- Jack, zamierzasz smęcić i liczysz, że ci wszystko wybaczę? Tracisz mój i swój cenny czas.

- Zależy mi na tobie! – powiedziałem głośno i wyraźnie. Chciała konkretów, to je dostanie.

- Naprawdę? – Kolejne prychnięcie. – Bo nie możesz znieść myśli, że ktoś inny zaczął traktować mnie w sposób, na który zasługiwałam od samego początku? Bo wygadujesz brednie o tym, że rzekomo jesteś autorem wszystkich tekstów Michaela Corleone? Bo buduję szczęście z kimś innym? Czy to cię tak bardzo boli, Jack? – Ostatnie słowa wykrzyczała mi prosto w twarz. Była poruszona i ciężko oddychała.

- Dlaczego mi nie wierzysz? – spytałem podniesionym głosem.

- A czy dałeś mi powody, bym ci wierzyła? – Podeszła do mnie, po czym dźgnęła mnie palcem w pierś. – Byłam jedynie zabawką w twoich rękach. Kimś, kto zawsze poczeka na wielebnego Jacka, kto nie zacznie zadawać niewygodnych pytań ani nie poskarży się, jeśli nie pojawiasz się przez kilka dni. Tym, tak naprawdę, byłam dla ciebie przez cały czas, kiedy się spotykaliśmy. Tylko kariera się dla ciebie liczyła i proszę! Dostałeś to, czego chciałeś, na co tak ciężko pracowałeś. A teraz uważasz, że dla ciebie zrezygnuję z Daniela? W imię czego, na Boga?

- Przecież go nie kochasz! – wrzasnąłem. Podejrzewałem, że będzie ciężko, ale nie że aż tak.

- A skąd, do jasnej cholery, możesz o tym wiedzieć? Jakie masz pojęcie o miłości do drugiego człowieka? Żadne, Jack! Jedyną osobą, którą kochasz, jesteś ty sam. Ty i twoje przerośnięte ego. Twierdzisz, że ci na mnie zależy? – Głos Natalie ucichł, lecz oczy aż skrzyły od tłumionych emocji. – Czy zależało ci na mnie, gdy każdego wieczoru czekałam, aż się zjawisz? Kiedy poprosiłam cię, żebyś dał mi nadzieję, że to się wkrótce skończy i nie będę wiecznie tą drugą? Gdy liczyłam, że nie wyjdziesz tamtego wieczoru, bo jednak coś dla ciebie znaczę?

- Nie sądziłem... – Próbowałem zapanować nad własnym brzmieniem. Ta rozmowa zmierzała w kierunku katastrofy.

- Ja też nie sądziłam, że naprawdę taki jesteś. Przez krótki okres trwania naszego romansu myślałam, że posiadasz ludzką twarz. Co prawda głęboko skrywaną, ale jednak. Pomyliłam się. Jesteś zapatrzonym w siebie egoistą. Nikt się dla ciebie nie liczy, a już na pewno nie ja.

- Nie znasz moich prawdziwych uczuć! – Znowu traciłem nad sobą kontrolę.

- To prawda, lecz znam swoje. Jedyne, co mi pokazałeś i czego mnie nauczyłeś, jest to, że uciekasz, kiedy grunt pali ci się pod nogami. Nie można na ciebie liczyć, jak na prawdziwego partnera. Kierujesz się wyłącznie własnym dobrem. Przyjechałeś tutaj, aby mnie przekonać, że rzekomo ci na mnie zależy. Moim zdaniem, nie ma w tym odrobiny prawdy.

- Ale za to twierdzisz, że Danielowi na tobie zależy? – warknąłem, maksymalnie wkurwiony.

- Ten aspekt mojego życia nie powinien cię interesować. Jednak, skoro tak się prosisz o odpowiedź, to wiedz, że to prawda. Zależy mu na mnie i, w przeciwieństwie do ciebie, naprawdę potrafi tego dowieść. Jest szczery, nie posuwa się do kłamstwa. Nie wierzę w ani jedno twoje słowo.

- On cię okłamuje! To ja jestem...

- Skończ – przemówiła lodowatym tonem. – I wynoś się z mojego domu. Popełniłam błąd, pozwalając ci wejść. Nigdy więcej tego nie zrobię. Potrafię uczyć się na własnych błędach. Obiecuję ci, że tym razem moja nauka nie pójdzie na marne. Nie chcę cię widzieć w pobliżu. Jeśli kolejny raz zakłócisz mój spokój, poinformuję o tym Daniela. Nie obchodzi mnie, co sobie uroiłeś, ale nie zamierzam mieć z tobą nic wspólnego. Po prostu nigdy tu nie wracaj.

Zła strona nieba (ZAKOŃCZONE)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora