Start a Story

By pixel12345678910x

176K 5.3K 5.8K

(...) To zawsze była nasza historia , nawet gdy rozdzieliło nas okrutne życie. Elenę i Sean'a od dziecka łącz... More

Małe informacje
Playlista Eleny i Sean'a
Prolog
Rozdział 1 " Gdzieś tam"
Rozdział 2 " Zgadzam się"
Rozdział 3 " Tak dawno cię nie widziałam "
Rozdział 4 " Łąka "
Rozdział 5 "Kilka zdań, których nie powiedzieliśmy "
Rozdział 6 " Gdy się po prostu kocha"
Rozdział 7 " Demon "
Rozdział 8 " Tabletka szczęścia"
Rozdział 9 " I just wanna be yours "
rozdział 10 " Małe marzenie"
rozdział 11 " Fajna wymiana "
rozdział 12 " Zabawa dopiero się zaczyna"
Rozdział 13 " Mój mały świecie"
Rozdział 14 " Zaufana osoba"
Rozdział 15 " Gang Żółtych Stworków"
Rozdział 17 " Chciałam po prostu wiedzieć"
Rozdział 18 " Co z El i Sin'em? "
Rozdział 19 " Nigdy nie zapomniałem"
Rozdział 20 " Patrzą się ? "
Rozdział 21 "Cause you're a sky"
Rozdział 22 " Ciekawe czy tak jak my"
Rozdział 23 "Wcale nie przyjaciela"
Rozdział 24 " Nienawidzę cię "
Rozdział 25 " Był moim światem"
Rozdział 26 " El i Sin'a"
Rozdział 27 " Tak chciał los "
Rozdział 28 " Coś czego nie chcesz zapomnieć"
Rozdział 29 "Teraz jestem szczęśliwa, a jutro będę płakać "
Rozdział 30 "Gdzieś tam jestem ja"
Epilog
Podziękowania

Rozdział 16 " Pięć godzin i czterdzieści dwie sekundy"

3.1K 122 147
By pixel12345678910x

Uniosłam spojrzenie na chłopaka, który beztrosko wpatrywał się w ekran swojego smartfona. Powróciłam następnie do własnego zeszytu, w którym zapisywałam najważniejsze rzeczy usłyszane podczas lekcji. Sean jak obiecał tak zrobił. Wparował do mojego pokoju-oczywiście balkonem- na mojej lekcji algebry. Zawiedziony uznał, iż przesiedzi u mnie w pokoju cały dzień, ukrywając się przed natarczywą Lucy, która podobno nie dawała mu żyć. Jak mogłam mu odmówić ?

-Mógłbyś się delikatnie odsunąć ? - spytałam go ,a raczej zażądałam tego zażądałam, ponieważ siedział on idealnie na widoku mojej kamerki. - Wszyscy cię zobaczą jak włączę kamerkę, a muszę ją włączyć przy sprawdzaniu obecności.

- Spoko, niech zobaczą jakiego zajebistego przyjaciela masz - wyszczerzył się, a ja przechyliłam głowę w tył.

Był po prostu niemożliwy. Nie krępował się tym, iż właśnie mogło zobaczyć go piętnaście osób, które tak jak ja byli na edukacji domowej. W większej części bogacze, których pobyt w szkole tylko by obraził. Ja na lekcje zdalne przeszłam dzięki ojcu, który w porę zauważył, że matka staje się coraz to bardziej popularniejsza i uznał, iż nie zaznam w normalnej szkole spokoju. I szczerze miał rację, bo nie mogłabym wytrzymać z ludźmi w jednym budynku. Codziennie zgadzałam się na integrowanie jedynie z góra trzema ludźmi.

Gdy kilka lat temu wykryto u mnie początki fobii społecznej moja matka chciała zamknąć mnie w psychiatryku. Nikt nie mógł uwierzyć, że taka osoba jak ja po prostu boi się kontaktów z ludźmi. Psychiatra widząc moją dziwną sytuację zalecił, abym przeszła na nauczanie domowe oraz ograniczyła swoje wyjścia na bale. Pewniejsza siebie stawałam się jedynie po alkoholu, tak jak wówczas w klubie pana Smith'a. No wtedy pojechałam na całości.

Uznaliśmy, iż całkowicie zapominamy zarówno o Lucy, jak i o pocałunku. Byliśmy w końcu tylko przyjaciółmi

- Wsuń się - rozkazałam mu, gdy kierowałam się z laptopem na łóżko. Było jeszcze naprawdę wcześnie, a mnie chciało się spać.

Łaskawie ustąpił mi miejsca obok siebie, choć naprawdę wygodnie siedziało mu się na moim łóżku. Rozłożyłam się na miękkim materacu, a głowę oparłam o zimną ścianę, która znajdowała się idealnie za mną. Na uszy nałożyłam słuchawki bezprzewodowe, ponieważ byłam wręcz pewna, że chłopak nie chce słuchać o funkcjach w matematyce, którą właśnie miałam. Moi rodzice bardzo naciskali na moją edukację i wychowanie. Codziennie odbywałam trzy godziny matematyki i cztery godziny normalnych podstawowych lekcji, które miał każdy. Dochodziły do tego jeszcze dwugodzinne lekcje językowe, których uczyłam się trzech. Takim sposobem codziennie przesiadywałam przed laptopem około trzynastu godzin, nie wliczając w to godzin nauk oraz odrabiania zadań domowych.

Brakowało mi powoli jednego dnia na wyrobienie się.

- Chcesz może posłuchać o cudownym dziale zwanym funkcje ? - spytałam go z drwiącym uśmieszkiem. Spojrzał na mnie, jak na przybysza z obcej planety.

- Czy ty chcesz, żebym przegrzał swój mózg ? Dla mnie dwie godziny podstawowej matematyki to tragedia ! - krzyknął rozwścieczony moim zapytaniem, przez co zaśmiałam się pod nosem.

Po sprawdzeniu obecności uznałam, że ściana nie jest zbytnio wygodna i przeniosłam się na poduszki obok chłopaka, który nie przejmował się moją trwającą lekcją. Przeglądał coś w telefonie i najwyraźniej nie przeszkadzał mu fakt, iż widziałam prawie wszystko, co oglądał. A oglądał jedynie książki, które miał zamiar zakupić i nowe płyty, których jeszcze nie posiadał.

- Jeju co mnie obchodzi twój syn, typie ! - krzyknęłam do ekranu, gdy nauczyciel zaczął ponownie wywyższać swojego jedynego syna. - Takim sposobem niczego się nie nauczymy ty pieprzony gnojku, któremu w burdelu pękła gumka i zrobiłeś syna, bo żadna by cię nawet kijem nie tknęła.

Brunet siedzący obok mnie zaśmiał się tak głośno, że byłam wręcz pewna, iż usłyszeli go wszyscy przebywający w domu. Byłam także pewna, że dosłownie za chwilę do mojego pokoju wparuje Rita, by sprawdzić co się dzieje. Ostatnio nie dawała mi żyć. Mówiła tylko o mnie i Sean'ie, który zrobił na niej ogromnie dobre wrażenie. Zastanawiałam się co siedziało w jej durnej głowie podczas tworzenia naszych dzieci w jakimś programie. Doprawdy miałam ochotę uderzyć ją w łeb tak mocno, że już nigdy by się nie obudziła.

Uznała, że jesteśmy na dobrej drodze do związku, o ile już w nim nie byliśmy. A nie byliśmy i nie zamierzaliśmy być. Nasza relacja to typowe "Jesteśmy przyjaciółmi, a nie parą". Wszystkim musieliśmy to mówić.

- Bądź już cicho, Sin - jęknęłam podczas opadania na poduszki. Słuchawki zsunęły się z moich uszy, więc na moment nie słyszałam już imienia Liam padającego z ust mężczyzny co kilka sekund. - Muszę się w końcu skupić, co jest ciężkie w akompaniamencie twoich śmiechów.

- Nie narzekaj. Ciesz się, że w ogóle do ciebie przyszedłem.

- Schowałeś się tutaj przed Lucy, typie. To ty mnie powinieneś dziękować. - fuknęłam zła, bo w ogóle nie uwzględnił w swojej wypowiedzi mojego udziału.

- Schowałeś się tutaj przed Lucy, typie. - przedrzeźnił mnie, za co uderzyłam go pięścią w ramię. - Moja obecność jest cudowna i nie rozumiem twojego oburzenia, gwiazdeczko.

- Sin. - zagroziłam mu ostro, lecz ten nawet nie przejął się tym. Zrobił wówczas rzecz, której się nie spodziewałam.

Złapał mnie szybkim ruchem za rękę, przez co opadłam ciałem prosto na jego ciało. Jęknęłam, gdy zdałam sobie sprawę co właśnie się stało. Otoczył mnie długimi ramionami, a ja sama poddałam się temu gestowi. Zauważyłam, że chłopak kochał się przytulać oraz chciał robić to na każdym kroku. Wykorzystywał bezczelnie fakt, iż sama lubiłam tę czynność i uciszał mnie nią, kiedy za dużo mówiłam lub denerwowałam się.

- Bądź cicho i skup się na lekcjach, bo będzie na mnie jak dostaniesz tylko czwórkę - zakpił ze mnie, ale ja już nie miałam możliwości uderzenia go chociażby w ramię.

Trzymał mnie przy sobie tak blisko, że nie chciałam ruszyć nawet dłonią. Położył swoją głowę na mojej i odłożył telefon, poświęcając tym samym całą swoją uwagę mnie i mojej lekcji, która aktualnie mało mnie już interesowała. Chyba nie ogarniałam kiedy zrobiliśmy tak wielki krok w kierunku naszej przyjaźni. Z dystansu towarzyszącego nam przy pierwszym dniu przeszliśmy do normalnych odruchów jak na przykład tulenie się na przywitanie i pożegnanie czy po prostu bliskości.

A to było... Normalne. W większości filmach oraz książkach przyjaciele tak się zachowywali, a niektórzy nawet całowali. Tego sobie nie wyobrażałam. Jeden na pewno wystarczył, a zwłaszcza jeden po alkoholu.

- If you dance I'll dance And if you don't I'll dance anyway Give peace a chance Let the fear you have fall away - chłopak zanucił nagle pod nosem, wprowadzając mnie w dekoncentrację. - I've got my eye on you I've got my eye on you

- Say yes to heaven Say yes to me Say yes to heaven Say yes to me - Dokończyłam bez żadnej przyczyny. Zawsze, gdy ktoś śpiewał jakąś piosenkę, którą ja znałam, to musiałam dokończyć - Nie wypada nam dokończyć dalszej części. - stwierdziłam, a następnie odsunęłam się od niego na nieznaczną odległość - Nie patrz się tak. Postanowiłam zaśpiewać to w przyszłości ze swoim chłopakiem w nocy, której ciemność będą oświetlały gwiazdy, które jednak nie będą dorównywały blasku jego oczu. Bo jego będą świeciły jeszcze jaśniej od światła ulicznych latarni.

Patrzyłam na niego dosłownie przez chwilę, ale po uświadomieniu sobie, że nie zrozumiał zrezygnowałam. Jasne, że nie skojarzył. Było to już wiele lat temu i wprost dziwiłabym się, gdyby naprawdę skojarzył moje słowa z pewną chwilą dziejącą się wiele lat temu.

- Ten chłopak na pewno będzie wielkim szczęściarzem - stwierdził z delikatnym uśmiechem, który jednak po chwili znikł z jego twarzy i zastąpił go grymas niezadowolenia.

- Nie, bo...

- Elena ? Z kim rozmawiasz ?

Przeklęłam w myślach wszystko co znajdowało się w moim pokoju. W tym samą mnie i chłopaka, do którego bez przerwy wtulona byłam. Wiedziałam, że dziewczyna nie może nas razem zobaczyć w takiej pozycji. Szybciej popełniłabym cholerne samobójstwo. Podniosłam się z łóżka oraz powędrowałam do drzwi, dając w tym samym czasie znać chłopakowi by był cicho, bo inaczej długo nie pożyje.

Otworzyłam drzwi, które równie szybko zamknęłam za sobą, ponieważ przede mną stała Rita z koszem pełnym prania.

- Słyszałam czyiś głos - uznała pewna swojego zdania. - Czy to Romeo zwany również Sean Matthew Hunter ?

Wybałuszyłam oczu na jego pełne dane osobowe. Powiedziała właśnie drugie imię i nazwisko. Obu wersji nawet nie znała. Sean przedstawił się jej jako po prostu Sean ?

- Twój Romeo jest tak zabiegany, że zgubił dowód osobisty - Zaśmiała się radośnie - Znalazłam go w twoim pokoju, ale spokojnie oddam mu go przy najbliższej okazji, Eleno Diano Moreno

Wywróciłam oczami na także moje drugie imię. Je wybierał mój ojciec, więc nawet je lubiłam. Nadał je mi, ponieważ wyczytał w książkach, że jest ona boginią księżyca, a sam uznał, iż pokocham gwiazdy i kosmos tak jak on sam. Matka jednak zepsuła urok tego imienia, nazywając mnie nim, kiedy była pijana lub zdenerwowana.

- Gdybyś chciała wiedzieć, to mam lekcje i odpowiadałam nauczycielowi na pytanie - wyjaśniłam kłamstwem - A dowód możesz oddać mnie. Przekażę mu go przy najbliższym spotkaniu.

Uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam w kierunku pokoju, ignorując uporczywą Ritę, która za wszelką cenę chciała wmówić mi, że zakochałam się w Sean'ie. Co prawdą nie było pod żadnym cholernym względem. Był moim bliskim przyjacielem i nic więcej. Zamknęłam drzwi pokoju na klucz w obawie, że znowu wparuje do mojego pokoju tak jak wczoraj. Biedny chłopak ledwo co zdążył schować się pod łóżkiem. Z moją rodziną przeżywa istne piekło

A gdy weszłam do pokoju, to ja je przeżyłam. Brunet trzymał w jednej dłoni książkę, którą aktualnie czytałam. A mogłam się założyć, że miłośnik kryminałów nie polubi dość... Dziwnej dla niego literatury. Po pierwszej sekundzie chciałam podbiec do niego i wyrwać mu ją, ale po chwili, kiedy zobaczyłam, że chwyta za pobliski ołówek i pisze coś na jednej ze stron, postanowiłam się powstrzymać. Dać mu czas i zobaczyć z zaskoczenia co tam napisał.

Wiedziałam, że jeśli ją zamknie już nie zobaczę co tam napisał.

Ukradkiem podeszłam do niego cicho jak mysz. Mysz, którą niestety zauważył i od razu zatrzasnął książkę.

- Co tam napisałeś ? - zapytałam go, a on wzruszył jedynie ramionami.

- Lepiej wytłumacz się dlaczego piszesz, że zachowanie jakże uroczego Mishy jest takie kochane, skoro robię dosłownie to samo i masz mnie dość - założył ręcę na klatce piersiowej i również wstał, przez co znowu był wyższy - Ta książka to po prostu erotyk, a ty podniecasz się jakimś typem z tatuażami. W czym on jest lepszy ode mnie ?

- We wszystkim, a po drugie ma ogromny plus za to, że jest z książki. Faceci z książek są idealni - stanęłam na palcach i pstryknęłam go w nos. - A co do twojej pewnie pięknej adnotacji, to i tak dowiem się co tam napisałeś. Zwykle czytam książki po dwa razy.

***

- Wiesz, że jesteś największym idiotą jakiego znam ?

Wyszczerzył się na moje słowa, jakbym powiedziała mu najpiękniejszy komplement świata. Zamknął książkę, której nie dokończył na naszym poprzednim spotkaniu oraz wyciągnął długie nogi przed siebie. Jednym słowem rozłożył się jak długi na kanapie.

- Jakim cudem możesz czytać kryminały tak szybko

- Tak szybko ja ty Punk 57 - zadrwił rozkładając ręce. - Co mam ci włosy obciąć, bo to takie romantyczne, że typ przychodzi ci do pokoju i cię nęka ? - zapytał mnie, nie oszczędzając przy tym ani troszeczkę kpiny. - No boże ! Co wy wszyscy widzicie w tych złych chłopcach ? Nie wiem co oni jakiś magnes mają włożony do spodni czy może jakiegoś szatana w nich.

- Uspokój się to po pierwsze. Po drugie, to nie lubię złych chłopców, tylko grzecznych chłopców. Książki z nimi czytam, bo dzięki nim moje oczekiwania po prostu rosną - parsknęłam śmiechem - Wiem, że nigdy nie mogłabym być z playboy'em. Spokojnie, Sin.

I po co ty się mu tłumaczysz ? - spytałam sama siebie, bo byłam idiotką mówiąc mu jakie były moje oczekiwania wobec chłopaka.

- Ale za to ty byłeś ze szkolnym plastikiem, który na dolepionych rzęsach może odlecieć w kosmos - dodałam z chamskim uśmieszkiem. Widziałam w jego oczach delikatny płomień zemsty, lecz zgasł on po chwili i zerknął na zegarek.

Wstał gwałtownie z kanapy, odłożył książkę na bok, uważając by nic się jej nie stało oraz wprowadzając mnie w duże zdumienie pognał w kierunku drwi. Nie, okna cholera drzwi.

- Zaraz co ? - popędziłam niemal natychmiast za nim.

Sam przecież uznał, że nie chce się zdradzać innym domownikom i będzie wychodził oraz wchodził balkonem. Dlatego zdziwił mnie fakt, że zszedł na dół, a jedynie zatrzymał się za moją prośbą. Spojrzałam prosto w jego oczy chcąc jakichkolwiek wyjaśnień.

- Spóźnię się do pracy - oznajmił, na co od razu kiwnęłam głową ze zrozumieniem.

Praca dla Sean'a była ważną rzeczą i nie mógł się do niej po prostu spóźnić, bo szef od razu by go wyrzucił. Z jego opowieści stwierdziłam, że była to dość prestiżowa kawiarnia w centrum miasta. Chciał wyjść już z mojego domu, jednak przeszkodziły mu otwierające się drzwi, a ja w jednej sekundzie umarłam. Zastygłam w bezruchu po zobaczeniu człowieka, który wszedł do domu przed kobietą ubraną w ciasną, czarną sukienkę i drogi płaszcz. Stukot jej szpilek rozniosło echo po całym budynku, ponieważ nikt nawet się nie odezwał.

Moja cholerna matka wróciła.

Spojrzałam na Sean'a, który chyba sam nie spodziewał się tego strasznego spotkania śniącego mi się po nocach jako koszmary.

- Witaj, córeczko. - uśmiechnęła się pogodnie. Córeczko ?

Ona i uśmiech ? Na pewno coś uknuła. - pomyślałam, ponieważ takiej Samanthy Moreno wprost nie znałam.

- Dzień dobry, matko - uśmiechnęłam się sztucznie - Przepraszam jeśli cię urażę, ale miałaś wrócić dopiero za dwa dni, pięć godzin i czterdzieści dwie sekundy - powiedziałam patrząc na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku.

Nie było wcale tak, że odliczałam sekundy do jej przyjazdu- końca wolności i swobody.

- Oh miałam ! - zawołała wymachując torebką we wszystkie strony - Ale sprawy się trochę skomplikowały i uznałam, że potrzebujesz matczynej pomocy. Co ja mówię, nie jedynie matczynej. Przywiozłam ci kogoś prosto ze słonecznej Sycylii.

Po wypowiedzeniu jej słów próg domu przekroczył ktoś jeszcze. Mój najgorszy senny koszmar, którego nie chciałam nigdy spotkać. Dość napsułam sobie z nim nerwów, a jednak on powracał z podwojoną siłą by mnie znowu zniszczyć. Zauważyłam jak szczęka Sean'a zaciska się w nerwowy sposób, a on sam, jakby się wydłuża ze zestresowania i nerwów. Później ponownie spojrzałam na rudą czuprynę chłopaka stojącego u boku mojej matki.

- Witaj, Eleno. Amore mio.

Cholera, on naprawdę wrócił.

***

Hej ! Witam was ponownie po dość dłuższej przerwie. Niestety kolejny rozdział również będzie w okolicach piątku lub soboty. Wiem, że akcja w tym rozdziale dzieje się dość szybko, ale pisałam go równie szybko, więc przepraszam.

Mam nadzieję, że się podobało. A ja dziękuję za tysiąc gwiazdek <33 Naprawdę do dzisiaj nie mogę w to uwierzyć haha

Miłego dnia/ranka/wieczora/nocy

P. 💙

Continue Reading

You'll Also Like

CONTROL By Wiktoria

Teen Fiction

796 58 16
Danielle Scott to dziewczyna dla której życie nie było łaskawe. Śmierć ojca i choroba odbiły się na niej podwójnie i przez to ma jeszcze większe prob...
200K 5.5K 22
Pozwoliłeś mi oddychać i już na zawsze będę za to wdzięczna. Mimo tego, że oddech, który zaczerpnęłam przy tobie był najbardziej raniącym przeżyciem...
56.3K 2.6K 30
Cześć! To moja kolejna praca o tej tematyce. Tym razem Hailie ma 12 lat. Na początku książki Shane i Tony mają 16 lat; Dylan 17 lat; Will 24 lata; V...
122K 3.1K 36
Nie czekało na nas niebo ani piekło. Czekał na nas czyściec ponieważ nie byliśmy grzesznikami z swojego wyboru. Staliśmy się pionkami w rękach diabłó...