Start a Story

By pixel12345678910x

176K 5.3K 5.8K

(...) To zawsze była nasza historia , nawet gdy rozdzieliło nas okrutne życie. Elenę i Sean'a od dziecka łącz... More

Małe informacje
Playlista Eleny i Sean'a
Prolog
Rozdział 1 " Gdzieś tam"
Rozdział 2 " Zgadzam się"
Rozdział 3 " Tak dawno cię nie widziałam "
Rozdział 4 " Łąka "
Rozdział 5 "Kilka zdań, których nie powiedzieliśmy "
Rozdział 6 " Gdy się po prostu kocha"
Rozdział 7 " Demon "
Rozdział 8 " Tabletka szczęścia"
Rozdział 9 " I just wanna be yours "
rozdział 11 " Fajna wymiana "
rozdział 12 " Zabawa dopiero się zaczyna"
Rozdział 13 " Mój mały świecie"
Rozdział 14 " Zaufana osoba"
Rozdział 15 " Gang Żółtych Stworków"
Rozdział 16 " Pięć godzin i czterdzieści dwie sekundy"
Rozdział 17 " Chciałam po prostu wiedzieć"
Rozdział 18 " Co z El i Sin'em? "
Rozdział 19 " Nigdy nie zapomniałem"
Rozdział 20 " Patrzą się ? "
Rozdział 21 "Cause you're a sky"
Rozdział 22 " Ciekawe czy tak jak my"
Rozdział 23 "Wcale nie przyjaciela"
Rozdział 24 " Nienawidzę cię "
Rozdział 25 " Był moim światem"
Rozdział 26 " El i Sin'a"
Rozdział 27 " Tak chciał los "
Rozdział 28 " Coś czego nie chcesz zapomnieć"
Rozdział 29 "Teraz jestem szczęśliwa, a jutro będę płakać "
Rozdział 30 "Gdzieś tam jestem ja"
Epilog
Podziękowania

rozdział 10 " Małe marzenie"

4.2K 129 85
By pixel12345678910x

Elena

- El skup się - Uniosłam cwane  spojrzenie na osobę na przeciw mnie. - Musisz tutaj położyć nogę, a później odepchnąć się i jechać.

- Co jeśli zepsuję ci deskorolkę ? - spytałam z zadziornym uśmiechem.

- To kupisz nową - wzruszył ramionami, jakby nigdy nic takiego nie padło z jego ust. - Co masz taką minę ? Za błędy trzeba płacić.

W między czasie wszedł na deskę i podał mi swoją dłoń, którą bez wahania przyjęłam. Po chwili stałam na drewnianym podeście przed chłopakiem.

- A teraz twoją robotą będzie odpychanie nas - szepnął mi do ucha, przez co zaśmiałam się głośno i z całej siły pchnęłam deskę do przodu.

Jęknęłam, gdy pod sobą poczułam twardą powierzchnię. Starałam się przez moment otworzyć powieki, ale czułam, jakby ktoś mi je zakleił taśmą klejącą. Rozchyliłam szeroko usta, aby nabrać do płuc powietrze, ponieważ zdałam sobie sprawę, jak bardzo mój nos był zatkany, przez co nie mogłam nawet głęboko odetchnąć. Czułam się okropnie. Nie wiedziałam gdzie byłam i dlaczego tak się czułam.

Moje oczy paliły żywym ogniem, jakby ktoś włożył mi do nich nagrzane żelazko i trzymał je przez długi czas. Przełknęłam ślinę, a moje gardło zapiekło przez odczuwalną suchość. Później usłyszałam otwieranie się drzwi i poczułam jak silne ramiona podnoszą mnie na o niebo milszą powierzchnię.  Moment później moje ciało zostało okryte miękkim i bardzo ciepłym materiałem, przez co ponownie poczułam się senna.

I pewnie gdyby nie fakt, że strasznie chciało mi się pić, to już dawno bym spała.

Delikatnie otworzyłam oczy. Obrazy przede mną widziałam niczym przez mgłę. Zauważyłam dość wysoką postać, która przemieszczała się z jednego miejsca na drugie, mówiąc coś przy tym pod nosem. Wykrzywiłam usta w uśmiechu po dokładnej analizie głosu, bo już chyba  wiedziałam kim była ta osoba.

- Sean ? - spytałam niepewnie. Tak naprawdę nie byłam pewna swojego zdania aż do momentu, kiedy poczułam dobrze znaną mi woń perfum, która ogarnęła powietrze wokół mnie. - Nie wiem czy to ty więc się odezwij czy cokolwiek zrób.

- A kto inny ? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Nie wiem czy wiesz, ale wystarczy otworzyć oczy.

- Nie mogę. - Przetarłam je jak za machnięciem różdżki. - Czuję, jakby powieki były do siebie przyklejone. Boże czuję się, jakby dementor wyssał ze mnie resztki życia.

Usłyszałam po mojej wypowiedzi ciche westchnienie, a następnie miejsce obok mnie ugięło się pod czyimś ciężarem.

- Podaj mi dłonie - powiedział delikatnym tonem, jakby obchodził się z dzieckiem. Wykonałam jego prośbę niemal natychmiast. - Spokojnie nic ci nie zrobię.

Jego dotyk był dla mnie jak ogień. Palił mnie i zostawiał bolesne ślady. Tak dawno go nie czułam. Tak dawno nikt mnie nie dotykał w tak delikatny sposób. Podciągnął mnie do pozycji siedzącej i poprawił wchodzące do ust i oczu włosy. Zagryzłam na te kilka drobnych gestów wnętrze policzka. Nie miałam pojęcia co miałam zrobić. Gdybym tylko miała najmniejsze siły, to po prostu bym uciekła. Nie dlatego, że czułam się w jego obecności niebezpiecznie.

Dlatego, iż czułam się wyjątkowo dobrze i to było w tym najgorsze.

Zagłębiałam się z dnia na dzień mocniej w tej relacji. Któregoś dnia coś mogło nam wyjść poza kontrolę i wiedziałam o tym od samego dnia naszego wielkiego pogodzenia się. Nie wiedziałam wtedy tylko, że ten dzień nadchodził tak wielkimi krokami.

- Jest okej ? - zapytał i byłam pewna, że patrzył na mnie tymi wielkimi, brązowymi oczami.

- Lepiej być nie mogło.

- Chyba dostałaś jakiejś alergii - zaśmiałam się, przez co zrobiłam to także ja. - Ale nic się nie dzieje.

Zmarszczyłam brwi i przekręciłam głowę w jego kierunku, choć nie mogłam na niego spojrzeć.

- Nie mam nawet kropli do oczu. Nie jest okej - stwierdziłam i bardziej otuliłam się ciepłym kocem

Przez następne kilkanaście sekund nie odzywał się, a jedynie przenikliwie na mnie patrzył. To w jaki sposób to robił doprowadzało mnie do jeszcze większych przemyśleń. Zdecydowanie zbyt dużo chodziło mi po głowie. Moja matka, ojciec, Sean i problemy Petera doprowadzały mnie do szaleństwa. Nie wiedziałam już o czym miałam w tej chwili myśleć i komu pomagać.

Zawsze pomagałam komuś, bo sama nie potrzebowałam pomocy. Kiedyś tylko Sean był zawsze, gdy go potrzebowałam. Był moim oparciem. Po swoim wyjeździe uświadomiłam sobie jedną rzecz. Nie potrzebowałam nikogo ani niczego. Sama musiałam sobie radzić. Sama przeżywałam swoje tragedie życiowe. Sama radziłam sobie z atakami paniki w toalecie podczas bali. Sean'a nie było i przeżyłam. Wpajałam sobie, iż nie pragnę niczyjej pomocy.

A jednak teraz powaliła mnie głupia alergia i potrzebowałam czyjejś pomocy. Życie było do dupy pod każdym względem.

Do moich uszu dotarło ciche skrzypienie, a następnie miejsce obok znowu zostało zajęte przez jakąś osobę.

- Odchyl głowę, El - rozkazał mi tym samym tonem co poprzednio.

- Dlaczego ?

- Po prostu to zrób

Zawahałam się przez chwilę. Nie miałam do niego tego samego zaufania co kiedyś, więc moje wahania były odpowiednio potwierdzone. Idiotyzm jednak wygrał i zrobiłam wszystko co kazał. Odchyliłam głowę, która wylądowała na miękkiej poduszce - chyba. W dalszym ciągu nie wiedziałam gdzie byłam. Czekałam kilka sekund, aż ktoś rozchylił moje powieki i wlał do środka zimną ciecz. Ponowił tą czynność przy drugim.

Zamrugałam gwałtownie i zamglonym jeszcze wzrokiem spojrzałam na Sean'a, który zakręcał mały pojemniczek mieszący mu się w dwóch palcach. Rozchyliłam usta, z których jednak nie wydostało się ani jego słowa. Odjęło mi mowę.

- Skąd masz krople ?

Ostatni raz zamknęłam i otworzyłam oczy, a po wykonaniu tej czynności mogłam już zobaczyć go wyraźnie. Miał na sobie zwykły szary dres i czarną bluzę z kapturem założonym na głowę, z którego wystawały mu niesforne loczki. Swoją uwagę skupiał na stoliku nocnym stojącym obok niewielkiego łóżka, na którym siedziałam razem z nim ja.

- Sean.

- Kupiłem. - odpowiedział po chwili. - Z rana pojechałem do sklepu. Pasuje ?

Kiwnęłam głową. Choć jego postawa mówiła coś ewidentnie innego, niż on sam mówił, to nie chciałam się z nim kłócić. W końcu uratował mnie od ślepoty. Wtedy dopiero rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się w jakimś pokoju. Na ścianach wisiało dużo plakatów z zespołami muzycznymi, osobami wykonującymi dane utwory i starymi filmami. Nie było tutaj szafy ani nawet biurka, a jedynie mała komoda w rogu pokoju i niewielki stoliczek, przy którym stały trzy krzesełka bez oparcia.

Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem, który powoli stawał się większy.

- Czy to ? Nie - kiwnął głową z zadowolonym uśmieszkiem. Przytknęłam dłoń do ust. - Niemożliwe. Sean matko jedyna. Jak ?

- Zbyt dużo, żeby opowiadać wszystko tutaj. - pokręciła głową z zamkniętymi oczami. Wstał z łóżka i poprawił bluzę tak, aby ta sięgała mu do pasa. - Chyba pora wstawać, co ? Obiecuję, że wszystko wam wytlumczę.

- Wam ?

Niemiłe uczucie rozlało się po moim ciele. Jakbym zażyła jakąś tabletkę smutku i uczucia niebezpieczeństwa. Rozejrzałam się po tym jak wcześniej myślałam niebezpiecznym miejscu, w którym przebywał ktoś jeszcze. Spojrzałam na Sean'a, który najwyraźniej stał się niespokojny. Założył ręce za siebie, a także unikał mojego wzroku. Wyglądał zarazem dobrze, jak dorosły mężczyzna, ale i jak mały sześcioletni chłopczyk, który zrobił coś złego.

Miał taką samą postawę, gdy zepsuł samochód moich rodziców - pomyślałam przywołując do siebie miłe wspomnienie naszego pierwszego spotkania.

Dobry uczynek zrobiony przeze mnie w przeszłości pozwolił mi na zbudowanie przyszłości.

- Najlepiej wytłumaczyć to powoli i...

- Sean ! Gdzie ty mnie wywiozłeś i dlaczego tutaj nie ma zasięgu ?!

Do pomieszczenia wparowała rozwścieczona dziewczyna z telefonem w ręku. Dopiero po chwili, kiedy zorientowała się, że nie jest on sam spojrzała to na mnie to na osobnika po mojej prawej spanikowanym wzrokiem. Jej czarne, krótkie włosy tworzyły jedne wielkie siano, które niezgrabnie związała w kucyka. Przenikliwe niebieskie tęczówki śledziły każdy milimetr mojej osoby i pokoju.

- Nie chciałam przeszkadzać czy coś. - uniosła obronnie ręce - Naprawdę. Możecie wrócić do tego co robiliście. Ja po prostu ten no teges. Chciałam się spytać... A w sumie nie ważne.

Obserwowałam uważnie jak spanikowana wychodziła z pokoju. Brunet spojrzał na mnie przez moment i uśmiechnął się niewinnie, a później zerwał się z miejsca i podbiegł do zdenerwowanej dziewczyny, którą po chwili przyciągnął do pokoju. Zacisnęłam mocniej szczękę na to w jaki sposób się na siebie patrzyli. Nie byłam wcale zazdrosna.

Kiedyś możliwe i byłam zazdrosna o najmniejsze rzeczy i wszystkie osoby na tej ziemi. Kiedyś. Teraz miałam siedemnaście lat i nie widziałam się z Sean'em od czterech lat. Nie czułam do niego nic. Nie kochałam go ani nie byłam w nic zauroczona. Był jedynie moim bliskim przyjacielem, dlatego nie chciałam, aby zadawał się z kimś takim. Dziewczyna wyglądała na typową chłopczycę, która nie przejmowała się życiem. Taka osoba nie pasowała zupełnie do Sean'a.

Jednakże ze sztucznym uśmiechem patrzyłam na jej twarz, by nie dać po sobie niczego poznać. Kolejna maska pomogła mi przetrwać maskowanie uczuć.

- Spokojnie, nie przeszkadzasz - uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam. Chociaż w tamtym momencie miałam ochotę uciec stąd do miasta. - Fajnie poznać kogoś kto też tutaj był.

- Jesteś Elena, prawda ? Dobrze pamiętam - spytała mnie z uroczym uśmiechem.

- Tak. Skąd wiesz ?

Zaśmiała się głośno i usiadła na komodzie, jakby nigdy nic. Spojrzałam zdziwiona na chłopaka, który jedynie wzruszył ramionami. Najwyraźniej był już do tego przyzwyczajony.

- Wczoraj nieźle się razem bawiłyśmy. Naprawdę jesteś spoko, gdy nie jesteś tą lalunią z gazet. - popatrzyła pytająco na Sean'a, który natychmiast pokręciła głową. - Miałeś rację, że jest zajebista. Mogłam ci tylko nie mówić o pewnych rzeczach, ale halo ! - znowu zaczęła mówić do mojej osoby. - Mogłaś powiedzieć, że znasz się z tym samcem Alfa.

Spojrzałam badawczo na chłopaka, który jednak nie patrzył na mnie, a mordował wzrokiem dziewczynę. Zrozumiałam, iż powiedziała kilka słów za dużo. O wiele za dużo.

- Możesz mi powiedzieć gdzie byłam ? - zapytałam ją miłym tonem. Poprawiła się na komodzie i założyła nogę na nogę.

Ubrana była w granatowe jeansy z dziurami na kolanach i zwykły czarny o kilka rozmiarów za duży t-shirt, a podłogę dotykały czarne trampki. Dla mnie był to dość nietypowy wystrój, choć ubrałam się podobnie do niej. Po prostu nie byłam przyzwyczajona do zobaczenia takich ubrań na innych ludziach. Prawie zawsze towarzyszyli mi ludzie ubrani w suknie i garnitury.

Chyba potrzebuję małej zmiany.

- Znasz się z moich chłopakiem - zaczęła, a ja już wtedy odetchnęłam z niemałą ulgą. Miała chłopaka. - Przyszłaś z nim chyba pogadać i zostałaś na dłużej. - zaśmiała się nie kończąc zdania, które chciała wypowiedzieć. - Zaczęliśmy trochę się zabawiać i jakoś wyszło.

- Co wyszło.

- To wyszło, że zadzwoniłaś do mnie, żebym po ciebie przyjechał. - Wtrącił się do naszej rozmowy chlopak. - Nic więcej. Przyjechałem, zabrałem was, a z racji tego, że byłyście cholernie pijane nie mogłem was zabrać do domów. Pod twoim - wskazał na mnie - było w pizdu dziennikarzy, a ty już nigdy byś nie dotknęła betonu - wskazał na czarnowłosą.

- Gdzie w ogóle jesteśmy ?

- W domku letniskowym mojej babci - tym razem ja starałam się cokolwiek wytłumaczyć. - Ona z niego już nie korzysta i wiele lat temu oddała go mnie. Dorobiłam klucze Sean'owi...

- Bo kiedyś przychodziliśmy tylko tutaj - Dokończył za mnie, na co kiwnęłam krótko głową zgadzając się z nim - Tylko tutaj mogłem was przywieźć.

Rozejrzała się dookoła dokładnie tak samo jak zrobiłam to ja. Z zaciekawieniem oglądała każdy przyklejony do ściany plakat, których przyklejanie pamiętałam, jakbyśmy robili to wczoraj. Razem z Sean'em przynosiliśmy rzeczy do ozdobienia domku praktycznie codziennie. Nie był on duży, ale bardzo przytulny, a zwłaszcza gdy urządzili sobie go dzieci z własnym gustem muzycznym. Babcia cieszyła się, że w taki sposób zamieniamy tę starą wówczas ruderę na miłe miejsce, gdzie można w spokoju odpocząć.

Pamiętałam jeszcze opowieści babci, w których opowiadała o świetności tego domu. Niegdyś jej domu, z którego przeprowadziła się do dziadka. Opowiadała mi, jak bawiła się tutaj ze swoją mamą i jak naprawiała rzeczy z tatą. Chciałam kiedyś przenieść się w czasie i zobaczyć jeden dzień z ich życia.

- Widać, że wy to wszystko robiliście. Znam tylko dwie osoby, które słuchają Arctic monkeys, Lanę Del Rey,  Eminema i w dodatku Nirvanę. - wymieniła wszystkie zespoły i wykonawców, których plakaty wisiały na ścianach. - Tego typa i ciebie z jego opowieści.

Z uśmiechem spojrzałam na chłopaka, którzy nie wiedział co miał ze sobą zrobić. Dziewczyna, która okazała się jedynie jego bliską znajomą wkopała go bez możliwości ratunku. I ja i on sam wiedział, że nie popuszczę rozmowy. Podrapał się w nerwowy sposób po nosie i odwrócił w kierunku drzwi.

- Czas na nas. A ty Mavis nie mów już lepiej ani jednego słowa, bo zostawię cię w lesie na pożarcie przez dzikie zwierzęta.

***

Nie zdążyłam zarejestrować faktu, kiedy brunet zrobił to wszystko tak strasznie szybko. Jak twierdził z samego rana pojechał do sklepu, w którym kupił najpotrzebniejsze rzeczy. I choć Mavis ewidentnie wolała nie wnikać w jego słowa, to ja aż nadto szukałam sensu w jego wypowiedziach. Coś mi tutaj nie pasowało i starałam się dowiedzieć co, ale coś mnie od tego odciągało.

Czułam się wyjątkowo zmęczona, chociaż jak chłopak twierdził spałam długo. Dziwnym dla mnie było też to, że ciągle chciał, żebym coś zjadła, choć nie byłam w ogóle głodna. Nie miałam apetytu, co działało na niego jak czerwona płachta na byka.

Po kilkunastu minutach spędzonych w domku zebraliśmy się do samochodu, o którym nawet nie wiedziałam. Nie pochwalił mi się, że w ogóle zdał egzamin na prawo jazdy. Myślałam, iż jego jedynym środkiem transportu jest deskorolka, a nagle okazało się, że ma samochód. Zastanawiałam się czym jeszcze zaskoczy mnie jego osoba, bo Mavis mówiła ciągle.

Ciągle słyszałam jedynie jej głos, opowiadający o przeszłości i teraźniejszości. Dowiedziałam się dużo o tym co robił Sean przez te kilka lat mojej nieobecności. Z dziewczyną poznał się tak naprawdę przez zupełny przypadek. Pani Cecilia  kochała poznawać nowych sąsiadów i razem z całą swoją rodziną zaprosili do siebie rodzinę Jones'ów.

Dziewczyna nawet stwierdziła, że była kiedyś cholernie zakochana w Sean'ie. Na szczęście przeszło jej to po spotkaniu Markusa.

Sean miał ochotę ją przynajmniej trzy razy zamordować i zakopać w ogródku. Szybko podwiózł dziewczynę do jej domu, a gdy uznałam, iż sama mogę przejść las uznał mnie za idiotkę. Sam był idiotą.

- Boże, pamiętasz jak próbowaliśmy razem włamać się do domu sąsiadów? - spytałam z niewyobrażalnym śmiechem. - Później ten stary sąsiad gonił nas z siekierą.

- A nie z miotaczem ognia ?

- Niee, z miotaczem ognia gonił nas ten były żołnierz - zaśmiałam się na przywołane wspomnienie. - Ukradliśmy mu dwa jabłka z ogródka, a przy ucieczce złamaliśmy dwa drzewka.

Zaśmiał się donośnie i skręcił w pobliską uliczkę. Było już grubo po szesnastej, ale jak sam uznał nie chciało nam wracać się do domów. Woleliśmy spędzić czas we własnym towarzystwie. Nie chciałam szczerze wracać do upiornej matki, która jeszcze siedziała w domu. Odliczałam dni do jej wyjazdu.

- Pamiętasz jak jeden nauczyciel kazał nam zostać po lekcji, bo myślał, że byliśmy szkolnymi wandalami ? - przez chwilę spojrzał na mnie z zadowoleniem wypisanym na twarzy. - To były czasy. Pierwszy raz wtedy wylądowałem na dywaniku.

- Wylądowałeś jeszcze kiedyś ? No nie. Ile razy ?

- Z pięć lub sześć. Ej to nie tak dużo !

- Sean - pokręciłam głową z uśmiechem. Spojrzał na mnie przez moment, a zaraz później spojrzała znowu na ulicę.

Był cholernie ostrożny podczas jazdy. Musiałam nawet zapiąć u niego wszystkie dwa pasy, ponieważ nie chciał ruszyć się z miejsca. Nie jechał strasznie szybko, a wręcz strasznie wolno. Podobało się w nim to, że nie chciał udawać kogoś kim nie był. Pokazywał siebie jako siebie, a nie jako kogoś innego. Nie pasowała mi do niego rola Playboya, który ruchał wszystko co żyło i się ruszało. Był spokojny i opanowany. Wolał czytać niż włóczyć się po mieście. Kochał muzykę i uczył się grać na gitarze. Boże dlaczego nie zauważyłam go wcześniej.

Wtedy zatrzymał się na środku polnej drogi i odwrócił w moją stronę.

- Powiedz mi szczerze. Chcesz wracać do domu ? - zapytał mnie z poważnym wyrazem twarzy. - Jedno słowo. Tak lub nie. Dla mnie będzie to wystarczającą odpowiedzią.

- Nie - odparłam natychmiast. Uśmiechnął się szatańsko.

O nie

O tak

- W takim razie spełnię twoje małe marzenie, gwiazdeczko

***

Hejka !

Rozdział trochę krótki, ale uznałam, że naprawdę jest dość spoko.

Zaczynamy mały maraton 1/3

Do zobaczenia za kilkanaście minut haha

P. 💙










Continue Reading

You'll Also Like

15.2K 1K 18
Co by się stało gdyby Hailie znów miała taką relację z braćmi?Jak by się potoczyło życie jej dzieci?I jakie niebezpieczeństwami sprowadzi ich nazwisk...
590K 16.3K 56
,,𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚̨ 𝐛𝐲ł𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞 𝐛𝐲𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞. 𝐃𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚�...
270K 8.2K 44
Trzeci tom trylogii BC! 1 część. Drugi tom zakończył się dla Amayi niewyobrażalną pustką, którą ciężko było jej przez lata uzupełnić. Jej serce zost...
1.4M 36.6K 56
Mila Taylor to 17 letnia dziewczyna. Przeprowadza sie do starszego brata po śmierci rodziców w wypadku samochodowym. Wyścigi, adrenalina, strach to j...