31. Polska

63 12 150
                                    

Ten wpis zaczęłam kilka miesięcy temu, ale nie skończyłam, więc podzielę go na jakby dwie części. Nie zwracajcie na to uwagi, bo tematyka jest taka sama.

04.11.2020r.

Na dzisiejszej lekcji polskiego, która właściwie była pierwszą, odkąd wróciła nasza wychowawczyni, odwoływaliśmy się do aktualnej sytuacji w naszym kraju, co bardzo mnie poruszyło i doprowadziło do tego stanu, że siedzę teraz ze łzami w oczach.

Moja wychowawczyni, a jednocześnie nauczycielka polskiego, jest naprawdę bardzo mądrą kobietą, którą cenię tak bardzo, jak chyba nikogo. To dla mnie autorytet.

Od zawsze mam w sobie głęboko poczucie patriotyzmu. Wiem — niektórzy mogą powiedzieć: „A co ty tam wiesz? Przecież jesteś jeszcze młoda, jesteś dzieckiem". Owszem, jestem młoda, ale czy to ma jakieś znaczenie? Czy mój wiek przekreśla mnie od własnej interpretacji tego, co się dzieje? To było pytanie retoryczne, ale nawet pomimo tego faktu na nie odpowiem — NIE.

Nie potrafię wbrew wszystkiemu nie kochać Polski. Absolutnie nie zgadzam się z rządem, przykro mi się patrzy na to, jak kolejne miasta są... ekhem... „Wolne od LGBT". Naprawdę to mnie boli, i to wcale nie tak, jak boli myśl, że dostałam złą ocenę. Boli mnie tak, że krwawi serce.

Co to w ogóle ma być? Jakieś strefy wolne od konkretnych ludzi! To czysty absurd! Dlaczego ludzie wtykają swoje nosy do tego stopnia w życie innych, aby NAKAZYWAĆ IM NIE KOCHAĆ DRUGIEJ OSOBY.

To już nie jest kwestia samej orientacji seksualnej. To już kwestia łamania podstawowych praw człowieka, bo na jakiej podstawie wykreślasz kompletnie mieszkających w danej sferze ludzi tylko dlatego, że kochają drugą osobę?

To od kiedy miłość jest grzechem?

Zaprawdę nie rozumiem jeszcze mieszania się w to wszystko księży, oczywiście nie wszystkich. To również mnie bardzo boli, bo uważam się za katoliczkę. Przecież nawet Pan Jezus powiedział: „Miłuj swego bliźniego jak siebie samego", to na jakiego kija potępiają innych ludzi, twierdząc, że ich miłość nie jest zgodna z Pismem Świętym, z całą Biblią... Ręce mi opadają.

Abstrahując od religii, powrócę drugi raz do samego patriotyzmu. Czuję się z Polską związana jak z niczym innym. Kocham nasz naród przez pryzmat przeszłości. Wielokrotnie Polacy pokazali, że w obliczu konfliktów, zagrożenia zewnętrznego, są w stanie się zjednoczyć, jest pomiędzy nimi, a właściwie nami, solidarność. Jest w nas siła, która pozwala chwycić za broń z własnych chęci, bez żadnego przymuszenia i nakazu.

Tyle przeszliśmy prób, tyle cierpień, tyle utraciliśmy, tyle razy upadliśmy na kolana, aby potem ponownie powstać z podwojoną siłą.

W czasach panowanie Jagiellonów przecież byliśmy wielkim mocarstwem. Terytorium Rzeczypospolitej wynosił prawie 1 milion kilometrów kwadratowych. Niemalże każda bitwa, który toczyliśmy, była wielkim zwycięstwem. Co więcej — byliśmy jednym z najbardziej tolerancyjnych krajów w Europie, naprawdę.

To wszystko mnie wzrusza. Może i jestem idealistką, ale wierzę, że jeszcze kiedyś, choćby nawet już za trzy lata, przyjdzie ponownie czas dla Polski. Aktualna władza zostanie obalona, młodzi przejmą stery i wszystko powróci do harmonii. Nie będziemy potępiali drugiego człowieka przez orientację, wyznanie, kolor skóry, poglądy...

Bo tolerancja to nie tylko akceptacja orientacji i koloru skóry. Tolerancja to coś więcej — pełne zaakceptowanie poglądów drugiego człowieka, jego zdania na dany temat, a nie jego dalsze popularyzowanie twierdzenia: „Źle myślisz".

Nie ma złych myśli. Poglądów politycznych jest tyle, ile ludzi na świecie. Nie ma osoby, która zgadzałaby się w pełni z poglądami drugiej.

Przykro mi, gdy wiedzę osobę, która, na przykład, uważa się za tolerancyjną osobę, zaczyna mówić, że wspiera LGBT, a chwilę później wyzywa i twierdzi „Nie chce mi się z tobą gadać", tylko dlatego, że druga osoba ma inne poglądy polityczne i wyraża je z naprawdę spokojnością i bez żadnych wyzwisk, podkreśla, że to tylko jego zdanie. --> Byłam świadkiem dokładnie takiej sytuacji.

Tolerancja tyczy się WSZYSTKIEGO.

Rozumiem, skąd biorą się te przekonania, że tylko tych trzech głównych treści. No przecież że ze szkoły. Przynajmniej u mnie tak było. Słowo „tolerancja" w podręczniku od wosu było wyjaśnione jednym zdaniem, coś w stylu, że jest to akceptacja innego koloru skóry, wyznania i orientacji. Tyle. No bez kitu.

22.03.2021r.

Tolerancja polega na uszanowaniu obcej narodowości i związanych z nią różnic kulturowych. Oznacza także, wyrozumiałość dla odmienności. Jest poszanowaniem poglądów, pochodzenia, opinii, upodobań itp. ~ Wikipedia

Tolerancja to wszystko. Możemy mieć swoją opinię i się z czymś nie zgadzać, ale warto wyodrębnić swoją opinię od fobii, która zmienia się potem w dyskryminację. Nie rań drugiego człowieka, bo ma swoją opinię, wiarę, orientację, religię.

Wszyscy jesteśmy ludźmi i nie dajmy sobie wmówić inaczej.

Na wspomnianej wyżej lekcji polskiego moja wychowawczyni powiedziała bardzo dobre słowa, które mnie wzruszyły:

Polska to WY. I nie zapominajcie o tym.

Tak, Polska to MY. Jako obywatele możemy jeszcze przywrócić pokój w naszym państwie. Nie podoba mi się to, że większość młodych teraz sobie stwierdza: „A, skoro tak ciulowo jest w tej Polsce, to sobie po studiach wyjadę do innego kraju i nara".

To mnie wręcz irytuje. Czy w czasie zaborów bądź którejś z wojen światowych nasi polscy żołnierze stwierdzili sobie, że nie ma po co walczyć i sobie wyjechali na jakieś Malediwy? Nie. Inna sprawa, że nie mogli, w końcu byliśmy otoczeni i opanowani przez zaborców, ale sens ten sam, okej? I proszę mi teraz nie przywoływać tego jednego króla, który kiedyś sobie spieprzył z kraju, kiedy zrobiło się gorąco. Nie odbiegajmy od ogólnego sensu.

Ja chyba naprawdę nie potrafię zachować powagi... Ale tak mnie wzięło na ten wpis, aby nareszcie gdzieś wyrazić swoje zdanie o tym wszystkim. Jestem trochę nieśmiała i się wstydzę tak otwarcie mówić o tym na polskim, kiedy inni wyrażają swoją opinię. Tutaj jestem anonimowa, nie stresuję się, mogę dokładnie przemyśleć to, co chcę powiedzieć, nikt mi się nie przygląda.

Nawet jeśli aktualna sytuacja nie jest dobra, to bądźmy dumni z tego, że jesteśmy Polakami. Jeszcze doprowadzimy w końcu do takiego stanu, że naprawdę będziemy z tego powodu dumni.

*Szepcze*

Jak co poniektórzy z rządu wymrą, to ten... no... XD... może, jeśli się postaramy, w końcu obejmie władzę ktoś, kto naprawdę będzie szanował i tolerował wszystkich.

Przecież nic jeszcze straconego. Polska to my. I pamiętajmy o tym.

(W tym pięknym miejscu chciałabym zakończyć, ale jeszcze tak w nawiasie tylko wam powiem na kolejne rozluźnienie, że śniło mi się, Trzaskowski jest moim ojcem. To przez te wszystkie komplikacje, które z nim obejrzałam... Nieważne)

Myślodsiewnia, czyli to, co siedzi mi w głowieWhere stories live. Discover now