10

78 8 0
                                    

- Jak bardzo dziwne jest śnić parę razy o tym, że Blaine mnie pocałował - Kurt sam nie wierzył w to, że rozmawiał na ten temat z Santaną, ale ona była osobą, która najlepiej znała się na związkach z jego otoczenia

- Weź się z nim w końcu umów na randkę. To widać, że marzysz o tym, żeby z nim być. Co cię powstrzymuje przed tym?

- Jest jedna rzecz, a raczej osoba, a nazywa się Rachel Berry.

- Co cię ona obchodzi? Jesteś lepszy od niej, więc nawet, jak wyzwie cię na pojedynek czarodziei to z nią wygrasz.

- Nie wiem, czy Blaine się zgodzi - dodał ciszej i lekko się zarumienił

- I co się może stać? Przecież cię nie wyśmieje. Najwyżej usłyszysz od niego „nie”, a on ci nie odmówi. Brittany mówi, że nie potrafi się zamknąć, gdy gada o tobie. Jesteś najprzystojniejszym facetem w tej szkole, który jest gejem. Uwierz mi, że każdy zabiłby, żebyś się z nim umówił - Kurt się delikatnie zaśmiał - Mówię serio Hummel.

- Sam nie wiem. Nie masz stu procentowej pewności, że się zgodzi.

- Mhm - przytaknęła głową - Zgadnij co. Nikt nie ma, ale jestem prawie pewna, że tak będzie.

- Nie znasz go. Skąd możesz być w ogóle tego pewna? Jedyną wiedzę o nim czerpiesz z rozmowy ze mną lub z Brittany.

- To prawda, ale znam ciebie. Przez większość czasu cię nienawidziłam za to, kim jesteś. Ponieważ jesteś zbyt pewnym siebie i strasznie dumnym lalusiem. Musisz umieć i wiedzieć wszystko lepiej, niż ktokolwiek, a jak popełnisz błąd, to nie przyznajesz się do winy. Dodatkowo ciężko jest ci poprosić o pomoc. Nie jesteś łatwy w użyciu...

- Dzięki - powiedział sarkastycznie, przerywając jej i wywrócił oczami

- Nie mogę cię winić. Spójrz na nasze szaty. Prezentujemy między innymi ambicję. Można nas nienawidzić, albo uwielbiać, jeśli nas się pozna bliżej i to widać, że twój hobbit cię uwielbia.

- Hej - podeszła do nich blondynka i objęła Santanę za szyję, po czym pocałowała ją w policzek - Mogę się do was dosiąść? - takie były uroki rozmawiania w wielkiej sali. W każdym momencie mógł ktoś im przerwać

- Jasne Britt - uśmiechnęła się do niej - Kurt, to moja dziewczyna Brittany Pierce. Britt to Kurt Hummel

- Wiem, spotkaliśmy się już kiedyś. - odpowiedział chłopak, a Brittany usiadła obok Santany

- O czym rozmawialiście? - zapytała przyjaźnie

- O tym, że ten tutaj obecny Kurt Hummel powinien umówić się na randkę z twoim przyjacielem Blaine'm

- Zgadzam się z tym w stu procentach. Mam już dość tego, że Blaine mówi tylko o nim. Może to by się zmieniło, gdyby się z tobą spiknął. Poza tym potrafię słyszeć, jak skamle, jak szczeniak, gdy jest blisko Kurta. To zaczyna wymykać się spod kontroli i zaczynam się martwić o niego, ale Blaine ma jedną małą dysfunkcje.

- Dysfunkcje? - zdziwił się Kurt. Był pewny, że wiedział już wszystko o przyjacielu

- Tak. Pewnie wiesz, że ma taką małą przypadłość - blondynka mrugnęła do Kurta - Boi się zbliżyć do kogoś przez nią, bo martwi się, że ktoś go przez to nie zaakceptuje i, że nie zasługuje na nikogo cudownego, ale to nie prawda. Blaine jest jednym z najmilszych i najwspanialszych ludzi, jakich znam i zasługuje na szczęście oraz kogoś, kto będzie go w tym wspierał, a nie wytykał palcami. Nie rozumiem, dlaczego uważa, że nie zasługuje na szczęście i sobie umniejsza. Wiem, że może trochę przesadzam, ale wydaje mi się, że gdyby był z tobą Kurt, to byłby szczęśliwszy i przestałby tak myśleć. To głupie...

- To wcale nie jest głupie Britt - poprawiła ją Santana z uśmiechem - Jesteś bardzo mądra - Pierce wzruszyła ramionami, a Lopez ją przytuliła i pocałowała w policzek.

Kurt nie zwracał na nie uwagi. Zaczął myśleć na temat tego, co właśnie usłyszał od Brittany. Nie potrafił zrozumieć, jak ktoś taki, jak Blaine mógł myśleć, że nie zasłużył na to, żeby z kimś być. Przecież Puchon był jednym z najprzystojniejszych chłopców w szkole, jak nie najprzystojniejszy. Na dodatek miał złote serce, był współczujący i zawsze wiedział, co powiedzieć. Dbał o swoich przyjaciół, jak tylko potrafił i w tym przypadku można było na prawdę powiedzieć, że wnętrze dorównywało wyglądowi Blaine'a. Był idealny pod każdym względem. Nie chciał, żeby chłopak tak myślał. Nie chciał, żeby ktokolwiek pozwolił mu tak myśleć. Prawda, że miał likantropię, ale to nic nie zmieniało. Dało się z tym żyć, więc nikt go nie powinien z tego powodu dyskryminować. Blaine zasługiwał na najlepsze.

- Kurt - wyrwał go z myśli głos Brittany - Wszystko w porządku? - Hummel szybko wytarł łze z policzka. Jedną, jedyną, która uwolniła się przez to, że współczuł chłopakowi.

- Tak - otrząsnął się z szoku - Po prostu muszę pobyć sam na chwilę. Pójdę do dormitorium. Na razie - wstał

- Na razie - odpowiedziała blondynka i Kurt wyszedł z sali.

- Kurt, wszystko w porządku? - zatrzymał go znajomy głos

- Tak Blaine.

- Na pewno? Nie wyglądasz na... - nie dokończył, bo Ślizgon go przytulił do siebie. Blaine go pogłaskał po plecach - Będzie dobrze Kurt - Nie wiedział, o co chodzi, ale to była najbardziej uniwersalna kwestia, więc postanowił jej użyć

- Wiesz, że jesteś najwspanialszą osobą na świecie? Proszę nigdy nie myśl, że nie zasługujesz na kogoś - Blaine się zdziwił, gdy to usłyszał i otworzył oczy. Nie spodziewał się tego usłyszeć od chłopaka

- Dobrze Kurt, nie będę. Coś się stało? - zamknął oczy i znowu go przytulił.

- Nie. Wszystko jest w porządku - ścisnął go mocniej i usłyszał głos Karofsky'ego, który jak zawsze rzucił kąśliwą uwagę na temat orientacji chłopaków.

- To on - zapytał Blaine i próbował spojrzeć w stronę chłopaka, ale Kurt przytulił jego głowę do siebie

- Tak, ja się tym zajmę - wyciągnął różdżkę i przytulając go wyczarował fajerwerki, które goniły Dave'a, patrząc go w tyłek i puścił Blaine'a, który jak tylko się obrócił zaczął się śmiać. Hummel uważał to od niedawna za najlepszy dźwięk na świecie

- Jesteś genialny Kurt - powiedział ze śmiechem, na co szatyn przygryzł wargę

- Staram się - wzruszył ramionami

Dreaming on my pillow  || Klaine Where stories live. Discover now