Rozdział 21 - Kawałek okrutnej prawdy

1.4K 62 73
                                    


Obudził mnie tępy ból w głowie i uczucie skręcenia w żołądku. Prócz tego bolały mnie nadgarstki i kostki, które jak zaraz potem się okazało, zaciśnięte miałam opaskami zaciskowymi.

Podniosłam głowę, jednak nie dojrzałam niczego, prócz rozciągającej się wokół mnie ciemności. Siedziałam na jakimś stołku, a w ustach miałam wciśniętą jakąś gąbkę. Gdy tylko sobie to uświadomiłam, wypchnęłam ją językiem i wyplułam. W ustach czułam metaliczny posmak krwi, przez co spanikowałam jeszcze bardziej.

Sięgnęłam pamięcią wstecz, przypominając sobie, co właściwie się stało. Ostatnie co pamiętam, to jak wybiegałam zapłakana z hotelu, w którym mieszkałam razem z Aronem. Pokłóciliśmy się o to, że paliłam, po czym wyszłam. Dalej nie pamiętam nic, jakby ktoś wymazał mi część pamięci.

A teraz byłam... no właśnie. Nie wiedziałam właściwie gdzie byłam, dlaczego i przez kogo. Bałam się. Cholernie się bałam. Gdzie jest Aron?

- Halo! Jest tu ktoś!? - zawołałam, a echo rozeszło się w powietrzu, co oznaczało, że znajdowałam się w dużym, pustym pomieszczeniu. Nie podobało mi się to.

- Nie drzyj ryja - usłyszałam nagle zewsząd i jednocześnie znikąd. Nie wiedziałam gdzie patrzeć w poszukiwaniu źródła. Głos był wyjątkowo ostry i nieprzyjemny, jak na kobiecy.

- Gdzie jesteś? I gdzie ja jestem? Dlaczego jestem związana?! - W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Bałam się, że moje przypuszczenia, które pojawiły się z tyłu głowy, mogą okazać się rzeczywistością.

Wtedy przed sobą dostrzegłam ruch i szczupłą, kobiecą sylwetkę. Nagle rozbłysło światło latarki, oślepiając mnie. Zacisnęłam powieki i przekręciłam głowę na bok. Chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do jasnego światła.

Kiedy jego natężenie zmalało otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie. Przede mną stała wysoka blondynka z cynicznym uśmiechem na ustach. W jej oczach panowała obojętność, którą patrzyła na świat.

- Obudziliśmy się - skitowała, po czym dłonią złapała za oparcie krzesła, które stało naprzeciwko mnie i odwracając je usiadła na nim okrakiem. - Jak się czujesz? - zapytała sarkastycznie, układając usta w podkówkę. Wiedziałam, że wcale ją to nie obchodziło.

- O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego jestem związana? Gdzie ja do cholery jestem?! - Zaczynałam panikować. Nie podobało mi się to. Byłam związana w nieznanym mi miejscu przez jakąś dziewczynę, która wydawała mi się dziwnie znajoma. Jakbym gdzieś ją już widziała.

- Zastanawiałaś się kiedyś w jaki sposób umrzesz? Czy to będzie ze starości, czy może jakiś nieszczęśliwy wypadek? Spokojnie we śnie, czy może w ogromnym bólu? - pytała, zeskrobując paznokciem farbę z drewnianego krzesła.

Nie odpowiedziałam. Byłam zbyt przestraszona, aby cokolwiek odpowiedzieć. Co to w ogóle za pytanie? Cała się trzęsłam, a moje oczy zaczęły zachodzić łzami.

- Nie odpowiesz? Myślałam, że sobie chociaż porozmawiamy. No cóż, odpowiem za Ciebie, bo tak się składa, że wiem w jaki sposób umrzesz - wyjawiła, a ja zamarłam. Spojrzałam na nią zszokowana i w jednej chwili przeszedł mnie zimny, nieprzyjemny dreszcz. Spojrzała na mnie, nie przekręcając głowy i ciągle zdrapując starą farbę.

- Wypuść mnie - wyszeptam słabo. Ta jednak tylko zaśmiała się gardłowo i pokręciła głową.

- Nie rozumiem was, po co wy mówicie, żebyśmy was wypuścili? Nie wiem, myślicie, że grzecznie was rozwiążemy i odprowadzimy do domu? Proszę Cię - Dziewczyna spojrzała na mnie spod czoła.

Above all (chroń mnie)Where stories live. Discover now