Start a Story

By pixel12345678910x

176K 5.3K 5.8K

(...) To zawsze była nasza historia , nawet gdy rozdzieliło nas okrutne życie. Elenę i Sean'a od dziecka łącz... More

Małe informacje
Playlista Eleny i Sean'a
Prolog
Rozdział 1 " Gdzieś tam"
Rozdział 2 " Zgadzam się"
Rozdział 3 " Tak dawno cię nie widziałam "
Rozdział 4 " Łąka "
Rozdział 5 "Kilka zdań, których nie powiedzieliśmy "
Rozdział 6 " Gdy się po prostu kocha"
Rozdział 7 " Demon "
Rozdział 8 " Tabletka szczęścia"
Rozdział 9 " I just wanna be yours "
rozdział 10 " Małe marzenie"
rozdział 12 " Zabawa dopiero się zaczyna"
Rozdział 13 " Mój mały świecie"
Rozdział 14 " Zaufana osoba"
Rozdział 15 " Gang Żółtych Stworków"
Rozdział 16 " Pięć godzin i czterdzieści dwie sekundy"
Rozdział 17 " Chciałam po prostu wiedzieć"
Rozdział 18 " Co z El i Sin'em? "
Rozdział 19 " Nigdy nie zapomniałem"
Rozdział 20 " Patrzą się ? "
Rozdział 21 "Cause you're a sky"
Rozdział 22 " Ciekawe czy tak jak my"
Rozdział 23 "Wcale nie przyjaciela"
Rozdział 24 " Nienawidzę cię "
Rozdział 25 " Był moim światem"
Rozdział 26 " El i Sin'a"
Rozdział 27 " Tak chciał los "
Rozdział 28 " Coś czego nie chcesz zapomnieć"
Rozdział 29 "Teraz jestem szczęśliwa, a jutro będę płakać "
Rozdział 30 "Gdzieś tam jestem ja"
Epilog
Podziękowania

rozdział 11 " Fajna wymiana "

4.1K 128 117
By pixel12345678910x

- Sean, obiecuję, że cię zabiję jeśli w tej chwili nie powiesz mi co robisz.

Spojrzałam na niego ostrym wzrokiem, który on ignorował. Jeździł ze mną przez kilkanaście godzin po mieście, aż zrobiło się praktycznie ciemno. Nie wiedziałam jakie miał zamiary. Jedyne co wiedziałam to to, że w jego głowie uformował się jakiś szatański plan, który chciał jak najszybciej wykonać, ale coś nieustannie mu przeszkadzało.

- Spokojnie. Tylko czekam aż się ściemni, żeby wywieść cię za miasto,   zabić cię i zakopać - z wzrokiem wlepionym na ulice skręcił w ciemną uliczkę.

Po chwili asfalt zmienił się w żwir, który odbijał się o opony samochodu. Spojrzałam badawczo na chłopaka, który uważnie obserwował wytwarzający się przed nami widok lasu. Co jeśli naprawdę chciał mni wywieść do lasu i zabić ? Nie mogłam mu ufać w stu procentach. Nikomu nie można było, ponieważ byliśmy tylko ludźmi, którym ciągle coś odbija. Może nagle zachciało mu się być mordercą, a po dawnym Sean'ie nie został już nawet jeden ślad.

Co jeśli to wszystko było jedynie teatrzykiem.

Niemożliwym było, iż tak po prostu został sobą przez te lata. Musiał się zmienić. Może i to zrobił ? Może nie chciał mi pokazać nowego Sean'a ? Przecież ja też kryłam się z pokazaniem nowej mnie, która nie jest już taka jak kiedyś. Coraz bardziej twierdziłam, że nic nie wyjdzie z naszej odbudowy przyjaźni, skoro nikt nie chce pokazać kim naprawdę jest.

- Trzeba było tak narzekać ?

Zatrzymał samochód, a po wykonaniu tej czynności odwrócił się w moją stronę z leciutkim uśmiechem.

- Jesteśmy na miejscu. Teraz trzeba jedynie wyjść - poinformował mnie, na co spojrzałam na niego jak na idiotę.

- Nie będę wychodziła o godzinie dwudziestej z samochodu do ciemnego lasu

Założyłam ręce na klatce piersiowej oraz zerknęłam na niego z ukosa. Niech sobie nie myślał, że może mną rządzić. Nienawidziłam, gdy ktoś mówił mi co mam robić. Nawet w dzieciństwie robiłam wszystko na przekór wszystkim. Kiedy dziadek mówił mi, żebym nie wchodziła na dach, to wchodziłam na niego bez przerwy, nawet po upadku z niego. Babcia prosiła mnie, abym nie jeździła szybko na rowerze, to specjalnie zepsułam sobie hamulce, by jeździć bez ograniczeń. Nie słuchałam się nawet najbliższych mi osób, a co dopiero chłopaka, z którym nie widziałam się cztery lata.

Któremu nie ufałam już tak mocno, by zrobić wszystko co kazał.

- Ufasz mi ?

- Nie - odpowiedziałam bez zawahania zgodnie z prawdą. - Nigdy nie zaufam ci już tak bardzo jak kiedyś. Nie znam cię tak dobrze jak wtedy. Skąd mam wiedzieć czy nie chcesz mnie zgwałcić, zabić i zakopać.

Spojrzał na mnie błagalnie, jakbym zrobiła mu wykład o funkcjach w matematyce. Odpiął najpierw moje, a następnie swoje pasy i wysiadł z samochodu, nie zwracając przy tym uwagi na moje stanowcze odmowy. Otworzył drzwi z mojej strony, a następnie wyciągnął dłoń w moją stronę. Przeskakiwałam wzrokiem z dłoni na jego rozbawioną twarz. Nie było w tym nic zabawnego.

- Obiecuję, że ci się spodoba, ale musisz okazać minimalne chęci, El. Grzecznie proszę - przekrzywił głowę w lewą stronę, a włosy opadły mi na policzki.

Od dawna zastanawiałam się, w której odsłonie był bardziej przystojniejszy. W krótkich włosach pamiętałam go jeszcze za czasów dzieciństwa. Miał wówczas delikatnie podcięte boki włosów i dłuższą grzywkę. Aktualnie jej nie miał. Jego włosy rosły jak chciały i sięgały mu już za ucho, a przy wyprostowanych na pewno do policzków.

Może przekonam się do chłopców z długimi włosami ? - spytałam sama siebie, ale po chwili otrząsnęłam się z transu.

Chłopak najwyraźniej zauważył, że myślałam o nim, więc uśmiechnął się złowieszczo oraz rozchylił usta, aby coś powiedzieć. Przeszkodziłam mu w tym i nie zwracając na niego uwagi, zwinnie wyskoczyłam z samochodu.

- Jeśli mi się nie spodoba, to kupujesz mi książkę - zagroziłam mu palcem, a później poprawiłam swoją koszulkę.

- Jestem biedny, a ty bogata - Zmarszczył nos, na co pokręciłam głową.

- Twoja mama jest lekarzem ! - oburzyłam się. - Ojciec pracuje w antykwariacie, gdzie na pewno zarabia dość dużo. Nie denerwuj mnie, że nie masz kasy.

Założył ręce na klatce piersiowej, a także z udawanym obrażeniem zaczął iść przed siebie. Wywróciłam oczami i podbiegłam do jego boku, ponieważ musiałam się przyznać, że się bałam. Miałam cholerny lęk przed ciemnością, a jedynie on mógł mnie uratować przed grożącym mi niebezpieczeństwem. Tak wówczas przynajmniej myślałam.

- Nie obrażaj się, laleczko - rozejrzałam się na wszystkie strony. Prychnął coś pod nosem i zatrzymał się.

- Laleczką nie jestem. A po drugie, to sam zarabiam na wszystkie rzeczy, więc mam prawo być biedny. Halo, też mam swoje wydatki. Książki i płyty same się na półki nie wkładają -  ponownie zaczął iść, ale tym razem ja nie mogłam zrobić kroku.

Widząc moje zachowanie, zatrzymał się, a następnie odwrócił w moją stronę z naburmuszoną miną.

- Co ?

- Pracujesz ?

- Od ponad dwóch lat. Nie, nie w antykwariacie ojca. W kawiarni. Przyjmuję zamówienia i niekiedy je wykonuję. - wytłumaczył mi wszystko, ale ja czułam się żądna dalszych wyjaśnień.

Dlaczego zaczął pracować, skoro w dalszym ciągu się uczył ? Na coś brakowało mu pieniędzy ? Może chciał pomóc w czym rodzicom, albo co gorsza wplątał się w coś złego i przez to zaczął to robić. Chciałam dowiedzieć się przyczyny, której chłopak wyraźnie nie chciał mi dać.

- Nie wiedziałam. Dlaczego zacząłeś pracować ?

Włożyłam dłonie do kieszeni spodni i przyłączyłam się ponownie do chłopaka, który również zaczął iść kamienną dróżką pnącą się ku górze. Te kilka faktów wprowadzało mnie w myślenie. Już kiedyś tutaj chyba byłam. Tak, tak myślałam. Znałam skądś to miejsce. Te drzewa i drogę wykonaną z kamieni i żwiru. Zerknął na mnie z góry, a po wykonaniu tego uśmiechnął się pod nosem. Zmarszczyłam przez to brwi i natychmiast spuściłam głowę.

Co mogło tak rozbawić ? Może rozśmieszył go mój wyraz twarzy ? Nie miałam zielonego pojęcia.

- Może kiedy indziej się dowiesz - wzruszył ramionami. Szturchnęłam go łokciem w żebra za ten brak jakiejkolwiek chęci wytłumaczenia czegokolwiek.

Ignorował moje wszystkie próby dogadania się. Chciałam naprawdę chciałam się z nim dogadać, ale nie mogłam, bo ten był cholernym, irytującym dupkiem. Nie już moim sąsiadem, ale nadal irytującym. Dalej wpadał do mnie przez okno i nadal dawał mi takie same riposty. Ugh, nie mogłam się zwieść. Nie tym cholernym razem, kiedy myślałam, iż już się uwolniłam z niemiłosiernie zaciskających się na szyi sidłach. 

Byłam taka głupia.

- Kiedy miałam piętnaście lat nazwałam swoją matkę podłą pizdą. Za karę nie mogłam wychodzić z domu przez miesiąc - po wypowiedzeniu moich słów zatrzymał się, aby przetworzyć wypowiedziane przez mnie słowa.

Rozejrzałam się w między czasie dookoła, żeby móc stwierdzić, iż nic nam nie grozi. Nigdy nie lubiłam nie być z kimś na równi. Wolałam dorównywać ludziom we wszystkim co robili mnie. Dobry uczynek za dobry uczynek. Miłe słowo za miłe słowo. Wydarzenie z przeszłości za wydarzenie z przeszłości. Powiedziałam mu najbardziej zabawne, gdy nazwałam matkę w jej obecności złym imieniem, ponieważ ta nazwała mnie podobnie.

Nie chciałam wówczas iść na bal charytatywny z Samuelem. Zdenerwował mnie. Był ciągle zazdrosny o jakiegoś typa z internetu. Gdyby tylko dowiedział się, że właśnie stałam z tym typem w lesie, to dostałaby nerwicy.

Według niego nadal byłam jego. Choć nigdy nie byłam.

- Coś za coś - uśmiechnęłam się pogodnie. - Powiedziałeś mi, że pracujesz w kawiarni, więc ja powiedziałam ci coś o mnie, czego nie wiedziałeś wcześniej. Chyba fajna wymiana co ?

- Gdy miałem szesnaście lat wylałem karton soku jabłkowego na nauczycielkę matematyki. Nazwała mnie wtedy degeneratem społecznym.

Zaśmiałam się sztucznie. Ten delikwent to pani znajomy ?! Nazwała mnie wtedy degeneratem społecznym. Od kolejnej osoby można było usłyszeć, że Sean nie był taki sam, kiedy mnie nie było. Znowu dowiedziałam się, iż ktoś nazwał go kiedyś delikwentem. Dlaczego miał taką opinię ? Dlaczego aż takie grono osób miało o nim złe zdanie ?

Może ja tylko patrzę na niego przez różowe okulary? - Zapytałam samą siebie w myślach. Kolejna rzecz, którą musiałam zapisać do swojego notesu przemyśleń.

- Tak się bawisz. - stwierdziłam z zawadiackim uśmiechem. - Miałam trzynaście lat, kiedy wypadłam z okna. Złamałam sobie rękę i nie mogłam chodzić na zajęcia taneczne.

- Kochasz tańczyć. Nie było ci szkoda ?

- Nie. Lubię tańczyć, ale wolę robić to w domu, a nie przy złośliwych ludziach, którzy jedyne co robili, to nabijali się ze mnie i z tego jak tańczę. - powiedziałam spokojnym tonem, jakbym nie mówiła wcale o jednej z moich największych pasji. - Też jeździsz na desce i nie chodzisz na żadne zajęcia, bo wolisz swoje towarzystwo. To normalne u takich osób jak my. A teraz gadaj,  po co tu jesteśmy ?

Chciał wywrócić oczami, ale pstryknęłam go prosto w nos, nim zdążył to zrobić. Zrobiłam to także zanim zdążył zamordować mnie swoim wzrokiem. Ha ! Wiedziałam, że chciał to zrobić. Czułam jak rośnie w nim chęć mordu z zimną krwią, kiedy atakowałam go kolejną serią w inne części ciała. Śmiałam się robiąc to naprawdę głośno - przeciwieństwie do chłopaka, który nie wytrzymywał już ze mną zarówno psychicznie jak i fizycznie.

Musiała się porządnie zastanowić czy aby na pewno chce w swoim życiu taką osobę jak ja. Nie chciałam być traktowana jak zabawka, którą można po kilku fajnych zabawach się znudzić. Dawałam mu miliony powodów do skończenia tego wszystkiego, a on dalej w tym trwał. Zastanawiałam się czasami nawet czy on dalej czegoś do mnie nie czuł. Czy nie był dalej zauroczony.

Ja niegdyś byłam na zabój, ale przeszło mi, ponieważ wiedziałam, że nigdy nie będzie nam dane nawet spróbować. Żyliśmy w dwóch innych światach z innymi priorytetami.

- Dasz w końcu spokój ? - jęknął zirytowany. Nie wypowiedziałam słów, a jedynie pokręciłam głową.

Wówczas zniecierpliwiony on przejął inicjatywę. Nie zorientowałam się kiedy złapał mnie w talii i szybko przyciągnął do siebie, tak mocno, że nie mogłam mu się wyrwać. Poczułam dobrze znaną mi woń perfum, która osiedliła się na materiale całej bluzy bruneta. Ten przeskakiwał spojrzeniem po wszystkich elementach mojej twarzy, powodując wypuszczenie stada motyli w moim brzuchu. O mój boże. Co ja robiłam ?

Nie zaprzeczałam temu co się działo. Nie chciałam się sprzeczać i mówić mu wykłady. Nie opierałam się. Poddałam się temu co się w tej chwili działo, a działo się dużo. Jego spojrzenie zatrzymało się na moich ustach, w których wypalał dziurę intensywnością patrzenia. Wtedy ja sama z dokładnością zaczęłam ilustrować jego twarz.

Mocno zaostrzoną linię szczęki. Piękne kości policzkowe, które nie wyróżniały się zbytnio, ale dodawały mu uroku. Cudowne oczy, w których pojawiło się miliony iskierek. Które znowu przypominały mi mojego Sean'a. Cholera.

Sean był taki cudowny. Nie był chłopczykiem, a praktycznie dorosłym mężczyzną. A ja właśnie znajdowałam się w jego ramionach i wymienialiśmy się spojrzeniami pełnymi skrytych wiadomości, których nie byliśmy w stanie wymówić na głos.

- Co my robimy, Sean - wymówiłam te słowa szeptem. Zamrugał kilka razy oczami, jak gdyby te słowa obudziły go ze snu.

- Nie wiem, ale wiem, że nie spodoba się to temu komuś, kto pisze naszą historię.

Czyli nam samym

***

- Mogę już spojrzeć ?

Chłopak trzymał swoje dłonie na moich oczach, abym nie mogłam na nic patrzeć. Uznał, iż niespodzianki powinny być niespodziewane i można je zobaczyć dopiero przed faktem dokonanym. Usłyszałam nad swoim uchem cichu, melodyjny śmiech. Gdybym tylko mogła, to wywróciłabym oczami.

- Mówił ci już ktoś, że jesteś strasznie niecierpliwa ? Jeśli nie, to mówię ci to ja we własnej osobie.

- A kim ty jesteś ? Jakimś lordem ?  - zapytałam z wielką ironią w głosie. Dałabym sobie odciąć lewa rękę, że w tamtym momencie to on przewrócił oczami.

Chciałam się odwrócić, lecz od razu odwrócił mnie na poprzednią pozycję. Westchnęłam zdając sobie sprawę, że jestem uzależniona w pełni od niego. Lepiej z nim, niż z psychopatyczną matką. Zawsze trzeba było szukać w życiu jakichś pozytywów.

- Jesteśmy na miejscu. Teraz nie otwieraj oczu, okej ? - kiwnęłam krótko głową na jego mały rozkaz.

Byłam szalenie ciekawa, co wymyślił. Był tym bardzo podekscytowany, a ja zdenerwowana, ponieważ istnie nienawidziłam niespodzianek. Wolałam szczerze wiedzieć co zaraz miało się zdarzyć. Odsunął się ode mnie, ale przesunął się na przednie pozycje. Można było wyczuć domyśleć się, iż uśmiech na jego twarzy nie schodził mu nawet na sekundę. Następnie nie czułam już nic na oczach. Wolność i swoboda.

Mogłam śmiało otworzyć oczy, lecz tego nie zrobiłam. Nie chciałam psuć jego entuzjazmu i radości. Wolałam zachować niespodziankę jeszcze przez chwilę dla niego.

- Chcesz zobaczyć ? Na pewno ? - drażnił się ze mną, za co próbowałam uderzyć go w głowę, natomiast ten szybciej złapał moją dłoń. - Dobra nie denerwuj rozwścieczonej lwicy. Otwórz oczy i zobacz prawdziwy świat.

Powoli rozszerzyłam powieki, a po zrobieniu tego na moment straciłam oddech z wrażenia. Widok przede mną był najpiękniejszą rzeczą jakąkolwiek widziałam w swoim nędznym życiu. Nocne, ciemne niebo pełne świecących najjaśniej gwiazd. Gwiazdki błyskały co jakiś czas dając wiadomość do świata dlaczego tam są. Kiedyś babcia mówiła mi, że gwiazdy to tak naprawdę nasi zmarli przodkowie. Wierzyłam, iż ta, która najbardziej świeciła się do mnie, to mój dziadek. Wpatrywałam się w nią i widziałam uśmiechającego się do mnie dziadka. Później spojrzałam na milion innych świecących równie jasno, ale w inny już sposób.

Boże. Wszystkie były równie cudowne. Krajobraz był piękny. Nocne niebo nad górami, ponieważ znajdowaliśmy się na najwyższym szczycie w mieście. Nie znikąd wzięła się nazwa naszego miasteczka. Mieszkałam tutaj niegdyś tak długo, a jeszcze nie dane było mi zobaczenie gwiazd z tej perspektywy. Mimowolnie uśmiechnęłam się zdając sobie sprawę z tego co właśnie się działo. Czytałam o gwiazdach, oglądałam o nich filmy, myślałam, że są piękne, a gdy znalazłam się z nimi tak blisko uznałam, iż są niebiańsko cudownie piękne.

A zabrał mnie do nich kto ? Mój przyjaciel z dzieciństwa, któremu nic nigdy nawet nie powiedziałam. Skąd on w ogóle wiedział ? Jakim cudem domyślił się, że takie było moje małe marzenie ? Czego jeszcze nie wiedziałam ?

- Podoba się ? - nie zwracałam juz uwagi nawet na to jak blisko mnie był.

Nie interesowało mnie to, że praktycznie nie mogła przez nas przecisnąć się szpilka, bo byliśmy tak blisko siebie. Interesowały mnie tylko gwiazdy świecące podobnie do rozweselonych oczu.

- Boże. - tylko tyle zdołałam z siebie w tamtej chwili wydobyć. Coś zabroniło mi mówić. Nie potrafiłam nawet mu podziękować.

Odwróciłam się gwałtownie w jego stronę. Zetknęłam się od razu z jego uśmiechniętą twarzą wyrażającą więcej niż tysiąc słów. Cóż. Na moich ustach wymalował się niemiłosiernie wielki uśmiech, a później przepadałam. Ponownie sama z siebie się do niego przytuliłam. Przepadałam coraz głębiej w ziemi. Z sekundy na sekundę zakopywałam się coraz to bardziej. Ingorowałam to.

A nikt z naszej dwójki nie domyślił się, że nieświadomie gubiliśmy się w lesie i zakopywaliśmy się w ziemi.

***

Ówczesna noc była najlepszą nocą, którą kiedykolwiek przeżyłam. Razem z Sean'em przez długi czas patrzyliśmy na gwiazdy, a nawet chłopak, który był wyższy ode mnie pomógł mi wejść na kamień, abym mogła zobaczyć wszystko z jeszcze wyższej perspektywy. Potem uznaliśmy, że nie będziemy tyle stali, bo zostanie nam jeszcze długa droga powrotna do samochodu.

Więc usiedliśmy na trawie przy krawędzi góry. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym podczas patrzenia na nocne niebo. Dowiedziałam się o nim kilka przydatnych faktów. Podał mi także adres kawiarni, w której pracował. Już wiedziałam gdzie będę spędzała dużą część czasu.

- Opowiedz mi coś jeszcze. Powiedziałam ci już dużą ilość wydarzeń z mojego życia podczas tych czterech lat, więc chcę wyrównania. - zarządziłam poważnym głosem. Odwrócił głowę w moją stronę, a ja dostrzegłam ten tlący się na jego twarzy uśmiech.

- Nie chcesz wiedzieć.

Pokręciłam głową i ponownie spojrzałam na niebo, które tej nocy było jeszcze piękniejsze, ponieważ mogłam je zobaczyć w całej okazałości.

- Zawsze, to moja matka mówiła te słowa. Chciałam się dowiedzieć co z dziadkiem, kiedy chorował, a ona zabraniała mi się nawet z nim widywać. Wmawiała mi, że nie chcę wiedzieć, ale ja chciałam. - mówiłam te słowa z wyjątkowym spokojem. Chociaż czułam na sobie jego spojrzenie, to nie odwróciłam wzroku od gwiazd. - Nie lubię, gdy ktoś wmawia mi coś, co nie jest pod żadnym względem prawdą. Chcę wiedzieć niektóre rzeczy i znać znaki. Nie bądź taki jak moja matka czy nawet niekiedy ojciec. Nie będę się śmiała ani wyzywała. Po prostu, chcę dowiedzieć się o tobie więcej.

Cisza. Towarzyszyła mi jedynie głucha cisza, podczas której mogłam usłyszeć szum wiatru, który szastał liśćmi drzew we wszystkie strony. Nie łudziłam się nawet, że chłopak odpowie. Nienawidził mojej matki o wiele bardziej ode mnie. Miał ochotę nie jeden raz ją udusić, a ciało zakopać w ogródku. Porównanie do niej na pewno go delikatnie uraziło. Moim zaskoczeniem było jednak jego ciche westchnienie, uświadamiające mi, że chłopak poddał się.

- Gdy miałem szesnaście lat, zakochała się we mnie dziewczyna. Pokazałem jej wówczas twoją gumkę - wskazał głową na swój nadgarstek, na którym zawieszona była czarna gumka. - I powiedziałem, że mam już dziewczynę. Od tamtego dnia unika mnie jak ognia.

Zaśmiałam się razem z nim. Taak. Dużo informacji się dzisiaj dowiedziałam. Zobaczyłam swoje ukochane gwiazdki i mogłam dowiedzieć się, że Sena używał mojej gumki jako odstraszacza do dziewczyn. Spodziewałam się już kilka lat temu, iż będzie miał duży popyt u płci pięknej. Z resztą nie tylko u niej.

Był cholernie słodkim i zarazem ładnym dzieckiem, w którym sama się zauroczyłam. Raz nawet chciałam poprosić babcię, aby ta śledziła chłopaka i mówiła mi z kim się zadaje.

- Miło było się coś o tobie dowiedzieć. Dziękuję - uśmiechnęłam się z wdzięcznością.

- Za co ?

- Za to, że spełniłeś moje kolejne małe marzenie.

***
W następnym rozdziale na końcu będzie mała informacja. Do zobaczenia za kilka minut !

P. 💙










Continue Reading

You'll Also Like

26.9K 920 5
19 letnia Maddy Walker nie chciała się przeprowadzać ani zostawiać swoich znajomych, a tym bardziej co z nimi robiła wiec idzie na studia w swoim rod...
251K 1.6K 5
Ofelia Williams nigdy nie miała swojego miejsca na ziemi. Przez stale pracującą matkę, dziewczyna ciągle musiała się przeprowadzać. Brak znajomych, z...
9.4K 152 6
Dwudziestoletnia Valentinne Linwood zaczyna nowy rozdział. Odcina się od wydarzeń ze starej szkoły i chcę zapomnieć o tym co ją spotkało. Przez znajo...
242K 15.8K 46
„Spłonęliśmy od własnych uczuć i grzechów, które zniszczyły nas ostatecznie. I nie było już szansy na ratunek, dlatego musieliśmy się poddać. Bo czas...