Start a Story

By pixel12345678910x

176K 5.3K 5.8K

(...) To zawsze była nasza historia , nawet gdy rozdzieliło nas okrutne życie. Elenę i Sean'a od dziecka łącz... More

Małe informacje
Playlista Eleny i Sean'a
Prolog
Rozdział 1 " Gdzieś tam"
Rozdział 2 " Zgadzam się"
Rozdział 3 " Tak dawno cię nie widziałam "
Rozdział 4 " Łąka "
Rozdział 5 "Kilka zdań, których nie powiedzieliśmy "
Rozdział 6 " Gdy się po prostu kocha"
Rozdział 7 " Demon "
Rozdział 8 " Tabletka szczęścia"
Rozdział 9 " I just wanna be yours "
rozdział 10 " Małe marzenie"
rozdział 11 " Fajna wymiana "
rozdział 12 " Zabawa dopiero się zaczyna"
Rozdział 13 " Mój mały świecie"
Rozdział 14 " Zaufana osoba"
Rozdział 15 " Gang Żółtych Stworków"
Rozdział 16 " Pięć godzin i czterdzieści dwie sekundy"
Rozdział 18 " Co z El i Sin'em? "
Rozdział 19 " Nigdy nie zapomniałem"
Rozdział 20 " Patrzą się ? "
Rozdział 21 "Cause you're a sky"
Rozdział 22 " Ciekawe czy tak jak my"
Rozdział 23 "Wcale nie przyjaciela"
Rozdział 24 " Nienawidzę cię "
Rozdział 25 " Był moim światem"
Rozdział 26 " El i Sin'a"
Rozdział 27 " Tak chciał los "
Rozdział 28 " Coś czego nie chcesz zapomnieć"
Rozdział 29 "Teraz jestem szczęśliwa, a jutro będę płakać "
Rozdział 30 "Gdzieś tam jestem ja"
Epilog
Podziękowania

Rozdział 17 " Chciałam po prostu wiedzieć"

3.1K 119 156
By pixel12345678910x

Stałam i gapiłam się na człowieka, który niegdyś zniszczył całe moje życie, a ja nawet nie zauważyłam, że to robił. Zabił mnie. Zabił we mnie El, która nie przypominała pod żadnym pieprzonym względem Eleny Moreno. Mała El była radosna i wiecznie uśmiechnięta. Kochała czytać książki ze swoim najlepszym przyjacielem, który jednocześnie był jej pierwszą miłością. Mała El nigdy się nie poddawała i kiedy ktoś wyrzucał ją drzwiami, to wchodziła oknem. 

Elena z teraz nie jest szczęśliwa. Uśmiecha się tylko wtedy, gdy naprawdę musi i nienawidzi wygłupów. Duża Elena nie nadaje się już do kochania, bo kilka lat temu postanowiła, że woli już nic nie czuć do końca swoich smętnych dni. Wtedy coś we mnie pękło. Nagle łzy przestały napływać do moich oczu, a wyleciały z nich jedynie resztki. Nie czułam nic. 

Samuel Ravi zabił mnie, lecz nigdy nie przyznał się do tego i nigdy do końca nie zakopał zwłok, które codziennie dobijały się do mojego umysłu. 

A teraz był tutaj. Mój morderca był tutaj i patrzył na mnie tym samym cholernym wzrokiem. 

-Co ty tutaj robisz ? - spytałam go tonem głosu bez emocji. Był jak dementor, wysysał z człowieka wszystkie dobre chwile i wszelkie tlące się w nim emocje. 

- Mi Amore, przyjechałem do ciebie

- Nie i przestań mnie tak nazywać, Samuel - zarządziłam, patrząc z wielką niechęcią w jego jasno zielone oczy, które za nic mi się nie podobały. 

Wolałam ciemne, czekoladowe oczy, które co jakiś czas zmieniały kolor na czarny.  Wolałam dłuższe kręcone włosy z przedziałkiem na środku od krótkich rudych, które nawet się nie układały. 

Wtedy jego spojrzenie poleciało na Sean'a stojącego obok kanapy, przyglądającego się temu wszystkiemu z założonymi na klatce piersiowej rękoma. W jego oczach widziałam jedno. Chciał coś rozwalić, a dokładnie rudego osobnika, który wyglądał przy nim jak dziecko. Brunet miał ponad metr dziewięćdziesiąt, a rudowłosy jedynie metr siedemdziesiąt.

Wpatrywali się w siebie z mieszanymi uczuciami, które mogły stworzyć jedynie cholernie wielki wybuch. Sam patrzył na niego z wyższością, którą było widać po jego lekko uniesionej brodzie i wzroku, a Sean z jak już mówiłam chęcią rozerwania go na strzępy.

- A kim jest ten l'uomo ? - wywróciłam oczami na język angielski, który mieszał z włoskim. Było to cholernie irytujące i nikomu nie imponujące.

- Dobrze prawisz, pan - odparł szorstko brunet. - Dla ciebie jestem Hunter. Lub jeśli wolisz, to pan Hunter.

Sam prychnął pod nosem, z kpiną oglądają jego ubiór od stóp do głów.

- Si,  ja też pan - mruknął cicho, patrząc na niego morderczo. - Pan Samuel Richard Lucas Ravi. Proszę się tak do mnie zwracać, ty plebsie.

Zauważyłam jak Sean wciąga gwałtownie powietrze przez nos, a także zaciska dłonie w pięści tak mocno, iż jego knykcie zbielały. Wiedziałam, że ledwo nad sobą panuje, a wręcz już nie panuje. Zerknęłam z chęcią mordu na moją matkę, która uśmiechała się od ucha do ucha na rozgrywającą się przed nią scenę. Jasne, że tak. Zrobiła to specjalnie. Specjalnie zabrała ze sobą Samuela, bo widziała artykuł o mnie i Sean'ie.

Teraz pewnie będę musiała pokazać się milion razy z Sam'em przed dziennikarzami, żeby nie było. Co jeszcze ? Może jeszcze ubierze mu perukę, żeby udowodnić wszystkim, iż całowałam się z nim, a nie z Sean'em. 

- Jak ty mnie, kurwa, nazwałeś ?

- Plebsem, nie znasz takiego słowa, chłopczyku ? - zadrwił z niego rudowłosy, a później złapał mnie za ramię.

W tym samym momencie głowa drugiego chłopaka przekręciła się w naszą stronę, a wzrok jakby przybliżył się na jego dłoń spoczywającą na moim ramieniu.

- Jeśli w tej chwili nie weźmie pan pańskiej dłoni z jej ramienia, to za chwilę wyląduje pan na cholernej komodzie przy kominku. - ostrzegł go, strącając dłoń. Boże dziękuję ci za takiego człowieka w moim życiu.

Kij z tym, że jestem niewierząca - dodałam w myślach.

- To moja dziewczyna, więc mogę z nią robić co mi się żywnie podoba. Mogę ją pocałować na twoich oczach, a nawet zrobić z nią bardziej szatańskie rzeczy, a ty będziesz po prostu patrzył - wymawiał te słowa ze świętym przekonaniem swojego zdania, wpatrując się w wyższego od niego chłopaka. - Pani Samantha mówiła mi o tym co robiliście podczas jej nieobecności. Załapałeś się nawet na artykuł, lecz twój czas się kończy. 

Miałam szczerą ochotę wziąć pobliski wazon i z całej siły uderzyć go nim w głowę, by nigdy się już nie obudził. Niszczył mi życie. Nigdy bym mu nie wybaczyła, gdyby znowu zniszczył moje kontakty z Sean'em, które były już na drodze idealnej. Nienawidziłam go całym swoim zniszczonym sercem, bo sam je zniszczył. Chciałam go zabić za jego czyny.

Jednak zamiast zrobienia tych kilku rzeczy tworzących się w mojej głowie, spojrzałam najpierw na Sean'a, a później na Samuela i odwróciłam się w kierunku drzwi. Czy było to kulturalne ? Ani trochę. Czy właśnie upokorzyłam moją matkę, że wyszłam bez jej zgody z domu ? Oczywiście.

Przy okazji także skompromitowałam jej metody wychowania przed całym światem. Wychodząc spotkałam dwóch dziennikarzy, którzy oczywiście mnie zauważyli i od razu podbiegli. Zignorowałam ich tak jak innych.

***

Zapukałam dwa razy do drzwi domu, oczekując aż ktokolwiek mi otworzy. Naraziłam się i to potężnie. Mogła nie być w domu, mogła przecież siedzieć w kamienicy ze swoim chłopakiem. Nie miałam takiego życia jak ja, która musiała siedzieć w domu. Dlatego nie zdziwiłam się jakoś mocno, gdy nikt mi nie otworzył. Odwróciłam się w kierunku ulicy, z której tutaj przyszłam.

- Elena ? - zatrzymałam się oraz odwróciłam głowę do dziewczęcego głosu, który usłyszałam za sobą. - Co ty tutaj robisz ?

W framudze drzwi stała czarnowłosa ubrana w czarne spodnie dresowe i koszulkę z Nirvany. Obserwowała uważnie moją osobę, która sama nie wiedziała co miała ze sobą zrobić. Przychodząc do Mavis nie spodziewałam się, że ją zastanę. Przypuszczałam dużo bardziej, iż nikogo nie będzie w domu lub spotkam małą Holly, którą miesiąc temu spotkałam w lesie.

- Cześć - przywitałam się nieśmiało - Masz może chwilę czasu, żeby pogadać czy... Po prostu masz czas ? Mam dość towarzystwa jakichkolwiek chłopaków, którzy są w moim domu.

Przez dłuższą chwilę myślałam, że się nie zgodzi. Wpatrywałam się we mnie jak w obrazek z poważną miną bez jakiegokolwiek uśmiechu. Dopiero później otworzyła szerzej drzwi oraz sama uśmiechnęła się zachęcająco.

- Wchodź, rozumiem jak to jest mieć dość samców alfa. - Stwierdziła, wpuszczając mnie do środka. Zamknęła za nami drzwi, a następnie odwróciła się w moją stronę - Jesteśmy same z Holly, ale ją już chyba znasz. - zaśmiała się, a ja delikatnie uśmiechnęłam. - Dziękuje za uratowanie mi życia. Naprawdę nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty.

Mało co słuchałam jej podziękowań. Rozglądałam się po małym przedsionku, który prowadził do salonu połączonego z kuchnią, a oddzielała te dwa pomieszczenia jedynie ściana z dziurą, przez którą można obserwować kogoś z kuchni. Salon był naprawdę przytulny. Polubiłam go przez samą jego kolorystykę i wystrój. Ich rodzice najwyraźniej lubili styl vintage, co zdradzały stare meble i dekoracje w modnych w poprzednich dekadach kolorach. Wolałam ten dom od swojego własnego, w którym potrafiłam się zgubić, a był już i tak mniejszy od mojego starego miejsca zamieszkania we Włoszech. 

Zerknęłam na granatową, skórzaną kanapę, na której siedziała blondwłosa dziewczynka, wpatrująca się w ekran telewizora. 

- Lolly, przywitaj się - rozkazała Mavis podchodząc do małej oraz szturchając ją dłonią. - Ktoś przyszedł. 

Wówczas dziecko ożywiło się i odwróciło w moją stronę z uśmiechem od ucha do ucha. Odwzajemniłam ten uśmiech, by dziecko nie zdawało sobie sprawy, że mam jakikolwiek problem i nie chciałam tak naprawdę już nigdy wracać do domu. 

- Eli ! - krzyknęła zeskakując z kanapy, a następnie wtulając się we mnie. Objęłam ją tak delikatnie, jak tylko mogłam ramionami, by nie zrobić jej krzywdy.

- Aha. Nawet mnie tak nie witasz - odparła z żalem czarnowłosa, opierając swoje ciało o kanapę. - Mała zołza.

Blondynka tupnęła oburzona nóżką i spojrzała na swoją siostrę gniewnym wzrokiem.

- Interes za interes. Nie chciałaś obejrzeć ze mną wszystkich części Barbie, to nie będę dla ciebie taka ! - krzyknęła piskliwym głosem. - Sama kłócisz się z Markusem, że nie chciał dać ci napoju za napój.

Przytknęłam dłoń do ust, aby nie zaśmiać się na cały dom. Dziecko właśnie wyjaśniło dokładnie dorosłą już prawie dziewczynę, która nie wiedziała co właśnie się stało. Nie spodziewała się chyba takiego obrotu spraw. Sama nie dałabym uciąć sobie ręki, że mała Holly jest taka pyskata.

Zapowiadał się dość długi wieczór bez żadnego chłopaka. Jak deszcz na pustyni. Wybawienie.

***

- Ha ! Sean, to totalny idiota. Mówiłam mu, żeby się ogarnął, a on wiedział swoje - powiedziała głośno dziewczyna, wkładając do ust garść paprykowych chipsów.

- A co było z nim nie tak ? - dopytałam szczerze ciekawa, co chodziło jej po głowie.

Kiedy kilka godzin temu zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu ukazał mi się numer Samuela, nie odebrałam. Później telefon zdecydowanie się rozdzwonił i wszyscy nagle zaczęli do mnie wypisywać i dzwonić, jakby co najmniej  miałby być za chwilę koniec świata. Mavis poradziła mi, abym wyłączyła w końcu komórkę i ignorowała cały świat.

Przed zrobieniem tej rzeczy napisałam szybko do Sean'a z pytaniem czy jakoś udało mu się przeżyć. Oczywiście nie zostawiłam go bez żadnej pomocy. Od razu gdy  wyszłam z domu napisałam krótkiego SMS-a do Rity, by jakoś wyprowadziła z domu chłopaka. Ja nie mogłam tego zrobić, bo jeszcze chwila spędzona w towarzystwie tej dwójki doprowadziłaby do mojej autodestrukcji.

Od trzech godzin nic nie przeszkadzało zarówno mnie jak i Mavis, ponieważ Holly po godzinie uznała, że pójdzie się pobawić w swoim pokoju z pluszakami. Znalazłyśmy ją skuloną na środku pokoju. Spała. A my cóż... Gdy mała jedynie zniknęła dziewczyna uznała, że na trzeźwo nie przeżyje tej nocy i sięgnęła po najdroższe wino swoich rodziców.

Z czystej kultury nie odmówiłam.

- Dużo - stwierdziła upijając łyk czerwonego, słodkiego wina. - Spotkałam go i wydawał się normalny. Człowiek bez żadnych problemów. Dopiero później zauważyłam, że dużo pali, a wręcz za dużo. Jedna paczka na dzień minimum - rozłożyła ramiona, a ja czułam jakby ktoś dał mi prosto w twarz. - Dużo pił i państwo Hunter ciągle odbierali go nachlanego z imprez. Przez niego w sumie spotkałam Markusa.

- Ale...

- Tak, Elena. Sean brał. Był uzależniony od wielu rzeczy. Opowiadał mi kiedyś, że zaczynał od trawki na jednej z imprez, a skończył na mefedronie. - słuchałam tego z dziwną niechęcią. Nie czułam się dobrze słuchając jak mój przyjaciel idealnie udawał. - Ale wyszedł z tego. Powiedziałam mu, że jeśli kiedykolwiek jego Julia tutaj przyjedzie to nigdy nie będzie chciała z nim być.

Zaśmiała się sucho, lecz ja nie miałam najmniejszej ochoty na śmiech. Przed oczami na moment mi zaciemniało, a świat zawirował. Usiadłam na kanapie po turecku, a głowę położyłam na oparciu. Spodziewałam się wszystkiego. Wszystkiego, ale cholera nie tego, że mój Sean brał narkotyki, palił i pił.

- Zadziałało. Dwa dni go nie widziałam, aż w końcu przyszedł do mojego domu i spuścił przy mnie do kibla wszystkie torebki, które miał. - zawiesiła się na moment - A papierosy... Poleciały razem z fajerwerkami w powietrze. Od prawie półtora roku nie pali, nie bierze i nie pije praktycznie niczego.

Wlepiałam wzrok w pobliski telewizor stojący na starej komodzie. Myślałam dużo, a z każdą najmniejszą myślą moje serce zaczynało bić mocniej. Co by było gdybym nie wyjechała ? Może zapobiegłabym temu całemu złu, które pochłonęło Sean'a do swojego świata ? Może wszystko byłoby inne i ja również teraz mogłabym mu bardziej pomóc. Aktualnie sama nie potrafiłam mu doskonale pomóc, bo sama miałam zbyt duże kłopoty.

Ale chciałam. Musiał mi to wyjaśnić w najbliższym czasie. Chciałam wiedzieć dlaczego to wszystko robił. Chciałam po prostu wiedzieć.

- Powiesz coś, bo aktualnie się boję o Twój stan psychiczny.

- Jest dobrze. - szepnęłam tak cicho, iż sama ledwo siebie usłyszałam. - Dziękuję, że mi w ogóle powiedziałaś, bo naprawdę nic nie wiedziałam. Ten dureń nic mi nie powiedział.

Parsknęła śmiechem na moje słowa, ale zamilkła po zobaczeniu mojej miny i pozycji, która właściwie się nie zmieniła. Poczułam jak materac obok mnie unosi się, a osoba nie siedzi już na miejscu. Czarnowłosa usiadła na stoliku naprzeciw mnie oraz spojrzała  przenikliwym wzrokiem wprost w moje oczy, które aktualnie nie wyrażały żadnych najmniejszej emocji czy też energii.

Złapała niespodziewanie za łańcuszek zwisający z mojej szyi, a opadający na zakryty przez moją bluzę dekolt.

- Więc to była ta wymiana. Dał ci łańcuszek za gumkę. - ponowie się zaśmiała - Rozumiesz, że gdy chciałam pożyczyć od niego tę gumkę, to mnie zwyzywał ?

- Nieźle - uznałam, poprawiając swoje włosy, które jak zawsze były w totalnym nieładzie. - Wiesz, chyba już pójdę. Zasiedziałam się trochę i muszę już naprawdę iść.

Wstałam szybko z kanapy, jednak równie szybko znowu na nią opadłam przez uporczywe zawroty głowy. Zaśmiałam się sztucznie, łapiąc się za głowę oraz spojrzałam na dziewczynę, która chyba nie bardzo ogarnęła co się właśnie stało.

- Wino - wyszczerzyłam się jak zawsze do zdjęć. Tym razem powoli wstałam z kanapy i ostatni raz na nią spojrzałam.

Pewnie normalnie nawet bym nie wyszła bez żadnego pożegnania, ale teraz moje zachowanie było usprawiedliwione. Przeszłam przez całą ulicę i na drugą jej stronę. Moją drogę oświetlała jedna latarnia przy rogu uliczki. Kopałam małe, kolorowe kamyczki, które znajdowały się przed podeszwami moich butów. Cel krążył po moich myślach, tworząc istny huragan. Wtedy zatrzymałam się na moment przed moim starym domem, w którym paliło się światło.

W oknie zauważyłam rozweselonych rodziców trzymających na rękach około trzyletnie dziecko, które śmiało się tak głośno, że słyszałam je aż z ulicy. Tamtego dnia uświadomiłam sobie, że ten dom nie zasługiwał na naszą rodzinę - jeśli mogłam nas tak nazwać. Ten dom sam w sobie był przytulny i ciepły, potrzebował kochającej się rodziny.

Przeszłam przez płot domu Sean'a i zgodnie z mapą, którą zapisałam sobie w pamięci przeszłam na ogród, z którego widać było okno mojego starego pokoju i chłopaka. Wdrapałam się po rynnie, która pięła  wzdłuż dachu. Jego okno było zamknięte, więc wyjęłam z włosów wsuwkę do włosów i otworzyłam nią zamek od okna. Zdziwiłam się szczerze, że dalej ma zamykane okno. Z mojej orientacji już dawno nie było takich w żadnym domu.

Zeskoczyłam z parapetu na twarde podłoże zwane także podłogą. Rozejrzałam się po pokoju, a już po chwili moim oczom ukazał się brunet siedzący na łóżku w dresach i koszulce z słuchawkami na uszach. Z mojego miejsca mogłam usłyszeć ciężkie grania Smell like teen spirit od Nirvany.

Podeszłam cicho do łóżka i zdjęłam z jego uszu słuchawki, sprawiając, iż natychmiast na mnie spojrzał. Ten wzrok jednak był obcym dla mnie wzrokiem. Nie widziałam tam ani trochę dobroci czy szczęścia, że w ogóle tutaj przyszłam. Uśmiech natychmiast zniknął z moich ust.

- Co ty tutaj robisz ? - spytał mnie ostrym tonem, a zrobił to tak nagle, iż dopiero po dokładnej analizie mogłam domyśleć się o co mu chodzi. - Nie pisałem, żebyś przyszła. W ogóle ktoś ci pozwolił wyjść ?

- Sean. - ostrzegałam go, by zahamował. - Co się z tobą dzieje. Po prostu, chciałam pogadać.

Prychnął z kpiną pod nosem, odrzucił słuchawki jak nic nie wartą uwagi rzecz na stolik nocny i wstał z łóżka, szturchając mnie przy tym ramieniem.

- Pogadać ? Pogadaj z Sam'em. Oh, a może wy w ogóle nie gadacie, a od razu się pieprzycie ? - moje oczy w sekundę rozszerzyły się o kilka rozmiarów. Jak on w ogóle mógł mówić takie rzeczy ? - Co taka zdziwiona. Twój chłopak wszystko mi powiedział. Ze szczegółami.

- To nie mój chłopak - zaprzeczyłam natychmiast, żeby nawet nie przyswajał sobie złych informacji. - Co się z tobą dzieje.

Machnął lekceważąco dłonią, a później oparł się o biurko przy ścianie. Wyciągnął długie nogi do przodu i najwyraźniej nie przejmował się tym, że sprawia mi cholernie wielką przykrość.

- Zamknij się już z tym gadaniem. Mam dość słuchania o pierdolonym Samuelu i twoim życiu. Cały czas słyszę jedynie o tym typie. Cały czas słyszę o cholernej tobie - coś boleśnie zakłuło mnie w sercu, a dokładnie jakby to strzała na wylot mi je przebiła. - Nie mam już na to ochoty. Powinnaś ogarnąć się i wtedy może pogadamy.

Wymawiał te słowa z taką lekkością, że nawet nie uwierzyłam, iż jest to mój Sin. Sean, który jeszcze przed kilkoma godzinami mówił mi czułe słowa i przytulał. Odkręcił butelkę z wodą, której upił porządny łyk i pociągnął nosem. Chciał już wyjść z pokoju, czym zmusić mnie do opuszczenia budynku. Ja jednak nie dałam za wygraną i w ostatniej chwili złapałam go za ramię, a następnie zmusiłam, by na mnie spojrzał. I wtedy zobaczyłam coś co zbiło mnie z nóg. Myślałam, że dosłownie się tam przewrócę.

- Ty ćpałeś. Znowu coś wziąłeś. - wymówiłam te słowa ze wstrętem, widząc jego strasznie powiększone źrenice.

Jasne. Na pierwszy rzut oka nie było tego widać, ponieważ naturalnie ma ciemne tęczówki. Dopiero, gdy mocno się przyjrzałam jego oczom zauważyłam to. Oczywiście, że tak. Wyszarpał się z moich delikatnych objęć i odbiegł na drugi koniec pokoju.

- No i co ! - krzyknął robiąc dziwny ruch dłonią. - Ty też ćpałaś. Poczułaś się lepiej i co, nie wypominałem ci tego.

Rozszerzyłam usta przez zaszokowanie, które rozlało się po moim ciele. Nie, nie, nie. Na pewno mówił same kłamstwa. Był na haju i bredził. Nie mógł tak myśleć o mnie i moim życiu. Przecież ja nie mogłam ćpać. Moje skronie zaczęły niebezpiecznie pulsować, a obraz na moment znowu na moment się zamazał. Czułam, że zaraz stracę wszelką równowagę i się przewrócę. Pokręciłam kilka razy energicznie głową.

- Nie. Nic nie brałam kłamiesz.

- Ja i kłamstwo ? Skądże, ja zawsze mówię prawdę i tylko prawdę. Pamiętasz może twoje pierwsze spotkanie z Mavis ? Byłaś naćpana - zaśmiał się radośnie, jakby nigdy nic -  Byłaś tak naćpana, że nic nie pamiętałaś, a głupi ja usunął twoje wiadomości do mnie, gdy zorientowałem się, że masz też blokadę na odcisk palca.

- Sean, dlaczego kłamałeś ? - zapytałam go drżącym głosem. Nie odpowiedział, a jedynie gapił się na mnie szalonym wzrokiem. - Dlaczego do jasnej cholery !

Nie wytrzymałam z nim i krzyknęłam. Obezwładniał mnie ciszą, która panowała w powietrzu, mieszając się z niezręcznością.

- Bo chciałem dobrze ? Od zawsze chciałem dobrze, ale teraz mam to w dupie. Masz lepszego faceta ode mnie, który zapewni ci godne dla ciebie życie. Nie rozumiesz ? - stuknął się kilka razy w głowę z przerażającym dość uśmiechem. - To zrozum, że jestem dla ciebie nieodpowiedni i tyle. Zrozum, że kurwa, nie jesteśmy dla siebie nawet jako przyjaciele. To koniec. Bum, dramat właśnie nastąpił.

Wpadłam w błędne koło. Moje oczy zaszły łzami, a dłonie zaczęły niekontrolowanie drżeć. Ledwo co przełknęłam ślinę, gdy odwracałam wzrok od jego osoby, ponieważ nie mogłam na niego patrzeć, kiedy był w tym stanie. Mówił tak straszne rzeczy, których nie chciałam słuchać. Raniły mnie niczym ognista strzała rycerza, którego ogień palił skórę, a ostrze przebiło skórę. Tak czułam się, gdy mój najlepszy przyjaciel niszczył wszystko na co zapracowaliśmy.

I dużej Elenie nie spodobałoby się to, ale dałaby sobie radę. Minusem było jednak to, że Sean odkopał we mnie tę małą El, która należała do małego chłopca z loczkami, z którym ścigała się na rowerach. Ale teraz znowu mnie zabijał. Odetchnęłam z bezsilności i odwróciłam się w stronę okna, którym weszłam. Miałam już nim wychodzić, gdy nagle uznałam, iż muszę coś powiedzieć.

Potrzebowałam to powiedzieć.

- Hasło do mojego telefonu, to data urodzin twoich i mojej babci. 24.12.19.09 - wyrecytowałam z pamięci. - Ale dobrze. Jeśli właśnie to zakończyłeś, to zmienię hasło.

Sięgnęłam do zapięcia łańcuszka, który po chwili odpiął się z mojej szyi. Powoli odłożyłam go na mały stoliczek, przy którym stała sterta książek do ozdoby.

- To też ci oddaję, ale gumkę. - spojrzałam na jego nadgarstek. Nadal ją nosił. - Możesz sobie ją zostawić. Nie potrzebuję jej. Nie chcę niczego, co należy do ciebie. Tak, ta gumka należy już w pełni do ciebie.

A następnie wyszłam i spełniłam jego marzenie. Zostawiłam go samego.

***
Ja może nie będę nic pisać, żeby nikogo nie denerwować heh  :) Dziękuję za uwagę i znikam.

Rozdział wleci na dniach, bo aktualnie mam wolne haha.

Miłego dnia/ ranka / wieczora / nocy

P. 💙

Continue Reading

You'll Also Like

9.4K 152 6
Dwudziestoletnia Valentinne Linwood zaczyna nowy rozdział. Odcina się od wydarzeń ze starej szkoły i chcę zapomnieć o tym co ją spotkało. Przez znajo...
122K 3.1K 36
Nie czekało na nas niebo ani piekło. Czekał na nas czyściec ponieważ nie byliśmy grzesznikami z swojego wyboru. Staliśmy się pionkami w rękach diabłó...
975 69 5
Książka jest tłumaczeniem! Oryginalna wersja książki znajduje się na profilu @FireMeansWater a jej oryginalny tytuł to: He Changed Otrzymałam zgodę a...
128K 3.2K 22
Valencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło. Tam spotyka przystojnego chło...