Stan × Reader

571 24 1
                                    

Usiłując przebrnąć się przez grubą warstwą śniegu pod butami próbowałem przejść kilka następnych kroków przed siebie. Do zamarzniętego stawu i ławki na której prawdopodobnie zostawiłem swoją czapkę wczorajszego dnia było jeszcze kilka minut drogi, a ja ledwo co umiałem postawić krok nie wpadając po kolana w śnieg. Lubiłem zimę, ale tego tygodnia był wystarczający spadek temperatury, taki, że aż Starks Pond cały zamarł i dzieciaki wybiegały jeden za drugim ze szkoły, by bić się o miejsce na obecnym lodowisku. Wczoraj także ja, Kyle, Kenny i Cartman tam poszliśmy, ale wolałem stać z boku i się przyglądać jak Cartman próbuje podciąć nogi mojemu przyjacielowi, a Kenny ostrożnie robić piruety na lodzie. Perspektywa jeżdżenia z nimi na łyżwach była obiecująca, ale nie miałem swojej pary w domu, a pieniądze, które miałem w skarbonce wolałem oszczędzić na coś co mi się przyda w całym roku, a nie tylko w zimie.

Po pięciu następnych minutach dotarłem zdyszany nad staw i na ławce po mojej prawej stronie zauważyłem znajomą i zaśnieżoną rzecz. Gdyby nie przebłyski czerwieni wystające z bieli, najpewniej głowił bym się gdzie zostawiłem wczoraj czapkę. Otrzepałem ją ze śniegu i otworzyłem pod drżącymi palcami powoli kieszeń kurtki, by moją zgubę tam włożyć. Przykuło mnie jednak coś innego, a raczej ktoś inny... Nie sądziłem, że w tak zimną temperaturę komuś w ogóle będzie się chciało wyjść z domu, a już na pewno przyjść nad staw.

A jednak, postać w białych łyżwach jeździła na lodowisku zgrabnie i płynnie, co prawda miała swoje wolne tempo, ale można było zauważyć, że ma wprawę w jeżdżeniu na tym sprzęcie. Ukradkiem i ciszej podszedłem trochę bliżej, by przyjrzeć się uważniej istocie przede mną, choć mgła i tak mnie nieco zasłaniała. Była to dziewczyna, nie trudno było zgadnąć ze względu na ubiór, poza tym nie miała na sobie czapki, więc jej [K.W] włosy wiły się we wszystkie strony od wiatru. Dziewczyna płynnymi ruchami brała zakręty i w prawo i w lewo, zostawiając na lodzie cięte ślady od białych łyżew na nogach. Niby nic nadzwyczajnego, ale... wykonywała to z taką pasją, że nie trudno było mi oderwać od niej wzroku. Postanowiłem przyjrzeć się jej jeszcze bardziej i stawiłem krok w przód, ale tym samym zaalarmowałem, że oprócz niej nad stawem znajduje się jeszcze moja osoba.

Właścicielka białych łyżew przystanęła na chwilę na lodzie i jednym zakrętem zwróciła swoje ciało w moją stronę. Jednak zamiast zdziwienia, czy wściekłości, że dość długo się na nią patrzę ona uśmiechnęła się w moją stronę i rzuciła przyjacielskie:
- Chcesz ze mną pojeździć?
Byłem tak zestresowany wydanym dźwiękiem, gdy nadepnąłem na śnieg, że przez kilka sekund nie mogłem jej odpowiedzieć. W porę się na szczęście otrząsnąłem i wyprostowałem.
- Nie dzięki, przyszedłem tu tylko po coś.- odpowiedziałem szybko chowając resztki czapki do kieszeni.
- Wyglądasz na chętnego do wspólnej jazdy na łyżwach.- dziewczyna podjechała kilka metrów w moją stronę.
- Właściwie to nie za bardzo, wróciłem się tylko po kapelusz. Nie miałem zamiaru jeździć.
- Wielka szkoda.- zasmuciła się.- Jeździć samej po tak dużym lodowisku jest naprawdę beznadziejnie.
- Zazwyczaj przychodzę tutaj ze znajomymi po lekcjach, wtedy jest tu dużo osób.
- Nigdy cię nie widziałam jak tu jeździsz.- skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej uśmiechając się i unosząc brew.- Wczoraj chyba tutaj byłeś po południu z kilkoma chłopakami i stałeś cały czas na śniegu. Co jest, nie umiesz jeździć na łyżwach?

Jak po dwóch minutach rozmowy z tą dziewczyną ona wywnioskowała tak łatwo, że nie mam wprawy i talentu do jeżdżenia na łyżwach? To dziwne... Nikomu o tym nie mówiłem od... kilku dobrych lat. Od jeżdżenia razem z chłopakami wymiguje się moją złamaną nogą sprzed 6 miesięcy i faktu, że boję się jej nadwyrężyć i tak dalej. Choć pewnie i to też dlatego, że od wielu lat nie jeździłem na tym sprzęcie i straciłem sprawę.
- Nie o to mi chodziło...- speszyłem się patrząc w bok.- Po prostu kilka miesięcy temu miałem wypadek przy którym złamałem nogę. I nie wiem, czy jestem gotowy wsiąść nawet na rower, co dopiero wejść na coś tak kruchego jak lód i to na łyżwach.
- Nie martw się, skoro utrzymujesz się na zaspach śniegu to utrzymasz się i na lodzie. Poza tym wiele osób tutaj przychodzi i jak widzisz staw jeszcze się trzyma.- zaśmiała się.- Chyba, że... Naprawdę nie umiesz jeździć, a złamana noga to tylko twoja wymówka przed innymi.
Kurde, cwana jest...
- Jeśli masz czas i chęci jutro po południu, to możesz przyjść nad staw o tej samej porze co dzisiaj. Mogłabym cię poduczyć jeździć na łyżwach, albo w ogóle nauczyć cię od podstaw.
- Ty tak na poważnie?- uniosłem brew zdziwiony, że od kilku minut znajomości proponuje mi to.
- Szybko załapiesz, to nie jest takie trudne jak się wydaje za pierwszym razem.- mówiąc to z uśmiechem oddaliła się na lód jeżdżąc tyłem, cały czas jednak obserwując mnie.

South Park × Reader IIМесто, где живут истории. Откройте их для себя