26. Przekroczyć granicę

282 7 0
                                    

Zeszliśmy wspólnie na dół, ja z wielką niechęcią, a Vincent z zaciekawieniem. Krzyki w ogóle nie ustawały. Słyszałam, że to głównie mama i Claire się kłócą. Domyślałam się, że mogło chodzić o zdjęcia, które zabrałam, ale nie powiedziałam tego chłopakowi. Stanęliśmy przy ścianie, patrząc na całą sytuację. Założyłam ręce pod biustem, a Vincent starał się powstrzymać śmiech. Nie wiem, co go śmieszyło, stwierdziłam, że porozmawiam z nim o tym później. Mój ojciec siedział na kanapie, nieco zmieszany. Patrzył na Claire i mamę, jak na wariatki. Widziałam, że chciał się wtrącić, ale nic nie mówił. Arthur za to nie wydawał się w ogóle przejęty, jakby takie sytuacje zdarzały się co najmniej kilka razy dziennie i był już do tego przyzwyczajony.

– Co z nimi zrobiłaś? – spytała mama, wymachując rękami i próbując opanować zdenerwowanie. Patrzyła na moją siostrę ze złością, jakby stała się naprawdę straszna rzecz. To tylko zdjęcia...

– Nic no! Mówiłam ci już sto razy. Nigdzie ich nie zabrałam! – krzyczała Claire.

– To co, same się zabrały? Zastanów się trochę. Przecież i tak się dowiem. Lepiej żebyś sama powiedziała prawdę w tym momencie! – odezwała się kobieta. Arthur westchnął głośno, opierając się o blat w kuchni. Claire spojrzała w jego kierunku, jakby szukając wsparcia, jednak mężczyzna totalnie się nie przejmował.

– Po prostu się przyznaj – rzekł spokojnie. Moja bliźniaczka złapała się za głowę, burcząc coś pod nosem.

– Nie mam do czego – odpowiedziała dziewczyna. Po raz kolejny spojrzała w stronę swojego ojczyma, ale tym razem zauważyłam, że w jej oczach zebrały się łzy. Cóż, nie wiedziałam, że będzie płakać z takiego głupiego powodu.

– Co się stało? – spytałam w końcu. Wzrok wszystkich przeniósł się na nas.

– Kazałam Claire przynieść zdjęcia z mojej torebki, które dziwnym trafem zniknęły. One muszą tam być, dobrze pamiętam, że wkładałam je przed wyjściem z domu – wytłumaczyła mama. Zagryzłam wnętrze policzka, a Vincent spojrzał się na mnie ze zmarszczonymi brwiami i porozumiewającym uśmiechem, jakby mnie trochę osądzając i podziwiając jednocześnie. Wzruszyłam lekko ramionami, jakbym nie wiedziała, co ma na myśli. – Claire, kochanie, wiem, że nie robisz takich rzeczy. Rozumiałaś, jak bardzo te zdjęcia były dla nas ważne. Ale wszystko wskazuje na to, że to ty coś z nimi zrobiłaś. W dodatku przed wyjazdem narzekałaś, żebym ich nie brała, bo to jedyny egzemplarz i chciałaś je tylko dla siebie.

– Daj jej już spokój, Nicolette – burknął mój ojciec. Wow, warto mieć takiego zawodnika w drużynie.

– Nie wtrącaj się, Louis – odparła mama. – Nigdy jej nie wychowywałeś, więc nawet nie zaczynaj. Zresztą, później będziemy o tym gadać.

– Przyrzekam, nic z nimi nie zrobiłam... – załkała dziewczyna. Zrobiło mi się jej szkoda, ale tylko przez chwilę. Poza tym, zaczynałam mieć lekkie wyrzuty sumienia, bo cholera, to jedyny egzemplarz, a ja je pogniotłam. Dobrze, że nie zdążyłam zrobić z nimi nic więcej.

– Nie kłam. Wiesz, że nie lubię, gdy ktoś kłamie – powiedziała mama. Później spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie. – Wracajcie na górę, zawołam was na obiad. A ty, Claire, też idź na górę do pokoju gościnnego i pomyśl nad tym, co zrobiłaś.

Po tych słowach Vincent wręcz popchnął mnie na schody i pospieszał z wejściem na górę. Moja siostra też szła, zaraz za nami. Gdy byliśmy już na piętrze, widziałam, że czuła się zagubiona. Jej oczy były lekko załzawione i zaczerwienione, jednak gdy spoglądałam w jej kierunku, uśmiechała się bez przekonania. Cholera, naprawdę zaczynałam mieć wyrzuty sumienia. Ona cierpiała przeze mnie, ale przecież o to mi chodziło, więc dlaczego teraz mi jej szkoda? Nie wiedziałam, że aż tak się tym przejmie.

SerendipityWhere stories live. Discover now