- Nie widzieliśmy się od kolacji, którą urządziłam w moim mieszkaniu. Zniknąłeś i w ogóle się nie odzywałeś – powiedziała Emma z pretensją w głosie. Nie znosiłem tego. Miałem ochotę od razu jej przypomnieć, by zważała na ton głosu, ale nie zdążyłem. – Mieliśmy pokazywać się publicznie i przekonywać ludzi, że jesteśmy wiarygodnym związkiem.

- Przecież to robimy! – warknęłam. Emma spojrzała na mnie zaskoczona. – Mam ci przypomnieć, że twój program już zaliczył wzrost oglądalności? Tego właśnie chciałaś, więc to dostałaś. Poza tym doskonale wiesz, że bywam zajęty. Akurat na to nic nie poradzę.

- Wiem – odpowiedziała kobieta dość ugodowym tonem. – Tylko powinieneś zrozumieć, jak łatwo ludzie potrafią się odwrócić od swoich ulubieńców. To, że teraz tak jest, nie znaczy, że będzie tak cały czas. Musimy to podtrzymywać, Jack. Nie proszę cię o wiele, chcę tylko, żebyśmy tak grali nasze role, by nikt nie mógł tego podważyć.

- Rozumiem – mruknąłem pod nosem, a następnie zamilkłem.

Nie za bardzo lubiłem przyznawać ludziom rację, kiedy sam jej nie miałem. Niestety Emma posiadała ją w stu procentach. Podążaliśmy dobrze obraną ścieżką i musieliśmy się tego trzymać, aby nasz plan wypalił. A ja ostatnio zamiast się na tym skupić, skoncentrowałem się na Natalie oraz na naszym romansie.

To Natalie – nie Emma – kręciła mnie jak cholera. To z Nat wolałem spędzać czas na miłosnych zapasach, na myśl o których, moje ciało napinało się w radosnym oczekiwaniu. Jednak to nie ona była kluczem do rozwoju mojej kariery w telewizji.

Mój romans zaczynał mi przesłaniać to, co miało być najważniejsze. Nie mogłem pozwolić sobie na taki krok, choćbym nie wiem jak bardzo pożądał rudowłosą. To nie oznaczało, że musiałem zakończyć nasze potajemne schadzki, ale zdecydowanie powinienem je ograniczyć.

- Rozumiesz i co? – Usłyszałem.

- Emmo, jak się do mnie zwracasz? – Blondynka zaczynała mnie złościć. – W czwartek wyjdziemy na kolację. Wcześniej nie mogę – wyjaśniłem, bo widziałem, że dziewczyna chciała coś powiedzieć. – Jadę załatwić kilka spraw do Waszyngtonu. Chyba, że masz ochotę jechać ze mną.

- Nie mogę. Mam ważnego gościa w środę w programie, muszę się przygotować. Co będziesz robił w Waszyngtonie? – spytała Emma, siadając na kanapie. Kiedy założyła nogę na nogę, odsłoniła swoje zgrabne kolana. Chciała mnie skusić.

- Rodzinne sprawy. – Nie zamierzałem się tłumaczyć. Nie łączyła nas aż tak bliska zażyłość. – Wrócę w środę wieczorem, więc wyskoczymy gdzieś w czwartek. Oczywiście, jeśli to nie koliduje z twoimi planami.

- Jasne, że nie. – Emma uśmiechnęła się delikatnie, co w ogóle do niej nie pasowało. Była harpią, a nie wersją uległej kobiety – Skoro ustaliliśmy najważniejsze, co powiesz na odrobinę rozrywki? Mam wrażenie, że jesteś ostatnio jakiś spięty...

- Nie jestem. – Oczywiście zaprzeczyłem. Patrzyłem, jak Emma podniosła się z kanapy, po czym stanęła tuż przede mną.

- Czuję to. Nie musisz mi mówić, o co chodzi. Chętnie pomogę ci się zrelaksować. – Zanim zdążyłem się odezwać, Emma pchnęła mnie na miejsce, które sama przed chwilą zajmowała.

Patrzyłem, jak klęka, rozpina mi spodnie i po chwili bierze penisa w usta, patrząc na mnie przy tym prowokująco. Oddałem się przyjemności, którą natychmiast poczułem.

Nie doprowadziła mnie do finału. Rozebrała się i zaczęła mnie ujeżdżać. To była jej ulubiona pozycja. Skończyłem w niej, a chwilę później ona wstała. Sperma spływała jej po nogach.

Zła strona nieba (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now