11

73 8 0
                                    

Blaine wszedł do pokoju wspólnego Hufflepuffu i zauważył swoją przyjaciółkę w fotelu. Dobrze się składało, bo musiał z nią porozmawiać. Od razu usiadł na kanapie obok.

- Brittany musimy porozmawiać. Dlaczego dajesz swojemu kotu do jedzenia kawałki marynowanej dyni? - zmarszczył brwi

- Lord Tubbington jest na diecie Atkinsa, co oznacza, że je tylko ludzkie jedzenie, a całą dynię bez marynaty jest trudno zjeść. - wzruszyła ramionami

- Nie wydaje ci się, że powinnaś mu zmienić tą dietę? Ta dieta nie wygląda na zbyt zdrową - dziewczyna zauważyła, że kot przestał jeść, więc go położyła na podłogę

- Nie. Ta mu się bardzo podoba. Nie wydaje mi się, że chciałeś rozmawiać na temat tego, co je mój kot, więc o co chodzi?

- Co przekazałaś Kurt'owi? Zachował się dzisiaj dziwnie, jak na niego.

- Aaaa powiedziałam mu, że jesteś najwspanialszą osobą, jaką znam - wzruszyła ramionami - To prawda - Blaine podejrzanie się w nią wpatrywał - Co?

- Powiedziałaś mu coś innego. Na pewno powiedziałaś mu coś jeszcze, bo mnie przytulił sam od siebie. On nigdy tego nie robi. Dodał jeszcze coś w stylu, że mam nie myśleć o tym, że na kogoś nie zasługuję, bo jestem najcudowniejszą osobą na świecie - na samo te wspomnienie chłopakowi zaczęło mocniej bić serce

- No tak. Powiedziałam mu coś, ale nie wiedziałam, co z tym zrobi - powiedziała spokojnie

- Brittany Susan Pierce. Co mu powiedziałaś, że ukrywasz to przede mną? Chcę wiedzieć.

- Być może wspomniałam mu o tym, że przez twoje wilkołactwo wydaje ci się, że na nikogo nie zasługujesz i nigdy nikogo nie znajdziesz.

- Brittany - powiedział delikatnie - Nie uważasz, że tego typu tematy powinienem z nim obgadywać osobiście?

- Wiem, ale po prostu bardzo chcę, żebyś był szczęśliwy. Myślałam, że skoro mu to powiem, to coś poruszy jego serce i umówi się z tobą na randkę, więc będziesz szczęśliwy...

- Ja jestem szczęśliwy Britt. Mam świetnych przyjaciół i dlatego jestem szczęśliwy. Nie potrzebuję do tego mieć chłopaka. To miłe, że się o mbie troszczysz i bardzo kochane, ale potrafię sobie poradzić.

- Wybacz Blaine, ale nie potrafisz sobie poradzić - dziewczyna usiadła po turecku i przykryła się kocem - Niby dlaczego nigdy nie miałeś chłopaka?

- Bo nigdy nie chciałem.

- Zatrzymaj się na chwilę Blaine. Chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie śniłeś o całowaniu Kurta? Że nie marzyłeś o tym, żeby cię objął, kiedy zasypiasz, albo na odwrót? Że nie uśmiechasz się na jego widok, a w twoim brzuchu nie latają motyle? Że nigdy nie chciałeś patrzeć na niego tak długo, jak to możliwe? Nigdy nie zastanawiałeś się, jak to by było go pocałować? Że ten błysk w oczach za każdym razem, jak o nim mówisz to sobie wymyśliłam? Blaine nie ma momentu, w którym o nim nie myślisz, albo nie rozmawiasz. Nie jestem ślepa. Lubisz go i to nie tylko w przyjacielski sposób. Sam mi powiedział, że Kurt był jedyną osobą, która potrafiła ci się otrząsnąć po koszmarze - dziewczyna głośno powiedziała to, co chłopak myślał. Blaine'owi ścisnął się żołądek ze stresu.

- Może i tak jest. Dodatkowo, gdy patrzę w jego piękne, przejrzyste, błękitne oczy czuję się wspaniale i wydaje mi się, że mógłbym w nie patrzeć godzinami - powiedział rozmarzony i wrócił na ziemię - Ale to pewnie nic takiego. - pomasował się po ramieniu - Nikt by nie chciałby ze mną być. Spójrz na mnie przecież.

- Może to ty musisz w końcu spojrzeć w lustro Blaine? Wtedy zobaczysz, że niczego ci nie brakuje. Wiesz o czym jeszcze Kurt i Santana rozmawiali? Santana próbowała namówić go na to, żeby zaprosił cię na randkę.

- Na Merlina - schował twarz w dłonie ze wstydu

- Pozwól mi dokończyć. Wiem, że go lubisz. Jesteś w nim zauroczony i to nic złego. On w tobie też, ale boi się, że tego nie odwzajemniasz. Kurt to Ślizgon, więc jest czasami dumny i zbyt ambitny.

- Nie mów tak o nim. To najwspanialsz...

- Właśnie o tym mówię - zaśmiała się, przerywając mu - Podoba ci się i ty mu też. Wiem o tym, ale wydaje mi się, że to któryś z was powinien się odważyć i wyznać drugiemu, co czuje, albo przynajmniej zaprosić drugiego na randkę.

- A co jeśli się nie zgodzi? - Blaine zaczął nerwowo ruszać nogą i bawić się palcami - To przecież Kurt

- A ty jesteś przecież Blaine'm, więc weź się w garść w końcu i go zaproś. Ja i Tana nie zamierzamy się w to mieszać bardziej. Któryś z was musi w końcu zrobić pierwszy krok - dziewczyna wstała

- Czekaj Brittany - Blaine nie chciał zostawać ze swoimi myślami, więc objął ją za biodra - Nie opuszczaj mnie - spojrzał na nią, a ona zaśmiała się tylko

- Muszę iść Blainers - złapała go za ręce i oderwała od siebie - Ale pomyśl nad tym, co ci powiedziałam - pogłaskała go po głowie i go w nią pocałowała - Na razie - poszła do dormitorium

Blaine usiadł na fotelu, który wcześniej zajmowała dziewczyna i się przykrył. Zaczął myśleć nad idealną randką z Kurt'em i o tym, jak będzie najlepiej przekazać mu, co do niego czuje, aż po chwili przez ciepło i wygodę zasnął. No i może trochę przez wyobrażenie sobie tego, jak cudownie może być.

Dreaming on my pillow  || Klaine Where stories live. Discover now