11

435 25 4
                                    

Ból głowy po nocnej imprezie był raczej normalny i nieunikniony. Brunetka obudziła się przez niego już o ósmej. Otwierając oczy, zastanawiała się kto tak mocno trzyma ją w biodrach.

— Min? — otworzyła szerzej swoje oczy, czując gotujące się w środku niej przerażenie — Co ty tutaj robisz, do cholery?! — wydarła się, zrzucając czarnowłosego na podłogę.

Koszykarz pod wpływem krzyku jak i bólu, był zobowiązany do obudzenia się. Wychylił głowę zza łóżko i dosłownie mordował brunetkę swoim wzrokiem.

— Najpierw błagasz mnie bym z tobą spał, a teraz zrzucasz z łóżka? — warknął, zaczesując swoje włosy.

— Przepraszam! — obroniła się Kim, zakrywając się kołdrą — Nie chciałam — dodała zakłopotana. JooRi zawiesiła oko na jego wyeksponowanym tatuażu. Poczuła dziwne i znajome motylki w brzuchu. Mimo tego, że wypiła za dużo, wszystko pamiętała.

— Dobra, idę już sobie. A tak przy okazji, przegrałaś zakład — puścił jej oczko, a następnie podszedł do drzwi — Robisz mi śniadanie — uśmiechnął się i bez dalszych słów, wyszedł z pokoju.

— Słucham?! — wydarła się, gdy chłopak już zamknął drzwi. Miała cichą nadzieję, że ją usłyszał — Co za arogancki gbur — szepnęła do siebie, ścieląc łóżko.

Jak mogłam tak łatwo przegrać skarciła się w myślach, zaś później zeszła na dół do kuchni. Przegrała, więc musiała wykonać swoje zadanie. Jak na razie przygotowanie kanapek nie było ciężkie.

— Dzień dobry, Joo — brunetka usłyszała promienny głos Jeongguk'a. Chłopak wyjął z lodówki mleko bananowe.

— Cześć, Guk — odparła dziewczyna, zostawiając na stole kanapki.

Joo nie miała zamiaru wołać koszykarza na posiłek. Zgłodnieje, to sam przyjdzie. Dziewczyna usiadła na fotelu i pozwoliła sobie na rozmyślenia. Pamiętała wszystko z wczorajszej nocy, nawet zaczepkę przez mieszkańca Meksyku, czy też drogę powrotną do domu.

— Dzięki za śniadanie — powiedział Min z kuchni. Jego głos brzmiał na zadowolony i wcale nie obrzydzony, co oczywiście uszczęśliwiło JooRi — Dobre było, ale teraz pozmywaj — dodał koszykarz, wrzucając talerz do zlewu, a cała radość Kim nagle wyparowała.

— Żartujesz sobie ze mnie? — warknęła Joo, wstając z fotela. Z niechęcią do ruszyła do kuchni, gdzie krzątał się Min Yoongi.

— Oczywiście, że nie. Przegrałaś, więc biorę swoją nagrodę — odpowiedział czarnowłosy i wypchnął językiem policzek. JooRi minęła go w przejściu z niechęcią i odrażeniem.

Czuła na sobie uciążliwy wzrok czarnowłosego. Wiedziała, że on robił to tylko po to, aby ją zdenerwować. Starała się tym nie przejmować, jednak to co robił zaczęło ją naprawdę denerwować.

— Mógłbyś się tak nie patrzeć? — w końcu odważyła się na krótkie pytanie. Zgromiła koszykarza nieprzyjemnym wzrokiem.

— Nie — odpowiedział krótko, stając dosłownie za nią. Poczuła jego krocze, ocierające się o jej biodro — Pójdziesz ze mną na spacer — powiedział kolejne wyzwanie, a Joo na jego słowa zacisnęła piąstki.

— W życiu — skomentowała żartując. Z chęcią by wyszła na spokojny spacer, a szczególnie przy plaży.

— Ja Cię nie proszę. Masz to zrobić i tyle — złapał ją za rękę, gdy akurat wycierała swoje dłonie po umyciu naczyń — Zmykaj na górę się przebrać i idziemy — posłał jej prawie niewidoczny uśmiech.

SING SUNNYWhere stories live. Discover now