30

353 21 9
                                    

Płatki śniegu spadały na jej głowę, która była ledwo okryta kapturem od czarnej, puchowej kurtki, w której siedziała. Czekanie za autobusem nigdy jej tak nie zdenerwowało. Tupnęła kilka razy nogą, aż w końcu po kilkunastu minutach marznięcia - pojazd podjechał pod sam przystanek.

— Jeden bilet — oznajmiła z niemałą irytacją, wyczuwalną w głosie. Gdy kierowca podał jej w ręce bilet, grzecznie podziękowała i zajęła pierwsze-lepsze miejsce.

Od kilku dni chodziła poddenerwowana. Prawdopodobnie przyczyną jej złości były zbliżające się urodziny SeRi. Dwudziestolatka chciała jak najlepiej urządzić jej przyjęcie niespodziankę, przy pomocy wszystkich znajomych. Joo wiedziała, że SeRi rzadko kiedy, miała urządzane urodziny, dlatego tym razem wszystkiego dopilnowała.

Wyjęła gorączkowo telefon, nawet nie spoglądając kto do niej dzwonił.

— Halo? — zaczęła niezbyt miło, lecz po usłyszeniu delikatnego głosu Yoongiego, odrzuciła swoją całą złość.

Seongjoong dzwonił i powiedział mi, że SeRi jedzie do cioci i wróci wieczorem — powiedział po drugiej stronie, mając coś w swoich ustach.

— Tym lepiej dla nas. Jesteś już na sali?

Kosztuję z Jeongguk'iem ciasta od twojej cioci. Powiem ci, że dobre wyszło — zaśmiał się melodyjnie i zapchał sobie usta.

— Yoongi, to ciasto miało być na urodziny SeRi. Przestańcie to jeść i idźcie rozwieszać balony. Ja za chwilę będę na miejscu — mruknęła, rozłączając się po chwili. Schowała telefon do kieszeni kurtki i chociaż na krótki moment, popatrzyła przez okno autobusu i podziwiała zimowy widok. Tak szczerze, to nie podobała jej się ta pora roku.

Autobus gwałtownie zahamował przed kolejnym przystankiem. Wszyscy zaczęli wychodzić ze środka, przez co powstała mała kolejka, a Joo została na samym końcu. Nie chciała się przepychać jak małe dziecko, dlatego poczekała na swoją kolej.

— Zachciało się jeździć autobusem — burknęła cicho pod nosem i zeszła ze schodków od pojazdu. Gdy ciężar swojego ciała skupiła na ziemi, śnieg zatrzeszczał i odbił się od jej czarnych botków. Poprawiła energicznie swoje włosy i poszła w stronę wynajętej sali.

Mijała wiele ludzi, którzy spieszyli się do pracy, bądź biegali w różne strony. Małe dzieci rzucały się śnieżkami, albo były wożone na sankach przez swoich rodziców.

Poczerwieniał jej nos przez zimne powietrze, a w jej gardło powoli zapełniało się chrypką, mimo tego, że była owinięta grubym szalem. Płatki śniegu znowu osadziły się na jej włosach, a delikatna mgła uniemożliwiała jej widok. Wynajęta sala znajdowała się na uboczu miasta. By zajść prędzej, przyspieszyła swojego kroku, o mało nie biegnąc. Po drodze kilka razy się poślizgnęła.

— Mikołaj cię uprowadził, czy jak? — po wejściu usłyszała śmiech Jeongguk'a. W odróżnieniu od niej, on był w bardzo miłym i puszystym sweterku.

— Przejdź się może z drugiego końca miasta i kotłuj się jeszcze w autobusie, gdzie ludzie się przepychają jak jakieś głodne zwierzęta. Poślizgnij się z dziesięć razy i poczuj odmarznięte nogi. Wtedy pogadamy — uśmiechnęła się złośliwie i zawiesiła swoją kurtkę na wieszak.

— Przecież ktoś mógłby po ciebie podjechać. Chociażby ja — wzruszył ramionami, podążając za dziewczyną — Skończyliśmy wieszać balony — oznajmił, jednak Joo odwróciła się do niego z irytacją, dlatego postanowił się już nie odzywać.

— Kiedy będzie Seongjoong? — spytała, gdy weszła na główną salę, gdzie kręciło się kilka osób z personelu i cateringu. Rozstawiali stoły, poprawiali reflektory i głośniki.

SING SUNNYDove le storie prendono vita. Scoprilo ora