Rozdział 4 - Od miłości do nienawiści

3.3K 84 148
                                    


Co?

Nie wierzyłam w słowa dziewczyny. Po prostu nie chciałam w to wierzyć. On nie mógł tu przyjść. Mówiłam mu, aby nie przychodził. Byłam na niego potwornie zła, że mnie nie posłuchał. Miałam ochotę się na niego wydrzeć.

Przyglądałam się dziewczynie z kamienną twarzą. Nie odwróciłam się. Nie chciałam. Obserwowałam dokładnie twarz Sonii, aby wyczytać jej reakcję. W myślach prosiłam, aby nie spanikowała. Nie oderwała od niego wzroku nawet na moment, tak samo jak ja od jej twarzy.

Każde z nas milczało i stało w tej niezręcznej sytuacji. Było tak dobrze. Wszystko było pod kontrolą, a on musiał tu przyjść i wszystko zepsuć. W pewnym momencie dziewczyna przeniosła swój wzrok na mnie i z zawiedzioną miną zmarszczyła brwi.

- Prosiłam. - wyrzuciła z siebie cicho z rozczarowaniem w oczach. Pomrugałam powiekami i westchnęłam.

- Nie Sonia, to nie tak. Naprawdę, nie wiem co on tu robi. - zaczęłam tłumaczyć. Wściekle odwróciłam się za siebie, gdzie stał mój brat. Swój wzrok utkwiony miał w dziewczynie, ale gdy na niego spojrzałam, przeniósł go na mnie. - Co ty tu robisz, do chuja? - zapytałam wściekle.

- Musiałem przyjść.

- Skąd w ogóle wiedziałeś gdzie...

- Szedłem za tobą. - przerwał mi. Swój wzrok znów utkwił w dziewczynie. Spojrzałam na nią spowrotem. Na jej twarzy nie malowało się już zawiedzenie, a raczej strach.

- Przysięgam, że o niczym nie wiedziałam. - odparłam.

- Posłuchaj. - Chłopak zrobił dwa kroki i stanął nad dziewczyną. Sonia nagle wstała od stolika.

- Nie. Ja naprawdę...

- Proszę. Wysłuchaj mnie. - zatrzymał ją Jake. - Chce Ci to wytłumaczyć.

Dziewczyna przez chwilę się zastanawiała, patrząc gdzieś obok chłopaka. Po chwili jednak westchnęła, dając znak aby mówił. Tak bardzo się bałam co on powie. Miałam nadzieję, że tego nie zepsuje i będzie walczył. Dokładnie przypatrywałam się tej scenie, ponieważ nie chciałam im przerywać. Jeśli Jake już przyszedł to niech coś zrobi, a jeśli to nie zadziała, nie mam zamiaru mu już pomagać. Prosiłam go aby nie przychodził, ale jak zwykle mnie nie posłuchał.

- Wiem, że zjebałem i to na całej linii. Potraktowałem cię koszmarnie i jestem cholernie zły na siebie. - chłopak mówił powoli i patrzył głęboko w oczy dziewczyny. - Przepraszam. Cholernie Cię za to przepraszam Sonia, że zostawiłem Cię w najgorszym momencie. Jestem cwelem i oboje to wiemy.

-Jake...

- Nie przerywaj mi, proszę. Nigdy, nikomu nie mówiłem podobnych słów. - chłopak miał rację. Nigdy, do nikogo nie powiedział takich słów i sama byłam pod wrażeniem. - Sonia, mimo że zachowałem się jak totalny dupek, chce to naprawić bo...jesteś pierwszą dziewczyną, która cokolwiek dla mnie znaczy. - albo miałam zwidy, albo w oczach dziewczyny właśnie pojawiły się łzy. Ja za to nie mogłam wziąć głębszego oddechu z wrażenia. - Nie wierzyłem, że kiedyś to powiem, ale Sonia zależy mi na tobie. - powiedział to. Jezus maria on to powiedział. Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Byłam taka dumna z niego, że wypowiedział te słowa.

Patrzyłam na nich z szerokim uśmiechem na twarzy, ale ciągle z niepewnością, ponieważ dziewczyna tylko stała i patrzyła na Jake'a. Po jej policzku spłynęła jedna łza. Sonia zrobiła krok do przodu i wpadła w ramiona chłopaka, obejmując go w pasie. Jake westchnął ciężko, oplótł swoje ramiona wokół jej szyi, kładąc brodę na czubku jej głowy i mocno przycisnął do siebie. Ten widok był tak strasznie uroczy, że nie mogłam oderwać od nich oczu. Dziewczyna była niższa od Jake'a o głowę i idealnie wpasowała się w jego ciało.

Above all (chroń mnie)Where stories live. Discover now