9

79 8 0
                                    

Znowu była pełnia, co oznaczało, że znowu gdzieś w zakazanym lesie buszował Blaine. Może to było głupie, ale Kurt od jakiegoś czasu zaczął w trakcie pełni siedzieć na parapecie i czekać na jakiś znak od Blaine'a, że jest bezpieczny. Zazwyczaj było to wycie, ale raz na jakiś czas mógł zobaczyć go między drzewami. Wtedy wiedział, że jego przyjaciel jest bezpieczny, a przynajmniej cały i mógł pójść spokojnie spać.

Rano Kurt poszedł do biblioteki, którą zasiadywał tylko Blaine'a, który jak co miesiąc ślęczał nad książkami i papirusami.

- Pomóc ci? - zapytał szatyn

- Jeśli to nie problem - Ślizgon usiadł obok przyjaciela

- Żaden. Miałem to w zeszłym roku - wziął książkę od Blaine'a i zaczął tłumaczyć mu ten temat.

Po chwili Blaine wszystko załapał, albo udawał, bo mógł wpatrywać się w Kurta i w jego usta. Kiedy Hummel odwrócił się, żeby sprawdzić czy Puchon wszystko zrozumiał i zauważył, że ten był na prawdę blisko. Ich usta dzieliły zaledwie cal i mogli czuć oddech drugiego na nich. Kurt pod wpływem ciepłego oddech przyjaciela rozchylił lekko usta, a Blaine się do niego bardziej przybliżył.

- Ał Patti! - poczuł, że jego kot zaczął mu chodzić po ciele i trafiła na jego twarz, więc ją wziął w dłonie, żeby przestała to robić i przytulił ją do siebie, po czym usiadł. - Nie mogłaś mi dać jeszcze minuty sny? - pocałował ją w czubek głowy i nagle do niego to dotarło.

Sen, to wszystko było snem. Śniło mu się, że prawie pocałował się ze swoim najlepszym przyjacielem - bratem swojej najlepszej przyjaciółki. Kot się wyrwał z uścisku, ale Kurta to nie ruszyło, bo dalej był w szoku. Nie powinien o tym śnić, ani zastanawiać się, czy to w ogóle mogłoby mieć kiedykolwiek miejsce. Rozejrzał się dookoła i nikogo nie było, poza śpiącym Puckiem, co oznaczało, że musiał się zbierać, albo przegapiłby śniadanie przez głupi sen.

Wstał, lekko poprawił sobie włosy i podszedł do swojego kufra i pierwszą rzecz, którą zauważył był sweter, który dostał w święta od Blaine'a. Nienawidził tego, że nie miał wyboru i musiał go ubrać, bo to był jego ulubiony weekend i gdyby go nie ubrał czułby się dziwnie. Nie każdy wiedział, dlaczego i skąd Kurt go miał, a szczególnie, dlaczego był to jego ulubiony sweter. Hummel miał mnóstwo ubrań, które mógłby nosić w weekendy, ale ciągle chodził w tym jednym swetrze. Był na prawdę wygodny i całkiem ładny, dlatego i TYLKO dlatego go nosił.

Sam Kurt tego nie rozumiał, ale wiedział, że jak nie ubierze go to będzie czuł się jeszcze dziwniej. Wziął go do ręki i poszedł się umyć.

Kiedy poszedł do Wielkiej sali i chciał ze swoimi przyjaciółkami obie się na niego dziwnie spojrzały. Rachel zabijała go wzrokiem, a Santana wyglądała, jakby zaraz miała powiedzieć „WANKY”.

- Co? - czuł się winny, gdy czuł wzrok przyjaciółek na sobie i zakłopotany. Usiadł na ławce i wziął do ręki bułeczkę

- Po prostu wanky - skomentowała Santana, wzruszając ramionami. Kurt się spodziewał takiej odpowiedzi od niej. Przez dłuższą chwilę była cisza.

- O co wam chodzi? - spojrzał na Rachel, przerywając ciszę

- Ty mi powiedz. Dlaczego mój brat nie przestawał o tobie wczoraj mówić, gdy z nim rozmawiałam?

- Dalej nie rozumiem o co chodzi - wziął jabłko

- Obudź się Hummel. Zakochał się w tobie - mrugnęła do niego, co rozwścieczyło Rachel

- Nie, to wcale nie tak - powiedziała wściekła Berry po czym wstała i wyszła z sali. Kurt tylko spojrzał na swój sweter.

- Gadaj, co jest między wami - nachyliła się nad stołem, żeby lepiej go słyszeć.

- Słucham? - uniósł wzrok na nią

- Proszę cię Kurt. Oboje wiemy, że nie powiesz prawdy Żydówce, bo chodzi o jej uroczego, młodszego braciszka - wzięła mu z ręki jabłko i zaczęła je jeść - Nie rozumiem o co jej dokładnie chodzi. On jest tylko rok od nas młodszy, a zachowuje się, jakby miał dwanaście lat - wywróciła oczami

- Blaine to tylko mój przyjaciel.

- Mmmhmm - zbyła go i wzięła kolejnego gryza - Oboje jesteście gejami. To nie wyjdzie prędzej czy później będziecie chcieli sobie nawzajem dorwać się do stringów drugiego.

- Santana! - nagle zrobił się cały czerwony. Dziewczyna zdecydowanie przekraczała jego strefę komfortu.

- No co? Mówię jak jest - wzruszyła ramionami - Dwóch gejów nie będzie nigdy tylko przyjaciółmi - próbowała wyciągnąć od niego informacje i była w tym dobra. Kurt się na prawdę zastanawiał, czy jej powiedzieć - Możesz mi zaufać. Nie powiem o tym krasnoludowi. Pomyśl nawet, jak nic do niego nie czujesz, to nie byłoby przyjemnie uderzyć w czuły punkt Rachel? - wywróciła oczami

- Dobrze, może się w nim lekko zauroczyłem, ale to szybko minie. Wiem, bo już kiedyś byłem zauroczony.

- Dlaczego kłamiesz mi prosto w oczy? Widziałam, jak zachowujesz się przy nim i nie wmówisz mi, że to normalne. Wiem, bo kiedy myślisz o nim błyszczą ci się oczy, jak teraz - wskazała na niego palcem - Właśnie tak, jak w tym momencie. Jeżeli to „nic”, to na twoim miejscu przespacerowałabym się do skrzydła szpitalnego, bo to jest podejrzane. Jak będziesz chciał się komuś zwierzyć z tego, to możesz na mnie liczyć i musisz też wiedzieć, że jestem lesbijką - wstała

- Czekaj, czy ty właśnie... - dziewczyna się zatrzymała

- Tak. Brittany stwierdziła, że muszę wam o tym powiedzieć, chociaż nie mam pojęcia, po co wam ta informacja, ale stwierdziła, że to ważne. Będziemy świetnymi przyjaciółmi Kurt, bo ja ci nie będę chciała wejść do twoich stringów, a ty do moich - uśmiechnęła się do niego i go szturchnęła łokciem - Jesteś pierwszą osobą, która to wie

- Będziemy świetnymi przyjaciółmi - zaśmiał się - Brittany?

- Moja dziewczyna. Zdaje się, że przyjaźni się z Blaine'm - wzruszyła ramionami

- Jestem z ciebie dumny.

- Proszę nie mów tak. To dziwne

- Jasne. Po prostu nie wiem, jak zareagować. Kiedy ja powiedziałem o swojej orientacji wszyscy wzruszyli ramionami, jakbym miał to wypisane na czole.

- Chodź pownerwiać Rachel dla zabawy. Będzie fajnie.

Dreaming on my pillow  || Klaine Where stories live. Discover now