20 godzin później:

Mia Pov:

- Kochanie wstawaj, jesteśmy na miejscu - usłyszałam, że ktoś szepcze mi do ucha więc otworzyłam oczy.

Rozciągnęłam się po wstaniu, znów przespałam całą podróż jak ja to robię? Podniosłam się na równe nogi i razem z Kolem wyszliśmy z samolotu. Nie wiedziałam gdzie jestem ale było bardzo ciepło i słońce oślepiało moje oczy. Poszliśmy na lotnisko odebrać nasze bagaże i gdy wyszliśmy dopiero zrozumiałam gdzie jesteśmy.

- Kol czy to są Malediwy? - zapytałam szczęśliwa i bardzo zaciekawiona.

- Tak słońce - uśmiechnął się, a ja rzuciłam mu się na szyje.

- Skąd wiedziałeś, że chciałam tutaj przyjechać?

- Mam swoje sposoby. - uśmiechnął się

- Dziękuje! - powiedziałam i ponownie tego dnia rzuciłam mu się na szyje.

Kol wypożyczył samochód z wypożyczalni oczywiście nie płacąc bo użył perswazji na pracowniku. Wsiedliśmy do auta, a Kol odjechał w tylko sobie znanym kierunku. Zaparkował pod jakimś wielkim hotelem, wyszedł z auta, a z bagażnika wyciągnął torby i otworzył mi drzwi od samochodu abym mogła wysiąść na spokojnie. Nigdy nie wychodziłam z auta puki nie otworzył mi drzwi inaczej bardzo się denerwował, sądził że jest dżentelmenem i musi otworzyć drzwi swojej damie. Dość śmieszne ale nie mówiłam mu tego niech sobie będzie tym dżentelmenem. Weszliśmy do hotelu, który swoją drogą był piękny i podeszliśmy do recepcji odebrać klucze od pokoju.

Pokój dostaliśmy na drugim piętrze i muszę przyznać, ze był bardzo ładny. Kol odstawił nasze torby, a ja szybko weszłam do łazienki żeby Kol nie był pierwszy. Tak wiem jestem okropną dziewczyną. Weszłam pod prysznic aby odświeżyć się po bardzo męczącej podróży. Umyta wyszłam z pod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i skierowałam się z wyjścia z łazienki. Gdy weszłam Kol leżał na łóżku i czytał książkę, a ja podeszłam do torby aby wyjąć jakieś ubrania, które wcześniej spakował.

- Ubierz coś ładnego - powiedział nawet nie odrywając wzroku od książki. - Wieczorem porywam cię w ciekawe miejsce.

- I zapewne mi nie powiesz? - zapytałam i uniosłem brwi do góry, a ręce skrzyżowałam na piersi.

- Zgadłaś. - powiedział uśmiechając się.

- Cudownie - burknęłam pod nosem.

Podeszłam do torby i wyciągnęłam z niej zwiewną sukienkę z dużym dekoltem, sięgała do połowy uda. Z makijażem nie szalałam zrobiłam swój standardowy tylko na oczach namalowałem kreski. Włosy zostawiłam rozpuszczone i je wyprostowałam. Można powiedzieć, że wyglądałam znośnie. Za to Kol wyglądał jak młody bóg po prostu idealnie. Biała koszula, której dwa pierwsze guziki były rozpięte, a rękawy podwinięte i do tego czarne spodnie. Po godzinie 20 wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy w tylko Kolowi znanym kierunku.

Po dojechaniu na miejsce zobaczyłam, że znajdujemy się na plaży. Pomyślałam, że Kol może odwzoruje naszą pierwszą randkę. Nic bardziej mylnego w oddali zobaczyłam stół z dwoma krzesłami i mnóstwem jedzenia. Nie było już lampek ani altanki, a światło dawała tylko jedna świeczka i jasno świecący księżyc. Ciężko mi się szło po piasku, przecież miałam na sobie szpilki, a głupio mi było je zdjąć. Kol to zauważył i wziął mnie na ręce coś w stylu panny młodej, krzyknęłam z zaskoczenia na ten gest, a po chwili wtuliłam się w zagłębienie jego szyi. Kol postawił mnie na ziemie dopiero po dojściu na miejsce. Odsuną mi krzesło abym usiadła i nalał nam wina. Zachowywał się dziwnie był jakby zestresowany. Miałam nadzieje, że to nie znaczy nic złego. I nie znaczyło.

Kol podszedł do mnie i uklęknął na jedno kolano łapiąc mnie za rękę. Momentalnie moje oczy się zaszkliły.

- Mio Evans jesteś najlepszym co spotkało mnie w całym moim życiu. Straciłem Cię już raz i nigdy nie pozwolę aby stało się to po raz drugi. Kocham Cię tak bardzo, że nie umiem opisać tego żadnymi słowami. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? Proszę Mia chce być z tobą całą wieczność, chociaż wieczność u twego boku to dla mnie zdecydowanie za mało.

Łzy lały mi się strumieniem. Chyba każda dziewczyna o tym marzy prawda? Co mogłam odpowiedzieć? Kocham tego psychopatę najbardziej na świecie.

- Oczywiście, że tak! - powiedziałam zalana łzami. - Kocham Cię - powiedziałam i złączyłam nasze usta, a on w tym czasie założył na mój palec piękny pierścionek z wielkim diamentem.

Kolowi ulżyło widziałam to. Boże za niedługo zostanę Panią Mikaelson. Cieszę się jak małe dziecko! Reszta wieczoru minęła tak samo magicznie jak oświadczyny Kola. Tańczyliśmy w blasku księżyca, piliśmy wino, i pływaliśmy nago w morzu wygłupiając się. Było magicznie nigdy tego nie zapomnę to zdecydowanie najpiękniejszy dzień w całym moim życiu! Wróciliśmy do hotelu bardzo późno było grubo po 2 w nocy ale nie obchodziło nas to. Cieszyliśmy się sobą i to było idealne zakończenie tego dnia.

Dobra to jest definitywnie mój ulubiony rozdział! A wam jak się podoba? Komentujcie, gwiazdki oczywiście też mile widziane. Buziaki! :*
PS. Przepraszam, że rozdział dziś tak późno ale miałam dużo pracy.

Psychopatyczny Pierwotny | Kol MikaelsonDonde viven las historias. Descúbrelo ahora