31. Chętnie pójdę z tobą na randkę Seanie O'Brienie.

358 14 94
                                    

Między nami panowała teraz niezręczna cisza.

-To ja już pójdę. - powiedział Sean, ale nagle jednak odwrócił się - Chociaż, mam jednak jedną sprawę... - zaczął, a ja dalej patrzyłam na niego deliktnie marszcząc przy tym brwi. - Nie wiem, może chciałabyś wyskoczyć ze mną jutro na kolację? - widziałam, że chłopak wydawał się lekko zmieszany, choć skutecznie to kamuflował.

-Chętnie pójdę z tobą na randkę Seanie O'Brienie. - powiedziałam uśmiechając się zza biurka, opierając łokciami o blat i ukazując rząd białych zębów. Nie spodziewałam się, że coś zaproponuje, ale byłam dziwnie zadowolona. Stwierdziłam, że jak już to cała parą, nie bawmy się w jakieś gry i zwodzenie, chodźmy na randkę.

-O. - miał zaskoczoną minę. - nie sądziłem, że tak łat... - zaczął do siebie pod nosem, ale szybko się opamiętał. - Tak, em, to super! Tak, odezwę się jutro. To, yy do zobaczenia. - powiedział uśmiechając się szeroko. Odwrócił się i już miał wyjść, ale zatrzymał się przy drzwiach i powtórzył. -Do jutra.

-Cześć. - odpowiedziałam i chłopak wyszedł. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem.

Na myśl o jutrzejszej randce serce zaczęlo mi bić odrobinę szybciej. Nadal nie wiem co do niego czuję. Może mi się wydaję? Może nic nie czuję? Nie wiem. Po prostu skończę tą pracę i wracam do Devin. Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się po niej, aż takiej reakcji. Cara, skup się na pracy... ale żeby,w takim momencie wbić komuś do gabinetu? A było już tak pięknie. Ja nawet nie wiem kim był ten człowiek. PRACA. Nie, no nie skupie się już. Matko, co się ze mną dzieje. Wracam do domu, tam też muszę załatwić parę rzeczy.

Wstałam od biurka, zasuwając za sobą fotel. Całkiem szybkim krokiem wyszłam z gabinetu, a później budynku. Odnalazłam swój samochód, po czym do niego wsiadłam. Po nie długiej chwili wyjechałam na ruchliwe drogi Nowego Jorku. W głowie mniej więcej układałam sobie plan działania, co powiem Devin. Co fakt to fakt nie spodziewałam się, aż takiej reakcji i trochę przesadziła, ale chyba trochę ją rozumiem. Korek, matko korek, ale jaki. Chyba porozmawiam z D trochę później niż sądziłam.

*SEAN POV.*

Od razu po mojej rozmowie z Carą i tamtym... zdarzeniu, wróciłem do domu. Szczerze mówiąc ulżyło mi, gdy wtedy użyła słowa ,,randka" bo oczywiście Sean spanikował i zapomniał języka w gębie. Kontynuując, wróciłem do domu włączyłem laptopa i zacząłem jak najszybciej szukać jakiejś niesamowitej restauracji w NY. Teoretycznie mógłbym ją zabrać na jakiegoś kebsa, czy coś, ale czuję, że to musi być coś specjalnego. Wręcz magicznego. A więc zaczynajmy. Nie, ta jest zbyt country, ta nie, ta tez nie.

*SKIP TIME*

Ta jest take sobie, ta zbyt stara, tu ktoś znalazł karalucha. Minęły dobre 4 godziny, a ja nadal się z tym męcze. Zabijcie mnie. Ta też jest do du... o oooo, ale za to ta już nie jest, tak podoba mi się. Teraz tylko zarezerwować stolik. Mam nadzieję,  że Carze się spodoba.

*CARA POV.*

Po tej, nie ukrywajmy, długiej jeździe wreszcie znalazłam się na parkingu pod moim apartamentowcem. Wyszłam z auta i ruszyłam do mieszkania. Powolnie przeszłam przez recepcję, wchodząc do windy. Wcisnęłam dobry przycisk. Bardzo szybko wylądowałam na swoim piętrze. Podeszłam do moich drzwii, wzięłam głęboli oddech i powoli je otworzyłam. Weszłam do środka spoglądając przy okazji gdzie jest rudowłosa. Zdjęłam buty i weszłam do salonu. Zobaczyłam Devin siedzącą na kanapie i oglądającą telewizje. Podeszłam bliżej, tak żeby dziewczyna mnie zauważyła.

- Hej. - powiedziałam bardzo spokojnym powlnym tonem, po czym usiadłam na kanapie niedaleko Devin. Szczerze to czuję się tak, jakbym miała za chwile przeprowadzić ważną rozmowe z dzieckiem. Coś ala, dlaczego mamusia nie kocha tatusia, czy coś w ten deseń. Oczywiście nie chodzi mi o ten przykład!

The Mafia BossWhere stories live. Discover now