rozdział 24

2.2K 237 31
                                    

Doktor Wilson wyszedł z pomieszczenia jakiś czas temu. Dając Kate ostatnie współczujące spojrzenie i ojcowski pocałunek w głowę zostawił ją samą sobie. 

Czy zawsze tak będzie?

Myślała, że może to ze nią jest coś nie tak, że każdy razem ludzie ją zostawiają. Najpierw rodzice nigdy nie interesowali się jej życiem, oczywiście poza wyróżnieniami i ocenami, potem została skrzywdzona i wykorzystana przez Daniela, a teraz Harry. 

Wie, że on nie chce odchodzić wierzy mu, kiedy mówi że ją kocha. Kate również go kocha, całą mocą swojej miłości. Niestety życie to nie jest powieść, ani film. Tutaj nie ma szczęśliwych zakończeń. Jest tak wiele planów, które koniec końców spłoną na panewce, tyle nadziei, którą przecież cechują się głupcy.

Czy Kate będzie jednym z nich? Będzie tym głupcem? Dziewczyna wie, że tak. Wie, że będzie miała nadzieję i wiarę, aż do ostatniego tchu, który wyda z siebie Harry. Wie, że nigdy nie rezygnujemy z osób, które kochamy. A ona zawsze była i będzie tutaj dla niego. 

Z westchnieniem wstała z krzesła. Przecież przyjechała tutaj dla niego, pędziła przez miasto jak szalona na spotkanie z tym chłopakiem. A teraz? Teraz ukrywa się w pokoju bojąc się spojrzeć w jego tęczówki. Bojąc się powiedzieć, że go kocha.. To zbyt bolesne, żeby myśleć że patrzy w jego oczy po raz ostatni. Przerażający jest fakt, że z każdą godziną, minutą, sekundą ucieka czas który mają na tym świecie dla siebie. Jest go tak mało, a Kate dodatkowo marnuje go na bezcelowe przemyślenia. Co jej to da? Przecież nie zostawi go, nigdy nie mogłaby tego zrobić. Pokochała go, wpadła po same uszy, na amen. 

Wyszła na korytarz zdając sobie sprawę jak musi wyglądać. Ta szalona dziewczyna, która niemal wbiegła do pokoju lekarskiego taranując ludzi teraz wyszła cała zapłakana, ledwo powłócząc nogami. Krok za krokiem, krok za krokiem.. Nawet jeśli widziała współczujące spojrzenia nic sobie z tego nie robiła.

Nikt nie ma pojęcia... 

Kiedy tylko dostrzegła drzwi do jego sali wzięła głęboki, drżący oddech. Zanim do końca skumuluje swoją odwagę musi na chwilę przystanąć. Wpatrywała się w widok za przeszklonymi drzwiami. Widziała to jak leży, bezsilny. Był taki blady - jak papier. Mimo tego, że jego organizm nie był w najlepszej formie widziała złość w jego oczach. Zauważyła to jak bardzo ściska szczękę uparcie patrząc na widok za oknem. 

Zrobiła krok do przodu sama nie widząc czego się bała. Nacisnęła klamkę i wyszła odganiając wszystkie złe myśli. Musiała być teraz przy nim, potrzebował jej najbardziej. 

- Cześć, kochanie. - Szepnęła. Nie skutku, nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem. - Harry. - Powtórzyła. Nie odrywał wzroku od tego, co działo się za oknem. - Porozmawiaj ze mną, proszę. - Głos załamał jej się na samym końcu. 

- Co mam ci powiedzieć? Co takiego Kate? Umieram do cholery! - Krzyknął zaciskając pięść na kołdrze.

- Nie mów tak, przestań! - Poprosiła. 

- Nie mogę zabrać nawet na pieprzoną randkę mojej dziewczyny! Zawsze tak było, kiedy tyko myślałem że mogę żyć jak normalny człowiek wszystko okazywało się być jakimś pieprzonym żartem. 

- Przecież nic się nie stało, Harry. 

- Na szczęście niedługo umrę i przestanę być ciężarem dla wszystkich wokół. - Mówił dalej jakby nie zwracając uwagi na to co powiedziała przed chwilą dziewczyna. 

- Zamknij się, Harry! Po prostu się kurwa zamknij! - Krzyknęła. W końcu uzyskała jakiś rezultat. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. - Co tak patrzysz? Myślałeś, że cię zostawię? No to się przeliczyłeś! Będę tutaj z Tobą ty egoistyczny palancie czy tego chcesz czy nie! - Harry pokręcił głową. 

- Powinnaś iść i znaleźć sobie kogoś, kto na ciebie zasługuje, Kate. To już nie są żarty, ja umieram. 

- Myślisz że kiedykolwiek traktowałam to jak żart?! 

- Nie mogę wymagać od ciebie, tego że będziesz przy mnie trwać. Oglądać to jak jest ze mną z dnia na dzień coraz gorzej. A nawet więcej, nie chcę żebyś musiała to oglądać. Chcę żebyś zapamiętała mnie jako człowieka, który mógł zrobić coś ponad rozmowę z tobą. 

- Będę tutaj ponieważ cię kocham i nie obchodzi mnie co sobie ubzdurałeś, Harry! 

- Ja tylko.. - Chciał powiedzieć, ale Kate mu przerwała. 

- Zapamiętam Cię jako mężczyznę, którego kocham ponad życie, kogoś dzięki komu zrozumiałam na czym polega sens życia i nie mam ochoty wysłuchiwać jak się żalisz. Byłeś twardym facetem, Harry! Nie rób się zgorzkniały, zostań sobą na zawsze. 

- Ja po prostu tak bardzo cię kocham... Nie chcę umierać.. - Powiedział łamiącym głosem, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy, coraz więcej łez. 

Kochać kogoś to znaczy patrzeć, jak umiera.

***

moje mysie pysie królisie :3 awww, widzicie jaka jestem dla was miła? :*

od poniedziałku wracam do Hogwartu więc rozdziały będą się pojawiały prawdopodobnie raz w tygodniu i na Endless i na Libidinous. mój rok szkolny trwa do kwietnia, więc muszę spiąć dupsko i z każdego przedmiotu wywalczyć se te 3 oceny.

miłego odpoczynku tym co zaczyanją ferie, nie obrośnijcie w tłuszczyk :*

Endless || h.sWhere stories live. Discover now