Głębia otchłani (sevmione) ZA...

By Dubhean

74.1K 6.2K 1.7K

Pewnej nocy Hagrid niepokoi dyrektora Hogwartu Severusa Snape'a nieoczekiwaną informacją. Mistrz Eliksirów po... More

Prolog
Rozdział I Nocny gość
Rozdział II Winowajcy
Rozdział III Moment krytyczny
Rozdział IV Wielkie nowiny
Rozdział V Decyzja
Rozdział VI Ciemność
Rozdział VII Atak
Rozdział VIII Nowe zasady gry
Rozdział IX Ustawa
Rozdział X Rozmowy i formularze
Rozdział XI Gierki
Rozdział XII Trudne rozmowy
Rozdział XIII Nieproszeni goście
Rozdział XIV Sekrety i pojednanie
Rozdział XV Noc poślubna
Rozdział XVI Myślodsiewnia
Rozdział XVII Rezerwacja
Rozdział XVIII Owocne konwersacje
Rozdział XIX Krew i śmierć
Rozdział XX Pierwsze odpowiedzi
Rozdział XXI Nowe wątpliwości
Rozdział XXII Indigamus a copulabis
Rozdział XXIII Rany
Rozdział XXIV Ból istnienia
Rozdział XXV Bez magii
Rozdział XXVI Uciekaj Granger
Rozdział XXVIII Amortencja
Rozdział XXIX Poranki i wieczory
Rozdział XXX Niewypał
Rozdział XXXI Sumienie
Rozdział XXXII Weltschmerz
Rozdział XXXIII Antidotum na miłość
Rozdział XXXIV Niepamięć
Rozdział XXXV Śledztwo
Rozdział XXXVI Katastrofa
Rozdział XXXVII Więzienie
Rozdział XXXVIII Otchłań
Rozdział XXXIX Zakazany owoc
Rozdział XL Samobójca
Rozdział XL Krew
Rozdział XLII Jeśli odejdę...
Rozdział XLIII Promieniowanie
Rozdział XLIV Zdrajcy
Rozdział XLV Naprawdę dla ciebie
Rozdział XLVI Łzy
Rozdział XLVII Początek końca
Rozdział XLVIII Amanda
Rozdział XLIX Zanim będzie za późno...
Rozdział L Nienawiść i nałogi
Rozdział LI Miesiąc miodowy
Rozdział LII Rysa na szkle
Rozdział LIII Piekło
Rozdział LIV Świadomość i śmierć
Rozdział LV Ostatni akt tragedii
Epilog

Rozdział XXVII Prześwity prawdy

1K 103 39
By Dubhean

Gdy go zobaczyli, uciekli.

Snape musiał przyznać, że przez moment myślał, że nie skończy się to dobrze.

Ich pięciu, on jeden.

Na szczęście to nie był ten dzień. Jego dzień.

Intruzi okazali się być zgrają miejscowej gówniarzerii. Musieli przychodzić tu bawić się i pić. Nie przewidział tego. Za jego czasów nikt tu się nie plątał. Z obiektywnych powodów... Drzwi zamknęły się z hukiem, piski i śmiechy słychać było jeszcze przez kilka minut.

Chwilę później z szybu wynurzyła się Granger. Oddychała ciężko, zapewne po biegu.

Odwrócił się, wściekły i na siebie i na nią.

‒ Dlaczego wróciłaś, do cholery ‒ warknął na sekundy przed tym, gdy dziewczyna podeszła do niego zdecydowanym krokiem i objęła.

‒ Nie mogłam cię zostawić ‒ wyszeptała. ‒ Nie zdążyłabym przecież z pomocą... Nie jestem głupia, Snape...

Coś w nim drgnęło na dźwięk jej głosu, na brzmienie emocji. Przełknął to, zagłuszył. Położył dłonie na jej ramionach, by ją od siebie odsunąć. Patrzyła na niego jakoś inaczej, pełniej... na jej policzkach wciąż widać było łzy.

Właśnie ten a nie inny moment wybrali sobie Potter i Weasley na to, żeby się pojawić. Drzwi znów zaskrzypiały. Oboje spojrzeli w tym kierunku, zaalarmowani. Tym razem na tle blasku zachodzącego słońca pojawiły się jednak tylko dwie, znajome sylwetki.

‒ Witam łaskawców ‒ sarknął Snape i zrobił krok w tył.

Hermiona otarła oczy dłonią.

Posłała przyjaciołom nerwowy uśmiech. Potter odpowiedział jej tym samym, ale Weasley wyglądał na niemile zaskoczonego.

Chciał do niej podejść, Snape widział jednak, jak dziewczyna się cofa.

‒ Nie, Ron, lepiej nie. Mam na sobie namiar. Inny rodzaj namiaru... To mogłoby się źle skończyć.

Chłopak skrzywił się, ale pokiwał głową.

‒ Profesorze? ‒ zapytał Potter. ‒ O co chodzi?

‒ Nie będę mogła już się z wami widywać ‒ powiedziała, zanim on zdążył się odezwać. ‒ Właśnie ze względu na namiar. Nie chcę, żeby was pojmano. A Ministerstwo może śledzić każdy mój ruch.

‒ Musicie się przenieść ‒ poinformował ich chłodno. ‒ Tak, żeby Granger nie wiedziała, gdzie się znajdujecie.

‒ A nasze poszukiwania?

‒ Wszystko wam przekażę ‒ odparł Snape. ‒ To, co znajdzie Granger i czego dowiem się ja. Możecie nadal przysyłać sowy. Tylko ostrożnie. Będziemy się spotykać we trzech.

Weasley patrzył na nią niespokojnie.

‒ Hermiono, czy wszystko w porządku?

Pokiwała głową.

‒ Płakałaś ‒ drążył.

Westchnęła.

‒ Ron, przecież dla mnie też to nie jest proste... ja... ‒ zerknęła na niego niepewnie. ‒ Kocham was obu i martwię się o was.

Przymknęła oczy, odwróciła się do niego.

‒ Severusie, czy mógłbyś nas na chwilę zostawić?

Snape skinął głową.

‒ Będę w tunelu ‒ powiedział do niej.

Nie wiedział czemu, ale mówiąc to, pochylił się w jej stronę znacznie bardziej niż wymagała tego sytuacja i delikatnie dotknął dłonią jej łokcia. Dziewczyna patrzyła na niego, wyraźnie zaskoczona.

Zszedł po drabinie na dół.

Czy właśnie chciał zaznaczyć swój teren, czy pokazywał Weasleyowi, do kogo teraz należy jego narzeczona?

Narzeczona? Skąd wziął te informację?

Odszedł kilka kroków.

Czy powinien cofnąć się dalej w stronę zamku, by nic nie usłyszeć z ich rozmowy? Czy pozostać na posterunku w razie jakichkolwiek komplikacji. I w rezultacie dowiedzieć się czegokolwiek...

Po namyśle wybrał opcje pośrednią. Staną w odległości, która pozwalała mu zareagować, ale gdyby bardzo chcieli, zataić przed nim treść rozmowy. Nie mówiąc już o Muffliato. Mogli przecież rzucić Muffliato...

‒ Chcesz nam coś powiedzieć ‒ zapytał powoli Potter. ‒ Coś się stało?

‒ Nic takiego ‒ jej głos brzmiał dziwnie, gdy tłumiła go warstwa ziemi i desek. ‒ Po prostu tuż przed wami przyszły tu jakieś dzieciaki i myśleliśmy, że to szmalcownicy, lub ktoś im podobny...

‒ Hermiono... ‒ to był głos Weasleya. ‒ Przytulałaś Snape'a.

‒ Jest jedyną osobą którą wolno mi przytulać ‒ odparła spokojnie. ‒ Namiar ‒ dodała. ‒ Odesłał mnie do zamku, było nieciekawie... czemu ja się wam tłumaczę?

Zapadła cisza.

‒ Musimy przetrwać tę wojnę. A potem wszystko wróci do normy ‒ oświadczyła.

‒ ... ‒ rozległ się burczący szept Weasleya

‒ Tak, Ron obiecuję ‒ powiedziała miękko.

Przez chwilę kompletnie nic nie słyszał.

Odszedł jeszcze dalej.

‒ Jaki on jest? ‒ zapytał Potter. ‒ Bo jeśli zachowuje się tak samo...

‒ Tak, Harry, jest tym samym człowiekiem: prywatnym, oddalonym, o specyficznym poczuciu humoru. Nie, nie traktuje mnie jak uczniów w swojej klasie, ale chciałabym, żeby łatwiej się z nim kooperowało.

‒ A czy wy...?

‒ Co my, Ronaldzie?

‒ ...

Cofnął się jeszcze trochę, bo rozmówcy podnieśli głosy.

‒ Nie, my nie.

‒ Nie musicie?

‒ Na Merlina, Ron. Chcesz usłyszeć, że musimy, ale tego nie robimy, nie musimy, ale to robimy, nie chcemy, chcemy? Co mam ci powiedzieć?

‒ A chcecie?

Milczała. Snape zrobił jeszcze kilka kroków w głąb tunelu. Naprawdę nie powinien tego słyszeć. Chciał? Nie chciał?

I nad czym się teraz zastanawiał? Nad słuchaniem ich rozmowy, czy jej przedmiotem?

Chciał?

...

‒ ... naprawdę nie istotne.

Snape oparł się o ścianę. Nieistotne. Co było nieistotne?

Minęło jeszcze kilka minut, rozległy się kroki, potem skrzypienie i mrok tunelu rozjaśnił lekko snop mętnego półświatła.

‒ Severusie? ‒ usłyszał jej głos.

Powoli podszedł do otworu w stropie i wdrapał się po drabinie.

‒ Już? ‒ zapytał krótko.

‒ Tak mi się wydaje ‒ posłała mu nerwowy uśmiech.

Skinął głową.

‒ Idziemy.

‒ Profesorze? ‒ To był Potter.

‒ Czego sobie życzysz? ‒ zapytał z kpiną.

‒ A informacje?

‒ Jakie informacje?

‒ Horkruksy...

Snape pokręcił głową.

‒ Jakbym coś miał, wiedziałbyś o tym, Potter ‒ odparł chłodno, po czym podał dziewczynie dłoń, by pomóc dostać się do przejścia.

‒ Wiem, że wszystko słyszałeś ‒ Powiedziała po chwili, gdy szli już przez Błonia do zamku.

‒ Nie wszystko ‒ powiedział, prawie nie mijając się z prawdą.

‒ Spokojnie, rozumiem: gdybyś odszedł zbyt daleko, mógłbyś nie zauważyć, gdyby działo się coś istotnego... to było oczywiste, że pozostaniesz w pobliżu.

‒ To dlaczego kazałaś mi wyjść? ‒ zapytał.

‒ Bo inaczej oni obydwaj staliby tam bojąc się odezwać ‒ zaśmiała się.

‒ Nie padłoby bezcenne pytanie Ronalda Weasleya?

Zmarszczyła brwi.

‒ Do czego pijesz? Ach...

Dokładnie, Granger: ach.

‒ Co do mnie wtedy powiedziałaś? ‒ zapytał, zmieniając temat.

‒ Kiedy?

‒ Kiedy kazałem ci uciekać, Granger ‒ wyjaśnił szorstko.

Milczała.

‒ Granger?

‒ Próbuję sobie przypomnieć.

Zatrzymał się.

‒ Co powiedziałaś, Granger? ‒ Nie wierzył jej. Ani trochę.

W półmroku jej oczy wyglądały na jeszcze ciemniejsze.

‒ To była jakaś totalna bzdura ‒ mruknęła. ‒ Coś jak... uważaj na siebie.

Przyglądał się jej badawczo.

‒ Ciesze się, że nic ci nie jest ‒ zapewniła.

‒ Ja też się z tego cieszę ‒ odpowiedział.

Ku jego zaskoczeniu zaśmiała się.

‒ No to mamy jednak coś ze sobą wspólnego ‒ powiedziała, po czym wyminęła go i szybkim krokiem weszła do środka.

***

Jeszcze tej samej nocy Snape postanowił złożyć wizytę Lucjuszowi.

Gdy wyszedł z kominka na drogi, szmaragdowy dywan w salonie Malfoy Manor, po swojej prawe stronie usłyszał cichy śmiech.

‒ Właśnie o tobie myślałem, mój drogi przyjacielu.

‒ Doprawdy? ‒ mruknął niechętnie Snape. ‒ A co takiego?

‒ Że dawno nie piliśmy razem brandy.

‒ Nie pijam już brandy, Lucjuszu ‒ odparł oschle. Przełknął ślinę. Na samą myśl o trunku zaschło mu w gardle.

‒ Zauważyłem na weselu. Czyżbyś przerzucił się na podlejsze trunki?

‒ Bynajmniej. Nie pije wcale.

‒ Abstynent ‒ zaśmiał się Malfoy. ‒ Szanuje, szanuję.

Jednak jego rozbawione mina oraz ton świadczyły raczej o pobłażliwości.

‒ Co więc cię sprowadza?

Lucjusz wstał. Jego uszyty ze srebrnego brokatu* szlafrok, zapewne gruby i ciężki, błyszczał nawet w nikłym świetle pochodzącym z kominka.

Obrzydliwie bogaty było tym epitetem, który zawsze, jako pierwszy przychodził Snape'owi do głowy na myśl o przyjacielu.

‒ Mam do ciebie prośbę ‒ powiedział ponuro.

‒ Znowu?

‒ Tak, znowu. Teraz to ja będę twoim dłużnikiem.

Lucjusz uniósł swoje bezbarwne brwi.

‒ Mów.

‒ Gdyby coś mi się stało...

‒ Planujesz rychły, przedwczesny zgon?

‒ GDYBY coś mi się stało, Lucjuszu, dobrze wiesz, że przypadki ostatnio chodzą po ludziach.

‒ Zamieniam się w słuch.

‒ Ukryj gdzieś Granger przed Graybackiem.

Lucjusz nie odzywał się przez dłuższą chwilę.

‒ Prosisz mnie praktycznie o zdradę.

Snape skinął głową.

‒ A co ja będę z tego miał?

‒ To już zależy od ciebie ‒ powiedział powoli Snape. Nie wiedział nawet, czy będzie w stanie spełnić jego żądania, ale wizja Granger w łapach tego monstrum...

‒ Zastanowię się nad moją ceną. Póki co... masz moje słowo.

‒ A gdybym zginął zanim podasz cenę?

‒ Jak mówiłem, zastanowię się, przyjacielu ‒ przyglądał się Snape'owi uważnie. Na jego twarzy nie było już widać śladu dawnej wesołkowatości. ‒ Ja również mam swoją rodzinę, Severusie. Mam rozumieć, że zacząłeś poważnie traktować swoją?

Nie odpowiedział.

Czy zaczął?

To pytanie miał tej nocy słyszeć nawet przez sen.

* Wyszywana, jedwabna tkanina, ze złotą lub srebrną nicią, wypukła i gruba. Używana od VIII do XVII w.

Continue Reading

You'll Also Like

1.2K 53 9
Jesteś członkinią jednej z najpopularniejszych grup k-pop'owych NewJeans, a za razem siostrą popularnego polskiego influencera, Bartka Laskowskiego...
13.3K 192 28
28 dni z Żabsonem Czemu akurat 28? Ponieważ dwa stwierdziłam ominąć. #33 dni ~ 19.04.2020 #9 dni ~ 27.04.2020 #8 żaba ~ 20.04.2020 #5 dni ~ 9.05...
73.5K 3.8K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
7.6K 531 33
30 dni idola challenge polega na tym, że codzienne przed trzydzieści dni pojawia się nowe zdjęcie, zgodnie z zasadami.