IX

680 60 37
                                    

Rano przywitała mnie stojąca nade mną Nina. Próbowała być cicho by nie obudzić swojego kochanego ,,księcia" ale dała mi do zrozumienia bym podążała za nią.. bardzo się bałam iż pamiętam, że to już nie jest ta sama Nina, z którą dotychczas się przyjaźniłam.

- em o co chodzi?- zapytałam wzruszając ramionami

- Zostaw mojego chłopaka! - krzyknęła przyciskając mnie do ściany

-Nina uspokój się. - powiedziała zirytowana Clockwork wychodząca zza rogu

- Jeszcze pożałujesz, że w ogóle się do niego odezwałaś! - krzyknęła obrażona odchodząc ode mnie i Natalie

- Dzięki wielkie, ratujesz mi kolejny raz dupę. - odparłam

- Nie no spoko, Nina każdemu potrawi zaleźć za skórę. - zaśmiałam się

- Coś zauważyłam. - dodałam - haha

- Teraz ją tylko obchodzi Jeff i wyeliminowanie tak zwanej konkurencji. - odparła opierając się o ścianę

- Kiedyś była inna..- powiedziałam wzdychając

- Na pewno, każdy kiedyś był inny. - odparła kobieta zamykając na chwilę oczy

- o cześć Skylar i Clockwork. - powiedział Jeffrey idący w naszą stronę

- o już nie śpisz. - odparłam pobudzona

- Ta, coś się stało?- zapytał

- Nic, oprócz tego, że twoja kochana psychofanka groziła Skylar. - zaśmiała się

- Co znowu, a co mówiła?- zaśmiał się

- No, że czegoś tam pożałuje i mam się od ciebie odwalić, bo jesteś jej chłopakiem. - odpowiedziałam

- Nie znam osoby z rezydencji, której by ona nie przeszkadzała. - powiedziała Clockwork odchodząc w stronę swojego pokoju

- A więc Skylar masz plan? - zapytał Jeffrey

- Jaki plan? - zapytałam zdezorientowana

- No ten co zrobić z tą policją co nas wczoraj widziała. - powiedział - Skreloza cię dopadła?

- Aaa.. no mam taki jeden. - odparłam improwizując

-Jaki?- zapytał zaciekawiony

- Dowiesz się u Slendera. - powiedziałam zestresowana idąc w kierunku schodów

Oboje weszliśmy do biura Slendermana, a on już na nas czekał przy biurku.

- Więc? - zapytał Slenderman odwracając się do nas na obrotowym krześle

- ona ma pomysł!- powiedział Jeff wskazując palcem na mnie

- Macie jakieś ofiary, które mogły by współpracować? Konkretnie mężczyzna. - zapytałam układając dłonie na blacie

- Możliwe. - powiedział z niepewnością

- A ten, jak on miał...? Wiem! Ray! - Krzyknął Jeff wstając w krzesła

-Macie pewność, że będzie współpracować? - zapytałam pewnie

- Tak, mamy na nim szantaż. Albo będzie posłuszny albo jego rodzina zginie razem z nim. - odpowiedział

- ouh.. mój plan jest taki. - odparłam

- Słucham. - Powiedział zaciekawiony Slenderman zginając dłonie

- Pójdę wraz z tym Ray'em przed las, tam gdzie wszystko się zdarzyło, ale przed tym upodobnimy go Jeffa. Jeśli policjanci go zastrzelą zobaczą, że jest przebrany i dojdą do wniosku, że nic takiego się nie stało. - powiedziałam

- A co wtedy z tobą?- zapytał Jeff

- Zależy jak policjanci zareagują. - odparłam kładąc dłonie pod biurko

- Dobrze, ale wiesz co się stanie jak spróbujesz uciec. - dodał

- To w takim razie będziecie musieli mnie porwać, bo będzie coś nie tak jak znowu zniknę bez śladu na jakiś czas. - powiedziałam

- To ja już pójdę po Ray'a. - powiedział Jeff zasuwając krzesło

- Ja chyba też pójdę. - odparłam

- Nie, ty zostań. - powiedział ogromny mężczyzna

- O co chodzi? - zapytałam ponownie siadając na krzesło

- jesteś już tutaj dość długo w porównaniu do innych ofiar i nadal zastanawiam się wraz z proxy co z tobą by zrobić. - powiedział poprawiając krawat

- Sama też nie wiem. - odparłam rozsiadając się na fotelu

- jak zauważyłem sprawdzasz się całkiem nieźle, ale to nie zmienia obecnej sytuacji. Naraziłaś wraz z Jeffem całą rezydencję. - powiedział z poważaniem

- Przepraszam, ale jestem pewna, że plan się uda!- odparłam

- Mam nadzieję, uznaj to jako test i pamiętaj, że mam oczy dookoła głowy. A jeśli podejmiesz jakąkolwiek próbę ucieczki wiesz jak to się skończy. - Powtórzył

- Wiem, mówisz mi to już poraz setny chyba. - powiedziałam znudzona

- Lepiej setny niż w ogóle. - odparł wstając z obrotowego krzesła

Wychodząc Jeffrey walnął mnie drzwiami by przekazać, że Ray jest już gotowy. Nie miałam innego wyboru więc akcja musiała się odbyć już dzisiaj.

Od razu gdy zobaczyłam Raya naprawdę zrobiło mi się go szkoda. Zdawał się być kochanym ojcem jak i mężem, który zrobi wszystko dla swojej rodziny.

- Jestem Skylar. - powiedziałam zamykając drzwi budynku

- ... - milczał

- Nie musisz się mnie bać, nie jestem taka jak oni. - odparłam

- każdy tak mówi. - powiedział próbując rozwiązać ręce z liny

- ciężko się z tobą rozmawia jak wyglądasz jak Jeff. Zresztą też zostałam przez nich porwana. - mruknęłam

- Przetrzymują mnie od jakiś 8 lat. Nie mogę nawet patrzeć jak moje własne dzieci dorastają! Mają mnie pewnie za jakiegoś potwora, który zostawił ich matkę samą. - powiedział z przykrością

-Nie mów tak.. kiedyś na pewno będziesz wolny. - Próbowałam go pocieszyć

-Nie jestem optymistą. - powiedział przyspieszając krok

Idąc czułam się coraz bardziej obserwowana. Widać Slenderman nie żartował, robi by wszystko by było zgodnie z planem.. Nie pominie nigdy żadnych głupich szczegółów i nie zaakceptuje wybryków.

- Już jesteśmy. - powiedziałam patrząc zza drzewa

- pieprzyć to. - powiedział wybiegając na ulicę

- STÓJ! - Krzyknęłam prawie wypadając na drogę

- TERAZ BĘDĘ WOLNY!- krzyknął upadając na ziemię

- NIE!! - Krzyknęłam wybiegając w stronę rannego mężczyzny

- SKYLAR CO TY TUTAJ ROBISZ?!- krzyknął znajomy mi policjant

- T-o jest mój przyjaciel..- odparłam szukając szybkiej wymówki

- chciałabyś. - powiedział Ray odbierając pistolet policjantowi i strzelając w moją stronę

Ostatnie co wtedy zobaczyłam to swój brzuch i dłonie całe we krwi, a potem już tylko ciemność. słyszałam tylko odbijane przez echo głosy w tle.. nic więcej..

- SKYLAR! - Krzyknął mężczyzna

Ciąg dalszy nastąpi (*˘︶˘*).。*♡

W blasku cienia//Jeff The Killerحيث تعيش القصص. اكتشف الآن