Start a Story

By pixel12345678910x

176K 5.3K 5.8K

(...) To zawsze była nasza historia , nawet gdy rozdzieliło nas okrutne życie. Elenę i Sean'a od dziecka łącz... More

Małe informacje
Playlista Eleny i Sean'a
Prolog
Rozdział 1 " Gdzieś tam"
Rozdział 2 " Zgadzam się"
Rozdział 3 " Tak dawno cię nie widziałam "
Rozdział 4 " Łąka "
Rozdział 5 "Kilka zdań, których nie powiedzieliśmy "
Rozdział 6 " Gdy się po prostu kocha"
Rozdział 7 " Demon "
Rozdział 8 " Tabletka szczęścia"
Rozdział 9 " I just wanna be yours "
rozdział 10 " Małe marzenie"
rozdział 11 " Fajna wymiana "
rozdział 12 " Zabawa dopiero się zaczyna"
Rozdział 13 " Mój mały świecie"
Rozdział 15 " Gang Żółtych Stworków"
Rozdział 16 " Pięć godzin i czterdzieści dwie sekundy"
Rozdział 17 " Chciałam po prostu wiedzieć"
Rozdział 18 " Co z El i Sin'em? "
Rozdział 19 " Nigdy nie zapomniałem"
Rozdział 20 " Patrzą się ? "
Rozdział 21 "Cause you're a sky"
Rozdział 22 " Ciekawe czy tak jak my"
Rozdział 23 "Wcale nie przyjaciela"
Rozdział 24 " Nienawidzę cię "
Rozdział 25 " Był moim światem"
Rozdział 26 " El i Sin'a"
Rozdział 27 " Tak chciał los "
Rozdział 28 " Coś czego nie chcesz zapomnieć"
Rozdział 29 "Teraz jestem szczęśliwa, a jutro będę płakać "
Rozdział 30 "Gdzieś tam jestem ja"
Epilog
Podziękowania

Rozdział 14 " Zaufana osoba"

3.2K 122 172
By pixel12345678910x

Uwielbienie, miłość, zazdrość, nienawiść, wstyd.

Te kilka emocji i uczuć można było wyczuć w atmosferze panującej wokół. Nie wiedziałam co dokładnie się działo. Alkohol płynął w moich żyłach oraz powodował szumienie w uszach. Przynajmniej starałam się zwalić to na alkohol. Zaciskałam palce na koszulce chłopaka, który trzymał mnie mocno w talii, abym nawet nie próbowała się wyrwać.

A najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że nawet nie chciałam się wyrywać. Trwałam w tym wszystkim zaciekle, czekając na dalszy przebieg wydarzeń. Cholera podobało mi się. Czułam wyjątkowo miłe uczucie, które przebiegało po moim kręgosłupie i nie pozwalało o sobie zapomnieć.

Sean mnie, kurwa, pocałował - gdy to do mnie dotarło odsunęłam się od chłopaka, który z uśmiechem wpatrywał się w moją zdezorientowaną osobę, która nie zdążyła zarejestrować szczegółów. Nie pomyślała jakie konsekwencje mogą przynieść moje poczynania.

Blaski aparatów oślepiały mnie i chłopaka. Ludzie nagrywali nas krzycząc coś do aparatów. Jedni robili też zdjęcia i wysyłali je do swoich dziewczyn lub w większości chłopaków krzycząc, że czują się niedoceniane.

- Słyszałem, gwiazdeczko - wyszeptał prosto w moje usta, które aktualnie były strasznie spuchnięte i czerwone. - Mówiłem ci już, że zawsze byłem o ciebie zazdrosny. Nawet o pieprzonego kuzyna.

Wpatrywałam się w niego jak w jakieś arcydzieło w galerii sztuki. Był moim ideałem. Kurwa, cholernie przystojnym ideałem, który właśnie przed chwilą mnie pocałował i powiedział, że zawsze był o mnie zazdrosny.

Nie wiem co tamtej nocy mną kierowało. Alkohol ? Adrenalina ? A może chwila, która pociągnęła mnie do wykonania rzeczy, która zakopała mnie już na dobre w ziemi. Ponownie przyciągnęłam chłopaka do siebie i wcisnęłam pełen tęsknoty pocałunek prosto w pełne, czerwone usta. No co ? Nie mogłam być przecież dłużna.

***

- Nienawidzę cię

Rita rzuciła telefonem prosto na książkę, którą czytałam. Zmarszczyłam brwi i z dziwnym wyrazem twarzy spojrzałam na dziewczynę.

- No zobacz do jasnej cholery. Tak się wczoraj schlałaś, że nic pewnie nie pamiętasz - stwierdziła, na co przewróciłam oczami.

To prawda. Wczoraj delikatnie dałam popuścić swój zawór w mózgu, który zabraniał mi nadużywać alkoholu. Nie robiłam jednak wyjątkowo głupich rzeczy po pijaku. Nie byłam szczerze osobą, która mogłaby wejść na stół i zacząć tańczyć na nim przy wszystkich. Byłam raczej... Spokojna. Opanowana i miła. Nie mogło się stać i tak nic złego, więc po co robiła taką aferę ?

Spojrzałam nudnym wzrokiem na ekran smartfona i o cholera. O mało co nie dostałam zawału przez to co tam zobaczyłam. Wstałam aż z łóżka prostując się jak struna.

- O cholera. - wymknęło mi się samoczynnie. - Matka mnie zabije.

"Córka Samanthy Moreno imprezuje z nieznajomym chłopakiem w klubie nocnym, podczas gdy jej matka walczy o nową rolę w filmie !! - wiadomości z ostatniej chwili ! Przeczytałam nagłówek artykułu znajdującego się na jednym z portali plotkarskich. Pod wielkim napisem oskarżającym mnie, a wybielającym moją "kochającą" matkę znajdowało się zdjęcie, które doprowadziło do tego, że moje wszystkie funkcje życiowe zatrzymały się na kilka dobrych sekund.

Odrzuciłam telefon na koniec łóżka. Nie mogłam na nie patrzeć. Nie chciałam go podziwiać. Nie. Nie byłam grzeczna. Nie. On nie był grzeczny. Cholera. Dotknęłam swoich ust, które na zawołanie mnie zapiekły. Cholera jasna.

Sean mnie wczoraj pocałował.

- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś ! - krzyknęła rozwścieczona dziewczyna. Usiadła na miejscu, na którym wcześniej stałam ja. - Myślałam, że jeszcze jesteście przyjaciółmi, a wy już się całujecie w klubie.

- Przecież... Nie, to jakiś fotomontaż. Nie, nie mogłam. On nie mógł. Cholera, nie mogliśmy ! - zawołałam i zaczęłam rozglądać się gwałtownie po całym pokoju.

Podbiegłam do biurka, z którego zgarnęłam telefon. Stuknęłam dwa razy w ekran, żeby sprawdzić godzinę, która po chwili ukazała się moim oczom. Równa jedenasta. Sean jeszcze miał o tej godzinie lekcje w szkole. Szczerze współczułam mu siedzenia w tej budzie na kacu. Nie wytrzymałabym. Moje zastanowienie trwało dosłownie chwilę. Zabrałam z komody okulary przeciwsłoneczne oraz czapkę z daszkiem. Reszta nie zdradzała zbytnio mojej osoby. Zielone spodnie cargo i jakaś za duża bluza.

Rozpuściłam włosy, na które nałożyłam czapkę jeszcze z naszego pierwszego spotkania po latach. Na nos założyłam okulary i wybiegłam z pokoju, wkładając w między czasie do jednej z kieszeni spodni smartfona. Zbiegłam na dół, gdzie o dziwo bez swojego munduru stał przy barku Peter. Ubrany zwyczajnie, w zwykłe ubrania. Idealnie.

- Super, idziemy - uśmiechnęłam się sama do siebie i ruszyłam w kierunku drzwi.

- Zaraz, chwila ! - zawołała
za mną, przez co stanęłam na chwilę w miejscu i założyłam ręce na piersiach. - Gdzie ?

- Złożymy małą wizytę w pobliskim liceum. Ruchy.

***

Droga do szkoły Sean'a okazała się katorgą. Zanim wyszliśmy z domu Rita oraz ochroniarze z domu musieli przepędzić pięciu reporterów z aparatami, którzy czekali na mój upadek, po którym mogliby zrobić mi upokarzające zdjęcie. Teraz rządziłam ja. Rozkazałam wszystkie rozpraszać większe skupiska ludzi kręcących się wokół domu, a nawet w ostateczności pogrozić im trochę bronią.

Miałam o wiele bardziej poważne sprawy od cholernych hien, przez które nie miałam normalnego życia. Nie obchodziło mnie nawet to, że setki portali wypisywało na temat mój i Sean'a. Niektóre dziewczyny w komentarzach zachwycały się urokiem chłopaka, a wręcz zaczęły go uwielbiać. Co jeśli powiem, że im się nie dziwiłam ?

Przystojny chłopak w dodatku grający na gitarze elektrycznej. Który mnie pocałował, a ja nawet nic nie pamiętałam. Świetnie. Musiałam z nim to wyjaśnić. Musiał mi powiedzieć, że to nieprawda. Nie mogliśmy się pocałować, ponieważ byliśmy tylko przyjaciółmi.

Wyszłam z czarnego Mercedesa, na którego uparł się blondyn. Stwierdził, że niegdyś chodził do tego samego liceum i chce uciąć nosa niektórym nauczycielom, którzy widzieli jego przyszłość pod mostem. Chyba nikt nigdy nie spodziewał się, że chłopak, który wychowywał się z ojcem alkoholikiem i matką, która ciągle chorowała, na kogoś kto mieszka w ogromnej chałupie oraz wozi się najnowszymi samochodami.

Chłopak dołączył do mnie, a ja rozejrzałam się po bokach. Na razie nikt nie zauważył najnowszego samochodu zaparkowanego na zwykłym szkolnym parkingu. Przeszłam spokojnie cały parking, nie zwracając uwagi na spojrzenia innych osób znajdujących się tam. Zwłaszcza obserwowały mnie dziewczyny zazdrosnym spojrzeniem. Dziwiłam się szczerze dlaczego ? Chodziło im o okulary, które były droższe od ich całego stroju ? A może o cholernie przystojnego chłopaka obok mnie, który wyjątkowo ubrał się w czarne rozszerzane spodnie i golf, przez co wyglądał strasznie gorąco ?

Jedynie co zrobiłam na te zawistne spojrzenia, to uśmiechnęłam się leciutko. Nie tak, że czułam się wyższa rangą od nich. Mściłam się za Sean'a, którego nie traktowali tutaj dobrze.

- Wiesz gdzie ma lekcje ? - zapytał mnie nagle Peter. Uniosłam delikatnie głowę, by na niego spojrzeć.

- W czasie tej krótkiej drogi tutaj dowiedziałam się o nim więcej niż on sam wie. - Parsknęłam śmiechem i ruszyłam przed siebie. - Mój drogi przyjaciel aktualnie ma przerwę, a po niej zaczyna matematykę. Pewnie siedzi pod salą matematyczną, więc na drugim piętrze. Spokojnie wejdziemy sobie do budynku i poszukamy go, a później brutalnie przesłuchamy.

Znajomości moich rodziców idealnie zadziałały w tym przypadku. W ciągu piętnastu minut jazdy napisałam do przyjaciółki mojego ojca, która była dyrektorką najlepszego liceum w tym mieście. Ta za to swoje znajomości wykorzystała z dyrektorem liceum, w którym aktualnie uczył się chłopak. Takim sposobem zdobyłam jego plan lekcji oraz informacje jakie przedmioty rozszerza. Szczerze nie spodziewałam się, że Sean wybrał literaturę oraz zajęcia plastyczne. Nie pamiętałam nigdy, żeby był duszą artysty.

Blondyn otworzył drzwi wejściowe, a następnie przepuścił mnie w nich. Zamknęłam na moment oczy na dźwięki jakie panowały w budynku.

Ale dzicz - to było pierwsze co pomyślałam po wejściu tam. Dziękowałam wszystkim, którzy uważali się za Bogów, że miałam nauczanie domowe.

Nie dałabym rady przetrwać tutaj ani jednego dnia. Podeszwy moich Conversów odbijały się od płytek ułożonych równolegle, ale jakby to powiedział powiedział mój dziadek. Nie dobrze, nie źle. Zdjęłam swoje Ray bany, które założyłam na czoło. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakichkolwiek strzałek wskazujących gdzie miałam się udać.

- Oho. Zauważyli. - szepnął mi do ucha stojący obok mnie chłopak

Wtedy to nawet ja zauważyłam ich. Jedna dziewczyna trąciła drugą, a później wskazała głową na mnie. Te ruchy powtórzyły się kilkanaście razy na jednym korytarzu. Słyszałam wyraźnie szepty, które wymawiały imię zarówno moje jak i mojej matki, ale i ojca.

Ale ja wiedziałam, iż aktualnie byłam nietykalna, więc nie miałam się czego obawiać.

- Zaczynamy zabawę. - poprawiłam swoją bluzę, a następnie śmiałym krokiem zaczęłam iść w kierunku schodów.

Usłyszałam nad swoim uchem śmiech Petera, a wszyscy ludzie przed nami rozsuwali się na boki robiąc nam miejsce. W tamtym momencie cieszyłam się, że nie zdecydowałam się jednak na czapkę z daszkiem, która jedynie bardziej by mnie maskowała. Powinni wiedzieć z kim zadarli wyśmiewając się z Sean'a. Dotyczyło się to nauczycieli jak i uczniów. Wszyscy tutaj traktowali go po prostu źle, a moich przyjaciół się tak nie traktuje.

Wyjechałam, bo skończyła się kasa ? Okej niech i tak będzie. Kasa na nowo wróciła, więc wróciłam i ja z podwójną mocą. Prawie zapomniałam o sprawie, po którą naprawdę tutaj przyszłam. Przypomniał mi o niej jednak chłopak opierający się głową o ścianę oraz siedząca przy nim czarnowłosa dziewczyna śmiejąca się z czegoś. On chyba nie miał za bardzo humoru. Jego powieki były zamknięte, a jedynie co jakiś czas ruszał ustami, ponieważ odpowiadał na coś Mavis.

- Kac morderca nie ma serca - powiedziałam, gdy stanęłam nad nimi. Ci spojrzeli na mnie zszokowanym wzrokiem, jakby zobaczyli ducha, a nie mnie. - Chyba zacznę nazywać się kac.

Niebieskooka zaśmiała się delikatnie, ale po spojrzeniu na kamienną twarz Petera zamilkła i skuliła się jak mysz pod miotłą.

- Co ty tutaj robisz ? - Brunet wstał i otrzepał się z pyłu znajdującego się na ziemi.

- Powiedz mi co ty wczoraj zrobiłeś - Odblokowałam telefon, który po chwili wyciągnęłam mu przed twarz. Na widok jaki tam zobaczył rozszerzył oczu, które w sekundę przypomniały dwa spodki.

- Cholera. - spojrzał najpierw na mnie spanikowanym wzrokiem, a później na artykuł ze zdjęciem. - Czy my ? Boże, to nie miało tak wyglądać. My nie mieliśmy... Kurwa mać.

- Może zacznij się lepiej wyrażać ? - skarcił go ostrym niczym brzytwa głosem mój ochroniarz. Tak, wiedzieli się właśnie pierwszy raz od prawie miesiąca. - Nie pasuje wyrażać się tak przy takiej osobie, jaką jest Elena.

Zerknął na mnie na moment przerażonym wzrokiem. Byłam wręcz pewna, iż za chwile wyzionie ducha z tego wszystkiego co właśnie się wydarzyło. Pierwsze niemiłe spotkanie z Peterem, a w dodatku artykuł o nas w internecie. Jutro pewnie i w tanich brukowcach.

- Przepraszam. Byłem pijany i nie panowałem nad sobą.

- Może za... - przerwałam w porę blondynowi, który już był gotowy do ataku.

- Oboje byliśmy. - poprawiłam go z uśmiechem. - Co się stało to się nie odstanie. Będziemy z tym żyć. Matka prawdopodobnie mnie zabije, ale jakoś damy radę. Nie chcę słyszeć, że była to tylko twoja wina, bo nie była.

Westchnął chwytając się za końcówki włosów. Podrapał się następnie w nerwowy sposób po nosie.

- Pod twoim domem pewnie roi się od dziennikarzy. - zgodziłam się z nim kiwnięciem głowy.

- Tak, dlatego zostaję z tobą do końca twoich lekcji, Sin. - skomentowałam wszystko z bojowym nastawieniem, na co ten w nerwowy dość sposób dotknął swoich włosów.

- Mój dyrektor w życiu się nie zgodzi. Jest bardziej ostry od naostrzonego noża. - starał się mnie odwieść od tego szalonego pomysłu, na co zaśmiałam się tylko pod nosem.

Zdecydowanie nie znał ani trochę moich możliwości.

- Pan Scott ? Myślisz, że od kogo dostałam Twój plan lekcji ?

Wciągnął gwałtownie powietrze przez nos, które wypuścił ze świstem. Mavis ponownie parsknęłam śmiechem ewidentnie nie wytrzymując napięcia tworzącego się między nami. Zerknęłam na nią w tym samym momencie co chłopak tylko o wiele łagodniejszym tonem od niego. Taak, domyśliłam się o co chodzi. Ona znowu wiedziała coś więcej ode mnie, a Sean jednoznacznie nie chciał, żeby ta znowu się mi wygadała. I podejrzewałam, że to coś jest właśnie w pobliżu, ponieważ brunet jeszcze nigdy nie był aż tak nerwowy i nigdy jeszcze nie rozglądał się w taki sposób po okolicy.

Coś go niepokoiło, a ja nie mogłam dowiedzieć się co, bo wiedziałam, iż znowu musiałby mnie okłamać. Za żadne światy nie powiedziałby mi prawdy przy moim własnym ochroniarzu, który przysięgał, że go zabije, kiedy się znowu spotkają. Wtedy mu nie wierzyłam.

Ha ! Nie wierzyłam, że znowu się z nim spotkam, a jednak spotkałam się i nawet całowałam. Pojechałam zdecydowanie za daleko.

- Pomogę ci w matmie - zaczęłam kusząco. Musiał się zgodzić. Nie widziałam innej opcji.

- Ja nie biorę w tym udziału. - dziewczyna poklepała go po ramieniu. - Jeśli przeżyjesz to będzie tylko cud. Mówiłam ci, że długo nie pociągniesz z tym...

- Super pomysł, El - uśmiechnął się nagle i wyprzedził dziewczynę, która nie spodziewała się przerwania jej wypowiedzi.

Chwycił moją dłoń, jakby nigdy nic się nie wydarzyło oraz pociągnął za sobą. Ostatnim co mogłam usłyszeć był głośny krzyk czarnowłosej :

- Powodzenia obydwóm !

***

Usiadłam na miejscu obok chłopaka, który swoje zajął przy ścianie. Ja siedziałam na środku, a obok mnie siedział blondyn, ponieważ jak stwierdził sam Sean nikt z nim nie siedzi. Postanowiłam zapomnieć o tym co stało się w barze pana Smith'a. Co się stało to trudno, stało się i się nie odstanie. W dalszym ciągu byliśmy przyjaciółmi, którzy mogli sobie pomagać.

Słyszałam, że chłopak nie miał zbyt dobrych relacji z nauczycielką matematyki. Czy się dziwiłam ? Ani trochę. Sama bym nie lubiła ucznia, który wylał na mnie sok jabłkowy, ale też bym nie kochała nauczycielki, która ewidentnie chciała zaprzepaścić moją przyszłość oraz niszczyła marzenia. Ich relacja była naprzemiennie nienawistna z kilku powodów.

- O boże to ten bazyliszek - skomentował wchodzącą do sali kobietę około siedemdziesiątki blondyn po mojej prawej.

Miała siwe włosy spięte w kucyk na czubku głowy. Brązowe oczy, które jednak nie podobały mi się tak jak te od Sean'a. Jego miały w sobie to coś, a od niej były po prostu martwe i wręcz mówiły do ludzi nienawidzę cię, odpieprzcie się wszyscy. Usiadła na krześle znajdującym się na podwyższeniu i rozejrzała się ostrym wzrokiem po klasie.

- Znasz ją ? - zapytał szeptem chłopak, na co Skinął głową Peter.

- Uczyła mnie matematyki, kiedy byłem w waszym wieku. Przewidziała, że skończę pod mostem, ale to ja jeżdżę najdroższymi samochodami, a nie ona - przeniósł wzrok na kobietę, która nawet nas nie zauważyła.

Sean zaśmiał się cicho, ponieważ zdał sobie właśnie sprawę gdzie się znajduje. Starał się przez moment ukryć śmiech, który jednak i tak wydostał się na zewnątrz. Zauważyłam, że ciemnooka przenosi powoli na niego swoje spojrzenie, więc natychmiast pacnęłam go zeszytem prosto w twarz, by się uciszył. Nie mógł zniszczyć sobie oceny już na początku roku szkolnego. Nie na mojej warcie. Z drugiej strony widziałam pojedyncze plusy tego wszystkiego.

Przez całą lekcję nauczycielka nawet nas nie zauważyła, choć chłopaki obgadywali ją od stóp do głów. Podczas jednej godziny lekcyjnej nadali jej więcej imion wyzywających ją niż pewnie dostała przez całe swoje życie. Brunet dostał nawet swojego pierwszego plusa za zgłoszenie się do przykładu. Oczywiście, że nie rozwiązał go on i oczywiście, że nie zgłosił się z własnej woli.

Byłam jego wujkiem dobrą radą. Chciałam dla niego jak najlepiej, a przy okazji zrekompensować się za te wszystkie dni, w których traktowałam go źle.

- To co teraz mamy ? - spytał chłopaka blondyn, któremu ewidentnie spodobało się siedzenie na lekcji matematyki i nic nie robieniu przy tym.

W końcu nie musiał nosić strasznie ciężko munduru. Szef naszej ochrony pozwolił mu go ściągnąć, ponieważ stwierdził, że nigdzie nie będzie musiał ze mną jeździć, co sama powiedziałam rano, kiedy próbowali mnie dobudzić. Sprawy się trochę skomplikowały.

- Literaturę - odpowiedział Sean wpatrując się w komórkę.

- No to fajnie. Mi pasuje, a wam ?

- Oczywiście.

- Mhm - mruknął jedynie cicho pod nosem chłopak, który nie odrywał oczu od telefonu.

Zmarszczyłam brwi w zastanowieniu. Nie pasowało mi coś w jego zachowaniu. Odkąd przyszłam do szkoły rozglądał się na boki za każdym razem i ciągle gapił się w telefon. Rozumiałam, iż nie była dla niego przyjemna taka liczba osób gapiących się na nas na korytarzu, bo sama jej nie lubiłam. Wiedziałam jednak, że przy ochroniarzu nic nam się nie stanie. On ukrywał coś, a ja czułam, że to coś nie będzie miłe.

- Może w końcu na nas spojrzysz ? - próbę zagrania podjął Peter, który swoją drogą delikatnie zdążył się do niego przekonać.

Sean pociągnął nosem oraz zgodnie z prośbą schował telefon do kieszeni czarnych jeansów. Wtedy też przejrzałam jego strój, o którym mówił mi kilka tygodni temu. Czarne spodnie, czarna koszulka i koszula w czerwoną kratę. Wyglądał... Dobrze. Bardzo dobrze, ale z jakiejś przyczyny wolałam, żeby nie ukrywał tego jak lubi się ubierać.

- Tak, przepraszam. Miałem do załatwienia pewną sprawę z mamą. Zastanawia się jaki prezent kupić tacie. - uśmiechnął się delikatnie i otworzył drzwi do sali, gdzie miała odbyć się następną lekcja.

W głowie wyszukałam datę urodzin jego rodziców. Pani Cecilia swoje urodziny odbywała dwa dni przede mną - ósmego stycznia. Z tego co pamiętałam pan Hunter swoje obchodził dopiero za równe dwa tygodnie. Po co tak spieszyć się z kupnem prezentu ? Nie spodziewałam się tego po pani Cecilii. Tej roztrzepanej blondynce, która zawsze robiła wszystko na ostatnią chwilę. Miejsce zajęłam jak zwykle obok chłopaka, który podparł głowę na ręce.

Przez całą lekcję nie słuchałam- podobnie z resztą do chłopaka - Shakespeare'a, którego czytał na głos nauczyciel. On jako jedyny nas zauważył, ale szybko wytłumaczyłam, że mam pozwolenie dyrektora. Ta lekcja akurat mi się nie podobała. Nie słuchałam nikogo, prócz własnych myśli, które nie dawały mi żyć. Dlaczego mnie okłamywał ? Dlaczego nie chciał powiedzieć mi prawdy ?

Nie byłam dla niego wystarczająco zaufaną osobą ? A może on sam czuł się niekomfortowo ze mną w towarzystwie i dlatego mnie unikał.

Nie znałam odpowiedzi na swoje pytanie do momentu, kiedy razem z nim szłam na przerwę obiadową, która odbywała się na stołówce. Peter uznał, iż zawsze bał się tutaj jeść, ponieważ jedzenie nie wyglądało za dobrze, co Sean potwierdził z uśmieszkiem satysfakcji. Chłopak przed otworzeniem drzwi znowu rozejrzał się uważnie dookoła. Blondyn po mojej prawej spojrzał na mnie zadając nieme pytanie, ale jedynie co mogłam zrobić to zrobić podobną minę, ponieważ nie znałam odpowiedzi na jego pytanie.

Usiedliśmy przy stoliku, gdzie siedziała już czarnowłosa i jadła nabrane wcześniej jedzenie.

- O daliście radę - uniosła ma nas spojrzenie, a później pociągnęła przez słomkę łyk soku pomarańczowego. - A zwłaszcza ty.

Wymawiając te słowa patrzyła na Sean'a, który dalej rozglądał się po stołówce.

- Dlaczego cały czas się tak rozglądasz ?

Nie dostałam odpowiedzi od niego, bo odpowiedź przyszła do mnie sama. Przybiegła na różowych szpilkach w obcisłej mini i w koszulce z Barbie. Rudowłosa przylgnęła do zaskoczonego chłopaka niczym rzep, który nie chciał się odlepić przez około minutę. Jakieś nieprzyjemne uczucie popłynęło po moim ciele, powodując dreszcz. Zacisnęłam dłonie w pięści.

- Misiaczku, dlaczego mówiłeś, że jesteś chory ? - spytała go piskliwym głosem. Misiaczku ?

Zerknęłam szybko na Mavis, która chciała ukryć się w kartonie z sałatką. Więc to ukrywali. Nie chciałam dopuszczać do siebie przez długi czas tej myśli, ale przyszła ona sama oraz została potwierdzona, kiedy dziewczyna wcisnęła pocałunek w jego usta. Sean ewidentnie był w panice. Odsunął od siebie dziewczynę i odwrócił w moją stronę. Ta przeskanowała mnie zielonymi oczami, jakbym była jej najgorszym wrogiem.

- Sean, kim jest ta dziewczyna ? - ponownie zapytała go głosem laleczki Barbie.

Zaraz zwymiotuję przez tę słodkość - skomentowałam scenkę odgrywającą się przede mną.

- Jestem przyjaciółką Sean'a - z akcentem wymówiłam słowo przyjaciółka. W duchu błagałam o to, by ta pusta lalunia zorientowała się o czym mówiłam.

- Oh uwielbiam poznawać przyjaciół mojego Misiaczka ! - zawołała i bez zawahania usiadła na jego kolanach. - Jestem Lucy. Dziewczyna Sean'a.

***

No skomplikowały się trochę sprawy.

Co do nowej okładki, ponieważ zapomniałam odnieść się do niej w poprzednim rozdziale. Uznałam, iż bardziej ona pasuje co do zakończenia "książki " :)

Miłego dnia/ ranka / wieczora / nocy

P. 💙

Continue Reading

You'll Also Like

128K 3.2K 22
Valencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło. Tam spotyka przystojnego chło...
56.4K 2.6K 30
Cześć! To moja kolejna praca o tej tematyce. Tym razem Hailie ma 12 lat. Na początku książki Shane i Tony mają 16 lat; Dylan 17 lat; Will 24 lata; V...
1.4M 36.6K 56
Mila Taylor to 17 letnia dziewczyna. Przeprowadza sie do starszego brata po śmierci rodziców w wypadku samochodowym. Wyścigi, adrenalina, strach to j...
200K 5.5K 22
Pozwoliłeś mi oddychać i już na zawsze będę za to wdzięczna. Mimo tego, że oddech, który zaczerpnęłam przy tobie był najbardziej raniącym przeżyciem...