Kyle × Reader [2/3]

786 40 71
                                    

Następnego dnia obudziłaś się wyjątkowo niewyspana, mimo iż według Kyle'a, gdy zdecydowałaś się zasnąć poprzedniego wieczoru było ledwo po godzinie 20. Poczułaś również uderzającą falę ciepła, gdy otworzyłaś oczy i odsunęłaś kołdrę z siebie. W końcu zasnęłaś na ławce, a nie było tam jak się przebrać, ponadto obudzenie cię tylko po to, żebyś założyła na siebie spraną koszulkę w której śpisz byłoby trochę głupim posunięciem. Dlatego też widząc na sobie kurtkę rudzielca, której Kyle poprzedniego wieczoru nie chciał od ciebie wsiąść poczułaś się zawstydzona, że musiałaś w niej spać. Co innego, jeśli byłaby to twoja własność, ale kurtka? I to Kyle'a?

- O, jak dobrze, że wstałaś.- przywitała cię Wendy stojąca przy sąsiednim łóżku.- Obudziłaś się dokładnie na zbiórkę, a raczej 10 minut przed zbiórką...- popatrzyła na swój telefon dziewczyna.- Zbieraj się, idziemy.
- Gdzie...?- przetarłaś oczy nadal śpiąca.- Znowu las?
Testaburger zaśmiała się na twoje pytanie i chwyciła gumkę do włosów, zaczynając je związywać.
- Tym razem masz szczęście i nie musisz się bać, że nas nie znajdziesz.- Wendy chwyciła lusterko stojące na komodzie.- Po prostu idziemy zobaczyć miasto kilka kilometrów od obozu, w nim się raczej nie powinnaś zgubić...- powiedziała.
Przeciągnęłaś się nadal leżąc na łóżku i chwyciłaś telefon, by zobaczyć godzinę.
- Co ze śniadaniem?
- Radzę ci się na nie spieszyć, bo inaczej chłopcy wszystko ci zjedzą...- Wendy poszła w stronę drzwi i chwyciła za klamkę.
Skinęłaś głową na jej słowa i wygramoliłaś się szybko z łóżka podchodząc do szafy.
- A, [T.I] jeszcze jedno...
- Co?- zapytałaś pospiesznie nie przerywając szukania koszulki z logiem obozu po półkach w szafie.
- Wiesz, że dzisiaj jest co najmniej 30°, prawda?- spojrzała na ciebie przez ramię z uśmiechem Wendy.- I nie musisz już dłużej chodzić w tej kurtce, ugotujesz się, czyż nie?- wypuściła chichot dziewczyna szybko wychodząc z pokoju zamykając drzwi.
Zła na przyjaciółkę, że wspomniała o tym małym szczególe szybko szarpnęłaś kurtkę z ramion i wcisnęłaś ją mocno w sam tył szafy.

Time skip •

W mieście jednak było trudniej się zgubić niż w lesie. Tam wszystko dookoła to były zielone drzewa zlewające się ze sobą nawzajem, a tutaj takie rzeczy jak duża grupa 30 osób idącą samotnym chodnikiem to nie byłby ciężki element do odnalezienia w razie zgubienia trasy. Jednak i tak czarnowłosa dziewczyna zbyt przewrażliwiona twoim wcześniejszym wybrykiem, wręcz posuwała się do tego, by trzymać cię za ramię przez całą drogę. Nawet jak przystawałaś za nią na chwilę, by odsapnąć, czy poprawić zawiązane buty, ona i tak sterczała nad tobą czekając aż dojdziesz do sił, lub wyprostujesz się wstając z bruku.

- Szybciej [T.I], ile możesz wiązać buty...?- obróciła oczami dziewczyna.
- Wiesz, że nie musisz nade mną stać, prawda?- uniosłaś głowę w górę spotykając wzrok czarnowłosej.- Poza tym...- wstałaś z klęku.- Nie jestem na tyle głupia, żeby zgubić się w mieście i nie musisz mnie niańczyć...
- Wiem o tym.- skrzyżowała ręce na piersi Wendy.- Ale jednak wolę, żebyś szła obok mnie, a nie obok Kyle'a. Kto wie co ci jeszcze wbije do głowy?- odwróciła się dziewczyna i poszła za połową grupy.
- Nie zgubiłabym się, gdybyś nie poszła zawierać nowych znajomości i nawet nie interesowała się co robię.- dogoniłaś ją od razu po chwili idąc tym samym krokiem co ona.
- Wiesz jacy tu są wspaniali ludzie?- zaśmiała się przyjaciółka ignorując odpowiedź na pierwszą część twojego zdania.
- Nie bardzo...
- Bo jeszcze nikogo nie poznałaś.- objęła cię ramieniem.- Słuchaj, kojarzysz tego wysokiego czarnowłosego kolesia, który wygląda jak Craig?- zapytała.
Przeskanowałaś wzrokiem grupę podążającą przed tobą i w kilkunastu osobach dostrzegłaś kogoś podobnego do opisu.
- To tamten?- wskazałaś na chłopaka w tłumie.
- Dokładnie.
- I co z nim?- nie podobało ci się do czego zmierza dziewczyna.
- W sobotę po obiedzie mamy czas wolny aż do kolacji, także ja, on i jeszcze kilka innych osób uzgodniliśmy, że świetnym pomysłem w jego pokoju będzie-
- Poważnie? Będziecie grać w butelkę...?- uniosłaś brew odchodząc nieco z uścisku Testaburger.
- Fajnie, prawda?- uradowała się.
- Wendy, przecież ty w ogóle nie znasz tych ludzi...- westchnęłaś.
- To gra w której ludzie się ze sobą poznają, czyż nie?- zapytała.
- Wiesz jakie mam zdanie na ten temat...- mruknęłaś.
- Nie bardzo, a poza tym, pójdziesz ze mną, prawda?
- Co? Dlaczego ja?!- krzyknęłaś chyba nieco za głośno, bo Wendy gestem palca na ustach kazała ci się uspokoić.
- Bo jesteś moją przyjaciółką, poza tym powiedziałam innym, że już będziesz.- spojrzała na ciebie błagalnym wzrokiem czarnowłosa.- Zgódź się [T.I], proszę... Nie możesz całego obozu spędzić z Kyle'm.

South Park × Reader IIWhere stories live. Discover now