37. Ból i rozpacz niczym po śmierci Mufasy

73 9 93
                                    

09.05.2021r. niedziela (chyba) 15:47

No dobra, nie ma większego bólu i większej rozpaczy niż kiedy w bajce „Król lew" ginie Mufasa, ale dałam takie porównanie bo tak.

Piszę, aby się pożalić, jak mi jest źle i jak jestem wkurzona na cały świat. Ogólnie część z was pewnie wie, że mam aparat na zęby. Najpierw miałam na sam dół, po pół roku mam teraz też na górze. Problem w tym, że to nie jest zwykły aparat, tylko taki do rozszerzenia szczęki.

Teraz możecie sobie wyobrazić tak ustrojstwo, które jest na waszych zębach, wygląda jak jakaś maszyna zagłady Darth Vadera i ci kurde rozszerza szczękę. Co wieczór muszę mieć ten aparat przekręcany taką śrubą, aby bardziej i bardziej mi rozszerzał szczękę, co sprawia, że umieram.

Sam proces nie jest bolesny, pod koniec dopiero zaczyna mnie to trochę boleć, ale najgorzej jest tuż po nim. Zaczynają mnie strasznie boleć zęby. Tak bardzo, że już kilka razy z tego ryczałam. Budzę się nawet w środku nocy przez ten ból, a rano mi nie przechodzi. Nie ciągnie się jednolicie przez cały czas, a raz boli, raz nie. Tyle że jak już boli to przez kilka godzin. 

Nie mogę nawet tego zdjąć, gdybym chciała, bo mi się nie opłaca. Poza tym zbyt bardzo jestem zdesperowana by mieć FILMOWY UŚMIECH LEVEL JENNIFER ANISTON czy ktoś inny. Ja się nie poddaję nawet kiedy umieram, no nie ma szans, nie, nie XD

Ale oprócz mojej własnej desperacji jest coś jeszcze. Mianowicie, do jasnej ciasnej, nie po to najpierw łaziłam pół roku z dolnym aparatem, potem wyrywałam CZTERY ósemki na jeden raz (przez miesiąc się stresowałam i telepałam na samą myśl, a przed zabiegiem prawie się popłakałam, bo jestem panikarą), aby teraz stwierdzić sobie, a jednak nie chcę tego aparatu. No nie.

Poza tym tak jakby... ee... mam szparę między jedynkami XD To jest skutek tego aparatu, bo mi szczękę rozszerza i będą ją mogła zniwelować tylko przez dalsze noszenie aparatu XDD 

Ten ból nie jest jeszcze jakiś taki tragiczny. Najgorszy jest ból, który wziął się u mnie wczoraj kompletnie znikąd, jak epoka lodowcowa początkiem tego roku w naszej ukochanej Polsce. Głowa mnie tak boli, że ja nie wiem, czy właśnie przypadkiem nie umieram. 

Z nią jest dłuższa historia, bo ja mam problemy z bólem głowy od lat. Jeżdżę bez przerwy po doktorach, kiedyś byłam tydzień w szpitalu na obserwacjach, na których wyszło mi ostre zapalenie zatok. Brałam leki, przeszło, potem znowu wróciło, brałam leki, przeszło... Jeszcze jestem tym niefartem, że pogada oddziałuje na moje bóle. Jak jest pochmurno i deszczowo to mnie w ciul boli, ale tabletki przynajmniej pomagają. 

Dzisiaj z samego rana już po przebudzeniu głowa mnie powitała bólem, chociaż pogoda jest śliczna, więc się naprawdę zdziwiłam, bo jakichkolwiek bóli głowy od dawna nie miałam tak znikąd. Wzięłam tabletkę i przeszło mi, ale wróciło w południe. Wzięłam drugą, mocniejszą, bo tak mnie bolała, że się już w łóżku przewracałam z boku na bok. Postanowiłam, że pośpię sobie, może mi przejdzie w czasie snu, zwłaszcza po tej silnej przeciwbólowej tabletce. Ale nieee, nie przeszło ;_; Obudziłam się po 1,5h i bolała mnie jeszcze mocniej XD Polecam.

Wzięłam trzecią tabletkę i jęczałam w łóżku. Serio, to tak piekielnie mnie boli, jakby mi coś łeb wysadzało. Nie jestem nawet pewna, czy w czasie zapalenia zatok aż tak mnie bolała, nie wydaje mi się. Teraz mi się po prostu łzy cisną do oczu. Nie wiedziałam nawet, co już robić. Rodziców w domu nie ma, a mama jest specjalistką od porad zdrowotnych, jak zresztą chyba każda mama. Więc do niej napisałam.

Poradziłam mi wziąć gorącą kąpiel i wypić już chyba dziesiątą gorącą herbatę. Nie miałam zbyt wielkiego wyboru, więc wykąpałam się, wypiłam gorącą herbatę i dalej mnie boli :) Chociaż trzeba przyznać, że znacznie mniej. Ale kurde, ja wiem, że ten ból znowu zaraz wróci. Rano też mi niby przeszło, a potem wróciło. Po wstaniu przez chwilę myślałam, że mi przeszło, a jednak wróciło i bolało najbardziej jak dotąd. 

Totalnie mam dość. Oby to nie była znowu wina tych zatok, bo chyba zwariuję. Przecież już je leczyłam trzy razy! Damnnn...

Idę chyba z psami na spacer, na świeże powietrze, może też mi coś pomoże. A wam miłego i bez-bólowego dnia!

Myślodsiewnia, czyli to, co siedzi mi w głowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz