32

308 22 0
                                    

"Nic mi nie jest. Nie musisz się martwić". Bezsprzeczne było to, że będzie się martwiła i nie będzie siedziała cicho i spokojnie. Wielkim zawikłaniem okazała się lokalizacja koszykarza. Wciąż nie odbierał od niej telefonu, lecz odczytywał wiadomości. 

Przerwa się zakończyła głośnym brzdękaniem szkolnego dzwonka. Odwróciła swoją głowę w prawą stronę, gdzie zazwyczaj siadała jej przyjaciółka. Joo przybrała na twarzy grymas smutku i samotności. Uniosła wzrok na wchodzącego nauczyciela i zajęła się lekcją matematyki. Podczas nauki na jej telefon przyszła garstka wiadomości. Dziewczyna dorwała się do swojej komórki i jak najszybciej odczytała SMS-y. 

— Kim JooRi, wiem jak ci jest teraz przykro z powodu przyjaciółki, ale nie usprawiedliwia cię to. Nalegam, by schować telefon do plecaka — odezwał się nauczyciel, mrużąc swoje oczy. Dwudziestolatka zacisnęła zęby i posłusznie włożyła telefon do środka plecaka — Dziękuję — uśmiechnął się pogodnie, zamykając dziennik z ocenami. Mężczyzna wyjął ze swojej teczki stos kartek, na których mieściło się pełno wzorów. 

— Numerek ósmy, proszę rozdać testy — rzekł, dając kartki w dłoń młodej dziewczyny. Przechadzała się raz z końca, na ten drugi. Położyła odwrotnie test na ławce Joo, która nie spodziewała się, aż tak dobrej oceny — Proszę bardzo, akurat trafiła nam się przerwa. Oddajcie po drodze testy na biurko. Do widzenia — skomentował niezadowolony, lustrując wzrokiem ucieszoną klasę uczniów. 

Joo poderwała się z miejsca i mówiąc uprzednio "Do widzenia", wyszła z klasy matematycznej. Kolejną lekcją okazał się język koreański. Ociężale przeszła przez korytarz, omijając ciekawskie spojrzenia innych uczniów. Weszła do klasy i zajęła swoje miejsce, przy którym ponownie stało wolne krzesło. Monotonnie odbijała długopisem o wierzch szkolnego mebla.

— Można się przysiąść? — usłyszała bardzo delikatny i nieśmiały, dziewczęcy głos. Podniosła swoją głowę i ujrzała obok siebie drobną dziewczynę, o pofarbowanych włosach. Joo posłała jej spokojny uśmiech i odsunęła krzesło od ławki. 

— Jestem JooRi — przedstawiła się, przyglądając się dziewczynie. Pierwszy raz widziała ją na oczy — Jesteś nowa w szkole? — spytała łagodnie, nie chcąc wystraszyć swoim natarczywym zachowaniem.

— Tak. Miałam prywatne lekcje w domu. Nazywam się Minshi — odpowiedziała miętoląc między palcami materiał swojej spódniczki — Wybacz za małomówność. Zawsze boję się zaczynać rozmowy — zachichotała, a Joo poparła jej śmiech. 

— Nic nie szkodzi. Sama nie mam zbytnio o czym mówić. Wydajesz się naprawdę miłą osobą, nie to co te puste i wredne laski na samym końcu sali — skomentowała Kim, wywołując u Minshi większy uśmiech.  

Dziewczyny wymieniły się numerami i nie rozmawiały już więcej, gdyż obie wkręciły się w temat lekcyjny, którym było szkolenie swojego języka. Minshi obiecała po lekcjach poczekać na Joo, gdyż ta musiała porozmawiać z nauczycielką. Joo nie spodziewała się wizyty Jimin'a w szkole. Wywołało to ogromny zamęt między uczniami, a szczególnie uczennicami. 

— Jimin? Co ty robisz w mojej szkole? — popatrzyła na chłopaka pretensjonalnie, ciągnąc za łokieć. Park strzygł wzrokiem swoją przyjaciółkę, a ona wiedziała, że nie miał dobrych wieści — Mów co się dzieje, bo miałam iść z koleżanką.

— Yoongi się znalazł. Pobity — szepnął, a po ciele Joo przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Poczuła, jak jej żołądek wywijał się we wszystkie strony, tworząc różnorakie akrobacje. 

— Pobity? Jak źle się czuje i gdzie jest? Wiesz co, lepiej będzie jak mnie po prostu tam zawieziesz — sapnęła, gdy ciepło rozniosło się po jej ciele, a pot wkroczył na jej dłonie i szyję. 

SING SUNNYWhere stories live. Discover now