu pełną swobodę do wykonywania czynności i decyzji. I jak przez moment Sean był zszokowany i nie wiedział co robić, to przez resztę czasu wiedział doskonale. Położył prawą dłoń na tyle mojej głowy i co jakiś czas gładził moje włosy. Wykonywaliśmy tę czynność jeszcze trochę dłużej po tym jak usłyszeliśmy pełne zdenerwowania trzaskanie drzwiami.

Odsunęliśmy się od siebie, kiedy zaczęło nam brakować tchu. Wówczas dotarło do mnie co właśnie się działo. Dotknęłam swoich ust, dokładnie tak samo jak chłopak cztery lata temu, spojrzałam w jego oczy, w których widziałam miliony iskierek.

- Powiem ci podobne wyznanie do twojego. - stwierdziłam, patrząc w jego czekoladowe oczy. - Nigdy nie byłeś tylko przyjacielem - wyszeptałam tak cicho, że prawie sama siebie nie usłyszałam.

Następnie zmuszona przez jakąś dziwną siłę odsunęłam się, poprawiłam swoje włosy oraz ostatni raz przed wyjściem spojrzałam na jego pełną zadowolenia twarz. Wyglądał, jakby ktoś powiedział mu właśnie, że wygrał milion na loterii.

***

Przez ten długi czas zdążyłam przekonać się, że dziewczyna o krótkich czarnych włosach, która nie przejmowała się zbytnio swoim wyglądem i nigdy w życiu by nie ubrała skinny jeans była niezłą idiotką.

Ale przekonałam się o tym jeszcze bardziej, gdy niespodziewanie wparowała do mojego pokoju i od samego progu zaczęła nawijać o różnych sprawach, które przeżyła. Pochwaliła także moją nową fryzurę, która cholernie się jej spodobała i uznała, iż sama potrzebuje jakiejś zmiany. Wtedy wyciągnęła mnie z domu prosto do galerii handlowej, gdzie przesiedliśmy ponad godzinę u fryzjera, który nakładał jej farbę na włosy. Po dwóch była już gotowa i mogliśmy w spokoju usiąść na kanapie.

- Jak myślisz. Spodoba się Markus'owi ? - zapytała mnie z uśmiechem, poprawiając swoje gotowe, całkiem nowe włosy.

- Myślę, że jest w tobie tak cholernie zakochany, iż spodobałaby się mu nawet fryzura na zapałkę. - mruknęłam pod nosem podczas odpisywania Sean'owi.

Ona zauważając ten ruch rzuciła się na miejsce obok mnie i z uwagą starała się rozgryźć jakąkolwiek wiadomość, którą chłopak pisał do mnie.

- Jesteście już razem ?

Spojrzałam na nią jak na skończoną debilkę, którą po części w sumie była. Każdy był w swoim specyficznym rodzaju debilem.

- Nie. Nie wiem czy kiedykolwiek będziemy. - wyłączyłam komórkę, by spojrzeć na dziewczynę, której ewidentnie nie spodobało się to co powiedziałam. - Nie patrz się tak. Naprawdę myślisz, że ja i Sean ?

- Kochasz go ?

Zadała mi jedno proste pytanie, nad którym sama zastanawiałam się przez dobre siedemdziesiąt trzy godziny. Nie potrafiłam na nie odpowiedzieć. Nie znałam na nie racjonalnej odpowiedzi. Dla niego zrobiłabym wszystko, gdyby tylko mnie o to poprosił. Cholera zabiłabym, gdyby ktoś zrobił by mu jakąkolwiek krzywdę. Chciałam bronić go przed swoją własną matką, chociaż sama oberwałam. Od zawsze go kochałam, ale w pewnym momencie już nie tak samo jak na początku. Nie w ten sam sposób.

Nie był dla mnie tylko przyjacielem. Nigdy nim nie był, bo był kimś więcej. Z przyjacielem nie całuje się tak samo. Nie w taki sposób. Pociągnęłam nosem oraz oparłam głowę o wezgłowie kanapy.

- Nie wiem. Nie wiem, po prostu nie wiem. Niby wiem, że Sean nigdy nie był nie jest i nie będzie tacy jak inny chłopcy, których poznałam, ale nie chcę na razie pakować się w związki. - wytłumaczyłam - Po związku, jeśli mogę tak go nazwać, z Sam'em, który nie dawał mi żyć, bo był chorobliwie zazdrosny nie mogę na nikogo spojrzeć tak samo. Muszę tłumaczyć się na każdym kroku każdemu z kim jestem w głębszej relacji. Cały czas boję się, że Sean... Nie wiem. Opanuje się i w końcu w pewnym momencie będzie miał mnie dość. Ciągle występuje na różnych uroczystościach z rodzicami. Są ze mną różni mężczyźni i naprawdę boję się, że Sean po prostu by odpuścił.

Czarnowłosa - a właściwie już w połowie, ponieważ jedna część jej włosów od spodu była biała - wybuchła cichym śmiechem, złapała mnie za dłoń i spojrzała prosto w moje oczy. Pokręciła z uśmiechem głową.

- Przecież on świata poza tobą nie widzi. Zakochał się w tobie jak wariat.  Ciągle mówi mi tylko o tobie i o tym jak cudowna jesteś. - mówiła ze swego rodzaju pasją. - Nie zmarnujcie tego. Zostało wam może kilka miesięcy, więc proszę. Nie bierzcie przykładu z książek.

- Dlaczego ? - Parsknęłam śmiechem na jej głupią dość prośbę.

- Tam zawsze ludzie są ze sobą przed tym jak jedno z nich wyjeżdża. Później nie widzą się przez kilka lat i znowu się spotykają. Ja rozumiem, że w książkach to normalne, ale błagam. Jesteście zbyt podobni do siebie i zarazem tak inni. Chciałabym w...

Nagle coś jakby palnęło jej pomysł do głowy. Wyprostowała się jak struna od gitary, zerknęła na mój strój i rozsiadła się wygodnie na kanapie. Prześledziłam ją zmieszanym wzrokiem, bo już sama nie wiedziałam co miałam myśleć na temat jej pomysłów.

- Idziemy na zakupy, kupujemy ci kilka rzeczy i idziemy na imprezę. Nie pytaj jaką po prostu potwierdź, że się zgadzasz.

Kiwnęłam niepewnie głową, na co  wyszczerzyła się od ucha do ucha, jakby ktoś podarował jej lizaka. A ja przestraszona jej pomysłem zostałam siłą wyciągnęta z kanapy.

***

- Moje osobiste arcydzieło. - zachwyciła się Mavis moim wyglądem, który sama stworzyła.

Uśmiechnęłam się sama do siebie, by choć trochę przekonać się do mojego stroju, który mi przygotowała na wzór swojego. Dziewczyna ubrana była w czarne jeansy z szeroką nogawką, tęczowy sweterek z białym kołnierzykiem i czerwone Conversy. Przygotowała swój strój dużo wcześniej ode mnie, więc miała więcej czasu na przemyślenia stroju z lat dziewięćdziesiątych.

Osobiście nie miałam pojęcia w co się ubrać. Żadne z ubrań w galerii nie podobały mi się. Wtedy Mavis zaproponowała mi wybranie się do sklepu z odzieżą używaną, gdzie sama osobiście znajdowała zwykle cudne według niej rzeczy. Po godzinie poszukiwań znalazła idealne na mnie ciuchy, do których jednak nie byłam zbytnio przekonana. Wolałam jakąś koszulkę z dłuższym rękawem, ponieważ jak dziewczynę udało mi się przekonać, iż moje zadrapania pochodzą z małego wypadku, to pewnego chłopaka na pewno nie udałoby mi się przekonać.

Spojrzałam na nią błagalnie, lecz ta od razu pokręciła stanowczo głową i kazała mi jeszcze raz obejrzeć się w lustrze. Miałam na sobie żółtą koszulkę z napisem i postaciami ze starej amerykańskiej kreskówki, czarne spodnie takie same jak jej i żółte Conversy. Nie wiedziałam jakim cudem udało jej się zrobić z moich włosów takie siano, lecz udało jej się. W włosy wplotła podobne do swoich na włosach koraliki, które musiałam przyznać dawały mi idealny klimat lat dziewięćdziesiątych.

I podobało mi się.

- Nie wiem czy koszulka z krótkim rękawem na koniec października to odpowiedni pomysł. - skłamałam zakładając ręce na piersiach.

Przewróciła na moje argumenty oczami, a do mojej głowy wpadł Mały pomysł. Rzuciłam się do drzwi pokoju, które otworzyłam z impetem. Rozejrzałam się po korytarzu w poszukiwaniu znajomego mi osobnika, który powinien poruszać się po tym korytarzu. Gdy tylko go zauważyłam podeszłam do niego, ignorując fakt, iż nie powinnam robić tej rzeczy.

- Peter, dasz mi klucz do swojego pokoju ? - uśmiechnęłam się łagodnie, jak mała dziewczynka, którą zobaczył pierwszy raz w tym domu.

Wiedziałam, że miał do mnie słabość. Nigdy niczego mi nie odmawiał, gdy tylko grzecznie go o to poprosiłam.

- Po co ci ? - prześledził uważnym wzrokiem moją twarz. Zwęził złowrogo oczy. - Znowu chcesz ukraść mi połowę ciuchów.

Wtedy jego wzrok zilustrował całą mnie, a po chwili wybuchnął głośnym śmiechem. Odszedł ode mnie na małą odległość by dokładniej móc zobaczyć moją sylwetkę odzianą w ciuchy. W duchu wywróciłam oczami na jego reakcję.

- W coś ty się ubrała. Lata dziewięćdziesiąte były w latach dziewięćdziesiątych, Elena.

- No co ty nie powiesz, geniuszu. Mogę klucz ? - spytałam go ponownie, tym razem z lekkim, prawdziwym uśmiechem rozbawienia.

Sięgnął dłonią do kieszeni ciężkich czarnych spodni, z której po chwili wyjął mały pozłacany kluczyk z zawieszką, którą wykonała pewnie jego młodsza siostrzenica.

- Wiesz, że według zasad powinienem iść z tobą. - Przeniosłam w jednej chwili na niego wzrok. Błagałam go w umyśle, żeby jednak nie szedł. - Możesz mnie zawsze odwołać, bo twoich rodziców nie ma w domu, więc...

Nie dałam mu dokończyć zdania, bo od razu wskoczyłam mu w ramiona z wdzięczności, którą chciałam mu przekazać. Ten ponownie się zaśmiał oraz powoli odłożył mnie na ziemię. Podarował mi swój klucz z pokoju, a ja odwróciłam się szybko w stronę Mavis, która wpatrywała się w blondyna jak w jakąś rzeźbę w muzeum. Kojarzyłam już ten wzrok, więc odwróciłam ją siłą w kierunku schodów prowadzących na dół. Ostatni raz spojrzałam na chłopaka z uśmiechem podziękowania. Właśnie uratował mi życie pod dwoma względami.

- Ile on ma lat ? - zapytała mnie dziewczyna, gdy otwierałam drzwi jego pokoju.

Nie zamierzałam rozglądać się dookoła, a od razu po wejściu do jego jaskini rzuciłam się do szafy. Sortowałam w szybkim tempie wieszaki w poszukiwaniu odpowiedniej rzeczy, jaka by się dopasowała do mojego stroju.

- O wiele za stary dla ciebie. - odpowiedziałam podczas moich poszukiwań. W końcu wyjęłam odpowiedni wieszak z koszulą, która od razu mi się spodobała.

Pokazałam ją Mavis, która jedynie co zrobiła, to rozszerzyła usta w zachwycie. Bez większych przemyśleń zdjęłam ją z wieszaka i założyłam na sobie. Była na mnie o niebo za dużo, ale czy nie o to chodziło w tamtych latach ? Pomarańczowa koszula z wzorkami idealnie pasowała do reszty stylizacji.

- Idziemy - wskazała dłonią na drzwi, którymi obie wydostałyśmy się, a ja zamknęłam je szybko i schowałam kluczyk pod pobliski mały obrus na stoliku.

Zaśmiałam się razem z dziewczyną na nasze małe podstępy. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze oraz oddaliłam z zamiarem wyjścia z domu. Wówczas jednak nie dane było mi wykonanie tych kilku prostych czynności. Ktoś pociągnął mnie za ramię, przez co wpadłam na czyjąś klatkę piersiową. Osoba, która mnie zatrzymała była ode mnie wyższa, lecz nie tak jak na przykład Sean. Od razu zorientowałam się kim była ów osoba.

- Sam

- Gdzie się wybierasz, Kochanie ? - zapytał mnie przesłodzonym głosem. Spojrzałam się na Mavis, która patrzyła na niego wzrokiem tak ostrym, iż byłam pewna, że w głowie już planowała jego brutalne morderstwo.

- Idę z koleżanką na...

- Imprezę - dokończył za mnie, wpatrując się w to dziewczynę, to we mnie. - Świetnie. Tak się składa, że nie mam nic do roboty. Idę z tobą, Mi  angelo.

***
Witam wszystkich serdecznie :)

Ogłoszenia parafialne, przy końcu "książki" odbędzie się mały maraton, w którym wstawię trzy rozdziały pod rząd w odstępach może dziesięciu minut. Koniec ogłoszeń.

Miłego dnia/ ranka / wieczora / nocy

P. 💙

Continue Reading

You'll Also Like

251K 1.6K 5
Ofelia Williams nigdy nie miała swojego miejsca na ziemi. Przez stale pracującą matkę, dziewczyna ciągle musiała się przeprowadzać. Brak znajomych, z...
1.4M 36.9K 56
Mila Taylor to 17 letnia dziewczyna. Przeprowadza sie do starszego brata po śmierci rodziców w wypadku samochodowym. Wyścigi, adrenalina, strach to j...
67.1K 3.8K 26
Postanowiłam opublikować to ponowie, tylko i wyłącznie z tego względu, że mam sentyment do tej książki. Nie podoba mi się ona za chuja, jest tak chol...
CONTROL By Wiktoria

Teen Fiction

826 70 16
Danielle Scott to dziewczyna dla której życie nie było łaskawe. Śmierć ojca i choroba odbiły się na niej podwójnie i przez to ma jeszcze większe prob...