5. Dramat rozszerzonej historii

95 10 66
                                    

13.09.2020r.

Witajcie ponownie po jakichś dziesięciu dniach!

Szkoła szkołą, okej, ale ROZSZERZONA HISTORIA to już stan umysłu, naprawdę.

Przysięgam, że zaraz mózg mi eksploduje. Całe popołudnie dzisiaj wkuwałam niby dwa tematy z historii, ale bardzo rozległe – wojna stuletnia, bunty chłopskie, sytuacja kościoła pod koniec średniowiecza i takie tam.

I gwarantuję wam, że po dzisiejszym dniu to ja mam całą wojnę stuletnią w małym paluszku. Mogę aż robić z tego korepetycje, bo dosłownie każda data, postać i przebieg wojny poprzez każdą z czterech faz jest mi tak bardzo znana, jak chyba moje imię i nazwisko.

Jestem naprawdę padnięta, ale z drugiej strony bardzo z siebie zadowolona, mam wielki zaciesz na twarzy, że się udało. Lubię historię, a zwłaszcza tematy wojen strasznie mnie fascynują, ale to, ile ja spędzam nad jednym tematem to absurd, przynajmniej w porównaniu do wszystkich osób z mojej klasy.

Mój mózg chyba po prostu działa wolniej, że mam wielką trudność z zapamiętywaniem tych wszystkich historycznych spraw.

Ale to jeszcze nie jest najgorsze, moi drodzy. Już pestka, że wkuwam cały dzień dwa rozdziały z historii, gdybym dostawała z tych sprawdzianów i kartkówek jakąś czwórkę czy piątkę.

Pfeee! Ale przecież to byłoby za piękne! Pfeee! Przecież taki przegryw jak ja musi wszystko oblewać jak leci XDD!

Czaicie, że potrafię dostać dwójkę ze sprawdzianu, na który uczyłam się cały tydzień po kilka godzin, słuchałam na lekcjach, robiąc obszerne notatki (średnio jedna strona A4)?

Totalny dramat. Czysta hipokryzja mojego własnego mózgu.

A ja tak lubię tę historię. Tak lubię te wszystkie wojny, to takie ciekawe...

Cóż, ale niestety nie zawsze osoba (lub przedmiot szkolny), do której pałamy uczuciem, czuje to samo do nas, prawda? Ja i historia zawarłyśmy w podstawówce związek małżeński, ale ostatnio to ciągle żyjemy w separacji -_-

Jutro (14 września) mam kartkówkę z tych dwóch tematów i naprawdę nie zdziwię się, jak dostanę z tego jedynkę, haha. HIT. Co więcej - kurde zaskoczę się, gdy będzie z tego choćby trójka.

Nie zrozumcie mnie źle, ja się tego naprawdę dobrze wyuczyłam, ze skupieniem powtarzając z tysiąc razy jedną datę, a teraz nawet w czasie pisania tego „rozdziału" przed oczami przelatują mi te wszystkie daty. Po prostu myślę, że chodzi w tym moim problemiku o to, że ja i mój nauczyciel z historii mamy dwa różne pojęcia „ważnych rzeczy".

A ten gościu to chyba w ogóle ma inny podręcznik, bo czasami wyciąga takie rzeczy, że ja się dziesięć razy zastanawiam na tych sprawdzianach, czy jestem w odpowiedniej klasie.

Oto ten dramat rozszerzonej historii.

Dziękuję. Do widzenia. Dobranoc. Przesyłam pozytywne wibracje po tym „rozdziale" pełnym satanistycznych treści.

Ciocia x_Last-Kiss_x

Myślodsiewnia, czyli to, co siedzi mi w głowieWhere stories live. Discover now