rozdział 25

2.2K 232 35
  • Dedicated to smutnym jak ja :c
                                    

Kate siedziała przy łóżku Harrego i patrzyła mu głęboko w oczy. Czuła się jakby miała jakieś chore deja vu.. Patrzyła na tego chłopaka, który skradł jej serce i kiedy tylko wyobrażała sobie, że za jakiś czas może go nie być czuła przeraźliwie bolesny ucisk w klatce piersiowej. 

Czy można przyzwyczaić się do tego że za kilka dni, może tygodni nie będzie już tego kogo kochamy? Kate sama nie wiedziała czy wolałaby nie wiedzieć. Nie była pewna czy śmierć z dnia na dzień nie byłaby mniej bolesna niż ta, na którą człowiek chcąc nie chcąc czeka. 

Kiedy dostajesz wyrok to czekasz na ten dzień. Nawet po to by móc zobaczyć czy naiwne mrzonki, że to może tylko pomyłka, spełnią się. Każdy z nas chce oszukać przeznaczenie, sprawić żeby kochane przez nas osoby były z nami do dnia naszej śmierci. Ludzie są egoistyczni i samolubnie pragną ustrzec się od bólu. Nie można nie zdawać sobie sprawy jak ciężkie jest wyrwanie kogoś ze swojego życia.

Po prostu jednego dnia słyszysz ten głos, patrzysz w oczy... A na drugi dzień już tego nie ma. Czy można kiedykolwiek przejść po wszystkim do normalnego trybu życia? Wrócić do szarej rzeczywistości? 

Ponoć jest tylko jedna taka miłość w życiu. I co z tego, że może być krótka. Jeśli jest intensywna i co najważniejsze prawdziwa będzie najlepszym co nam się w życiu przydarzyło. Będzie bolesnym, ale i najpiękniejszym wspomnieniem naszej egzystencji. 

- Kocham cię. - Wyszeptał Harry cicho, gładząc dłoń swojej dziewczyny. 

- Tak jak ja kocham ciebie. - Odpowiedziała Kate, patrząc jak Harry przymyka powieki - jakby w bólu. Nie chciała dziś zamieniać z nim słów, mącić spokoju, nawet jeśli to tylko cisza przed burzą. Chciała trwać w błogiej ciszy i echu zapewnienia miłości, które cały czas słychać było w jej uszach. 

Chciała słuchać tego głosu całe życie.. 

- Zaraz wracam. - Powiedziała Kate, ściskając jego dłoń i wstając z krzesła. 

- Gdzie idziesz? - Zapytał zaniepokojony Harry.

- Powinnam zadzwonić do Gemmy. - Powiedziała. Chłopak tylko przytaknął.

Kate czuła, że nie da już rady. Kumulowała w sobie za dużo uczuć. Zaraz po wyjściu ze szpitalnej sali Harrego, oparła się o ścianę i pozwoliła spłynąć łzom. Nie pierwszym dzisiejszego dnia i za pewne jeszcze nie ostatnim. 

Stała dokładnie w tym samym miejscu, w którym kiedyś stała Gemma - kiedy ją poznała. Robiła to samo co ona, opłakiwała tego samego chłopaka. Z tym, że dla niej ten mężczyzna był najważniejszą częścią jej życia, połową jej serca. 

Trudno pogodzić się z tym co przynosi nam los, ale czasem nie mamy po prostu na to wpływu.

Kate wyjęła telefon i zadzwoniła pod numer Gemmy. Czekała kilka chwil, zanim ta odebrała. 

- Cześć, Kate co słychać? Mój braciszek jest grzeczny? Dobrze się sprawuje? - Jej głos był taki beztroski, taki pogodny. Kate czuła wielką, narastającą gulę w gardle.

- Harry.. - Wychrypiała. 

- Co z nim? - Zapytała poddenerwowana kobieta.

- On... On... - Kate nie mogła tego wypowiedzieć, nie dawała rady przełknąć łez. 

- Kate.. Proszę nie mów tego..

- Tydzień Gemma, może dwa. Zostało mu w najlepszym wypadku pieprzone 14 dni. - Powiedziała i już teraz płakała. 

- Kiedy to się stało? - Słyszała pociągnięcie nosem, Gemma także płakała. 

- Dziś. Proszę przyjedź.. Nie dam razy sama udawać, że jestem spokojna.. Proszę.. - Szeptała. 

- Oczywiście. Będę niedługo. - Odpowiedziała i rozłączyła się.

Kate pokierowała się jeszcze do łazienki chcąc zobaczyć swoje odbicie. Ujrzała tam zrozpaczoną dziewczynę z czerwonymi policzkami i smutnymi oczami. Przepłukała tylko twarz i wróciła do sali Harrego.

Nie chciała nic prócz jego ciepła, dotyku i zapachu. 

Harry widząc ją natychmiast podniósł rąbek kołdry w zapraszającym geście. Kate nie czekała ani chwili dłużej. Bez krzty zawahania wdrapała się na łóżko by móc ułożyć głowę na jego torsie. 

Czuła jego całego z każdej strony. Pozwoliła by łzy kapały na jego klatkę piersiową. Pozwoliła by gładził jej plecy w pocieszającym geście, by całował jej włosy i mówił słodkie słówka. 

- Proszę, proszę kochanie nie płacz. Nie możesz przeze mnie płakać. Jeszcze będziesz szczęśliwa, zasługujesz na szczęście, na wszystko co najlepsze. - On także płakał. 

Kate nie mogąc już tego słuchać podniosła głowę i połączyła ich usta w pocałunku. 

Był on przepełniony miłością i desperacją. Ich oddechy się łączyły, a łzy mieszały.

Natomiast, serce... 

Ono było tylko jedno - ich wspólne. 

Czy to nie dziwne, po tym wszystkim, co się stało? Po tym wszystkim, przez co przeszedłem. Przez co ty przeszaś. Że miłość odczuwa się najbardziej. Coś we mnie kocha coś w tobie.

***

życzyłyście mi dobrych ocen i wleciały mi już dwie piąteczki z angielskiego, przynosicie mi szczęście. :3

Endless osiągnie liczbę 30 rózdziałów z epilogiem. Kolejny pojawi się niebawem, ale sądzę że nie za bardzo chcecie go czytać :D to zupełnie nei ważne, że ja piszę rozdziały na trzy części bo płacze jak jakaś chora psychicznie. to nic. ^^ 

dobrej nocki! i wiecie co? jutro jest piąteczek! :*

Endless || h.sWhere stories live. Discover now