18

363 22 3
                                    

Wrócili do siebie bez podziękowań, czym zdenerwowali dziewczyny do granic możliwości. Joo wtedy fuknęła jedynie na swojego chłopaka i kazała się zbierać. Obiecała sobie, że pierwsza nie wymięknie i to właśnie Yoongi zrobi pierwszy krok z przeprosinami. Miała jak na jeden dzień wystarczająco dosyć.

— Czasami nie za ostro ich potraktowałyśmy? — zapytała starsza z przyjaciółek. Posłała wahające się spojrzenie w stronę JooRi.

— Nie? O czym ty myślisz, kobieto — odpowiedziała zaskoczona Joo, wkładając białą porcelanę do szafki — Nie mam zamiaru pierwsza za nim latać i błagać o wybaczenie, jak jakaś idiotka — parsknęła śmiechem z wyczuwalnym podirytowaniem w głosie.

— No weź się już na niego nie obrażaj. Powiedziałaś mu, że się dąsa jak dziecko, a sama to teraz robisz — zaśmiała się SeRi, klepiąc przyjaciółkę po ramieniu.

— Nie porównuj mnie, do niego — syknęła Joo, odchodząc od aneksu kuchennego — Nie psuj mi tego jakże cudownego dnia — zachichotała Joo. Chwilę później telefon młodszej zaczął dzwonić. Na ekranie pojawił się napis "Yoon".

— No odbierz ten cholerny telefon. Porozmawiaj z nim — powiedziała SeRi, przewracając oczami.

— No, co chcesz? — burknęła Joo, przykładając telefon do ucha. Odeszła kilka kroków od kuchni i wskoczyła na fotel — Nie słódź mi, to ty musisz przeprosić, nie ja — powiedziała, udając obrażone i skrzywdzone dziecko — No, pa — ponownie burknęła, tym razem rzuciła telefonem na pobliski stół kawowy.

— Z wami to jak z dziećmi. Jeden mądrzejszy od drugiego — głos roześmianej SeRi było słychać z drugiego pokoju.

— Ty nie jesteś lepsza — mruknęła Joo, mimo tonu swojego głosu, mówiła to żartobliwie — Też nie odzywasz się do Seongjoong'a — dodała, zawijając włosy na swoim palcu.

— Ale ja już dzisiaj z nim wychodzę, a ty nadal męczysz tego biednego Yoongi'ego — SeRi weszła do salonu z dużym uśmiechem na ustach. Przynajmniej atmosfera w mieszkaniu nigdy nie była napięta i dziewczyny mogły rozmawiać na wszystkie, nawet te najgorsze tematy.

— Dobra, dobra — zaśmiała się Kim, ponownie biorąc w dłoń telefon. Poturbowany telefon — Ok, napiszę mu, że ma mnie gdzieś zabrać — dopowiedziała, uśmiechając się z satysfakcją.

— Boże, współczuję mu takiej dziewczyny — SeRi jęknęła z żalem — Dziewczyno, pisz o przyjście do domu. Mnie nie będzie do późna, więc korzystaj — westchnęła starsza.

— No żartowałam! — Joo wybuchła głośnym śmiechem i szybko wystukała kontakt z Min Yoongi'm. "Przyjdź dzisiaj o 16", bezpośrednio, zwięźle czyli tak, jak preferuje Joo — Napisałam, że ma przyjść o szesnastej — poinformowała młodsza, czytając to, co przed chwilą wysłała koszykarzowi.

— Nie umiesz przybrać tego w uczucia, laska — odpowiedziała SeRi, będąc załamaną dziecinnym zachowaniem Joo. Młodsza jedynie przewróciła oczami, bo nie chciała się już wysilać — Wychodzę o w pół, ogarnij trochę kuchnię — skomentowała SeRi, znowu pędząc do swojego pokoju.

SeRi wyszła ze swoim chłopakiem, zostawiając Joo samą sobie. Godzina była daleka do szesnastej, dlatego Kim za poleceniem przyjaciółki zaczęła sprzątać kuchnię. Nie spodziewała się tak szybkiego zawitania koszykarza. Dzwonek rozległ się po całym mieszkaniu, a Joo zmuszona była odłożyć mop i oprzeć go o pobliską ścianę. Przelotnie spojrzała na zegarek, który wskazywał piętnastą, nim otworzyła drzwi.

— Cześć — odezwał się koszykarz, jak zwykle zimnym i bezuczuciowym głosem. Joo była już do tego przyzwyczajona — Wiem, że jestem za wcześnie, ale później mam kosza — dodał, wpraszając się z brudnymi butami do środka.

— No, Yoongi! Myłam podłogę, a ty z brudnymi buciorami wchodzisz — warknęła Joo, pchając koszykarza z powrotem na korytarz, gdzie miał obowiązek zdjąć buty. Chłopak jedynie głośno się roześmiał — Nie śmiej się, tylko je ściągaj — sięgnęła mopa i ponownie zmyła ślady z podłogi. 

— Masz mi coś do powiedzenia? — uśmiechnął się złośliwie i objął ją od tyłu. Para wyglądała jak pingwiny. Joo nie ukrywała, że chłopak jej wtedy przeszkadzał. Narobił bałaganu, a ona musiała to posprzątać.

— Powinnam zapytać o to ciebie — mruknęła, odkładając mopa. Wciąż była przyklejona do ciepłej klatki piersiowej chłopaka — Postaw mnie na ziemię! — wrzasnęła, gdy Yoongi nagle złapał ją pod nogami i uniósł. Dziewczyna złapała się szybko jego szyi i zamknęła oczy.

— Nie — odpowiedział krótko chłopak i z małym uśmiechem na ustach poszedł z dziewczyną do jej pokoju — Teraz wyprzytulam cię za wszystkie czasy — położył ją na jej łóżku i sam usiadł obok niej.

— Już myślałam, że usiądziesz i będziesz tylko marudził — zaśmiała się dziewczyna. Ucichła, gdy Min przytulił się do jej ciała i ułożył swoją głowę w zagłębieniu jej szyi, dotykając nosem obojczyków.

— Wybaczyłaś już, głuptasie? — spytał, głaskając swoją dłonią jej odkryty brzuch. Joo nie miała siły na zwykłą odpowiedź, więc tylko mruknęła coś niezrozumiałego.

Yoongi przeniósł swoją dłoń na pośladki dziewczyny i jeździł palcami od nich, do samego karku. Joo dostawała niezwykłą dawkę przyjemności, widoczne było to po jej dreszczach na ciele.

— Na którą masz jutro szkołę? — szepnął Yoongi, nie chcąc jej przestraszyć.

— Dziewiątą. Odwołali nam jedną lekcję — rzekła Joo niechętnie. Taka przyjemność zmuliła ją i miała ochotę na sen.

— W takim razie będę o w pół do dziewiątej u ciebie — mruknął koszykarz, przelotnie patrząc na zegar ścienny. Godzina szesnasta wybijała, a on nie mógł się spóźnić na trening z koszykówki — Joo, muszę iść — szepnął jej do ucha, a dziewczyna uczepiła się jego szyi.

— Musisz? — spojrzała mu w oczy. Niewinność jaką ukazywała była wystarczającym powodem dla Yoongi'ego, by przy niej został.

— No niby nie, ale mam w czwartek mecz — skomentował koszykarz, patrząc z bólem w jej oczy — Ok, przekonałaś mnie — zaśmiał się chłopak i powrócił do sprawiania jej przyjemności. Joo z dumą przytuliła się do chłopaka i oddała się do snu, będąc w pełni bezpieczną w ramionach chłopaka.

Przyzwyczaił się do krzyku i wyzywania ze strony starszego trenera. Nie żałował, że się nie zjawił na treningu. Cieszył się, że spędził dzień właśnie z Joo, a nie na harowaniu i wrzucaniu piłek do kosza.

— Ani Seongjoong'a, ani Mina — warknął trener — Gdzie byliście? Tylko wam dziewczyny w głowach — stuknął długopisem o szary dziennik, gdzie zapisywał obecność i postępy swoich podopiecznych — Do cholery jasnej, macie w czwartek mecz, który decyduje czy jedziecie do Gwangju! Zdajecie sobie z tego sprawę co po tym jest? — niezadowolony trener mordował dwójkę chłopaków swoim wzrokiem.

— Wiemy. Przepraszamy, trenerze — odpowiedział Seongjoong, szturchając ramieniem przyjaciela, który nic sobie z tego nie robił.

— Yoon, dotarło? — stanął naprzeciwko niego. Min był od niego wyższy, dlatego trener mierzył mu do brwi — Mam nadzieję. Jutro macie się nie spóźnić i nie latać za dziewczynami — syknął na sam koniec. Mimo takiego ostrego i zaciętego charakteru, trener Ahn Mingeun był dobrym człowiekiem. Chciał jak najlepiej dla swoich "synów", z którymi znał się już dwanaście lat. Uczył ich od dziecka.

Yoongi i Seongjoong wrócili do szatni, gdzie spakowali swoje rzeczy i rozjechali się do swoich domów. Czwartek nie zapowiadał się radośnie, jednak Yoon nie tracił tej krzty nadziei na lepszy dzień.

SING SUNNYWhere stories live. Discover now