Rozdział 25

913 52 2
                                    

Lek?

Obudziłam się o wiele później niż zamierzałam. Zwlekłam się z łóżka, wzięłam prysznic, ubrałam się, a makijaż sobie odpuściłam. Kola nie było z czego nie byłam zbyt zadowolona, ​​chciałam poruszyć drażniący temat, a poza tym spędzamy coraz mniej czasu razem. Cały czas wychodzi z rodzeństwem to z Klausem to z Elijah. Tak nie powinno mnie to irytować przecież to jego rodzina, ale zapomina o mnie, a przecież też jestem jego rodzina, oddalamy się od siebie, a Kol staje się agresywny. Nie wiem czy to przez to, że za dużo czasu spędza z Klausem, może coś innego, nie wiem na prawdę nie wiem. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni przygotować sobie śniadanie. Zjadłam dziś owsiankę z owocami i wypiłam moją ulubioną herbatę. Brudne naczynia włożyłam do zmywarki i wyszłam z kuchni. Wchodząc do salonu zobaczyłam Kola rozmawiającego zaciekle na jakiś temat z Klausem. Podeszłam do niego.

- Kol czy porozmawiać? - zapytałam zdenerwowana.

- Oczywiście, mów - odpowiedział.

- Proszę nie tutaj.

- No dobrze - powiedział i niechętnie wstał z kanapy.

Skierowaliśmy się do naszej sypialni. Zaczynałam się stresować nie wiedziałam jak zareaguje. Nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat tak poważnie. Droga do pokoju dłużyła mi się niewyobrażalnie. Po kilku sekundach, minutach, a może godzinach przekroczyłam próg pokoju. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Nie wiedziałam jak zacząć. Co jeśli się zdenerwuje?

- O czym chciałaś porozmawiać? - zadał pytanie

- Nie wiem od czego zacząć - odpowiedziałam i ponownie schowałam twarz w dłoniach.

- Może zacznij od tego co pierwsze przyjdzie ci do głowy. Słońce co się dzieje?

- Kol jak wyobrażasz sobie naszą przyszłość?

- Nie wiem nie myślałem o tym.

- Właśnie nie myślałeś! Jak na sobie wyobrażasz? Ty będziesz piękny, młody, silny. A ja? Pomarszczona, Stara i Brzydka. Kol nigdy nie mieć dzieci. Nigdy się nie zestarzejesz i będziesz musiał zajmować się taką babcią. W końcu umrę zostawiając ciebie samego, a tak bardzo tego nie chcę - powiedziałam mając łzy w oczach.

- Czego ode mnie oczekujesz? To nie jest moja wina, mówiłem, że przemienię cię w wampira. Ale nie oczywiście tego nie chcesz! - Kol pierwszy raz na mnie krzyczał. Nie spodziewałam się, że aż tak się zdenerwuje.

- Ale dlaczego się tak denerwujesz? - zapytałam

- Dlaczego się denerwuje? Odpowiedz sobie sama! - kolejny raz krzyknął i rozwalił pięścią lustro od szafy.

- Co się z tobą dzieje do cholery? Cały czas gdzieś znikasz, zostawiasz mnie samą nie interesujesz się mną. Jesteś agresywny zaniedbujesz mnie. Gdzie jest Kol za wyszłam? Widzę w tobie w tym momencie tego psychopatę, którym byłeś kiedy się poznaliśmy. Chciałam tylko szczerze z tobą porozmawiać bez żadnej kłótni, a ty na mnie naskakujesz i wrzeszczysz! - Tym razem to ja wrzeszczałam. - Nigdy więcej już nie poruszę tego tematu, nie umiesz porozmawiać spokojnie w ogóle nie będziemy rozmawiać!

Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami nawet na niego nie patrząc. Skierowałam się na dół z zamiarem wyjścia z posiadłości i to właśnie zrobiłam. To była nasza pierwsza kłótnia nie było to najlepsze doświadczenie w moim życiu. Szłam przed siebie nie patrząc nawet dokąd zmierzam. Usiadłam na ławce w jakimś pobliskim parku i schowałam twarz w dłoniach. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Nie chciałam iść do ich domu, nie po naszej dzisiejszej kłótni. Nie miałam dokąd pójść, wszystkie rzeczy zostawiłam w posiadłości. Wstałam z ławki i pomyślałam, że może pójdę do Cami ona na pewno zechce mnie przenocować jedną noc, a może kilka. Postanowiłam, że nie wrócę, puki Kol mnie nie przeprosi. Skierowałam się do mieszkania Camille cieszyłam się ponieważ mieszkała w pobliżu. Nawet nie wiem kiedy stałam przed białymi drzwiami od jej mieszkania.

Psychopatyczny Pierwotny | Kol MikaelsonOnde as histórias ganham vida. Descobre agora