13

72 6 0
                                    

Blaine bardzo się denerwował. Wszedł na wieżę astronomiczną dużo wcześniej, niż było to potrzebne. Rozejrzał się dookoła. Było pięknie, a jeszcze nawet nie zaszło słońce. Idealne miejsce na pierwszy poca... Na pierwszą randkę. Było romantycznie, czyli tak, jak Blaine zauważył perfekcyjnie dla Kurta.

Kiedy słońce zaczęło się chować za horyzontem. Dochodziła dziewiętnasta, co miało oznaczać, że Kurt miał zaraz się pojawić, co jeszcze bardziej zestresowało bruneta.

- Blaine? - zapytał niepewnie Kurt, gdy zobaczył sylwetkę chłopaka, który siedział na ławce i patrzył się w niebo.

- Kurt - brunet się odwrócił i się uśmiechnął do niego - Proszę usiądź. - poklepał wolne miejsce obok siebie, a Ślizgon tam usiadł

- Bardzo tu ładnie - rozejrzał się dookoła. Stresował się w obecności przyjaciela, jak nigdy wcześniej - Chciałeś o czymś porozmawiać? - przejechał rękoma po swoich kolanach

- Tak - Blaine się wyprostował lekko i spojrzał na przyjaciela - Wydaje mi się, że coś do mnie czujesz - serce Kurta zaczęło bić mocniej

- Na prawdę? Cóż...w takim razie jest to najprawdopodobniej mylne - szatyn włączył barierę ochronną. Nie chciał pozwolić na to, żeby ktoś go skrzywdził.

- Ou - brunet poczuł się źle, ale dalej nie tracił nadziei. W barierach ochronnych najgorsze jest to, że osoby, które je używają często zapominają o tym, co przez to może czuć inna osoba - Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi mówiąc szczerze, ale mogę powiedzieć to, co chciałem? - spojrzał w morskie oczy chłopaka. Blaine widział w nich lekki żal

- Tak, proszę... - Kurt przygryzł lekko dolną wargę. Wiedział, że nie powinien tak zareagować i lepiej by było, gdyby powiedział prawdę

- To dobrze, bo chcę być z tobą szczery. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i na prawdę mi na tobie zależy, ale czasami wydaje mi się, że zależy mi na tobie bardziej, niż na przyjacielu, czy na najlepszym przyjacielu. To głupie - zaśmiał się delikatnie, bo był zażenowany samym sobą - Bo ty do mnie nic głębszego nie czujesz. Gdyby tak było, to byś mi powiedział - Kurt był zmartwiony. To było widać po nim - Normalnie bym powiedział, że się wygłupiłem, ale powiedziałeś mi, że mam mierzyć wysoko, więc… - przyjrzał się Kurt'owi - Wszystko w porządku?

- Nie Blaine. Nie jest w porządku. Powiedziałem coś, co sprawiło, że czujesz się źle. Nie pomyślałem nawet o tobie - powiedział cicho

- To nic takiego Kurt, na prawdę. Nie czujesz tego, to nic takiego - Hummel przytulił się do torsu Blaine'a, który zaczął go głaskać po plecach - Najważniejsze, że dalej jesteśmy przyjaciółmi - Ślizgon zamknął oczy. Według niego nie zasługiwał na takiego przyjaciela, jak Blaine. Po policzku spłynęła mu jedna łza - Hej, dlaczego płaczesz? - zapytał brunet, który to zauważył. Kurt głęboko odetchnął, wyprostował się i wytarł policzek

- Jesteś za dobry dla mnie - Blaine się lekko zaśmiał - Mówię prawdę.

- Dobrze, że tak sądzisz, to nie zauważysz, kiedy wleję ci do kremowego piwa amortencji - Kurt się zaśmiał lekko i spojrzał na usta bruneta. Drugi chłopak zrobił to samo i po chwili ich usta się spotkały. Był to jeden, niezbyt długi pocałunek, ale na prawdę przyjemny dla każdego z nich.

- Nie wydaje mi się, że amortencja będzie tu BARDZO POTRZEBNA, ale skoro tak uważasz - Kurt się zaśmiał delikatnie, ale po chwili się zarumienił. Blaine nie potrafił uwierzyć w to, co się przed chwilą wydarzyło. Musiał się upewnić, że to było prawdziwe, więc znowu przycisnął swoje usta do ust drugiego chłopaka. Na szczęście Blaine'a Kurt znowu to odwzajemnił i trwało to trochę dłużej.

- Pocałowałeś mnie - powiedział Blaine, odrywając się od ust drugiego chłopaka z uśmiechem

- Tylko dlatego, że ty pocałowałeś mnie wcześniej - wzruszył ramionami z uśmiechem - Ale wcześniej zdecydowanie żaden z nas nie zrobił pierwszego kroku, tylko zrobiliśmy to razem. Przepraszam, że powiedziałem, że nic mocniejszego do ciebie nie czuję. To nie była prawda, ale bałem się tego, co chcesz mi powiedzieć. Nie spodziewałem się, że to odwzajemniasz.

- Czy to oznacza, że jesteśmy kimś więcej, niż tylko przyjaciółmi? - Blaine'owi zabłysnęły oczy z nadziei - Czy jesteśmy przynajmniej najlepszymi przyjaciółmi, którzy się całują? - brunet zażartował, na co oboje się zaśmiali z tego

- Mam nadzieję, że tak, bo bardzo tego chcę - Kurt złapał go za rękę - Ale zanim będziesz tego pewien, to musisz wiedzieć, że nie możesz brać wszystkiego, co mówię na poważnie, bo często nie mówię tego, co czuję, albo mówię kompletnie coś innego.

- Wiem - Blaine się uśmiechnął - Popracujemy nad tym - zaśmiał się i pocałował go nieśmiało w policzek, co było całkiem urocze.

- To dobrze, bo i tak byś utknął ze mną, ale na innych zasadach. Możemy na razie nie mówić Rachel o tym, co jest pomiędzy nami? Wiem, że proszę o dużo, bo to twoja siostra i moja przyjaciółka, ale…

- Dobrze. - przerwał mu ze śmiechem. Zdecydowanie lekko zdenerwowany Kurt był uroczy - Może to być nasza mała tajemnica - mrugnął do Kurta, który go krótko pocałował w usta

- Dziękuję. Wydaje mi się, że powinniśmy o nas porozmawiać trochę i o tym, co nas w tym momencie łączy.

- To dobry pomysł Kurtie - spojrzał mu głęboko w oczy.

- Musisz ci powiedzieć, że jeszcze nigdy nie czułem do nikogo tego, co czuję do ciebie. Trochę się boję, że nie wiem, co powinienem robić

- Ja również Kurt - spojrzał mu głęboko w oczy - Ale przejdziemy przez to i nauczymy sobie z tym radzić razem. Już robimy postępy - ściśnął jego dłoń i pogłaskał ją kciukiem

Nie było już więcej pocałunków. Zdecydowali się zrobić krok wstecz. Zaczęli ze sobą na prawdę szczerze rozmawiać do późnych godzin. Kurt był prefektem, co niestety sprawiało, że bardzo stosował się do ciszy nocnej i musieli przerwać. Hummel mógł zrobić wyjątek w tym momencie, bo przecież było idealnie, ale tego nie zrobił. Odprowadził Blaine'a pod wejście do pokoju wspólnego Hufflepuffu, a sam poszedł do siebie cały w skowronkach. Ten chłopak nie mógłby być w tym momencie jeszcze szczęśliwy, chyba, że dostałby małego buziaka w usta od Blaine'a na dobranoc.

Nie zdecydowali się na to, żeby zostać parą, ale też nie byli już tylko najlepszymi przyjaciółmi. Nie chcieli się śpieszyć z tym, co się rodziło, więc nie nazwali etapu, w którym się znajdowali. Jedno było pewne. Dzisiaj każdemu z nich było łatwiej spać.

Dreaming on my pillow  || Klaine Where stories live. Discover now