rozdział 23

2K 223 37
  • Zadedykowane zielonej herbacie ♥
                                    

- Co z Harrym? - Kate zapytała natychmiast mocno ściskając komórkę w swojej dłoni. 

- To nie jest rozmowa na telefon. - Odpowiedział doktor Wilson. 

- Zaraz będę w szpitalu. - Powiedziała i nie czekając na odpowiedź rozłączyła się. 

Była kłębkiem nerwów. Co się dzieje? Co z Harrym? Pełno rozbieganych myśli kręciło się po jej głowie. Nie była w stanie tego uporządkować, poskładać w jedną całość. 

Nie zważając na nic złapała w dłonie torebkę i w pośpiechu zamykając drzwi mieszkania zbiegła po schodach. Nie przejmowała się tym jak wygląda - w tamtym tym momencie najważniejszy był Harry. 

Kate wsiadła do samochodu i zaczęła się kierować do szpitala, z którego dokładnie godzinę temu zdążyła wrócić. Jak na złość w tych godzinach korki były największe. Denerwowała się i przeklinała innych kierowców. Cisza w samochodzie była przytłaczająca, kiedy w jej umyśle kłębiło się tyle myśli i czarnych scenariuszy.

Nie mogła poradzić nic na to, że w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Była na granicy, nie wiedziała ile jeszcze da radę wytrzymać. Nerwy zjadały ją całą, przygryzała wargę tak mocno, że niemal od razu poczuła metaliczny posmak krwi w ustach. Jej wzrok był rozbiegany, mocno zaciskała palce na kierownicy. Kiedy tylko światło zmieniło się na zielone pognała prosto do szpitala, prosto do miłości swojego życia, która w tym momencie potrzebowała jej najbardziej na świecie. 

Parkując na jednym z wolnych miejsc na szpitalnym parkingu prawie zapomniała o zamknięciu auta. Chwilę szamotała się z zamkiem i kiedy wreszcie udało się jej zabezpieczyć samochód popędziła do głównego wejścia. 

Niemal wpadła na do miejsca, gdzie siedziały pielęgniarki z infromanacji. 

- Doktor Kate coś się stało? - Zapytała jedna z nich. 

- Gdzie jest doktor Wilson? - Mówiła rozglądając się po korytarzu, mając nadzieję, że może go namierzy.

- Przed chwilą był u jednego z pacjentów, ale wydaje mi się że teraz powinien być w pokoju lekarzy. Zadzwonić po niego? 

- Nie będzie takiej potrzeby. Dziękuję Rose. - Krzyknęła już odbiegając od punktu informacyjnego. 

Biegła korytarzem wciąż rozglądając się na boki. Potrącała ludzi i w biegu krzycząc przeprosiny nie zatrzymywała się. Być może z boku wyglądała jak desperatka, albo kompletnie zrozpaczona kobieta. I w gruncie rzeczy tak właśnie było. Kate była bliska rozpaczy, histerii. Nie była do końca pewna ile jeszcze jej naciągnięte nerwy wytrzymają. Czuła, że każda część jej ciała była spięta. Podświadomie przygotowywała się na wyrok. 

Który nigdy nie zapadł. 

Będąc pod pokojem lekarzy prawie wpadła na wychodzącego stamtąd Taylora - internistę. 

- Wszystko w porządku. - Złapał ją za ramiona. 

- Tak, przepraszam. - Pokiwała głową i niemal wyrwała się z jego obięć dostrzegając doktora Wilsona. - Pogadamy później. - Odkrzyknęła jeszcze będąc przy drzwiach. 

- Oh, Kate dobrze że jesteś. - Powiedział doktor siadając na krześle przy wielkim szklanym stole i pokazując jej by również spoczęła. 

- Prosze mi powiedzieć co z nim. 

- Harry trafił do nas nie dalej niż dwie godziny temu ze strasznymi dusznościami. - Kate czuła, że łzy są już na granicy jej rzęs. - Gdyby spóźnił się z telefonem piętnaście minut nie mielibyśmy kogo ratować, Kate. - Dziewczyna schowała twarz w dłonie pozwalając łzom spłynąć. 

- Co się stało? - Zapytała niewyraźnie. 

- Zrobiliśmy badania. Harry ma przeżuty nowotworu do płuc. - Doktor Wilson westchnął. - Wiesz co to znaczy, prawda? - Kate pokiwała głową, ukazując twarz. 

- To koniec, prawda? - Zapytała, a słowa ledwo przeszły przez jej gardło. 

- Nerki Harrego praktycznie nie działają, Harry ma straszny problem z dusznościami... 

- Ja.. Ja.. - Kate starała się tłumić szloch. 

- Powinnaś teraz przy nim być. - Powiedział doktor. 

- Ile? - Łzy płynęły po policzkach Kate ale nikt się tym nie przejmował. Nie była w stanie dokończyć pytania. 

- Nie jesteśmy pewni... Ale nie więcej niż tydzień, w najlepszym przypadku może dwa.. 

Przez kilka sekund w pomieszczeniu panowała tylko cisza. 

A potem? 

Potem tylko głęboki, urywany i przeraźliwie zrozpaczony szloch. 

Dźwięk niszczonego serca. 

Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością. 

***

musicie wiedzieć, że cała historia Harrego bazuje na obejrzanych przeze mnie sezonach dr. House'a więc może tu być tysiąc błędów. 

wróciłam do domu i za dwa dni znów jadę. postaram się dodać libidinous jeszcze przed wyjazdem. 

dużo buziaków i miłości xxxx

Endless || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz