7. Chodzi tylko o nią

582 18 6
                                    

Weszłam po cichu do domu. Starałam się to robić jak najostrożniej, ale gdy zobaczyłam, że mój tata stał oparty o blat kuchenny, a w ręku miał szklankę z jakimś alkoholem, przestałam. Patrzył na mnie i wydawało mi się, że był zły, ale nie poświęciłam na to większej uwagi.

– Hej – powiedziałam jako pierwsza i weszłam do kuchni, aby napić się wody.

– Cześć. Myślałem, że wrócisz wcześniej i zdążysz zjeść z nami kolację, ale zostawiliśmy ci trochę, jakbyś chciała sobie odgrzać – odparł bez emocji. Pokiwałam głową, rozglądając się po pomieszczeniu. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na kobiece perfumy, które unosiły się w powietrzu.

– Z nami? Kto tu był? – spytałam zdziwiona. Rzadko nas ktokolwiek odwiedzał, bo ojciec nie miał czasu, aby wejść z kimś w bliższą relację. Tylko na święta i w wakacje przyjeżdżała do nas siostra taty razem z rodziną. Będąc szczerym, nie lubiłam ich.

– Spotykam się z kimś od pewnego czasu i czekałem na odpowiedni moment, żeby ci powiedzieć. Chciałem, abyście się dzisiaj poznały – wytłumaczył, a ja uniosłam brwi wysoko w górę i prychnęłam z kpiną.

Odwołuję wszystko, co kiedykolwiek mówiłam.

– Czemu mi nic wcześniej nie powiedziałeś? Jak zawsze wszystko zostawiasz na ostatnią chwilę. – Przetarłam twarz dłońmi. – Fajnie, że sobie już ułożyłeś życie na nowo. Martwiłam się, że jesteś zapracowany na śmierć, ale jednak inaczej wykorzystałeś czas, w którym nie było cię przy mnie.

– Przestań wszystko komplikować. Nie cieszysz się, że jestem szczęśliwy? – spytał spokojnie. Wzruszyłam ramionami, odchodząc kilka kroków w tył.

– Dobrze, że ja też jestem szczęśliwa – burknęłam w jego stronę, zakładając ręce pod biustem. Ściągnął brwi i spojrzał na mnie od góry do dołu. Otworzył usta, a później zamknął je, jakby nie wiedział, co powiedzieć.

– A czego ci brakuje? Przecież masz wszystko, co chciałaś. Nie masz powodu, aby być nieszczęśliwą – powiedział. Prychnęłam pod nosem, przewracając oczami. – Pewnie to wina telefonu. Nic nie robisz, tylko patrzysz w tą komórkę, głupoty oglądasz, a później gadasz takie rzeczy. Wystarczyłoby, gdybyś tylko zrob...

– To nie wina telefonu! – krzyknęłam, przerywając mu. Zacisnęłam szczękę, a on stanął prosto. Westchnęłam głośno, przymykając oczy. Złapałam się za nos, próbując opanować złość, która zbierała się we mnie z każdą kolejną sekundą. Denerwował mnie, gdy mówił takie rzeczy, bo nie miał nawet pojęcia, co myślę i czuję. Nic nie wiedział. – To tylko twoja wina.

– Moja wina? – powtórzył tata z kpiną. Spojrzałam na niego zezłoszczona, kiwając głową. Pokiwał głową niedowierzając i przybliżył się o krok. – Oddaj telefon.

– Co?! – krzyknęłam. Cofnęłam się, sprawdzając, czy moja komórka rzeczywiście była na swoim miejscu, czyli w tylnej kieszeni moich dżinsów.

– Oddaj mi telefon! – Podniósł ton głosu. Wystawił rękę w moją stronę, ale tylko spojrzałam na nią, nie mając zamiaru kłaść na niej Iphone'a.

– Daj mi spokój – mruknęłam i nie mówiąc nic więcej, poszłam szybko na górę do swojego pokoju. Nie do końca wierzyłam, że mój tata naprawdę chciał to zrobić. Byłam prawie dorosła i zabranie telefonu nic by nie zmieniło. Przecież nie jestem od niego uzależniona, to było zupełnie bezpodstawne! Nigdy, nawet gdy byłam dzieckiem, nie miał zamiaru zabierać mi komórki.

– Marise, wróć się! – krzyknął. – Porozmawiaj ze mną!

Zignorowałam go i zamknęłam drzwi. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nie rozumiał mnie, mimo że przecież wyraźnie mu mówię, w czym jest problem. Poza tym, spotyka się z kimś? Naprawdę cieszę się, że jednak tyle nie pracował i spędził czas z nową kobietą, ale mógł mi powiedzieć! Przecież to nie jest żadna tajemnica, a ja nie martwiłabym się na zapas oraz nie miałabym do niego takich pretensji.

SerendipityWhere stories live. Discover now