Rozdział 26

835 47 0
                                    

Mia Pov:

Kol od 2 dni już do mnie nie dzwoni nie odpisuje na wiadomości. Nie wiem co się dzieje trochę się martwię to jednak nadal mój mąż. Nie sądziłam, że nasza kłótnia, aż tak nas od siebie oddali. Co jeśli już nie chce ze mną być i dlatego się nie odzywa? Cały czas mieszkam u Cami myślę, że moje towarzystwo zaczyna ją męczyć. Dlatego właśnie zmierzam do posiadłości Mikaelsonów mam nadzieje, że zastanę tam Kola. Weszłam do domu pierwotnych i zastałam Rebekah siedzącą na kanapie w salonie.

- Cześć Bex, zastałam może Kola? - zapytałam rozglądając się.

- Cześć Mia, Kola nie ma, wyjechał - powiedziała, a moja mina zrzedła.

- Jak to wyjechał? dokąd? - zapytałam.

- Do Mystic Falls nic ci nie mówił?

- No właśnie nie.

- Ups w takim razie wygadałam.

Nie odpowiedziałam poszłam na górę zabrać swoje rzeczy i wziąć jakieś pieniądze, żeby wynająć jakiś pokój. Kol wyjechał nic mi nie mówiąc? Oczywiście to jasne nie chce ze mną być. Weszłam do pokoju i od razu zauważyłam, że nie ma rzeczy Kola. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie zaczęłam wyć w niebogłosy. Po co była ta cała szopka ze ślubem skoro po jednej kłótni on mnie zostawia? Pomyślałam, że muszę wziąć się w garść. Dlatego z szafy wyciągnęłam torbę i zaczęłam do niej pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Dumnym krokiem i z uniesioną głową wyszłam z posiadłości Mikaelsonów i umówiłam się na spotkanie z osobą, która ma mieszkanie na wynajem. Wynajęłam te mieszkanie było małe ale przytulne. Zaczęłam się rozpakowywać i wyszłam na zakupy spożywcze.

Kol Pov:

Po długiej i męczącej podróży przekroczyłem upragniony znak "Witamy w Mystic Falls". Od razu skierowałem się do znienawidzonych przeze mnie braci Salvatore. Wszedłem bez pukania i usłyszałem, że są w salonie, więc bez zastanowienia przekroczyłem jego próg. Gdy mnie zobaczyli ich miny były bezcenne. Cieszyłem się jak głupi Elena u nich była więc mogłem od razu zacząć bez owijania w bawełnę.

- Za nim mnie wyrzucicie, wysłuchajcie mnie okej? - zapytałem.

- Mów co masz do powiedzenia i wynoś się stąd! - warknął Damon na co się zaśmiałem.

- Słyszałem o leku na wampiryzm czy to prawda? - zapytałem kierując wzrok w stronę sobowtóra. - Jeżeli tak to proszę daj mi swojej krwi chcę stać się śmiertelny i zestarzeć się u boku mojej żony. - powiedziałem pełen nadziei.

- Dlaczego miałabym się na to zgodzić? - zapytała unosząc brew do góry.

- Ponieważ cię o to ładnie proszę, a chyba nie chcesz, żebym stał się niemiły prawda? Poza tym Mia to twoja przyjaciółka jeżeli nie chcesz zrobić tego dla mnie zrób to dla niej. - powiedziałem i w tym momencie Elena chyba uległa.

- Dobrze - westchnęła - chodź - powiedziała i wskazała ręką w stronę drzwi prowadzących do jak mi się wydaje kuchni. Chciała już wychodzić ale zatrzymał ją Damon.

- Chyba nie myślisz, że ci na to pozwolę. On jest przebiegły zawsze ma z tego jakąś korzyść. Nie bądź głupia Elena on albo cię zabije albo zrobi coś o wiele gorszego - powiedział patrząc na nią przenikliwym spojrzeniem.

- Daj spokój jakby chciał mi coś zrobić to nie przyszedłby tutaj i nie poprosił. Poza tym Mia jest moją przyjaciółką i chce, żeby była szczęśliwa. Jeśli pragnie tego co Kol to to zrobię i nie zabronisz mi tego! - wrzasnęła na niego i wyszła z salonu kierując się prosto we wcześniej wskazanym kierunku.

Weszliśmy do pomieszczenia i tak jak myślałem to była kuchnia. Elena usiadła na krześle i wysunęła w moim kierunku nadgarstek. Podszedłem do niej i wbiłem się w jej nadgarstek wysysając krew. Po chwili oderwałem się od sobowtóra i poczułem się dziwnie. Zaczęło mi się kręcić w głowie i zrobiło ciemno przed oczami, zemdlałem.

Ocknąłem się leżąc na kanapie w salonie. Czułem się normalnie, zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu i zobaczyłem na fotelu siedzącą Elenę ta gdy zobaczyła, że się obudziłem podeszła do mnie.

- Dobrze się czujesz? - zapytała

- Tak, czuję się normalnie, Elena udało się? - zapytałem pełen nadziei.

- Wstań to sprawdzimy - powiedziała i podała mi nóż - natnij swoją rękę jeśli się nie zagoi znaczy, że się udało. Zrobiłem to co kazała wstałem z kanapy i chwyciłem od niej nóż, naciąłem dłoń i rana się nie zagoiła. Byłem szczęśliwy znów jestem śmiertelny.

- Elena udało się! - powiedziałem i uściskałem przyjaciółkę mojej żony co było dość dziwne bo nie lubiliśmy się jakoś za specjalnie.

- W takim razie można cię zabić - powiedział Damon i w wampirzym tępię się przy mnie znalazł. Nie pomyślał chyba, że przed przemianą w wampira byłem czarownikiem bo po chwili leżał na ziemi trzymając się za głowę i wrzeszcząc z bólu.

- Zapomniałeś, że przed przemianą byłem czarownikiem idioto - powiedziałem i po podziękowaniu Elenie wyszedłem z ich posiadłości trzaskając drzwiami.

Pomyślałem, że nie będę jeszcze wracał do Nowego Orleanu. Musiałem pomyśleć o tym co powiem Mii dlatego skierowałem się do posiadłości mojej młodszej siostry. Dała mi klucze więc nie musiałem wynajmować pokoju albo coś. Po przekroczeniu progu domu zauważyłem, że jest w nim pełno kurzu. Trudno przetrwam w takich warunkach jedną noc. Wszedłem do salonu i rzuciłem się na kanapę odpalając telewizor. Byłem zmęczony i to bardzo dawno nie odczuwałem takiego zmęczenia. Cieszyło mnie to, wyłączyłem telewizor i zasnąłem po dosłownie sekundzie. Wstałem kilka godzin później, umierałem z głodu wyszedłem więc z domu i skierowałem się do Mystic Grilla. Boże w końcu zjem jedzenie ze smakiem i upije się w trupa. Nie przemyślałem tego jednak ponieważ przyjechałem autem, a chciałem się upić. Nie jestem już nieśmiertelny więc jeżeli się upije nie będę mógł wsiąść za kółko. Nie myśląc już o tym wszedłem do baru i usiadłem przy stoliku zamawiając bardzo dużo jedzenia i alkoholu. Zjadłem wszystko, było przepyszne, po wypiciu całej butelki burbonu byłem już nieźle wstawiony jednak cały czas trzymałem się na nogach. Wyszedłem z baru i zostawiając auto na parkingu pieszo skierowałem się do domu. Padnięty wziąłem prysznic i rzuciłem się na łóżko myśląc o tym jak bardzo Mia będzie szczęśliwa. Byłem przeszczęśliwy teraz spokojnie mogę planować przyszłość z moją kochaną żoną. Nie boje się wrogów ponieważ wszystkich się pozbyłem. Zasnąłem kilka minut później ponieważ alkohol uspał mnie jak małe dziecko.

Cieszycie się, że Kol znów jest człowiekiem? Ja bardzo. Komentujcie, gwiazdki też mile widziane. Buziaki :*

Psychopatyczny Pierwotny | Kol MikaelsonWhere stories live. Discover now