Stan × Reader

409 19 11
                                    

- Mhh... Halloween jest takie mdłe.- mruknęłaś cicho pod nosem podpierając pięścią policzek.
- Czemu tak uważasz?
Stan, który zajęty był przez ostatnie trzydzieści minut tylko i wyłącznie sortowaniem cukierków, które udało wam się dzisiejszej nocy zdobyć, w końcu zwrócił na ciebie uwagę. Nie sądziłaś, że w ogóle usłyszy twoje ciche narzekanie, a jednak.
- Nie rozumiem tego całego podniecenia straszeniem ludzi i okradaniem ich z zapasów słodyczy.- nie wiedząc co dokładnie masz odpowiedzieć chłopakowi chwyciłaś w rękę pilot i włączyłaś telewizję.- A horrory wyświetlają na co drugim kanale.
- Przecież lubisz horrory. Kto mnie zmusił do maratonu Piątku Trzynastego rok temu?- Stanley uniósł brew w górę.- Albo w moje urodziny kilka tygodni temu do wszystkich części Laleczki Chucky?

Parsknęłaś cicho do siebie na samo przypomnienie sobie o tym.
- Nadal nie wierzę, że się mogłeś przestraszyć tej uroczej małej laleczki.- uśmiechnęłaś się pomijając kolejny kanał gdzie wrzaski z ekranu leciały na cały dom.
- Ona nie była urocza, ona była straszna.- zauważył Stan starając się pozostać niewzruszony na samo jej wspomnienie.
Czarnowłosy wstając od niskiego stolika przed kanapą podszedł do ciebie z koszykiem. Siadając obok ciebie położył między wami wiklinową rzecz i sięgnął po jednego batona.
- Przecież zawsze jesteś taka szczęśliwa w Halloween. Co sprawiło, że myślisz dzisiaj inaczej?- niebieskooki ukąsił kawałek czekolady.

Twoje ręce zajęte były gnieceniem niebieskiego opakowania po irysowym cukierku. Szelest papierka był jedynym dźwiękiem w salonie Stan'a przez następne dwadzieścia sekund. Gdy w końcu odpakowałaś słodycz wręcz zmusiłaś się, żeby włożyć cukierka do ust. Nie miałaś ochoty na nic słodkiego.
- Co roku to samo. Przebieramy się za pajaców, chodzimy do domach, zgarniamy cukierki, oglądamy horrory i wpychamy w siebie kilogramy słodyczy dziwiąc się potem, że przytyliśmy jak Cartman.- zmarszczyłaś brwi patrząc na niebieską folię po cukierku.
- W tym roku poszliśmy z resztą na imprezę...- zauważył Stan.
- Tak wiem. I było nudno.- westchnęłaś.- Każde Halloween jest takie samo. Aż mnie nuży jego obchodzenie. Chciałabym zrobić w końcu coś innego.

Spojrzałaś na Stan'a ukradkiem. Wyglądał jakby był w trakcie myślenia nad swoją rozprawką filozoficzną jedząc czekoladę dla lepszego myślenia.
- W porządku [T.I].- odparł po wyjątkowo krótkim milczeniu.- Zabiorę cię gdzieś.
- Gdzie?- zdziwiłaś się jak szybko jakiekolwiek miejsce wpadło twojemu chłopakowi do głowy.
- Zobaczysz.- uśmiechnął się idąc wyrzucić papierek do śmieci.
- Czy to zaległy prezent na moje urodziny?- zapytałaś się złośliwie.
- Nie podobała ci się ta czarna bluza, którą ci kupiłem?- zdziwienie wkradło się na twarz Marsh'a, że powiedziałaś mu o tym dopiero teraz.
- Następnym razem sprawdzaj rozmiary, proszę cię, przecież jest o wiele za duża.
- No to co z tego?
- Kretyn...

Nie chcąc tracić czasu na dalsze drążenie tematu siegnęłaś po kolejnego cukierka z koszyka. Skrzywiłaś się jednak na sam jego smak, bowiem nie spojrzałaś w jakim papierku był zapakowany. Lukrecja...

• Time skip •

- Więc... dokąd w ogóle idziemy?- zagadnęłaś Stan'a, który trzymając twoją dłoń spokojnie prowadził cię w nieznanym kierunku.
- Za chwilę będziemy, bądź cierpliwa.
- Łatwo mówić to komuś kto zna trasę.- prychnęłaś wkładając między wargi kawowego cukierka.- Jeśli ciągniesz mnie na cmentarz, żeby mnie zamordować a przy okazji mieć blisko, by pozbyć się ciała to wiedz, że ożyję i skopię ci tyłek Stan.
Kruczowłosy parsknął chichotem słysząc twoją teorię. Skręcając w lewo chłopak puścił twoją rękę i odwracając się do ciebie zapytał:
- Skąd wiedziałaś gdzie idziemy?

Huh?

Spojrzałaś w górę, wprost na wysoką bramę prowadzącą do wejścia na sugerowany przez Marsh'a cmentarz. I rzeczywiście... Poznałaś ten zniszczony, stary szyld nad bramą.
- Zabrałeś mnie na opuszczony, stary cmentarz? Na Halloween?
- Ciesz się, że nie na twoje urodziny.- odpowiedział szybko kruk i zagłębił się między grobową przestrzenią poza bramą.
- Wróciła ci faza gota, że poszliśmy na cmentarz?- pospiesznie dogoniłaś chłopaka, by nie zostać sama w ciemnościach.
- Sama mówiłaś, że chcesz zrobić coś czego zazwyczaj w Halloween się nie robi.
- Tak, ale nie chodziło mi o zakradanie się na cmentarze i niszczenie grobów...!- powiedziałaś pół szeptem dziwnie bojąc się podnieść głosu.
- To stary cmentarz. Praktycznie nikt tu od dawna nie przychodzi. Poza tym spójrz na groby, widzisz tutaj jakieś znicze lub kwiaty?

Stan miał rację, poza liśćmi spoczywającymi na marmurze i nielicznymi butelkami po napojach alkoholowych nie widziałaś żadnego żywego znicza wokół was. Nie mówiąc już o kwiatach, czy wiązankach.
- No może i rzeczywiście nikt tutaj nie uczęszcza...- szepnęłaś chwytając się szybko ramienia chłopaka.
Stan usiadł na ciasnej drewnianej ławce przy jednym ze starych nagrobków i poklepał malutką przestrzeń obok niego.
- Skąd pomysł, żeby zaciągnąć mnie w takie miejsce?- usiadłaś na skraju ławki obok niebieskookiego.
- Kiedyś razem z gotami nie mogliśmy się spotkać u Hanrietty w domu i poszliśmy tutaj. Pamiętam, że siedzieliśmy do późna póki za bramą nie zrobiło się jasno. Potem raz, czy dwa jeszcze tu przyszliśmy.
- Ah, czyli byłeś tu już wcześniej?
- Może kilka razy z kimś? Nie lubiłem chodzić na ten cmentarz samemu.
- Oh, Stan się boi~ - trąciłaś chłopaka ramieniem uśmiechając się złośliwie.

Kruk wygiął usta w grymasie i odwdzięczył się lekkim potrąceniem cię w bok.
- Przyszedłem tu z tobą, żeby było klimatycznie. Spójrz na niebo, całkiem ładnie je stąd widać.
- Chyba, że to drzewo przysłania wszystko co jest nad nami.
- Pft... Wyjść gdzieś z tobą to prawdziwa katorga...- Stan skrzyżował ręce na torsie i odwrócił od ciebie wzrok.- Ostatni raz cię tu zabieram.
Parsknęłaś śmiechem słysząc słowa Marsh'a. Nie mogłaś się powstrzymać, dokuczanie mu to było jedno z twoich ulubionych zajęć.

Ujęłaś jego policzki w swoje zimne dłonie i zmusiłaś, by odwrócił głowę w twoją stronę.
- Prawdziwy z ciebie romantyk.- wystawiłaś mu język chcąc się z nim chwilę podroczyć.
Stan jednak szybko zamknął ci usta. Najpewniej miał dosyć ciągłego gadania z twojej strony i wolał dostać długo wyczekiwany od ciebie całus. Zdziwiłaś się jednak, gdy niebieskooki odsunął się od ciebie po trzech sekundach.
- Egh, co przed chwilą jadłaś?- kruczowłosy przetarł sobie kciukiem kawałek wargi odsuwając swoje usta od twoich.
- Huh? Ja?- wskazałaś na siebie palcem.
- Jadłaś jakieś cukierki kawowe?- uśmiechnął się krzywo Stan.
- Ah no tak... Zapomniałam, że ktoś tu nie lubi kawy. - zaśmiałaś się patrząc na zdegustowanego chłopaka.

Resztę wieczoru ze Stan'em spędziłaś na kolejnej próbie pocałowania chłopaka, jednak póki smak kawy nie znikał z twoich ust, tak kruczowłosy nastolatek nie dawał ci się nawet dotknąć. Być może zrobił mały wyjątek, gdy oparłaś się o jego ramię i wtuliłaś w jego jesienną kurtkę przymykając oczy.

Obserwując razem ze Stan'em nocne niebo, w twojej głowie po cichu przyznałaś samej sobie, że Halloween nie musi być wcale aż takie nudne i mdłe jak zakładałaś.

South Park × Reader IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz