28. Lustrzane odbicie

243 7 0
                                    

 Znowu przewróciłam się z lewego boku na prawy, wzdychając ciężko i odgarniając włosy, które miałam nie tylko w oczach, ale też w nosie i buzi. Nie były tak długie jak na przykład Louny, ale wystarczające, aby rozpuszczone przeszkadzały podczas spania. I tak nikt by mnie nie zmusił do spania w spiętych, bo było to cholernie niewygodne, a rano wyglądały jeszcze bardziej okropnie niż zazwyczaj. Sprawdziłam godzinę, stwierdzając, że moje kręcenie się na tym łóżku jest na nic. Nie mogłam spać, jak jeszcze nigdy wcześniej, jednak nie wiedziałam czemu. Może z powodu ilości emocji, jakie ten dzień mi dostarczył. A było ich zdecydowanie za dużo. Było po pierwszej, jednak wiedziałam, że jeśli czegoś nie zrobię, to nie zasnę przynajmniej przez jeszcze kolejną godzinę. Wzięłam więc komórkę do ręki i włączyłam w niej latarkę, wstając ślamazarnie z łóżka. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, próbując nikogo nie obudzić. Dopiero w kuchni zapaliłam najmniejsze światło i wstawiłam wodę na herbatę. Oparłam się o blat, przecierając oczy. Po chwili usłyszałam zbliżające kroki, więc nie myśląc zbyt dużo, wzięłam przerażona jakąś nagryzioną bułkę i gdy tylko postać wyłoniła się zza ściany, rzuciłam w nią pieczywem.

– Zwariowałaś?! – krzyknęła szeptem Claire, odrzucając do mnie bułkę, którą z lekkim obrzydzeniem położyłam z powrotem na blacie. – Czy ty naprawdę myślałaś, że zabijesz mordercę kawałkiem suchej bułki?

– Ja nic nie myślałam – odparłam. Dziewczyna przewróciła oczami, uśmiechając się do mnie lekko i podchodząc. Również oparła się o blat obok mnie, wbijając wzrok w podłogę. – Czemu nie śpisz?

– Nie mogłam zasnąć – przyznała, na co pokiwałam głową. – A ty?

– Też – rzuciłam krótko. – Napijesz się czegoś?

– Herbaty, nie lubię kawy. Nawet głupio byłoby ją teraz pić, bo przecież chcę zasnąć – oznajmiła, na co obie zachichotałyśmy. Pokiwałam głową i wyłączyłam wodę, która dała sygnał, że już się zagotowała. Zalałam herbatę dla mnie i siostry, po czym podałam jej gorący kubek, który przyjęła z wdzięcznością. Szczerze mówiąc, dziwnie mi się z nią teraz rozmawiało. Nasza konwersacja wyglądała normalnie, bez żadnych sprzeczek, kłótni czy dogryzania sobie. Jak prawdziwa rozmowa bliźniaczek, które są dla siebie nie tylko siostrami, ale też najlepszymi przyjaciółkami. I było to dla mnie niemożliwe do zaakceptowania, bo stało się to w zaledwie jeden dzień.

– Też nie lubię kawy – oznajmiłam. Wzięła łyk herbaty, nie patrząc w moją stronie. Między nami zapanowała niezręczna cisza. Ostatnia rozmowa nie była dla nas łatwa, szczególnie dla niej. Po tym jak powiedziałam, że powinna porozmawiać z mamą na temat tego, co robił jej Arthur, ucięła temat i więcej o tym nie gadałyśmy. Czułam jednak, że ona potrzebuje, aby to przegadać, ale nie chciałam naciskać. Wiedziałam, że to było bardzo trudne dla Claire. Doceniałam jej odwagę i to, że mi, jako jedynej, zaufała w tej sprawie.

– Obiecaj mi, że nikomu nie powiesz o Arthurze – odezwała się w pewnym momencie, jakby właśnie czytała mi w myślach.

– Obiecuję – odpowiedziałam, uśmiechając się w jej stronę. – Ale wiesz, co na ten temat uważam. To się nie skończy, póki ktoś dorosły się nie dowie.

– Już ci mówiłam, że nie chcę mówić o tym mamie, ani nikomu innemu. Ona kocha Arthura i na pewno by mi nie uwierzyła – stwierdziła nieco smutnym głosem. – Chciałabym poczuć w końcu coś nowego niż to co przez ostatnie lata. Uczucie bezradności i samotności ssie jak nic innego, serio. Ciesz się, że masz Vincenta. Ja miałam taką osobę w swoim życiu, ale mama zabroniła mi się z nią spotykać i teraz trudno nam się komunikować. A ty? Kochasz go, prawda?

SerendipityWhere stories live. Discover now