Rozdział 27

866 50 2
                                    

Po 3 dniach wracam do Nowego Orleanu miałem zrobić to wczoraj, ale wczoraj umierałem przez nadmiar alkoholu z poprzedniego dnia. Mam dla Mii tyle niespodzianek mam nadzieje, że w ogóle zechce ze mną rozmawiać po naszej kłótni. Jadę autem o wiele wolniej niż dotychczas, cały czas przyzwyczajam się do nowej sytuacji. Jedyne czego mi brakuje z bycia wampirem to perswazji. Już nie mogę się doczekać gdy zobaczę reakcje mojej żony. Mam nadzieje, że zastanę ją w posiadłości jeżeli nie to będę zmuszony jej szukać bo tak łatwo nie dam jej odejść. Nawet nie wiem kiedy podróż mi minęła i stałem w salonie. W domu nikogo nie było więc poszedłem do swojej sypialni, jednak gdy tam wszedłem moja mina zrzedła. Nie było rzeczy mojej żony został tylko jakiś wisiorek i kilka innych rzeczy. Nie powiem zdenerwowałem się ale zaraz sobie przypomniałem, że przecież jestem czarownikiem więc mogę rzucić zaklęcie lokalizujące. Pobiegłem na dół po mapę. Wróciłem do pokoju mapę rozłożyłem na podłodze przeciąłem sztyletem swoją dłoń pozwalając krwi wypłynąć na mapę. Chwyciłem w ręce naszyjnik i zacząłem wypowiadać zaklęcie. Po chwili już wiedziałem gdzie jest moja żona, była w barze. Nie zastanawiając się dłużej wyszedłem z domu kierując się prosto we wskazane miejsce. Po wejściu od razu zobaczyłem ją siedzącą przy stoliku. Szybkim krokiem podszedłem do stołu siadając na przeciwko.

- Co tu robisz Kol? - zapytała zdziwiona

- Chciałem cię przeprosić kochanie - odpowiedziałem uśmiechając się.

- Ja też przepraszam nie powinnam poruszać tego tematu. - powiedziała spuszczając głowę w dół. - może pójdziemy do mnie? Wynajęłam mieszkanie - powiedziała, a ja kiwnąłem głową na znak zgody. Zdziwiłem się wiem, że się pokłóciliśmy, ale żeby od razu wynajmować mieszkanie?

Wyszliśmy z baru i po 5 minutach staliśmy już w salonie. Nie było tutaj dużo miejsca ale było przytulnie. Usiadłem na kanapie i zastanawiałem się od czego zacząć. Byłem tak bardzo podekscytowany.

- Kupiłem nam dom w Mystic Falls - powiedziałem czekając na jej reakcje.

- Wyjechałeś do Mystic Falls, żeby kupić dom? - zapytała zdziwiona - a co jeśli ja nie chcę stąd wyjeżdżać?

- To w takim razie będziemy mieszkać tutaj, a dom zostawimy dla naszych dzieci. - powiedziałem i się uśmiechnąłem, a Mia zmarszczyła brwi.

- Jak to dla dzieci. Kol co ty pleciesz? - zapytała wyraźnie zdezorientowana, a ja w tym czasie poszedłem po nóż do kuchni i ukułem się nim w dłoń - dlaczego się nie goisz? Kol co się dzieje? - Nie odpowiedziałem spojrzałem na świece, która stała na stoliku kawowym i siłą umysłu ją zapaliłem. - Kol jaja sobie robisz? Powiesz wreszcie co się dzieje? - patrzyła na mnie ze zdziwieniem.

- Znów jestem czarownikiem Mia. Dlatego wyjechałem do Mystic Falls. - Powiedziałem, a ona otworzyła buzię ze zdziwienia.

- Jak to możliwe? - zapytała.

Opowiedziałem jej historie Silasa i o tym, że wyjechałem do Mystic Falls by poprosić Elenę, która zażyła lek, aby dała mi trochę swojej krwi.

- I dzięki temu znów jesteś człowiekiem? - zapytała, a ja skinąłem głową. - boże Kol to cudownie! Mam nadzieje, że robiłeś to dla siebie, a nie dla mnie, nie chcę później mieć wyrzutów sumienia, że cię do tego zmusiłam.

- Kochanie zrobiłem to dla nas. Wiesz, że nigdy nie chciałem być wampirem prawda? Teraz będzie cudownie znów jestem czarownikiem i jestem z tego powodu przeszczęśliwy. Cieszysz się? - zapytałem.

- Czy się cieszę? Kol oczywiście, że tak! - powiedziała i obdarowała mnie namiętnym pocałunkiem. Jak mi tego brakowało matko, bardzo za nią tęskniłem. - to kiedy wyjeżdżamy do naszego nowego domu? - zapytała uśmiechając się uroczo.

- Możemy nawet za 5 minut. - odpowiedziałem ponownie łącząc nasze usta w pocałunku.

Ustaliliśmy, że jutro wyjedziemy do Mystic Falls. Dzisiaj przygotujemy kolacje dla mojego rodzeństwa. Więc zadzwoniłem do nich i poinformowałem, że o 19 widzę ich wszystkich w posiadłości, a na ten moment mają z niej wybyć. Nie powiedziałem dlaczego niech na ten moment to będzie tajemnica. Wraz z Mią wyszliśmy z jej mieszkania, poszliśmy do domu przygotować kolację. O 19 wszystko było już gotowe my też byliśmy wyszykowani. Ubrałem się w garnitur, a Mia ubrała ciemno zieloną obcisłą i krótką sukienkę, wyglądała zabójczo, zostało nam tylko czekać. Po 5 minutach wszyscy się zjawili moje rodzeństwo, Hayley z Hope, a nawet Davina, Marcel i Camille. Zasiedliśmy więc do stołu i zaczęliśmy zajadać się tymi wszystkimi pysznościami.

- Dlaczego zaprosiłeś nas na tą jakże piękną kolacje? - zapytał Klaus.

- Otóż wyprowadzamy się z Mią do Mystic Falls ponieważ kupiłem nam dom i tam chcemy założyć rodzinę - spojrzałem na moją piękną i szczęśliwą żonę. - ponieważ stałem się człowiekiem. - powiedziałem szczęśliwy.

- Jak to stałeś się człowiekiem? - zapytał widocznie zdziwiony i zaciekawiony Elijah.

Nie chciałem tego mówić tego drugi raz więc spojrzałem na Rebekah, a ona od razu zrozumiała o co mi chodzi. Opowiedziała im całą historię ze szczegółami. Zdziwiłem się ponieważ ich reakcja była pozytywna cieszyli się z tego, a ja myślałem, że zrównają mnie z błotem. Cieszyłem się, zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim, śmialiśmy się w niebogłosy byłem taki szczęśliwy. Piliśmy wino i zajadaliśmy się pysznym jedzeniem. Opowiadaliśmy historie jakie razem przeżyliśmy byłem szczęśliwy, to był cudowny wieczór.

Mia Pov:

Pakujemy właśnie ostatnie rzeczy do auta, po wszystkich uściskach i pożegnaniach wsiadamy do samochodu i wyjeżdżamy do mojego rodzinnego miasta. Jestem taka szczęśliwa wreszcie będę blisko rodziców i przyjaciół, a na dodatek zestarzeje się u boku mojego ukochanego wszystko się układa. Po długiej podróży zaparkowaliśmy auto pod wielkim pięknym domem z dużym ogrodem. Był cały z cegieł i miał wielkie okna z drewnianymi okiennicami, a ogród zapierał dech w piersiach. Weszliśmy do środka, na prawo znajdowała się kuchnia połączona z jadalnią, na lewo salon, a w przedpokoju znajdowały się schody prowadzące na górę i łazienka dla gości. W domu królowało przede wszystkim ciemne drewno i biel było przepięknie. Kol nagle pociągnął mnie za rękę kierując się na górę. Przeszliśmy przez jakieś drzwi, a moim oczom ukazała się wielka sypialnia, zrobiona oczywiście w stylu całego domu była przepiękna!

- To nasza sypialnia, podoba ci się? - zapytał uśmiechając się.

- Jest przepiękna, z resztą jak cały ten dom - odpowiedziałam zgodnie z prawdą przytulając się do niego.

Razem z Kolem zaczęliśmy się rozpakowywać. Po dobrych 4 godzinach wreszcie skończyliśmy byłam padnięta zresztą tak samo jak Kol. Stwierdziłam, że muszę wziąć prysznic może dzięki niemu chociaż trochę się rozbudzę. Poinformowałam Kola, że idę ale on mnie zatrzymał.

- Poczekaj, przygotowałem kolacje, chodź zjemy. - powiedział robiąc tak uroczą minę, że nie mogłam odmówić.

Po zjedzonej kolacji zasypiałam na siedząco. Wstałam z krzesła i zaczęłam kierować się na górę, ale Kol znów mnie zatrzymał.

- Gdzie idziesz? - zapytał.

- Idę pod prysznic - odpowiedziałam ziewając.

- Mogę z tobą? - zapytał uśmiechając się zadziornie.

- No chodź - odpowiedziałam przewracając oczami.

I tak właśnie zakończył się nasz dzień. Po udanym i gorącym prysznicu od razu rzuciliśmy się na łóżko zasypiając.





Cieszycie się, że Kol i Mia mieszkają teraz w Mystic Falls, a może wolelibyście aby zostali w Nowym Orleanie? Komentujcie, gwiazdki też mile widziane. Buziaki :*
PS. Rozdział dziś troszeczkę wcześniej! ☺️

Psychopatyczny Pierwotny | Kol MikaelsonWhere stories live. Discover now