5

81 7 0
                                    

Blaine szedł korytarzem po zajęciach razem z Samem i Brittany. Rozmawiali na temat lekcji, gdy nagle brunet się zatrzymał, bo wydawało mu się, że coś usłyszał w sali obok.

- Idźcie dalej. Muszę coś załatwić - powiedział, gdy przyjaciele przerwali nagle rozmowę

- Coś się stało Blainey? - zapytała dziewczyna

- Nie, nic się nie stało. Zaraz do was dołączę - uśmiechnął się do nich, a kiedy zniknęli za rogiem wszedł do sali, z której słyszał hałas.

Osoba w środku usłyszała otwierające się drzwi, więc się odwrócił do niego i podrzucił różdżkę w ręku. Widać było, że chłopak żuł coś w ustach.

- O to ty Blaine. Hej - powiedział, po czym wrócił do ćwiczenia zaklęcia

- Co robisz Kurt? - zapytał podejrzanie i przechylił głowę

- Ćwiczę. Mam zamiar zostać animagiem od trzeciej klasy, a teraz mam jeszcze większą motywację - wzruszył ramionami

- Nie - Blaine się przeraził i podbiegł do niego, żeby wyrwać mu różdżkę przed tym, jak zdąży jeszcze raz wypowiedzieć zaklęcie

- Dlaczego to zrobiłeś? - próbował wyrwać mu swoją różdżkę

- Kurt - wystawił rękę i położył na jego mostku chłopaka, żeby przetrzymać go na odległość - Nie wiem, co tobą kieruje, ale nie jesteś na to gotowy jeszcze.

- Bl... - zaczął, ale Blaine mu przerwał

- Nie jesteś gotowy. Uwierz mi - spojrzał mu w oczy i go puścił - Nie zrobisz tego po miesiącu. Nikt nie jest w stanie. To niebezpieczne i jeżeli coś ci się przez to stanie, to nie będzie odwrotu, a za bardzo mi na tobie zależy, żebym pozwolił na to, jasne? - Kurt zrezygnował. Wiedział, że nie powinien się wściekać na Blaine'a, bo ten chciał dla niego dobrze.

- Niech ci będzie - wystawił rękę, a Puchon oddał mu różdżkę i usiadł na jednej ławce, po czym zaczął oglądać swoją różdżkę dookoła

- Dlaczego chcesz w ogóle to zrobić? Wiesz, że nie musisz - usiadł obok Kurta i się do niego uśmiechnął, żeby zachęcić go do rozmowy.

- Nie będziesz mnie oceniać, jak ci powiem, dlaczego? - oderwał wzrok od różdżki i spojrzał na niego

- Nigdy nie będę cię oceniać. - Kurt się uśmiechnął, gdy to usłyszał

- Dobrze - usiał po turecku tak, żeby było mu łatwiej patrzeć na Blaine'a - Moja mama była animagiem. Zginęła, jako bohaterka w wojnie i chciałbym kiedyś zasłużyć na miano jej syna - Blaine otworzył lekko usta. Był zaskoczony tym, co usłyszał. Położył rękę na kolanie Ślizgona.

- Nie musisz niczego robić, żeby na to zasłużyć Kurt - powiedział cicho i przytulił go, a Kurt rozplątał nogi, żeby to było łatwiejsze i również go objął, wtulając twarz z jego ramię - Chociaż na pewno dasz radę zostać animagiem, ale teraz jest jeszcze za wcześnie - puścił go i spojrzał w jego piękne, błękitne oczy

- Wiem, ale gdybym był animagiem mógłbym przy okazji towarzyszyć ci w twoich przemianach co miesiąc - to było bardzo urocze ze strony Kurta. Blaine się uśmiechnął i próbował powstrzymać się od lekkiego śmiechu

- To najmilsza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszałem od kogokolwiek Kurt.

- Jesteś moim przyjacielem i wiem, że co pełnię jest ci ciężko. Powiedziałeś mi to raz, ale było to dla ciebie dosyć trudne. Pomyślałem, że gdyby ktoś był przy tobie ten okres byłby łatwiejszy. Mówię szczerze i musisz to docenić, bo nikt jeszcze nie poznał mojej wrażliwej strony.

- Doceniam to. Na prawdę - złapał go za rękę - Jesteś dobrym człowiekiem i przyjacielem. Najlepszym, jakiego znam - Kurt się nieśmiało uśmiechnął - I to na prawdę coś znaczy - mrugnął do niego

- Nie jestem, ale miło, że tak sądzisz

- Wiesz... - powiedział Puchon po chwili ciszy - Moi biologiczni rodzice też zginęli w bitwie. Ojcowie Rachel mnie adoptowali i teraz jesteśmy rodzeństwem - wzruszył ramionami - Nie wiem, czy kiedyś ci o tym mówiła.

- Nie mówiła - powiedział cicho i w końcu to on, jako pierwszy objął niższego chłopaka - Przykro mi. Ja straciłem jednego rodzica i trudno jest mi wyobrazić siebie na twoim miejscu - ścisnął go mocniej, a Blaine schował twarz w jego ramię. Brunet objął Kurta, ale nie było to mocno. Wręcz przeciwnie. Było to delikatne, jakby zabrakło mu na to siły.

Blaine już dawno pogodził się ze śmiercią swoich rodziców. Na prawdę ten temat nie robił na niego żadnego wrażenia, ale kiedy Kurt go przytulił z niewiadomych powodów zaczęły mu spływać z oczu łzy. Był jedyną osobą, przy której się rozkleił z tego powodu. Hummel o tym wiedział, że Blaine zaczął płakać, bo mniejszy chłopak zaczął lekko drżeć w jego objęciu. Zaczął głaskać go po głowie.

- Sshhh - zaczął głaskać go po plecach - Jest dobrze. Jestem przy tobie i nigdzie się nie ruszam - powiedział cicho - Jesteś na prawdę silny Blaine -  poprawił lekko uścisk. Przez chwilę Blaine się nie ruszał z objęcia Kurta. Nie chciał, żeby to się kończyło. - Nie chcę, żeby ci się coś podobnego już zdarzyło.

- Wiem - odsunął się od niego - Dziękuję - wytarł swoje policzki i potrząsnął lekko głową, a Kurt się do niego blado uśmiechnął - Obiecaj mi, że nie zaczniesz próbować się przemieniać szybciej, niż powinno się, żeby to było dla ciebie bezpieczne.

- Jasne Blaine. Obiecuję - przytulił go jeszcze raz, krócej i wyszli z sali.

Dreaming on my pillow  || Klaine Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum