.

563 26 3
                                    

Znowu zajmowała miejsce na kanapie w salonie.

-Nic wam nie powiem - zastrzegła.
Skrzyżowała ręce na piersi poprawiają swoje usadowienie na kanapie.
Nie uwzględniła w swoim planie Jaspera.
Nie zamierzała im niczego ułatwić ale on wszystko zmieniał.
Zbyt dużo wiedział.
O niej.

-Mają jeszcze mnie - odezwał się Jasper a ona przeniosła na niego swój wzrok.
Był zimny i przeszywający niczym lód.
Wytrzymał to
spojrzenie. - Nawet jeśli tego nie chcesz
to wciąż moja rodzina.

-Nigdy nie byłeś wobec mnie zbyt wierny - wzruszyła ramionami.
To zabolało.
A najbardziej bolał go fakt, że miała rację.
Zacisnął wargi w cienką linie.
Jeszcze nie skończyła.
-Zawsze po przeciwnej stronie barykady.

-Teraz to twój wybór - przechylił głowę mierząc ją wzrokiem.
Reszta pozostawała cicho.
Nie wiedzieli o co chodzi ale wiedzieli, że jeśli chcą się czegoś dowiedzieć to muszą pozwolić Jasperowi działać.
Swoją drogą to on miał ją wybadać.
Czyż nie?

-Och nie rozśmieszaj mnie - żachnęła się również wpatrując się w swojego rywala w rozmowie.
Nagle w jej oku coś błysnęło jakby przypomniała sobie o czymś w idealnym momencie - Wybieram to co ty.

Na to zdanie Hale zerwał kontakt wzrokowy patrząc gdzieś w bok.
Westchnął znowu przenosząc wzrok, tym razem na swoją rodzinę.

-Chyba pora na pełną wersję wydarzeń.
Zacznijmy od podstaw. - spojrzał na chwilę na dziewczynę po czym kontynuował -
Tak, skręciłem jej kark.
Chociaż pierwszy raz puściłem wtedy ofiarę Marii.

DERY.

Seducti sunt a sanguine  ¦¦ Jasper HaleWhere stories live. Discover now